Co oznacza otwarcie negocjacji akcesyjnych z Ukrainą? [wyjaśniamy]

Rozmowa z Marią Piechowską, analityczką ds. Ukrainy w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.
Fot. European Parliment/flickr.com

Przywódcy państw UE zdecydowali w czwartek o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Ukrainą. Oprócz Ukrainy na drogę tę weszła również Mołdawia, a Gruzja otrzymała status kraju kandydującego. Co to oznacza w praktyce?

Kaja Puto: Czy decyzja o rozpoczęciu rozmów akcesyjnych z Ukrainą oznacza, że Ukraina spełniła warunki, które były jej wcześniej stawiane?

Maria Piechowska: Kiedy Komisja Europejska zaleciła państwom UE otwarcie negocjacji akcesyjnych z Ukrainą – a było to 8 listopada – oceniła realizację reform wymaganych przez Unię od czasów przyznania jej statusu kandydata na 90 proc. Było to siedem reform, spośród których najważniejsze są walka z korupcją, deoligarchizacja oraz zabezpieczenie praw mniejszości narodowych.

W tej pierwszej kwestii udało się wzmocnić niezależność instytucji antykorupcyjnych – Narodowego Biura Antykorupcyjnego (NABU) oraz Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP), a także przywrócić obowiązek składania oświadczeń majątkowych przez osoby pełniące funkcję publiczną, co zostało uprzednio zawieszone z powodu wojny. W kwestii deoligarchizacji UE doceniła m.in. odsunięcie oligarchów od branży medialnej i zwiększenie przejrzystości sektora finansowego. Ukraina zrobiła także krok w kierunku możliwości nauczania języków mniejszości narodowych w szkołach. Temat ten wzbudza w Ukrainie kontrowersje ze względu na lęk przed powrotem języka rosyjskiego i wykorzystywaniu kwestii językowej przez Rosję. Mimo to kilka dni temu udało się doprowadzić do nowelizacji szeregu ustaw związanych z kwestią praw mniejszości narodowych, rekomendowanych wcześniej przez Komisję Wenecką. Zmiany pozytywnie ocenili m.in. przedstawiciele mniejszości węgierskiej.

Istnieje jednak obawa, że wiele z tych sukcesów będzie działało wyłącznie na piśmie. Co znamienne, wielu deputowanych zainteresowanych akcesją Ukrainy do UE broniło się rękami i nogami przed przywróceniem konieczności składania oświadczeń majątkowych. Kolejne afery korupcyjne, które wybuchają w wojennej Ukrainie, świadczą o tym, że instytucje antykorupcyjne wciąż poddają się naciskom, a w otoczeniu władzy funkcjonują skorumpowani ludzie. Między innymi z tego powodu popularność prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Ukrainie ostatnio spada.

Jak będą wyglądały negocjacje? Czego będzie oczekiwać od Ukrainy UE, a Ukraina od UE?

Negocjacje akcesyjne to bardzo długotrwały proces. Wiemy to z własnego doświadczenia, a prawo unijne od 2004 roku tylko bardziej się skomplikowało. Ukraina potrzebuje bardzo dużo czasu, by przystosować swoje prawo do unijnego, szczególnie w kwestiach gospodarczych. Brakuje jej do tego wykwalifikowanej kadry, a jej wykształcenie utrudnia inwazja rosyjska. Sytuacji nie ułatwia wywołany przez wojnę kryzys gospodarczy.

Negocjacje nie będą proste, wystarczy chociażby przyjrzeć się sektorowi rolnemu i problemom, który będzie on stwarzał w tym zakresie. Kwestia tej branży z pewnością będzie jednym z największych wyzwań w negocjacjach akcesyjnych. Zapowiada to już tegoroczny konflikt Ukrainy i jej sąsiadów o zboże, którego uprzywilejowana obecność zdestabilizowała lokalne rynki w UE.

O co chodzi w strajkach na granicy polsko-ukraińskiej? [wyjaśniamy]

Bez względu na to, jak długo będzie trwał proces negocjacji i jak będzie wyglądał, obecną decyzję trzeba traktować jako pewien symbol. Jeszcze dwa lata temu nikt przecież nie spodziewał się, że Ukraina tak szybko zostanie kandydatem do członkostwa w UE, nie wspominając już o negocjacjach.

Czy Ukraina może przystąpić do Unii, zanim skończy się wojna?

Państwa Unii Europejskiej raczej nie zdecydują się na przyjęcie Ukrainy, która byłaby w stanie wojny. Po prostu oznaczałoby to szereg problemów. I tu dochodzimy do sedna: negocjacje akcesyjne nie są jedynym warunkiem do przyjęcia Ukrainy do UE. Do ukraińskiej akcesji będzie niezbędny polityczny konsensus na poziomie każdego z państw unijnych.

Dopóki w Unii obowiązuje zasada jednomyślności, przystąpienie Ukrainy do sojuszu może zostać zablokowane przez jej członków. A i Rosja jako aktor zewnętrzny będzie robiła wszystko, żeby utrudnić Ukrainie ten proces.

Kto poza Węgrami mógłby to zablokować?

Zanim dojdzie do głosowania nad akcesją, wiele w europejskiej polityce może się zmienić. Obecnie mogłaby to być np. Holandia czy Słowacja, gdzie ostatnie wybory parlamentarne zostały wygrane przez siły prorosyjskie.

Łukasiewicz: To czas desperacko ponury

Jednak przystąpienie Ukrainy do Unii to wyzwanie również dla państw dość jednoznacznie proukraińskich – jak na przykład Polski. Ukraina powinna zrozumieć, że będzie musiała oddzielnie zabiegać o poparcie każdego z państw unijnych, prowadzić taką działalność lobbingową, szukać kompromisów z państwami członkowskimi UE. Jak dotąd nie zawsze tak robiła i przyjmowała, że np. polskie poparcie będzie bezwarunkowe. Jak pokazuje konflikt o zboże czy ostatnio o kwestie transportowe – tak nie jest.

Jak w Ukrainie komentuje się otwarcie negocjacji akcesyjnych?

Z bardzo dużym entuzjazmem, szczególnie że niektórzy Ukraińcy się tego nie spodziewali. Nie widziałam jeszcze właściwie żadnego tekstu studzącego emocje, chociaż to otwarcie w praktyce niewiele znaczy, bo to dopiero początek długiej drogi, która będzie trwała kilkanaście lat. Ale, jak mówię – decyzja ta ma charakter symboliczny i jako taka spełnia swoją funkcję. Ukraińskie społeczeństwo mimo niepowodzeń na froncie jest wciąż bardzo zmobilizowane do walki i potrzebowało tej marchewki – informacji, że jest o co walczyć, że naprawdę mogą stać się częścią Europy i są tam chciani. Bo przecież o to właściwie walczą już od 2014 roku.

Ukraina ma niesłychanie silne społeczeństwo obywatelskie. W 2014 roku było w stanie obronić Ukrainę przed upadkiem, a od tamtej pory nie ustaje w wysiłkach, by kontrolować własną władzę. W czasie pełnowymiarowej wojny nadal to robi, a jednocześnie pomaga armii, weteranom, cywilom, uchodźcom. Pytanie tylko, na ile jeszcze starczy temu społeczeństwu sił.

Trzeba pamiętać, że marchewki UE się już kończą. Ukraina dostała status kandydata, teraz otwarto negocjacje akcesyjne. Kolejny cel – przystąpienie do Unii – jest bardzo odległy. Ukraińcy mogą się oczywiście cieszyć z zamykania kolejnych rozdziałów negocjacji, jednak nie będzie to już wywoływało takiego entuzjazmu. Tak naprawdę wszystko zależy od tego, w jakim kierunku potoczy się wojna.

**

Maria Piechowska – analityczka ds. Ukrainy w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Zajmuje się polityką zagraniczną i wewnętrzną oraz zagadnieniami społeczno-kulturalnymi Ukrainy, a także migracjami. Absolwentka Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, uzyskała absolutorium w Studium Europy Wschodniej UW.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kaja Puto
Kaja Puto
Reportażystka, felietonistka
Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką Europy Wschodniej, migracji i nacjonalizmu. Współpracuje z mediami polskimi i zagranicznymi jako freelancerka. Związana z Krytyką Polityczną, stowarzyszeniem reporterów Rekolektyw i stowarzyszeniem n-ost – The Network for Reporting on Eastern Europe. Absolwentka MISH UJ, studiowała też w Berlinie i Tbilisi. W latach 2015-2018 wiceprezeska wydawnictwa Ha!art.
Zamknij