„Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju” powiedział kiedyś prezydent USA. Pamiętam, że przed laty widziałam ten cytat wypisany wielkimi literami na ścianie w szkole w jakieś maleńkiej miejscowości, w której nocowałam. Szkoła składała się z dwóch sal lekcyjnych i pokoju nauczycielskiego. Toalety były na zewnątrz budynku. Żeby pójść na siku, a była zima, trzeba było się ubrać. Patrzyłam na ten napis i myślałam, że nie wiem, co uczniowie tej szkoły mogą zrobić dla kraju, ale wiem, co kraj może dla nich – zbudować toaletę w szkole.
Zdanie wypowiedziane przez JFK przypomniało mi się, kiedy oglądałam film After the Factory – opowieść o Łodzi i Detroit, miastach postfabrycznych, w których pojawiła się nowa energia. Dokument zestawia ze sobą dwa miasta bardzo sprawnie pokazując ich podobieństwa: kiedyś ważne ośrodki, tętniące życiem przemysłu, dziś pełne opustoszałych odrapanych straszących fabryk, pustoszeją, mieszkający w nich ludzie stracili pracę, jest brzydko i źle. Nie byłam w Detroit, ale byłam w Łodzi, rzeczywiście wygląda ona jak cmentarzysko, jak scenografia do horroru dla nastolatków.
After the Factory pokazuje jednak, że możliwa jest zmiana. W Detroit jeden pan na własną rękę zaczął zakładać ogródki z pomidorami i marchewką, i ogródki te zaczęły zmieniać lokalną społeczność. Nie tylko ludzie postanowili przyłączyć się i zakładać więcej ogródków, ale też – jak tłumaczy ów pan (przepraszam, nie zapamiętałam nazwiska) – ogródki te zaczęły zmieniać młodzież. Dorastając w okolicy, gdzie natknąć się można tylko na gangi i dilerów, młodzież staje się zła, bo patrzy na zło. Gdy patrzy na dobro, na rosnące w ogródkach pomidory, wyrośnie na lepszych ludzi. Bardzo chcę w to wierzyć, ale jakoś nie wierzę. Może jestem naiwna, a może ten pan od ogródków jest.
W Łodzi też możliwa jest zmiana. Dokonują jej młodzi ludzie, którzy otwierają w mieście fajne kawiarnie i sklepy z vintage designem, jako przejaw zmian pojawia się przez chwilę nawet nasza Świetlica KP. Młodzi kreatywni ludzie to szansa dla miasta. Dostrzega ją nawet prezydent Zdanowska, która pojawia się w filmie i mówi, że trzeba do miasta zaprosić więcej młodych, i żeby przyjeżdżało więcej studentów. „Klasa kreatywna nas wyzwoli!” zdaje się krzyczeć film After the Factory (opisała to już Joanna Erbel, więc ja nie będę). Już wiem, co łodzianie zrobili dla Łodzi. Jednak jakoś kołacze mi się po głowie: „A co Łódź zrobiła dla nich?”. W filmie nie widzę odpowiedzi na to pytanie.
Kiedy zapytałam o to twórców filmu, zdziwili się, że w ogóle przychodzi mi do głowy, że miasto powinno coś wspierać. No tak. W USA widać cytat z JFK jest bardzo popularny. A może jednak urząd miasta powinien wspierać jakoś przemiany w mieście, prowadzić jakąś politykę miejską? Po co nam władze miejskie, skoro w niczym nie pomagają, niczego nie planują i tylko urzędują?
Film wygląda jak reklama Łodzi – kolorowe obrazki, szybki montaż, jak w reklamach telefonów czy funduszy emerytalnych. Miasto ma niesłychane szczęście. Warszawa na reklamy wydaje krocie i wychodzi z tego film o zboczeńcu, a Łodzi reklama spadła z nieba, z USA dokładnie. Miasto Łódź dołożyło się do promocji, na pokazach filmu stoją standy z logo miasta. Pozostaje mieć nadzieję, że władze poszły po rozum do głowy i zaczną wreszcie wspierać mieszkańców miasta pragnących je zmieniać, a nie będą tylko odcinać kuponów od działań ludzi, których nie wsparły niczym. Z całym szacunkiem dla JFK, to jednak jego złota myśl nie jest taka super fajna. Dobrze, że ludzie coś robią dla kraju, ale u licha, po to mamy kraj, żeby też coś robił dla nas.