Świat

Koronawirus nie zniknął. Nadal warto się szczepić

Naukowcy pracują nad nowymi generacjami szczepionek. Także takimi, które można aplikować bez kłucia – donosowo i za pomocą plastra. – Dopóki nie zostaną wprowadzone do obiegu, szczepmy się w tradycyjny sposób – mówi wirusolożka Emilia Skirmuntt.

Paulina Januszewska: Czy pandemia naprawdę się skończyła?

Emilia Skirmuntt: Nie wiem, skąd wzięło się przekonanie, że Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła koniec pandemii. To nieprawda. Zdecydowano o odwołaniu stanu globalnego zagrożenia z uwagi na to, że mamy dostęp do skutecznych szczepionek i terapii, a większość populacji – przynajmniej w krajach rozwiniętych – została zaszczepiona. Rozprzestrzenianie się patogenu jest pod kontrolą, ale musimy go ciągle obserwować i zwiększać wysiłki na rzecz sprawiedliwej dystrybucji szczepień w taki sposób, by mogła z nich skorzystać każda osoba w każdym państwie rozwijającym się. Decyzja WHO oznacza, że nie jesteśmy w tym samym miejscu co jeszcze rok, a tym bardziej dwa lata temu, ale wciąż mamy sporo do zrobienia.

Żniwo pandemii: chciwość, głupota i antysolidarność. A to tylko wersja demo

Rządy wycofują się z obostrzeń, znoszą obowiązek szczepień nałożony na medyków. Z kolei instytucje zdrowotne, między innymi w USA, rekomendują wpisanie szczepionek przeciwko COVID-19 do programu obowiązkowych szczepień ochronnych. Co z tego wynika?

W tej chwili trwają prace nad kolejnymi szczepionkami i udoskonaleniem tych, które już powstały i – jak na szczepionki pierwszej generacji – są wyjątkowo efektywne. Pomogły nam zaobserwować, jak zachowuje się patogen. Wiemy, że odporność, którą wykształcamy po zaszczepieniu, po pewnym czasie maleje. Dlatego prowadzone są badania nad sprawdzeniem możliwości jej przedłużenia i wzmocnienia. Głównym celem jest osiągnięcie odporności sterylizującej, która sprawia, że jesteśmy chronieni przed zakażeniem, a nie tylko poważniejszymi symptomami choroby. W skrócie oznacza to, że nasza odporność będzie na tyle dobrze wykształcona, że zdoła zniszczyć patogen, zanim dojdzie do samej infekcji.

Czy to prawda, że naukowcy pracują także nad szczepionkami bez kłucia?

Tak. Chodzi o szczepionki donosowe, a także w plastrze, który można zaaplikować samodzielnie, w domu, bez udziału medyka. Trochę będziemy musieli na to poczekać, ale badań jest tak wiele, że szczepionki drugiej czy trzeciej generacji prawdopodobnie będą o wiele skuteczniejsze niż dostępne obecnie. Dzięki szybkiemu postępowi nauki w tym obszarze dowiemy się też, czy konieczne będzie przyjmowanie kolejnych dawek przeciwko COVID-19 przez wszystkich, czy np. tylko osoby starsze i przewlekle chore oraz mające z nimi kontakt.

Śmierć nadal krąży nad Polską

Co pani myśli o rezygnacji z obowiązkowych szczepień?

Należy regularnie szczepić powyższe grupy. Myślę, że decyzja o uchyleniu tego obowiązku, zwłaszcza w przypadku personelu medycznego, jest błędna. COVID-19 nadal istnieje, potrafi się rozwijać i zmieniać, co może się skończyć kolejnymi falami zakażeń. Musimy to obserwować i mieć kontrolę nad rozprzestrzenianiem się patogenu. Grypa, którą monitorujemy od kilkudziesięciu lat, wciąż nas zaskakuje, powoduje pandemie.

A jeśli chodzi o obostrzenia?

Uważam, że takie nawyki jak mycie rąk i noszenie maseczek to coś, co niezależnie od zaleceń czy przepisów odgórnych, pandemii czy jej braku, ekspansji koronawirusa czy grypy, powinno zostać z nami na zawsze i być stosowane przez wszystkich na co dzień. W krajach azjatyckich już wiele lat temu przyjęło się, że jeśli ktoś nie czuje się dobrze, a musi wyjść z domu – choć nie powinien – to zakłada maseczkę, żeby nie zarazić innych. To lekcja do odrobienia dla krajów europejskich. Ale nawet w Wielkiej Brytanii – przynajmniej na uniwersytecie, gdzie pracuję – widać, że osoby, które podejrzewają u siebie początki przeziębienia, zasłaniają twarz.

Na ile skuteczne są szczepionki pierwszej generacji i dawki przypominające, skoro koronawirus pojawia się w kolejnych wariantach?

W okresie dużej liczby zachorowań każde zakażenie mogło stać się źródłem nowego wariantu. Obecnie kontrolujemy sytuację dzięki szczepieniom i temu, że większość osób zachorowała na covid przynajmniej raz. Kolejne warianty nie powodują fal zachorowań i nie są odporne na szczepionki. Jedne dłużej unikają naszej odpowiedzi odpornościowej, inne krócej, ale nie zdarzyło się dotąd, by szczepionka okazała się całkowicie nieefektywna. To się raczej nie zmieni, ale nawet gdyby, naukowcy trzymają rękę na pulsie. Formuła szczepionki mRNA może zostać bardzo szybko dostosowana do zmian patogenu. Najlepszą analogią znów jest grypa.

Pandemia ludzi ubogich. Kto umiera na COVID-19?

To znaczy?

W jej przypadku formułę szczepionki opracowuje się co roku, na podstawie wniosków z obserwacji północnej i południowej półkuli. Jeśli na Południu pojawiają się nowe szczepy grypy, możemy stworzyć szczepionkę, która będzie na nie odpowiadać, chroniąc Północ. I odwrotnie. Monitoring i produkcja szczepionki w reakcji na poszczególne zjawiska to coś, co od dawna się sprawdza. W przypadku grypy nie jest to jednak aż tak zaawansowana formuła jak mRNA przeciwko COVID-19, więc można powiedzieć, że weszliśmy na wyższy poziom nauki i medycyny.

O ile dwie iniekcje ma za sobą spora część populacji, o tyle już boostery cieszą się znacznie mniejszym zainteresowaniem. Skoro czekamy na nowe generacje szczepionek, to po co przyjmować dawki przypominające?

Obserwacja osób zaszczepionych na całym świecie wskazuje, że szczepionki są bezpieczne i efektywne – w niektórych przypadkach ich skuteczność wynosi nawet 90 proc. Ale nawet gdyby było to tylko 10 proc., warto mieć choćby taką szansę na to, że się nie zachoruje lub przejdzie chorobę łagodnie. Jeszcze nie wiemy, czy szczepionki kolejnej generacji faktycznie będą lepsze, a przede wszystkim – kiedy powstaną. Do tego czasu możemy zachorować na covid 10 razy, a skutki dla zdrowia bywają nieodwracalne. Jeśli boli mnie głowa, sięgam po paracetamol, a nie czekam, aż migrena uderzy z całą mocą i zmusi mnie do przyjęcia znaczne silniejszego leku.

Pandemia nie nauczyła nas, jak istotna jest prewencja w polityce zdrowotnej?

Obawiam się, że nie. Przywykliśmy jedynie do reagowania na to, co już się wydarzyło. Nie po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z koronawirusem, mogącym rozprzestrzeniać się wśród ludzkiej populacji najprawdopodobniej ze źródła zwierzęcego. Prewencja mogła nas uchronić przed pandemią. Naukowcy od lat przewidywali jej wystąpienie. Nie potrafili jedynie wskazać dokładnej daty i miejsca. Jednak wiele modeli matematycznych odnotowywało zagrożenie koronawirusem z Azji. Zostało to zignorowane przez decydentów i nie sądzę, by inaczej było w przyszłości, choć wiemy, że sytuacja może się powtórzyć – za miesiąc, pięć lat albo dwie dekady. Traktowanie prewencji po macoszemu jest po prostu nielogiczne, ponieważ wiemy, że pandemie są czymś naturalnym, zdarzają się w populacjach ludzkich i zwierzęcych.

A czy covid to choroba sezonowa?

Możliwe. Wiele wirusów atakujących układ oddechowy wywołuje choroby sezonowe. Ale dziś nie możemy tego stwierdzić z całą pewnością. Grypa dzieli się na sezonową i pandemiczną. To dwie oddzielne jednostki. Pandemie grypy zdarzają się mniej więcej co kilkanaście lat. Ostatnia miała miejsce w 2008 roku. W przypadku koronawirusa mówimy na razie o chorobie pandemicznej, która wywołuje bardzo wiele zakażeń w niesamowicie krótkim okresie. Jeśli ten moduł się zmieni, z pewnością będziemy mogli wdrożyć dodatkowe rozwiązania.

**

dra Emilia Skirmuntt – wirusolożka ewolucyjna, biomedyczka i specjalistka z zakresu medycyny sądowej. Obecnie pracuje na Uniwersytecie Oksfordzkim jako naukowczyni w Oxford Vaccine Group.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij