Kraj

Stelmaszczyk: NGO mogą wpływać na sądy

Organizacja, która ma w swoim statucie cele związane z leczeniem, rehabilitacją lub zapobieganiem problemom społecznym, ma prawo złożyć wniosek o przystąpienie do udziału w postępowaniu karnym.

Martyna Dominiak: Niedawno rozmawiałam z pierwszym polskim spikerem LEAP, który jest  organizacją zrzeszającą m.in. emerytowanych policjantów i pracowników więziennictwa. Pan, jako prawnik, także się wywodzi z grupy zawodowej, która raczej nie zabiera publicznie głosu w temacie polityki narkotykowej. Z czego to wynika?

Mariusz Stelmaszczyk*: Sędziowie mają wpisane w swój zawód obowiązek powstrzymania się od deklaracji politycznych, a kwestia posiadania i używania narkotyków stała się elementem dyskusji różnych partii politycznych. W związku z tym istnieje duże ryzyko, że sędzia, który ujawniłby swój pogląd, postąpiłby wbrew swoim obowiązkom, które reguluje ustawa Prawo o ustroju sądów powszechnych. Poza tym sędzia wydaje decyzje w wyrokach konkretnych osób. Wyobraźmy sobie, że w mediach zabiera głos, np. prowadząc blog na temat narkotyków, gdzie pisze, że jest zwolennikiem legalizacji posiadania narkotyków na własnych użytek. To istnieje w przestrzeni publicznej i np. czyta to oskarżony o posiadanie narkotyków. Okazuje się, że sędzia nie powinien włączać się do tych spraw, ponieważ on już wcześniej zadeklarował swój pogląd, tzn. uznał, że posiadanie narkotyków na własny użytek nie jest przestępstwem, a więc nie powinien wydać wyroku skazującego.

Rozumiem. A może nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii stanowi temat dla Pana środowiska do wewnętrznej dyskusji?

Sędziowie między sobą nie prowadzą jakichś dyskusji na temat zalegalizowania posiadania narkotyków, natomiast czasami przy okazji pewnych spraw rozmawiają między sobą. Ich poglądy są bardzo różne. Jest część sędziów, którzy uważają, że posiadanie niewielkiej ilość narkotyków na własny użytek nie powinno stanowić przestępstwa. Są oni bardziej skłonni do umarzania postępowania karnego. Inni są przeciwnego zdania. Co prawda są skłonni, żeby kończyć postępowanie karne wyrokami umarzającymi, np. za posiadanie 1g marihuany, ale w przypadku posiadania kilku porcji narkotyków robią to już mniej chętnie. Nawet jeśli z toku postępowania wynika, że jest to posiadanie na własny użytek.
Istnieje duża zbieżność poglądów w większych miastach – na przykład w Warszawie. W stolicy wpływa mnóstwo spraw o posiadanie narkotyków do sądów, więc tu jesteśmy do tego przyzwyczajeni. W mniejszych miejscowościach narkotyki częściej jawią się jako bardzo groźne zjawisko, z którym trzeba walczyć, a wszelkie ustępstwa – ich zdaniem – prowadzą do zwiększenia się problemów związanych z konsumowaniem narkotyków.

LEAP powstało ponieważ emerytowani  policjanci, pracownicy służb więziennych stwierdzili, że prawo, w ramach którego oni muszą funkcjonować, nie działa. Czy w Pana środowisku byłby możliwy taki ruch? Na swoim blogu twierdzi Pan, że zamierzenie ustawodawcy w nowelizacji z  2000 r. wprowadzającej karalność posiadania niewielkich ilości, po prostu się nie sprawdziło, tzn. efekt jest inny od zamierzonego. To jest poważna przesłanka i argument, żeby środowiska orzekające mogły po prostu postulować zmianę.

Wydaje mi się, że wśród sędziów i prokuratorów jest powszechny pogląd, że ta ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii się nie sprawdza. Założenie ustawodawcy, czyli „leczyć, zamiast karać” – również nie zostało zrealizowane. Jeśli tak diagnozujemy, mamy dwie alternatywy: albo uznajemy, że skoro zamierzenie ustawodawcy się nie sprawdziło to należy zmienić przepisy, albo uznajemy, że w ramach istniejącego prawa jesteśmy w stanie zmienić praktykę organów ścigania wymiaru sprawiedliwości.

Jak ta praktyka teraz wygląda?

Po ostatniej nowelizacji zauważyłem zmianę praktyki stosowania prawa przez prokuraturę i sąd. Wydaje mi się, że więcej spraw jest umarzanych na etapie postępowania przygotowawczego lub w sądach. Jest to dla mnie pewne zaskoczenie, ponieważ wcześniej też istniały bardzo podobne możliwości umarzania postępowania karnego.
Ona tylko spowodowała, że prokuratorom i sędziom trochę łatwiej jest podejmować decyzje o umorzeniu postępowania karnego.

Trzeba też pamiętać, że pierwszym organem ścigania, na którą natrafia osoba zatrzymana za posiadanie narkotyków jest nie prokuratura, ale policja. Parę dni temu dostałem upoważnienie do obrony klienta, który został zatrzymany za posiadanie 2 gramów marihuany na własny użytek. To był jego pierwszy kontakt z organami ścigania. Prawdopodobnie uda się umorzyć to postępowanie karne, ale co z tego, skoro ten człowiek za posiadanie 2 gramów marihuany został zatrzymany przez policję na kilkanaście godzin. W międzyczasie skuty kajdankami był wożony po  komisariatach, był dwukrotnie przeszukany, włącznie z rozbieraniem się do naga, miał przeszukane mieszkanie. To jest standard. Taka praktyka jest niezmienna od lat.

Jak zatem takie zatrzymanie powinno wyglądać?

Ta osoba zatrzymana za posiadanie 2 gramów marihuany powinna być zatrzymana, powinna zostać przeszukana, ponieważ organy ścigania muszą ustalić czy nie posiada większej ilości narkotyków. Można bronić poglądu, że konieczne jest przeszukanie mieszkania (bo istnieje uzasadnione podejrzenie, że ma w mieszkaniu więcej), ale po 2-3 godzinach powinna zostać zwolniona. Dalsze zatrzymanie jest bezzasadne. Bo zatrzymany posiada dowód osobisty, nie istnieje obawa ucieczki, matactwa ustalenia tożsamości. Zostały przeprowadzone wszystkie czynności z jego udziałem, więc zatrzymanie na kilkanaście godzin na policji jest zupełnie bezzasadne. Upokorzenie, jakiego się doznaje w takiej sytuacji jest kompletnie nieadekwatne do zarzucanego czynu.

Co dokładnie możemy zrobić, żeby próbować zmienić tę praktykę?

Jeszcze kiedy byłem sędzią, zauważyłem bardzo nikły wpływ organizacji pozarządowych na wyniki postępowań przygotowawczych i procesów toczących się przed sądem. Najczęściej zabierają głos w przestrzeni publicznej, natomiast – mimo, że mają taką możliwość – nie są obecne na konkretnych postępowaniach.
W Polsce istnieją zapisy kodeksu postępowania karnego, które wprost umożliwiają ngo’som taki udział. Na droga umożliwia realny wpływ na stanowisko sądów, na konkretne wyroki sądowe.
Każda organizacja, która ma w swoim statucie cele związane z leczeniem i rehabilitacją osób uzależnionych od narkotyków lub zapobieganie problemom społecznym i narkomanii, ma prawo złożyć do sądu wniosek o przystąpienie do udziału w postępowaniu karnym. Wymaga on akceptacji sądu, ale co do zasady musi zostać uwzględniony. Następnie organizacja wskazuje przedstawiciela, który będzie brał udział w konkretnym postępowaniu, może składać np. pisma ze stanowiskiem w konkretnej sprawie, co do konkretnego wymiaru kary. Ma także prawo wygłosić mowę końcową przed wydaniem wyroku.

Polska Sieć Polityki Narkotykowej jest taką organizacją biorącą udział w procesach.

Być może, ale w swojej praktyce nigdy się z tym nie spotkałem. W ciągu 5 lat orzekania jako Sędzia Wydziału Karnego nie zdarzyło mi się ani razu, by przedstawiciel NGO przystąpił do sprawy dotyczącej narkotyków poprzez swego przedstawiciela, by zgłosił swój udział do postępowania, wyznaczył osobę, która będzie brała udział w tym postępowaniu i żeby w ten sposób na etapie konkretnego postępowania karnego był słyszalny i docierał do sędziego głos konkretnego środowiska bardzo związanego z problemem narkotyków. Z tego co się orientuje, doświadczenia sędziów, którzy obok mnie orzekali są podobne.
Warto z tego korzystać. Załóżmy, że przedstawiciel NGO, znając okoliczności sprawy – w jaki sposób doszło do zatrzymania za posiadanie narkotyków, ile to jest narkotyków, jakiego rodzaju, jaka karta karna osoby oskarżonej, jaka jest opinia środowiskowa z wywiadu prokuratora itp. – formułuje swoje konkretne stanowisko. W mowie końcowej rozprawy pojawi się sformułowanie: „Wnoszę o to, żeby sąd umorzył postępowanie karne wobec tego człowieka” albo „Wnoszę o to, żeby sąd wydał wyrok skazujący za przestępstwo, ale z warunkowym zawieszeniem wykonania kary i jednoczesnym zobowiązaniem do podjęcia leczenia”. Jednocześnie przedstawiciel takiej organizacji może złożyć np. listę placówek, które zajmują się leczeniem. Sąd wydając wyrok, musi się do takiego stanowiska odnieść.

Czy obrońca oskarżonego może sam się zgłosić po pomoc NGO?

Oczywiście, może poprosić o przystąpienie do sprawy w celu wzmocnienia wysiłków obrony. Gdy pierwszy raz zaproponowałem coś takiego w Polskim Towarzystwie Zapobiegania Narkomanii, usłyszałem bardzo słuszne i sensowne pytanie: „Ale skąd my mamy wiedzieć o jakiś sprawach?”
Otóż można wystąpić do sądu z wnioskiem o udzielenie informacji  publicznej, z prośbą o przedstawienie do wiadomości NGO wykazu spraw o posiadanie  narkotyków, jakie wpłynęły do sądów np. w ciągu ostatniego roku lub takich, które trwają. Sądy bardzo łatwo udzielą takiej odpowiedzi. Mają do dyspozycji program komputerowy Kurenda, który umożliwia szybkie przefiltrowanie informacji. Wpisując np. numer artykułu 62a ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii system wyszukuje sygnatury wszystkich spraw i wszystkie terminy rozpraw. W ten sposób organizacja dowie się, że w danym sądzie będą się toczyć takie a takie sprawy o posiadanie narkotyków, a rozprawy są wyznaczone na określony dzień. I mogą przystąpić do takich spraw.

*Mariusz Stelmaszczyk jest adwokatem, prowadzi Kancelarię Adwokacką w Warszawie specjalizującą się w sprawach karnych i rodzinnych. Jest autorem bloga http://www.posiadanienarkotykow.pl o odpowiedzialności karnej osób zatrzymanych na posiadaniu narkotyków. Do 31.12.2011 r. orzekał jako Sędzia V Wydziału Karnego w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij