Unia Europejska

Nikt nic nie wie, czyli Brexit jak czeski film

Członkowie brytyjskiego Parlamentu odrzucili poprawkę chroniącą po Brexicie europejskich obywateli mieszkających w Zjednoczonym Królestwie. Brytyjski rząd planuję ograniczyć mobilność, prawo stałego pobytu oraz zatrudnienie obcokrajowców, a w tym Czechów, Węgrów, Słowaków. Co oni na to?

 

***
Czechy: Na razie tylko z tego żartujemy

Czescy pracownicy na Wyspach, fot. (vincent desjardins), flickr.com. cc

Tekst: Veronika Pehe

veronika-pehe„Nikt nic nie wie, nawet politycy, nie mówiąc o pracodawcach”. Ten zwięzły opis – zasłyszany od Czecha, który do niedawna pracował na Wyspach – dobrze streszcza sytuację, z którą muszą się mierzyć od dnia podjęcia decyzji o Brexicie pracownicy spoza Unii. O ile jedną z idei stojących za Brexitem było zredukowanie nadmiernej biurokracji narzucanej Brytyjczykom przez Brukselę, o tyle dziś mieszkańcy Wysp Brytyjskich muszą zmierzyć się z brakiem jakichkolwiek przejrzystych zasad czy regulacji odnoszących się do realiów po Brexicie. Dotyczy to oczywiście nie tylko obywateli brytyjskich, którzy w czerwcu zagłosowali za wyjściem z Unii, ale również i tych, którzy nie mieli szansy zabrać głosu w tej sprawie, i na których decyzja ta ma największy wpływ: pracowników z krajów Unii Europejskiej. Wśród nich jest znacząca liczba Czechów. Co więc myślą sobie teraz, gdy muszą zmierzyć się z pewnym już wyjściem z UE i prawdopodobnym zaostrzeniem przepisów imigracyjnych i tych dotyczących prawa pracy, jeśli Theresa May obejmie stanowisko premiera w czerwcowych wyborach?

W dyskusjach na temat migracji do Zjednoczonego Królestwa Czesi bywają pomijani. W referendalnej histerii wokół zabieranych przez imigrantów z Europy Wschodniej miejsc pracy i świadczeń socjalnych najczęściej wymieniani byli Polacy, Rumuni i Bułgarzy. Może to wynikać z faktu, że nie mówimy o jakichś wielkich liczbach: według Brytyjskiego Biura Statystycznego na Wyspach żyje około 50 000 Czechów – chociaż czeska ambasada szacuje, że może ich być nawet do 100 000. Pochodzą z różnych środowisk i zajmująstanowiska na wszelkich szczeblach zatrudnienia. Porozmawialiśmy z kilkorgiem z nich.

Niepewność nasza codzienna

Jednym z najpoważniejszych problemów jest brak jasnych informacji. Czesi mogą zwracać się do swoich (często równie niedoinformowanych) pracodawców lub szukać informacji w oficjalnych instytucjach. Czeska Ambasada w Londynie, na swojej regularnie uaktualnianej stronie internetowej (Q&A page), zachęca wszystkich spełniających niezbędne warunki do składania wniosków o prawo stałego pobytu. Zapewniają, że do samego końca dwuletnich negocjacji status Czechów nie ulegnie zmianie.

Dla Czechów rezydujących w Szkocji otrzymanie stałego pobytu wydaje się łatwiej osiągalne. Jest to najprawdopodobniej spowodowane najbardziej proeuropejskim podejściem Szkotów: „Jak tylko w czerwcu zostały ogłoszone wynik referendum, w przeciągu tygodnia, nasz główny manager wysłał do nas list zapewniający, że jeśli jesteśmy z Europy, to nie powinniśmy się przejmować i że nic się w stosunku do nas nie zmieni, a my zachowamy posady”.

10 rzeczy, które możesz zrobić, żeby utrudnić jej Brexit

Takie gesty nie są jednak częste, a podejście pracodawców różni się w zależności od kwalifikacji pracowników. Jak można się było spodziewać, menadżerowie najbardziej dbają o wysoko wyspecjalizowanych pracowników z największymi kwalifikacjami. Jedna z osób zatrudnionych w sektorze finansowym przekazała, że w firmie w której pracuje, odbyło się spotkanie informacyjne dla wszystkich pracowników z krajów unijnych. Zaoferowano im pomoc prawną. Jednak dla mniej wyspecjalizowanych sytuacja nie jest tak wesoła: Brexit jest dla nich tematem rozmów jedynie z kolegami, nie ze zwierzchnikami. W trakcie pracy – jak przyznało paru z nich – do sprawy podchodzą raczej humorystycznie. „Zgodnie z dobrą brytyjską tradycją” – dodaje jeden z nich.

Zbyt wcześnie na wyjazd

Niewielu panicznie myśli o wyjeździe. Czesi na Wyspach zdają się raczej stosować znaną brytyjską maksymę „Zachowaj spokój i rób swoje” (Keep Calm and Carry On). „Nie znam nikogo, kto by wyjeżdżał do domu” – powiedział nam jeden z nich. Raczej wszyscy rozważają sposoby, dzięki którym dałoby się zostać. Nawet przed referendum wielu Czechów rozważało aplikowanie o brytyjskie obywatelstwo lub zezwolenie na pobyt stały – na wszelki wypadek. Po Brexicie kilka osób, z którymi rozmawialiśmy, powiedziało nam, że złożyli już wnioski. Niektórzy rozważają jednak powrót do Czech. Nie tyle z powodu niejasnej sytuacji zawodowej, ile przez odczuwalną „zmianę nastrojów”. Jeden z pracowników uniwersyteckich powiedział nam o wzmożonym po Brexicie otwartym rasizmie panującym wśród studentów. Inni podali jako potencjalny powód wyjazdu potencjalną niemożność przeniesienia praw emerytalnych. Migracja zarobkowa nie była w Czechach tak znacząca jak w innych krajach wschodnioeuropejskich, dlatego też dane statystyczne odnoszące się do zjawiska reemigracji nie są dostępne. Być może w wyniku Brexitu Czeskie Biuro Statystyczne będzie zainteresowane rozpoczęciem jego monitorowania.

Większość Czechów pozostaje wciąż przekonana, że migranci na Wyspach są niezbędni: „Każdy wie, że Londyn nie poradziłby sobie bez migrantów takich jak ja” – powiedział nam jeden z nich, pracujący w kawiarnianej sieciówce. Ale czy rząd zdaje sobie z tego sprawę? Sytuacja w służbie zdrowia (NHS) jest niepokojąca, a jej problemy wzrastają wraz z towarzyszącym realnym zagrożeniem braku personelu. Jeśli rząd nie dostarczy niezbędnych informacji o planowanym przebiegu Brexitu, niedługo może się okazać, że w wielu kluczowych sektorach zabraknie personelu. Jak jedna z respondentek podsumowała podejście jej szefa: im mniej pracodawca panikuje, tym lepiej zarówno dla niego, jak i dla pracowników. Nie wiadomo jednak, czy negocjujący Brexit będą również postępować zgodnie z tą zasadą.

***
WĘGRY: Nię będę dziekować za to, że mnie nie deportujecie

Fot. TeroVesalainen, pixabay.com

Tekst: Orsi Pósfai

posfai-orsiNa Węgrzech mówią, że drugie co do wielkości węgierskie miasto to Londyn. Choć to chyba nie do końca prawda, faktem jest, że w brytyjskiej stolicy mieszka co najmniej dwieście tysięcy Węgrów. Ich sytuacja po głosowaniu w sprawie Brexitu stała się, podobnie jak innych obywateli unijnych mieszkających na Wyspach, dość niepewna. Choć węgierski premier Viktor Orbán i minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó zapewniają, że będą bronić praw węgierskich pracowników, takie zapewnienia są oczywiście bez pokrycia, ponieważ wszelkie decyzje o losie pracujących imigrantów są całkowicie uzależnione od przebiegu negocjacji między Wielką Brytanią a Unią Europejską.

Na pytanie o to, czy cokolwiek zmieniło się w ich życiu po referendum, większość mieszkających w Wielkiej Brytanii Węgrów odpowiedziała, że właściwie nic, ale wielu z nich wyraziło obawy o niepewną przyszłość. A jednak nikt z respondentów nie wyraził zamiaru powrotu do domu, nawet po Brexicie.

András (34 lat), konsultant ds. bankowości i IT, powiedział, że nie doświadczył jeszcze żadnych zmian, ale zarazem wie, że nie ma żadnych gwarancji, że tak będzie nadal: „Na pewno odczuję skutki Brexitu na własnej skórze i to nie będzie przyjemne. Głównie przez dodatkowe obciążenia administracyjne, które przyniesie Brexit”.

Judit (31 lat), technik dentystyczna, stwierdziła: „Trudno jest obecnie powiedzieć coś pewnego, bo mamy bardzo mało informacji, a nie ma sensu zgadywać, co będzie. Zostały mi dwa lata szkoły i to jest moja perspektywa czasowa. Jestem pewna, że będę mogła dokończyć studia w Wielkiej Brytanii. Nie sądzę, że Brexit mi w tym przeszkodzi”.

Kiedy respondentów zapytano jak, ich zdaniem, nadchodzące wybory wpłyną na ich życie, wielu jako najważniejszy czynnik podało niepewność. Wielu też negatywnie postrzegało prawdopodobną wygraną torysów w czerwcowych wyborach parlamentarnych.

Polacy na Wyspach po Brexicie: Keep Calm and Carry On

Éva (42 lata), pracująca jako freelancerka i tłumaczka stwierdziła: „Jeśli torysi zdobędą w wyborach bezwzględną większość, nic dobrego z tego nie wyniknie. Sytuacja obywateli Unii mieszkających w Wielkiej Brytanii będzie dla rządu torysów jedynie kartą przetargową w negocjacjach, które mają zapewnić korzystne warunki dla milionów Brytyjczyków mieszkających w Europie. Nie wydaje mi się, żeby w tych negocjacjach akurat nasz interes miał jakiekolwiek znaczenie”.

Większość pracodawców naszych respondentów zdaje się nie martwić perspektywą utraty siły roboczej, spowodowaną zmniejszeniem napływu imigrantów do kraju. Judit (28 lat), designerkę UX, pracodawca zapewnił, że znajdzie rozwiązanie pozwalające na zatrzymanie pracowników spoza Wielkiej Brytanii w przypadku jakichkolwiek przyszłych trudności. Wszyscy jej znajomi spotkali się z podobną postawą swoich pracodawców.

András uważa, że jego pracodawcy nie martwią się – „na naszą branżę efekty Brexitu będą miały mniej bezpośrednie przełożenie. Spowolni się może proces rekrutacji, a pracodawcy być może dwa razy się zastanowią zanim zatrudnią kogoś, kto nie jest Brytyjczykiem”.

Gdy spytaliśmy o negatywne doświadczenia z bycia imigrantem w Wielkiej Brytanii, odpowiedzi były zróżnicowane. Aliz (27 lat), pracująca jako kelnerka, powiedziała: „Od czasu Brexitu nie spotkały mnie, jako obcokrajowca, żadne przykre doświadczenia, ale mieszkam w Londynie, który bardzo różni się od reszty Wysp. To szczególnie widoczne w okolicy, w której mieszkam i pracuję.”

Judit miała jednak kilka negatywnych doświadczeń, odkąd zamieszkała w Wielkiej Brytanii: „Przed Brexitem przykrości też się zdarzały, ale były rzadkie i zwykle przypadkowe. Nigdy nie były to osobiste ataki, raczej gniewne reakcje na coś innego. Możliwe, że teraz ludzie bardziej czują, że mogą coś skomentować”. Sándor twierdzi, że odkąd przeprowadził się do Londynu, nie doświadczył dyskryminacji. Za to „w Nottingham, gdzie mieszkałem wcześniej, miałem trochę kiepskich doświadczeń. Najgorszy jest ten naiwny rasizm niektórych Anglików. Najbardziej wkurzające było zdanie: „Nie martw się, nie zostaniesz deportowany”. Pierdolcie się! Nie mam zamiaru dziękować wam za to, że mnie nie deportujecie. Ciągle nie jestem w stanie myśleć o tym spokojnie”.

Ágnes (29 lat) pracuje na Wyspach jako psycholożka. Tlumaczy, że miała tu „negatywne doświadczenia, ale nie jest pewna, czy faktycznie ksenofobia narasta po Brexicie, czy też sama projektuje sobie te sytuacje. „To właśnie jest w Brexicie najbardziej niszczące: jako obcokrajowiec czujesz się niechciana w miejscu, gdzie pracujesz, gdzie płacisz podatki. Czasami dostrzegasz niechęć w sytuacjach naprawdę niewinnych, co jest groźnym i niszczącym szaleństwem w kraju, w którym ma mieszkać razem w pokoju i poszanowaniu tak wielu różnych ludzi”.

Najbardziej zbieżne były odpowiedzi na pytanie, czy respondenci rozważają powrót na Węgry. Judit odpowiedziała: „Zdecydowanie nie wrócę na Węgry. Wyjechałam, bo nie mogłam już znieść węgierskiej polityki i atmosfery w sferze publicznej, a nie sądzę, żeby to miało się zmienić za mojego życia. Jeśli się zmieni, to raczej na gorsze. Gdyby jednak Brexit miał spowodować masę niedogodności dla obcokrajowców mieszkających w Wielkiej Brytanii, to jest całkiem możliwe, że zdecyduję się na przeprowadzkę gdzie indziej. Jeszcze o tym jednak nie myślę, bo nie mam wystarczająco dużo informacji, żeby podjąć taką decyzję”.

Sándor skomentował „Jeśli będę chciał żyć w państwie, które samo siebie oszukuje, zostanę w Wielkiej Brytanii. Rozglądam się po Europie, szukam nowego kraju, ale do tej pory nie znalazłem dobrej alternatywy. Jeszcze się nie poddaję!”.

Większość respondentów stwierdziła, że nawet jeśli zdecydują się na wyprowadzkę z Wielkiej Brytanii, to nie będzie to prawdopodobnie związane z Brexitem, a jeśli gdzieś się stąd ruszą, to nie na Węgry, ale do innego kraju.

***
Słowacja: W tej chwili Brexit to nie jest dla nas zagrożenie

Fot. naureen-s, flickr.com. cc

Tekst: Michael Augustin

Michael-AugustinNa Wyspach mieszka około 65 000 słowackich obywateli. Jednak nieoficjalne statystyki mówią nawet o 90 000. Według oficjalnych źródeł 45% Słowaków żyjących w Zjednoczonym Królestwie zajmuje stanowiska w sektorach administracji, biznesu, czy zarządzania. Druga największa grupa Słowaków (20%) pracuje w hotelarstwie; trzecia (6%) w rolnictwie; 6% w ciężkim przemyśle; 4% w przemyśle spożywczym; 4% w handlu; 4% w służbie zdrowia; 2,5% w budownictwie, 1,3% w transporcie a 1,6% w turystyce.

„Nie sądzę, żeby Zjednoczone Królestwo pozbyło się wszystkich migrantów. Ktoś musi pracować na przykład w domach starości” – mówi mi Vladimír Baláž z Instytutu Prognoz Słowackiej Akademii Nauk. Jest jednak możliwe, że pozwolenia na pracę będą przyznawane jedynie w sytuacji, gdy nikt z obywateli Zjednoczonego Królestwa nie będzie zainteresowany podjęciem pracy na danym stanowisku.

„Żyję w Londynie od dwóch i pół roku. Pracuję dla globalnej firmy z oddziałami w ponad 80 krajach. Brexit na tę chwilę wpłynął jedynie na moje wydatki podczas podróżowania po Europie, ponieważ moja pensja jest wypłacana w funtach. Firma wiele zainwestowała w nowy budynek w samym centrum Londynu, który ma pozostać naszą główną europejską siedzibą. Brexit nie będzie miał wpływu na moją pozycję w pracy. Nie mam też obaw o moją przyszłość zawodową, bo firma opłaci mi wizę, jeśli tylko będzie taka potrzeba” – Peter, analityk w Bloomberg.

„Mieszkam w Londynie od jedynie półtora roku. Pracuję dla międzynarodowej firmy z wieloma pracownikami pochodzącymi z całego świata w tym z wieloma z krajów UE. Biznes, w którym się specjalizuję, jest ściśle związany z ruchami migracyjnymi pracowników do oraz z Zjednoczonego Królestwa. Zbliżam się aktualnie do kolejnego progu podatkowego i planuję kontynuować tu moją karierę. Brexit i  związany z nim spadek kursu funta, jak dotąd, wywarł wpływ jedynie na moje możliwości finansowe podczas podróży do Europy. Niepewność polityki imigracyjnej nie wpłynęła w żaden sposób na moje plany zawodowe. Decyzja o pozostaniu lub opuszczeniu Zjednoczonego Królestwa będzie spowodowana tylko przez moje życie osobiste i zawodowe” – Lenka, analityczka podatkowa w Deloitte.

Najprawdopodobniej 2 000 Słowaków otrzymuje wsparcie socjalne dla ich dzieci, które zostały w kraju. Miesięczny zasiłek rodzinny w Słowacji wynosi około 24 euro. W Wielkiej Brytanii, zatrudnieni czy nawet ci poszukujący zatrudnienia otrzymują tygodniowo na jedno dziecko niecałe 21 funtów. Mogą dodatkowo dostać niecałe 14 funtów na każde kolejne. Tak więc całkowita kwota dodatków rodzinnych otrzymywanych miesięcznie w Słowacji jest równa z tygodniowym wsparciem gwarantowanym na Wyspach. Ludzie powinni wziąć pod uwagę fakt, że po Brexicie prawie niemożliwe będzie pobieranie wsparcia socjalnego bez brytyjskiego obywatelstwa. Dodatkowo słowaccy pracownicy będą prawdopodobnie zmuszeni do opłacania ubezpieczenia zdrowotnego na Wyspach – w tej wystarczy im ubezpieczenie europejskie.

Theresa May i efekt mocarza

Brytyjski Minister ds. Brexitu, David Davis, zapowiedział, że stosunek Zjednoczonego Królestwa wobec Słowaków podczas dwuletniego okresu przejściowego będzie życzliwy. Słowacki premier Robert Fico dodał jednak, że będzie kontrolował, co tak naprawdę oznaczać będzie słowo „życzliwy”.

Tylko czas pokaże, czy wyjście Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej uderzy w pracujących tam Słowaków. Choć Brexit nie będzie oznaczał dla nich przymusu opuszczenia Wysp Brytyjskich, nie zdają sobie oni jeszcze sprawy, jak ich sytuacja może się zmienić w najbliższej przyszłości.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij