Lewica chce wyższych podatków dla bogatych
Projekt reformy podatkowej Lewicy jest znacznie lepszą receptą na niesprawiedliwość naszego systemu podatkowego niż rządowy Polski Ład.
Projekt reformy podatkowej Lewicy jest znacznie lepszą receptą na niesprawiedliwość naszego systemu podatkowego niż rządowy Polski Ład.
Nie ma obszaru świata, który byłby bliższy spełnienia lewicowych ideałów niż Unia Europejska. I zwykle to nie Wspólnota, ale kraje członkowskie są hamulcowymi reform socjalnych.
Ukrywanie wielomiliardowych majątków razi zawsze, ale szczególnie tam, gdzie nawarstwiają się kryzysy i większość mieszkańców żyje w skrajnej biedzie.
W całej Unii nie ma drugiego państwa, które traktowałoby najzamożniejszych obywateli tak łaskawie jak Polska.
Pandora Papers są dla lewicy wymarzonym prezentem. Potwierdzają, że system nie jest sprawiedliwy, że pieniądze na sprawne usługi publiczne mogą się znaleźć, trzeba tylko odważniej sięgnąć do kieszeni najzamożniejszych.
Solidarna Polska złorzeczy na wypływające z Polski pieniądze, chociaż jej własny rząd robi wszystko, żeby przyciągnąć inwestorów zagranicznych najtańszymi możliwymi metodami.
Kiedy tylko prowincjonalny neoliberał chce dopiec lewaczce, pogrzebacz zawsze się znajdzie.
PiS miał szansę wreszcie zrobić coś pożytecznego dla Polski – podnieść podatki najbogatszym i uprogresywnić system podatkowy. I spieprzył to dokumentnie.
Osłabienie samorządów sprawi, że Krajowy Plan Odbudowy będzie realizowany bardziej centralnie, a mniej lokalnie. Być może takie też jest drugie dno reformy podatkowej Polskiego Ładu.
Jeśli globalny podatek od korporacji powstanie, to będziemy potrzebować też globalnego trybunału podatkowego.