Jaś Kapela

Czy da się nakarmić martwy kamień nagrodą Nike?

Dlaczego jurorzy wciąż najważniejszej nagrody literackiej w Polsce wybrali książkę przeciętną i zwyczajnie mało ciekawą?

Moje nogi chodzą po pokoju. Smutek wyciągnął się na kanapie. Pytam go, co tu robi. Mówi, że powietrze jest za drogie. I żebym spytał ojca. Ojciec nic nie mówi. Liczy kości na moim brzuchu. Z tego brzucha powstanie kiedyś kamień. Kamień, którego nie uda mi się nigdy nakarmić. Dziecko otworzyło oczy. Smutek otworzył okno i się pasie. Czuję mróz mojego oddechu.

Jak wam się to podoba? Byłoby fajnie, gdybym tak pisał? Chyba by było, skoro pisząca w ten deseń autorka dostała właśnie sto tysięcy złotych i nagrodę Nike, wciąż najważniejszą nagrodę literacką w Polsce. Choć fakt, że sto tysięcy złotych dostawało się zarówno dwadzieścia lat temu, jak i obecnie, oczywiście odrobinę świadczy o jej dewaluacji. Dwadzieścia lat temu można było sobie za to kupić przyzwoite mieszkanie. Teraz chyba tylko zapuszczony domek na jakiejś prowincji. Ale może właśnie stajemy się zapuszczoną prowincją? PiS wiele zrobi, żebyśmy się nią stali. Może o to właśnie chodzi w tym werdykcie? Tylko że „GW” to nie PiS. Ale może trochę też?

Więc zapytam jeszcze raz: Dlaczego jurorzy wciąż jednak najważniejszej nagrody literackiej w Polsce wybrali książkę przeciętną i zwyczajnie mało ciekawą? Książkę, której nigdy bym nie przeczytał, gdyby nie dostała Nike. A po lekturze żałuję, że ją przeczytałem. Choć dostała Nike. Na szczęście można to zrobić w pół godziny. OK, godzinę. Bo musiałem sobie zrobić przerwę na drzemkę, potem na kawę, na siku i jeszcze parę przerw na zapisywanie co bardziej irytujących fragmentów. Choć książka jest krótka, to jej lektura się dłuży, bo trudno nie zadawać sobie pytań: Po co? O co chodzi? Czy wręcz: WTF?

Jakbym wiedział, że za napisanie takiej książki można wyciągnąć sto tysięcy, tobym pisał takie co weekend. Tylko głupio byłoby mi je publikować. Szkoda drzew. Czy nawet wysłać do publikacji. Bo bym się wstydził. Teraz też jest mi głupio, że tak sobie dworuję z autorki. To nie wina Bronki Nowickiej, że napisała przeciętną książeczkę. Niewątpliwie jest zakorzeniona w autentycznym doświadczeniu krzywdy. Widać w niej też sporą dozę nieśmiałości i być może publikacja tej prozy jakoś autorce pomogła. W innych okolicznościach zbyłbym ten debiut milczeniem. Ostatecznie każdy niech sobie pisze, co lubi i potrzebuje. Ale po co to od razu nagradzać?

Czy to początek jakiegoś programu 100 tysięcy+ i teraz Agora będzie wręczać Nike każdemu przeciętnemu debiutantowi?

Byłoby fajnie, ale obawiam się, że nie. Nagród literackich co prawda zrobiło się sporo, ale wciąż ich nie starczy, żeby nagrodzić wszystkie ciekawe książki, a co dopiero średnie.

Czy rzeczywiście jest to najciekawsza propozycja literacka z roku 2015, jak kazałby podejrzewać werdykt jury? Oczywiście, że nie. Ewidentnie widać, że autorka nie śledzi tego, co się dzieje w poezji ani w prozie poetyckiej, w kraju i na świecie. Oczywiście nie musi. Ale jednak oczekiwałbym, żeby jurorzy nagrodzili coś intrygującego, mierzącego się z ważkimi i aktualnymi kwestiami, czy – bo ja wiem – po prostu dobrze napisanego? Niestety, tak się nie stało.

Po lekturze prozy poetyckiej Nakarmić kamień wiem, że nagrodzona została książka, która być może mogłaby być odkrywcza w XIX wieku. W latach 70. w Polsce pisało się też podobne rzeczy. Ale dziś – zdawałoby się – jesteśmy już trochę dalej. Powstało już tyle sentymentalnych opowieści o dzieciństwie, że naprawdę trudno zaproponować tutaj coś odkrywczego. I Bronka Nowicka tego nie proponuje. Co ciekawe temat dzieciństwa powracał na gali Nike wielokrotnie. Czyżbyśmy bali się dorosnąć i spojrzeć prawdzie w oczy? Więc pozostaje nam tylko rozpamiętywać, że grzebień, że dziadek, że cukier i kamień. Czy naprawdę tym chcemy się karmić? Ja nie. Moja kula smutku pasie się na mroźnym słowie „niemożliwe” (przepraszam, ale cytuję).

Pewnym wytłumaczeniem takiego, a nie innego werdyktu może być skład jury, w którym mamy tyleż samo krytyków literackich, co filmowych, którym Bronka Nowicka – absolwentka łódzkiej filmówki – mogła przypaść do gustu nawet nie ze względów czysto towarzyskich, ale choćby dlatego, że warstwa słowna w polskich filmach też pozostawia wiele do życzenia. Niewątpliwie jury okazało się bardzo konserwatywne w guście. Co też budzi mój smutek, bo w obecnej sytuacji politycznej myślę, że warto stawiać na rzeczy raczej postępowe niż sentymentalne i konserwatywne. Szczególnie oczekiwałbym tego od środowiska „Gazety Wyborczej”, wciąż jednak głównego liberalnego medium w tym kraju. Jednak to chyba prawda, co się mówi, że liberalizm zjada właśnie własny ogon. Agora postanowiła być tak liberalna, że aż strzeliła sobie w stopę.

O tym strzale i najgorszym werdykcie od lat pisze choćby Justyna Sobolewska . Atakuje ją za to dość nieładnie Piotr Bratkowski , sugerując, że skoro Sobolewska zasiada w jury innych nagród, to nie powinna się wypowiadać. Serio? Jakoś trudno mi uwierzyć, żeby Justyna (może nie udawajmy, że nie jesteśmy wszyscy znajomymi) sprzeniewierzyła się swoim gustom i pisała źle o autorce dlatego, że jest w jury innych nagród i wcześniej o niej nie słyszała. Bo słyszała.

Co więcej Bratkowski oskarża Sobolewską o wywołanie fali hejtu. Ale to nie Sobolewska jest winna, że kapituła Nike wybrała przeciętną książkę. To kapituła Nike ją wybrała i sprawiła, że teraz wszyscy będę tę przeciętną książkę słusznie krytykować, więc de facto to kapituła Nagrody Nike otworzyła puszkę hejtu.

Piotr Bratkowski twierdzi, że podczas lektury Nowickiej przechodziły go dreszcze. Na dowód przytacza dwa fragmenty: „Postanawiam, że nigdy nie będę kobietą. Jeżeli nawet wyrżną mi się piersi – z czasem wylecą, jak mleczne zęby”. Oraz: „Pewnego dnia ojciec znalazł ręce (…) Po kilku dniach bycia na miejscu ręce jadły, piły i pstrykały palcami. Za jakiś czas zachciało im się bić. Wtedy ojciec pokazał im mnie”.Też zwróciłem uwagę na te fragmenty, bo to jedyne zwracające uwagę fragmenty w tym tomie. Co nie zmienia faktu, że czytając go, głównie chciało mi się spać. A Piotrowi (w końcu jesteśmy znajomymi na FB) polecam znacznie mocniejsze książki Dominiki Dymińskiej Mięso i ostatnio wydane Danke. Klimat momentami podobny, ale jednak są znacznie ciekawsze i mówią nam też coś o współczesności, a nie tylko o herbacie, kamieniach i dziadkach.

Ten werdykt jest kiepski, bo w zeszłym roku wyszło naprawdę dużo ciekawszych książek. Oprócz nominowanych Murek, Grzebałkowskiej czy Szczerka, warto byłoby zwrócić uwagę na Intima thule Joanny Muller (to jedna z najciekawszych polskich poetek, a nie dostała jeszcze żadnej nagrody, choć może teraz poniekąd dostała, bo była redaktorką tomu Nowickiej i podejrzewam, że dużo się przy nim napracowała), Relaks amerykański Juliusza Strachoty, Mała zagładę Anny Janko, Fynf und cfancyś Michała Witkowskiego, Oświęcimki Wojtka Albińskiego. Podobno bardzo fajna jest Inna dusza Orbitowskiego, Białystok Kąckiego czy Ku klux klan Surmiak-Domańskiej. Tych akurat jeszcze nie czytałem, ale planuję i już polecam, bo zaufani znajomi czytali i polecają. Świetny i ważny był też zbiór reportaży Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro Karoliny Domagalskiej. I to na pewno nie koniec listy książek, które zasługiwałby na uznanie.

Zaprawdę tegorocznym jurorom Nike udała się rzecz niesamowita. Spośród masy intrygujących, ważkich i świetnie napisanych książek wydanych w 2015 roku, wybrali coś absolutnie nieistotnego.

Rozumiem, że jurorom nie chce się już czytać i nagradzać reportaży. Ale fakt, że spośród całego tego dobra wybrano akurat Nowicką, świadczy o czymś bardzo dziwnym. Ja nie wiem, co to jest. Ale chętnie wysłuchałbym zapisu obrad, bo musiały się tam dziać rzeczy bardzo ciekawe. Zapewne ciekawsze niż w książce Nowickiej. Podobno Murek przegrała jednym głosem. Ale może wy wiecie, czego ten werdykt dowodzi? Upadku Zachodu? Śmierci krytyka? Końca przewodniej roli nagrody Nike? Nie wiem, więc puentę oddajmy laureatce: „Niech zamilkną ryby zarzynane na progu”.

PS. Mało państwu? To proszę sobie jeszcze poczytać laureatkę: „Cipka leży pośrodku wstydu. Wstyd leży pośrodku przyjemności. Przyjemność biegnie przez szafę. Szafa stoi w pokoju. Pokój w mroku. Cipka w szafie przechodzi naftaliną, teraz to dwa plastry mięsa na mole. Rękaw futra zwisa przy twarzy. Stary królik z futra wskakuje do ust. Ma smak kurzu z solą. W szafie jest ciasno. Królik myje sierść dziecięcym językiem.” No i smacznego.

DOBRY-TROLL-Jas-Kapela

**Dziennik Opinii nr 278/2016 (1478)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij