Kraj

Referendum aborcyjne razem z wyborami prezydenckimi? Bingo!

Ile jeszcze wyborów mają demokratom wygrać kobiety, żeby wreszcie odzyskały podstawowe prawa dotyczące własnych ciał, zdrowia i planów na życie? Może usiądźmy i to wreszcie uzgodnijmy? Tym razem wiążąco.

Po mediach krąży plotka, że Koalicja Obywatelska chciałaby połączyć referendum w sprawie aborcji z wyborami prezydenckimi. Wygląda to tak, jakby KO zastanawiała się: jak zamienić obawę, że rozczarowany elektorat demokratyczny wybory prezydenckie oleje i zostanie w domach – na nadzieję? Odpowiedź: Zagrać jeszcze raz w to samo!

To pomysł tak prosty, banalny i piękny, jakby wpadł na niego sam Igor Ostachowicz, doradca premiera, na imieninach wuja śpiewając tęsknie „zatańcz ze mną jeszcze raz” albo „zagrajmy jeszcze raz va banque”, i zapisał na serwetce niczym 100 konkretów, co wspaniale i bardzo zabawnie zostało opisane w „Newsweeku” na początku września.

Gdyby była jedna lista, miałybyśmy już prawo do aborcji

Referendum w sprawie aborcji połączyć z wyborami prezydenckimi – bingo! Koalicja będzie musiała wystawić wspólnego kandydata. Kosiniak-Kamysz będzie usatysfakcjonowany, a w każdym razie zostanie mu odebrany argument i narzędzie szantażowania opozycji. Kobiety tłumnie pójdą do wyborów. Koalicja Obywatelska i sam osobiście Donald Tusk, który już od miesięcy demonstruje, że dostał za mało władzy i dlatego reformy idą jak po grudzie – wreszcie tej władzy dostanie więcej.

To prawda, koalicja jest trudna. Szymon Hołownia ma wielkie ambicje, ale coraz mniej do zaoferowania, a Lewica wciąż przypomina, że najchwytliwsze hasła (mieszkanie prawem nie towarem, prawo do aborcji i związki partnerskie) należą do niej. A to ich właśnie elektorat chciał najwięcej: prawa do aborcji, związków partnerskich, przestrzegania praw człowieka na granicy polsko-białoruskiej, myślenia o klimacie i przyszłości, zaprzestania niszczenia lasów i ukrócenia przywilejów myśliwych oraz rozdziału Kościoła od państwa.

Ale najtrudniejszy jest Kosiniak-Kamysz, który aktywnie sabotuje nadejście cywilizacji. Dostał za to nawet tytuł człowieka roku od Forum Ekonomicznego. Chyba nieco awansem, jak kiedyś Kongres Kobiet awansem uhonorował Donalda Tuska, chociaż widać, że się stara, chce dalej napędzać kryzys mieszkaniowy kredytem 0 proc. i kryzys ochrony zdrowia, na wszystkie bolączki proponując rosomaki i huzary, bo inwestuje 2 miliardy w przemysł zbrojeniowy. W dodatku wspiera myśliwych, stara się podnieść prestiż krwawej kasty, pokazując ich nie tylko jako obrońców dzikiej przyrody, ale i ojczyzny. A wreszcie jawnie sabotuje rozdział Kościoła od państwa, nie robiąc nic choćby w sprawie obiecanej likwidacji Funduszu Kościelnego.

Przy takim koalicjancie dowiezienie obiecanych przed wyborami cywilizacyjnych zmian nie jest proste.

Rozwiązanie problemów koalicyjnych poprzez połączenie wyborów prezydenckich z referendum wydaje się z tej perspektywy dobrym pomysłem. Sprowadza wybory do konfliktu manichejskiego, ostatecznie polaryzuje, każąc wszystkim demokratom poprzeć progresywnego prezydenta, którego zwycięstwo da wiatr w żagle Koalicji Obywatelskiej.

Nasuwa się jednak kilka pytań. Pierwsze: kto będzie kandydatem na prezydenta?

Jeśli laur ma zebrać KO, to musi być to ktoś z KO: Rafał Trzaskowski, Donald Tusk albo Radosław Sikorski.

Szymon Hołownia odpada podwójnie, a nawet potrójnie, jako ten, co nie jest z KO, co aborcji jest niechętny oraz jako ten, co postulował referendum, zatem już powinien być usatysfakcjonowany.

Rafał Trzaskowski byłby dla kobiet i młodych najłatwiejszy do poparcia, bo jego poglądy na prawa kobiet i klimat są znane i od lat niezmienne, co daje nadzieję na to, że nie zmieni ich nazajutrz po wyborach.

Kandydatura Donalda Tuska byłaby ryzykowna, ale w takiej manichejskiej atmosferze możliwa do przeforsowania, bo to on wielokrotnie i publicznie progres obiecywał. Problem mieliby jednak obrońcy praw człowieka, którzy zmuszeni byliby do nieprzyjemnego tłumaczenia sobie, że może nie wszystko na raz, może najpierw prawa kobiet, potem migracja.

Komitet ONZ przeanalizował prawo aborcyjne. Wniosek: Polska od 30 lat narusza prawa człowieka

Najgorzej z tej trójki wypada Radosław Sikorski. Jakie ma poglądy w kwestiach aborcji, możemy się tylko domyślać. Byłby to raczej prezydent na czasy wojenne, kiedy tematy klimatu, rozdziału Kościoła od państwa i inne po prostu przestałyby w przestrzeni publicznej istnieć.

Tak naprawdę nie wiem, czy rzeczywiście na genialny pomysł referendum połączonego z wyborami wpadł Igor Ostachowicz. Ale gdyby iść dalej w tę spekulację, to wypadałoby zapytać, czy zakłada wygraną dopuszczenia aborcji w referendum, czy – tak jak w przypadku wyborów 15 października i 100 konkretów – nie myśli o konsekwencjach ani o strategii, skupiając się tylko na tym, jak taktycznie zebrać parę głosów więcej i wygrać, a co będzie dalej – zobaczy się później.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij