Gospodarka

Po co bogatym Polakom Cypr? Mają swój raj nad Wisłą

Zamożni Polacy stosunkowo rzadko wyprowadzają dochody do rajów podatkowych. I nie muszą, bo polskie państwo nie jest specjalnie zainteresowane ich pieniędzmi. W całej Unii nie ma drugiego państwa, które traktowałoby najzamożniejszych obywateli tak łaskawie jak Polska.

Kolejny wyciek papierów z rajów podatkowych, czyli Pandora Papers, jak na razie nie ujawnił skandalicznych materiałów dotyczących Polaków lub Polek. Na cenzurowanym znalazł się co prawda właściciel InPostu Rafał Brzoska, jednak materiały nie dowodzą, żeby przy pomocy swojej cypryjskiej spółki faktycznie optymalizował podatki. Poza tym chyba nikt nie oczekuje od Brzoski najwyższych standardów etycznych, więc rewelacje o szefie InPostu nie rozniosły się pod strzechy, nikogo też specjalnie nie zadziwiły.

W gruncie rzeczy można się było tego spodziewać. Polacy nie należą do najchętniej ukrywających dochody w rajach podatkowych, więc siłą rzeczy rzadziej będą występować w tego typu przeciekach. W porównaniu z innymi państwami UE – często mniejszymi i wcale nie bogatszymi – majątek wyprowadzony z Polski nie powala na kolana. Czy to znaczy, że jesteśmy tacy uczciwi? Wolne żarty, moralność podatkowa w Polsce jest co najmniej wątpliwa. Po prostu zamożni mają stworzone w Polsce cieplarniane warunki, dzięki którym mogą płacić absurdalnie niskie podatki, nie wyściubiając nosa za granicę.

Pandora Papers a sprawiedliwość podatkowa

Ukryte 150 miliardów

Jak duża jest skala ukrywania przez Polaków majątku w rajach podatkowych? Na temat offshoringu majątku w Europie i na świecie opublikowano parę raportów. Jednym z nich jest publikacja Komisji Europejskiej z 2019 roku Estimating International Tax Evasion by Individuals. Opisuje ona skalę ukrywania majątku w rajach podatkowych przez obywateli państw członkowskich UE, OECD i kilku innych. Obywatele państw UE w 2016 roku wyprowadzili do rajów podatkowych łącznie majątek o wartości 1,6 bln dolarów – to niecała jedna dziesiąta rocznego PKB Zjednoczonej Europy.

Jeszcze większa kwota dotyczy ukrytego majątku obywateli z krajów OECD – mowa o 3,3 bln dolarów. Oczywiście wśród nominalnych liderów są dwa największe kraje UE. Niemcy trzymają w rajach 331 mld euro, a Francuzi 277 mld. Za nimi są Włosi, którzy wyprowadzili niecałe 142 mld euro.

Jak na tym tle wypadają Polacy? Według raportu KE nasi niesubordynowani i niesolidarni rodacy trzymali w rajach podatkowych 32 mld euro, czyli niecałą jedną dziesiątą tego co Niemcy. Po obecnym kursie wynosi to ok. 147 mld złotych. Sporo, jednak w porównaniu z kilkoma krajami te liczby stają się nieco mniej okazałe. Na przykład Czesi, których jest prawie cztery razy mniej niż nas, trzymają w rajach podatkowych nieco więcej, bo 34 mld euro. Jednymi z największych wyprowadzaczy są Grecy, co zresztą jakiś czas temu wpędziło ich w niemałe kłopoty – w 2016 roku trzymali w rajach podatkowych majątek wart 63 mld euro. To jedna trzecia tamtejszego PKB – i trzecie miejsce w UE, po Cyprze i Malcie, które same są rajami podatkowymi, więc można je pominąć. Za Grekami są między innymi Czesi, którzy wyprowadzili 18 proc. PKB. Francuzi 12 proc., a Niemcy 10 proc. Polska z wynikiem 7,2 proc. jest jedenasta od końca w UE. Można więc powiedzieć, że dramatu nie ma.

Warto też zwrócić uwagę na przypadek unijnych krajów nordyckich – chociaż są zamożne i utrzymują jedne z najwyższych podatków na świecie, wszystkie trzy są jednocześnie państwami o najmniejszym udziale offshoringu w PKB – w Szwecji i Finlandii to 3 proc. PKB, a w Danii zaledwie 2 proc. Najwyraźniej to nie zamożność, ale kultura panująca w kraju w pierwszej kolejności odpowiada za skłonność do ukrywania bogactwa przed fiskusem.

Bez paragonu proszę

Dane z raportu KE sięgają 2016 roku. Tymczasem w latach 2011–2016 wartość wyprowadzonego z Polski majątku osób prywatnych wzrosła ponad trzykrotnie, z 10 do 34 mld dolarów. W tym samym czasie w całej UE wartość wyprowadzonego majątku wzrosła „tylko” o jedną trzecią. Można by więc założyć, że obecnie skala offshoringu polskiego majątku jest wyraźnie większa. Tylko że niekoniecznie musiałoby to być zgodne z prawdą.

Istnieje także nieco świeższy raport, The State of Tax Justice 2020, który szeroko opisuje nieprawidłowości podatkowe na całym świecie. Według niego Polacy wyprowadzili za granicę majątek wart tylko ponad 10 mld dolarów, czyli niecałe 2 proc. PKB. Niemcy trzymają w rajach podatkowych 474 mld dol., czyli 12 proc. PKB. Brytyjczycy trzymają na zagranicznych kontach aż 1,3 bln dolarów, co jest równowartością 42 proc. PKB. Offshoring majątku z Holandii opiewa na 39 proc. PKB, a z Belgii na 20 proc. Nieco gorzej wypadają w tym zestawieniu nordycy, którzy trzymają za granicą jedną dziesiątą PKB, co jest i tak jednym z najlepszych wyników wśród krajów bogatych.

Bugaj: Polska to raj podatkowy dla krezusów

Niezależnie od wszystkiego nie należymy do czołówki offshoringu majątku. Według The State of Tax Justice ten proceder w Polsce wygląda wręcz całkiem skromnie. Co nadal nie świadczy o jakiejś szczególnej uczciwości Polaków. BIG Info Monitor regularnie bada moralność finansową w Polsce. W edycji z 2020 roku 58 proc. respondentów uznało, że czasem, często lub zawsze można usprawiedliwić płacenie gotówką bez paragonu, żeby uniknąć płacenia VAT.

Wśród tych usprawiedliwiających omijanie VAT połowa stwierdziła, że tego typu zachowanie jest dopuszczalne, gdyż podatki są za wysokie, a urzędy skarbowe zbyt restrykcyjne. Jedna trzecia uznała, że można tak robić, bo się opłaca, a niecała jedna piąta – bo wszyscy tak robią. Nieco lepiej wypadamy w badaniu CBOS Postawy Polaków wobec płacenia podatków, ale nawet w nim jedna piąta respondentów stwierdziła, że uchylanie się od płacenia podatków jest wyrazem zaradności, a jedna czwarta nie zgodziła się z twierdzeniem, że uczciwe płacenie podatków jest formą patriotyzmu.

Polityka społeczna Schrödingera, czyli jak podnieść podatki bez podnoszenia podatków

Co ciekawe, według CBOS największe przyzwolenie na uchylanie się od płacenia podatków jest wśród osób młodszych i zamieszkujących duże miasta (powyżej 500 tys. mieszkańców). Znacznie większe przyzwolenie na nieuczciwość podatkową występuje u mężczyzn niż u kobiet. Tak więc nieuczciwość podatkowa najbardziej rozpowszechniona jest wśród milenialsów płci męskiej zamieszkujących Warszawę, Kraków lub Wrocław. Przynajmniej jeśli wierzyć danym CBOS.

Liniowy ewenement

Zamożni Polacy, gdyby tylko musieli, bardzo chętnie więc wyprowadzaliby dochody do rajów podatkowych. Tylko że nie muszą, bo polskie państwo nie jest specjalnie zainteresowane ich pieniędzmi. Wręcz przeciwnie, Polska jako jeden z nielicznych krajów w Europie zadbała o to, żeby zamożni mogli dokładać się do budżetu skromniej. Mowa oczywiście o podatku liniowym dla tak zwanych jednoosobowych działalności gospodarczych, z którego to rozwiązania korzysta coraz więcej osób. W 2019 roku rozliczało się w ten sposób 701 tys. podatników PIT, którzy oczywiście należą do najbogatszych Polaków, gdyż podatek liniowy zaczyna być opłacalny dopiero od dochodów wyższych niż 10 tys. złotych miesięcznie. Jeszcze w 2015 roku z liniowego PIT korzystało jedynie 501 tys. podatników, więc w zaledwie cztery lata grupa liniowców wzrosła o 40 proc. Średni roczny dochód liniowca również pokaźnie w tym czasie wzrósł – z 220 do 270 tys. złotych rocznie, czyli o niecałą jedną czwartą.

Ikonowicz: Podatkowa walka klas

Tymczasem tego typu rozwiązanie jest bardzo rzadko spotykane w państwach UE. Według analizy portalu mambiznes.pl stosuje je łącznie sześć krajów członkowskich, przy czym w Estonii i na Łotwie stawka podatku liniowego jest wyższa – to odpowiednio 20 i 23 proc. W Rumunii stawka podatku liniowego dla samozatrudnionych to 16 proc., na Węgrzech 15 proc., a w Bułgarii 10 proc. I to tyle – nikt więcej tego nie stosuje.

W Niemczech prowadzący działalność gospodarczą i zarabiający powyżej 55 tys. euro, czyli nawet nieco mniej niż średni dochód polskiego liniowca, musi zapłacić podatek wysokości 42 proc. W Holandii samozatrudniony z dochodem powyżej 67 tys. euro, czyli 308 tys. złotych rocznie, płaci podatek o stawce 52 proc. W Wielkiej Brytanii zarabiający więcej niż 40 tys. funtów, czyli 216 tys. złotych, musiałby odprowadzić podatek o stawce 40 proc. No chyba że przekroczy 150 tys. funtów, wtedy stawka rośnie do 45 proc.

Nadwiślański raj dla bogatych

Co więcej, zaoferowaliśmy najzamożniejszym jeszcze jedno niemal niespotykane rozwiązanie. Mowa o niezależnych od dochodu ryczałtowych składkach zdrowotnych. Według analizy Polskiego Instytutu Ekonomicznego „Polska i Węgry są jedynymi unijnymi państwami, w których składka zdrowotna dla osób prowadzących działalność gospodarczą jest niezależna od dochodu”.

W Grecji również jest ryczałt, jednak w różnej wysokości dla poszczególnych kategorii samozatrudnionych, natomiast we wszystkich pozostałych państwach składki zdrowotne naliczane są proporcjonalnie do zarobków. Węgry, w odróżnieniu od Polski, nie pozwalają samozatrudnionym odliczać składki zdrowotnej od podatku, więc tak naprawdę w żadnym innym kraju UE prowadzący działalność gospodarczą nie mają tak preferencyjnych składek na zdrowie. Co niedługo wreszcie się zmieni, choć i tak z ukłonem w stronę najzamożniejszych, gdyż stawka dla liniowców będzie o niemal połowę niższa niż dla pozostałych podatników.

Bezzębny Polski Ład. Ostatnia szansa na sprawiedliwe podatki w Polsce przepadła?

I to jest rozwiązanie zagadki, dlaczego zamożni Polacy niezbyt często wyprowadzają dochody za granicę. Gdzie indziej znaleźliby równie dobre warunki? Oczywiście, oficjalnie słychać nieustanne grzmienie o opresyjności polskiego systemu podatkowego, a także groźby wyprowadzki za granicę, jednak są one rzucane wyłącznie na wiatr. Polska jako jeden z sześciu krajów UE oferuje samozatrudnionym podatek liniowy, a także jako jeden z dwóch krajów UE ryczałtowe składki na zdrowie, przy czym ten drugi kraj uniemożliwia odpisywanie ich od podatku, a my wciąż na to pozwalamy. Właściwie trudno znaleźć w Unii państwo, w którym najzamożniejsi traktowani byliby równie preferencyjnie.

A trzeba jeszcze dodać, że w Polsce praktycznie nie istnieją podatki majątkowe. Podatek od nieruchomości jest śmiesznie niski, szczególnie gdy mówimy o najdroższych lokalach i domach, a podatek od spadków w ogóle nie dotyczy najbliższej rodziny.

Bugaj: Polska to raj podatkowy dla krezusów

Wszystko to razem ma pozytywny skutek uboczny w postaci niewielkiej skali offshoringu majątku znad Wisły, ale to marne pocieszenie. Zamiast składać broń, chyba lepiej byłoby zlikwidować nadwiślański raj podatkowy, żeby najzamożniejsi musieli się nieco pomęczyć z zakładaniem rachunków albo spółek na Cyprze lub innej wyspie Jersey. Od tego mamy przecież organy skarbowe, żeby uniemożliwiały tego typu proceder.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta ekonomiczny. Komentator i współpracownik Krytyki Politycznej. Stale współpracuje z „Nowym Obywatelem”, „Przewodnikiem Katolickim” i REO.pl. Publikuje lub publikował m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, magazynie „Dziennika Gazety Prawnej”, dziale opinii Gazety.pl i „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Zamknij