Świat

Latos: Palestyńskie feministki

Jeśli wolność otwiera ludzi na równość, to wolni mężczyźni nie będą żądali kontroli nad kobietami.

Pozornie z tłumu palestyńskich kobiet nie wyróżniają się absolutnie niczym. Zwykle są żonami i matkami. Żyją z mężami lub rodzicami. Zwykle noszą hidżaby i są wierzące. Ale zapytaj je o prawa kobiet w Palestynie, a usłyszysz to, czego inne kobiety ci nie powiedzą .

Kłęby papierosowego dymu roznoszone po całym biurze za sprawą starego, niegdyś białego wiatraka. Aromat świeżo zaparzonej kawy wymieszany ze słodkimi i ciężkimi kwiatowymi perfumami. Głośne, przepełnione żywą gestykulacją rozmowy kobiet w hidżabach. Ich uśmiechy, którymi witały mnie w momencie, gdy otwierałam drzwi do biura. Oto stałe, z których składał się początek każdego z dni mojej pracy w palestyńskiej kobiecej organizacji pozarządowej. Początek dni, które uwielbiałam.

Do organizacji Psycho-Social Counseling Center for Women w Betlejem zgłosiłam się jako wolontariuszka. Moim zadaniem była pomoc przy pisaniu projektów o dofinansowanie jej działań. W zamian za pomoc działaczki zabierały mnie ze sobą na wizje lokalne i szkolenia, opowiadały o sprawach, którymi się zajmują, odpowiadały na pytania o ich doświadczenia oraz problemy Palestynek i Palestyńczyków. Zupełnie poza naszą umową podarowały mi także swoje ciepło, a niektóre nawet przyjaźń.

Próg biura zwykle przekraczałam o 10.00. Dostosowując się do kultury organizacji i ja sięgałam po mocną, gęstą i słodką kawę oraz papierosa. Nie brałam aktywnego udziału w porannej dyskusji, ale pilnie się jej przysłuchiwałam. Nie byłam w stanie zrozumieć ponad połowy wypowiedzi, ale wyłapywałam tematy. Resztę mi tłumaczono. Około 11 do biura wkraczała dyrektorka, a pomieszczenie pomału się wyciszało. Rozchodziłyśmy się do swoich pokoi, by godzinę później znów się spotkać i ustalić plan dnia.

Dyrektorką Psycho-Social Counseling Center for Women jest Khawla Karake. Jedyna muzułmanka w organizacji, która nie nosi hidżabu.

Khawla jest także jedną z wielu działaczek, które mieszkają w obozie dla uchodźców Aida Camp. Właśnie doświadczenie życia w obozie dało początek jej aktywizmowi.

– Wychowałam się w dużej i bardzo biednej rodzinie. Było nas jedenaścioro: trzy siostry i ośmioro braci. Mieszkaliśmy w obozie dla uchodźców w bardzo małym domu wraz z rodzicami i babcią. To było bardzo ciężkie życie. Takie życie, które sprawia, że zaczynasz zastanawiać się nad swoją sytuacją. Kto jest za nią odpowiedzialny i jak można ją zmienić. Ja doszłam do wniosku, że głównym powodem naszego cierpienia jest okupacja. Dlatego też, wraz z innymi młodymi ludźmi, postanowiłam wyrazić swoje odczucia. Wyrazić swoją złość. Tak zaczął się mój aktywizm – mówi.

Khawla jest aktywistką od czternastego roku życia. Jako studentka za swoją polityczną działalność została aresztowana, a następnie osadzona w więzieniu, w którym spędziła trzy lata. Czas w więzieniu wykorzystała na czytanie. Jej wybór padł na opracowania dotyczące sytuacji kobiet. Kiedy została zwolniona z więzienia w 1985 roku zajęła się działalnością na ich rzecz.

– Oczywiście nadal zajmowały mnie kwestie narodowe i walka z okupacją, ale większą wagę zaczęłam przykładać do problemów kobiet – mówiła mi Khawla.

Na początku swojej feministycznej kariery Khawla współpracowała z różnymi organizacjami, z którymi starała się zachęcać kobiety do pracy, zdobywania wykształcenia oraz uczestnictwa w życiu politycznym. Wiele uwagi poświęcała także prawu, które jest jej zdaniem największym problemem.

– Do teraz nie posiadamy przepisów, które chroniłyby kobiety przed przemocą. Większość przepisów podejmujących kwestie kobiet jest bardzo stara i powiązana z okresem, kiedy Palestyna była kontrolowana przez Jordanię i Wielką Brytanię. W chwili obecnej walczymy o trzy uchwały, które podnoszą wszystkie kwestie związane z kobietami, takie jak rozwody, dzieci i przemoc.

W Palestynie prawie 60% kobiet przyznaje, że doświadczyło przemocy psychicznej. Do doświadczenia przemocy ekonomicznej i społecznej przyznaje się 55%, fizycznej – 23,5%, seksualnej – 12%. 37% Palestynek doświadczyło przemocy ze strony mężów – 30% kobiet z Zachodniego Brzegu oraz aż 51% mieszkanek Strefy Gazy. Dlatego problem ten jest jednym z najważniejszych spośród tych, jakimi zajmuje się Psycho-Social Counseling Center for Women.

W Psycho-Social Counseling Center for Women Khawla pracuje od 1997 roku. PSCCW jest niezależną, pozarządową, non-profitową organizacją, która specjalizuje się w pomocy kobietom. Celem organizacji jest zmiana statusu kobiet w Palestynie oraz budowa demokratycznego społeczeństwa, zbudowanego na prawach człowieka. Ważną częścią jej pracy jest także ekonomiczne wzmacnianie pozycji kobiet.

Obecnie w Palestynie bezrobocie kobiet wynosi 30%, bezrobocie kobiet z wyższym wykształceniem 43%. Problem jest duży, a finansowa zależność kobiet od mężczyzn przekłada się na wspomniany już problem z przemocą. Dlatego też organizacja prowadzi kilka szkoleń zawodowych oraz specjalnych projektów dla kobiet, które nie mogą pracować poza domem, ponieważ opiekują się dziećmi lub ponieważ pochodzą z bardzo tradycyjnych środowisk, zakazujących kobietom pracy. Z doświadczenia działaczek wynika, że ekonomiczne wzmocnienie kobiet daje im poczucie wpływu na życie, a wraz z ekonomiczną niezależnością wzrasta także ich siła oporu wobec przemocy.

Szczególną opieką działaczki organizacji otaczają kobiety doświadczające traumy. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym pierwszy raz wraz z działaczkami społecznymi udałam się do domu jednej z takich kobiet.

**

Wiele jest takich miejsc w Palestynie, w których za żadne skarby nie chciałabym znaleźć się po zmroku. Obóz dla uchodźców Al-Azzeh jest jednym z takich miejsc. Ciasne przejścia między budynkami potęgują poczucie zagrożenia i przywodzą na myśl zasadzkę. Bród, zniszczone budynki, potłuczone szkło. Tu mieszka Fatma. Gdy jej najmłodsza córka otwiera nam drzwi, uderza mnie panująca w mieszkaniu pustka. Chwilę później dostrzegam, że dziecko jest nagie. Pozostała piątka ma na sobie jedynie majtki. Fatma siedzi na kanapie i płacze.

Jeszcze chwilę rozglądam się po mieszkaniu. Próbuję znaleźć choć jedną rzecz, która nie jest czymś absolutnie podstawowym, czy wręcz niezbędnym do normalnego funkcjonowania i przeżycia. Nie znajduję żadnych wykładzin, narzut, kwiatów w doniczkach, obrazków czy obrusów. Nawet krzesełek i łóżek jest tu mniej niż domowników.

Powodem naszej wizyty jest telefon od jednej z sąsiadek Fatmy. Przerażona kobieta opowiedziała o tym, jak dwa dni przed naszym przyjściem rozdygotana i płacząca Fatma udała się pod wierzę strażniczą tuż przy murze znajdującym się w pobliżu jej obozu. Błagała izraelskich żołnierzy, aby ją zastrzelili. Nie mogąc już znieść swojego życia prosiła, by jej je odebrali.

Teraz, dwa dni po tym wydarzeniu, Fatma nadal jest rozdygotana i nadal płacze. Nie wiem czy w jej oczach widzę przerażenie, rozpacz czy szaleństwo. Może wszystko naraz. Kobieta kręci głową i mówi, że już nie może, że nie wie co robić. Jedna z działaczek słucha jej głaszcząc po ręce. Druga sprawdza zawartość lodówki i szafek. Ponieważ są puste, wychodzi zrobić zakupy. Trzecia opowiada mi historię kobiety.

Jeszcze dwa lata temu Fatma swoje dzieci wychowywała wraz z mężem. Ich sytuacja nie była dobra, ale jakoś sobie radzili. Fatma zajmowała się domem i dziećmi, mąż pracował. Kiedy stracił pracę zaczął pić i pożyczać pieniądze. Dług rósł przez rok. W końcu wierzyciele zaczęli się dopominać o zwrot należności. Zaczęły się groźby. Mężczyzna uciekł. Fatma została.

**

Kobiet o podobnym do Fatmy doświadczeniu jest w Palestynie sporo. Kiedy pojawiają się trudne do rozwiązania problemy, ich mężowie zwykle odchodzą do innych kobiet. Jako muzułmanie poślubiają kolejne żony, zakładają nowe rodziny. Startują od nowa. Pierwsze żony pozostają ze wszystkim co stare, złe i stygmatyzujące.

Organizacje kobiece pomagają im na różne sposoby. Przede wszystkim w krytycznej sytuacji, kiedy kobiety i ich dzieci nie mają co jeść, działaczki uzupełniają lodówki. Równocześnie pracują także nad psychicznym wzmocnieniem matek.

Wiele kobiet w sytuacji Fatmy myślało o samobójstwie. Poprawa ich kondycji nie jest prosta, zwłaszcza gdy – jak w przypadku Fatmy – kobiety nie mają wsparcia ze strony własnych rodzin, które mogłyby np. pomóc w opiece nad małymi dziećmi. Bo potem dzieci te, jeśli mają więcej niż 6 lat, zaczynają już pracę. Sprzedają chusteczki higieniczne, wodę lub zawieszki do samochodu na skrzyżowaniach. Nieco starsze sprzedają na bazarach. Wiele dzieci-sprzedawców można spotkać na bazarze w Al-Khalil. Nastoletnie dzieci pomagają w restauracjach, np. roznosząc węgiel do sziszy, zmywając i sprzątając po zamknięciu lokalu. Zwykle już nigdy nie wracają do nauki.

Pomoc kobietom, które zostały porzucone przez mężów lub (rzadziej, niemal zawsze ze względu na przemoc) od nich odeszły, jest jednym ze stałych programów Psycho-Social Counseling Center for Women. Organizacja współpracuje z zakładem krawieckim, w którym pracują jedynie kobiety z programu. Pierwszym etapem programu jest wzmocnienie psychiczne kobiet i szkolenie przygotowujące je do pracy jako krawcowe. Uczestniczki szkolenia dostają godne wynagrodzenie za swoją pracę i są regularnie odwiedzane przez działaczki, które czuwają nad ich kondycją psychiczną. Celem jest oczywiście ekonomiczna niezależność kobiet, która daje im szansę na normalne życie.

– Do naszej organizacji zgłasza się wiele kobiet. Problem ekonomiczny jest jednym z kilku najważniejszych. Inne to przede wszystkim problemy medyczne i psychiczne. Żeby odpowiedzieć na potrzeby kobiet współpracujemy z wieloma rządowymi i pozarządowymi organizacjami – mówiła mi podczas naszego pierwszego spotkania Khawla. Podczas tego spotkania Khawla przedstawiła mi Waffę, która w wielu sytuacjach była moją przewodniczką i tłumaczką. Dzięki niej mogłam nie tylko poznać kobiety pracujące w zakładzie krawieckim, ale także zrozumieć wiele problemów Palestynek i Palestyńczyków w ogóle.

**

– Nasze życie, jako Palestyńczyków, jest bardzo trudne. Wszyscy zmagamy się z polityką okupacyjną, ale Palestynki dodatkowo zmagają się z dyskryminującymi praktykami obecnymi w ich własnym społeczeństwie – mówiła mi Waffa podczas naszej pierwszej długiej rozmowy w jej gabinecie. – Jesteśmy społeczeństwem konserwatywnym, w którym kobiety cierpią z powodu różnych rodzajów dyskryminacji. Nasze prawa są ograniczone w obszarze edukacji i pracy, co sprawia, że praktycznie nie możemy być niezależne. Dodatkowo jesteśmy dyskryminowane przez prawo, zwłaszcza w przypadku spraw rozwodowych i tych dotyczących dzieci. Żyjemy w kulturze arabskiej i w kraju zdominowanym przez religię islamu, gdzie wciąż mamy do czynienia z zabójstwami kobiet pod pretekstem obrony honoru rodziny. Prawo nie chroni nas przed przemocą. Wierzę, że zakończenie okupacji pomoże poprawić nie tylko życie Palestyńczyków, ale także Palestynek.

Wszędzie na świecie konflikty zbrojne nasilają przemoc wobec kobiet. Wierzę więc, że wolność otworzy nas także na równość. Że wolni mężczyźni nie będą już musieli sprawować nad nami kontroli, bo i nad nimi takiej kontroli już nie będzie.

Dla działaczek z Psycho-Social Counseling Center for Women temat Izraela oraz okupacji jest tematem bardzo ważnym. Tak ważnym, że nie mają wątpliwości co do wartości współpracy palestyńsko-izraelskiej. – Jeśli współpraca z Izraelczykami może nam pomóc uzyskać pokój, to jak możemy nie spróbować? – pytała retorycznie Khawla. – Żyjemy na tej samej ziemi, jesteśmy sąsiadami. Jeśli chcemy nadal żyć obok siebie musimy nauczyć się współpracy – mówiła Waffa.

Na pewien czas temat współpracy na rzecz pokoju izraelsko-palestyńskiego zdominował wszystkie nasze biurowe dyskusje. Stało się tak za sprawą międzynarodowych warsztatów Partnership for Peace, w których wraz z Waffą wzięłyśmy udział.

**

– Widzisz ten dom na wzgórzu? – pytała mnie Waffa podczas naszej podróży taksówką do ośrodka szkoleniowego. – Rodzina, która go zbudowała, przeznaczyła na budowę domu wszystkie środki jakie miała. Dom budowali 3 lata. Tydzień po tym, jak go skończyli, odebrano im ziemię. Takich historii jest tu wiele…

Odbieranie Palestyńczykom ziemi było jednym z tematów, jakie zostały poruszone podczas warsztatów. Obok Waffy oraz wielu innych kobiet i mężczyzn z różnych stron świata, których łączy działalność na rzecz pokoju palestyńsko-izraelskiego, ważnymi uczestniczkami spotkania były także Izraelki.

– Wiesz, gdyby moja mama wiedziała, że siedziałam dziś przy jednym stole z Izraelczykami, wyrzuciłaby mnie z domu. Dwóch moich braci jest w Izraelskim więzieniu. Są strasznie źle traktowani. Moja rodzina codziennie odczuwa skutki okupacji. Dlatego współpraca z Izraelczykami jest dla nich zdradą. Zresztą jak dla większości Palestyńczyków – mówiła mi Waffa po pierwszym dniu szkolenia.

Jak się okazało podczas warsztatów, dla Izraelek współpraca z Palestynkami również oznacza stygmat zdrajczyń. Żeby z nim walczyć starają się zawsze przedstawiać swoje działania jako proizraelskie. Reprezentantka jednej z proekologicznych organizacji podała podczas warsztatów przykład działań mających na celu skanalizowanie Palestyny. Argument tej organizacji odnosi się do zanieczyszczeń, które z Palestyny spływają do Izraela. Jeśli Palestyna będzie czystsza, Izrael także.

– Wzajemną nienawiść mamy już chyba we krwi. Jesteśmy w niej wychowywani i przez całe życie się ją w nas podsyca. Dlatego uważam, że musimy zacząć pracować z dziećmi. Musimy nauczyć młodych ludzi innego sposobu myślenia. O sobie, kobietach, o swoich sąsiadach – mówiła mi Waffa podczas naszego powrotu z warsztatów.

**

W Psycho-Social Counseling Center for Women Waffa pracuje już dziewięć lat. Pamiętam, że podczas pierwszego spotkania wydała mi się tak niesamowicie krucha. A jednak drobna budowa ciała i cichy głos Waffy są jedynie pozoraim.

Teraz już wiem, ile siły, wytrwałości, mądrości, wiary i dobra może zmieścić ta niewielkich rozmiarów kobieta. Ogrom!

– Kiedy zaczynałam tu pracę, nie do końca znałam i rozumiałam problemy kobiet w Palestynie. Wiedza, którą wówczas posiadałam, w dużej mierze opierała się na moim własnym doświadczeniu. Ja i moje koleżanki miałyśmy bardzo ograniczoną wolność. Nie mogłyśmy wychodzić wieczorami, studiować w innym mieście, uczyć się poza domem. Nie mówiąc już o rozwijaniu różnych pasji, o podróżach. Oczywiście moi bracia robili wszystko, co chcieli. Moje ówczesne zmartwienia to jednak nic w porównaniu z problemami wielu innych kobiet. Teraz, kiedy moja wiedza na temat sytuacji kobiet jest znacznie większa, nie wyobrażam sobie innej pracy. Muszę walczyć o swoje prawa, muszę walczyć o prawa innych kobiet.

**

Powołanie. Nie przepadam za tym słowem, ale chyba właśnie ono łączy pracujące w organizacji kobiety. Powołanie, wiara we wspólny cel, solidarność i przyjaźń. Przyjaźń powinnam pewnie wymienić na drugim miejscu. Chyba nie trudno sobie wyobrazić, jak osamotnione w swoich poglądach bywają feministyczne działaczki w Palestynie. Oczywiście, część z nich posiada wsparcie ze strony rodzin i najbliższych, ale przez ogół społeczeństwa są często uważane za dziwadła. Dlatego tak bardzo cenią swoją wzajemną przyjaźń. Dlatego tak ważne są poranne dyskusje przy słodkiej kawie i papierosie. To czas, w którym mogą podzielić się własnymi troskami, coś sobie doradzić, podzielić się doświadczeniem, wesprzeć się. To także czas, w którym wzajemnie świętują swoje sukcesy. Godzina podczas której ładują akumulatory na resztę dnia.

Pamiętam pierwsze śniadanie, które wspólnie spożywałyśmy w biurze organizacji. Okazją był nadchodzący Ramadan i zbliżający się post. Każda z kobiet przyniosła do biura smakołyki własnej produkcji. Były sery, oliwa, chleb, humus, falafel i ciemne oliwki. Była kawa i rozmowy. Był też sukces i radość. Dwie z działaczek, otrzymując bardzo wysokie poparcie, dostały się do władz lokalnych. Pamiętam, że podczas tego śniadania zapytałam kobiety o to, co zmieniłyby w Palestynie, gdyby mogły zmienić wszystko. Odpowiedzi były różne, część była dla mnie bardzo zaskakująca – np. wprowadzenie edukacji seksualnej. Kobiety mówiły także o równych prawach dla kobiet, braku przemocy i końcu okupacji. Pamiętam, że Waffa mówiła o tym, że zmieniłaby sposób w jaki ludzie myślą o kobietach, a mówiąc ludzie, miała też na myśli same kobiety. – Nie tylko mężczyźni dyskryminują i wykorzystują kobiety. Kobiety także to robią. W końcu wyrastają w kulturze, która mówi im, że są gorsze, więc z czasem zaczynają w to wierzyć. Marzę o tym, by zaczęły być z siebie dumne. Tak, jak ja jestem z nich dumna, jak jestem dumna z was wszystkich – zakończyła.

Waffa jest działaczką feministyczną, ale też matką maleńkiej dziewczynki. Kiedy pytałam ją o to, czego chciałaby dla swojej córki, w pierwszej kolejności powiedziała o bezpieczeństwie. Zaraz potem wymieniła niezależność i odwagę do sięgania po wszystko to, w co wierzy, a ja wiem, że tego samego życzy sobie i wszystkim kobietom na świecie.

**Dziennik Opinii nr 211/2015 (995)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij