Kraj

Przedawkowanie to uderzenie w dno? Ty też możesz nie przeżyć

Polskie statystyki pozwalają na zindywidualizowanie odpowiedzialności za przedawkowanie lub zatrucie i sprowadzenie jej do prostego „zaćpania się”, mimo że problem jest tak naprawdę systemowy.

Artek, heroina.

Miał 15 lat. Heroinę wstrzyknął sobie w domowej łazience i położył się spać. Obudził go potworny ból mięśni. Stały nad nim jakieś osoby ubrane na czerwono i niebiesko oraz rodzice. Wszyscy przekrzykiwali się nawzajem, a on leżał zdezorientowany na podłodze i jedyne, o czym myślał, to żeby zażyć kolejną działkę. Po chwili zorientował się, że właśnie wstrzyknięto mu narcan, antagonistę morfiny. Narcan ratuje życie osób, które przedawkowały opiaty, ale wybudza je w stanie najgorszego głodu narkotycznego. Sanitariusze zabrali go do szpitala w asyście policji. Już następnego dnia dobrowolnie się wypisał.

O tym, co zdarzyło się przed przyjazdem, usłyszał od mamy: chwilę po tym, jak poszedł spać, rodzice usłyszeli dochodzące z jego pokoju rzężenie i charczenie. Gdy otworzyli drzwi, zobaczyli go sinego i natychmiast zadzwonili po pomoc.

Ci, co się kłują

Polskie statystyki

Artek miał szczęście i nie zasilił statystyk dotyczących ofiar przedawkowań w Polsce.

Dane te – na pierwszy rzut oka – nie wyglądają najgorzej. Według raportu Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA) z 2018 roku szacuje się, że w 2015 roku (to najnowsze dostępne dane) śmiertelnych przypadków przedawkowań i zatruć było 255, a w poprzednich latach liczba ta wahała się między 214 a 285. Średnia europejska to 21,8 śmiertelnych przedawkowań na milion mieszkańców, w Polsce mamy 9 przypadków na milion. Podobnie – też na papierze – wygląda sytuacja z problemowym używaniem opiatów.

– Generalnie polskie wskaźniki dotyczące problemów związanych z narkotykami nie wyglądają źle na tle Europy: zakażanie HIV z powodu iniekcyjnego używania narkotyków, wskaźnik pokazujący liczbę problemowych użytkowników narkotyków, rozpowszechnienie używania narkotyków dla całej ludności: w tych obszarach na tle Europy sytuacja wygląda całkiem dobrze – optymistycznie ocenia Artur Malczewski z Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii.

Bardziej krytyczna jest Magdalena Bartnik z Fundacji Polityki Społecznej PREKURSOR. – W wielu obszarach Polska wypada dobrze, ponieważ dostarcza takie a nie inne dane, ale liczby, które podajemy są niedoszacowane i trudno im ufać. Dotyczy to właściwie wszystkich obszarów: na przykład liczba problemowych użytkowników opioidów jest w Polsce zdecydowanie niższa niż w innych krajach Europy i nikt nie umie wyjaśnić, dlaczego tak jest.

Liczba dotycząca przedawkowań, jak mówi Bartnik, również może być niewiarygodna, bo często poprzestaje się na stwierdzeniu bezpośredniej przyczyny zgonu, np. niewydolności oddechowo-krążeniowej, bez podania tego, co doprowadziło do niewydolności.

– Nie raz byłam świadkiem, jak rodziny zmarłych prosiły o niewpisywanie „przedawkowania” jako przyczyny zgonu w dokumentach – dodaje Agata Kwiatkowska, terapeutka uzależnień z Fundacji Edukacji Społecznej.

Do tego dochodzą kolejne luki informacyjne: jak przyznaje Malczewski, oficjalne dane nawet wśród zdiagnozowanych przedawkowań nie uszczegóławiają, o jakie substancje chodzi. Nie wiadomo zatem, czy do śmierci przyczyniły się tradycyjne narkotyki, czy może nowe substancje psychoaktywne, tzw. dopalacze. A to z kolei może zaniżać ogólną liczbę przypadków śmiertelnych.

– Nie wiemy, jaka substancja lub kilka substancji wchodziło w grę, nie jesteśmy wtedy w stanie stworzyć profilu użytkownika, bo nie mamy żadnej wiedzy (czy ta osoba była uzależniona, czy się leczyła, czy może właśnie opuściła zakład karny) – podsumowuje Bartnik.

Tak więc nawet, gdyby karetka nie przyjechała na czas, Artek mógłby nie zasilić statystyki – za sprawą słabości w państwa w zbieraniu danych.

Kasia wciąga amfę, Mycha wącha klej [fragment komiksu NARKO]

***

Lidia, alkohol. I benzodiazepiny.

Miała 16 lat. Razem z koleżanką zabrały rodzicom śliwowicę. Schowały się w łazience i ciepłą popijały wodą z kranu. Kiedy wypiły dwie trzecie flaszki, Lidia uznała, że wypije resztę na jeden raz i potem wyrzuci butelkę – żeby, jak mówi, nie było przypału. Potem położyła się spać.

Obudziła się w szpitalu. Obok niej siedzieli rodzice, tata trzymał ją za rękę i płacząc mówił, że wszystko będzie dobrze. Nic nie pamięta, choć z opowieści wie, że do szpitala zabrała ją karetka. Wymiotowała, miała płukanie żołądka i była reanimowana, bo doszło do zatrzymania akcji serca.

Była też historia z benzodiazepinami, choć wtedy obyło się bez hospitalizacji. Wzięła pięć tabletek zamiast jednej. W drodze na zakupy o mało nie zasnęła za kierownicą i podczas zakupów z koleżanką zasłabła. Na szczęście dotarła do domu cała i zdrowa.

Europejskie trendy

Polskie statystyki pochodzą z 2015 roku i nie odzwierciedlają zmian, które nastąpiły na rynku substancji psychoaktywnych w ciągu ostatnich kilku lat. Jedyna liczba, jaką dysponujemy to 4364 zatrucia nowymi substancjami psychoaktywnymi w 2015 roku, ale nie mówi ona wiele. A europejskie trendy sugerują, że są powody do niepokoju.

Raport EMCDDA dotyczący Europy z 2017 roku pokazuje, że trzeci rok z rzędu rośnie liczba śmiertelnych przedawkowań. Tradycyjnie substancjami najczęściej wykrywanymi w przypadkach przedawkowań są opioidy – dotyczą aż 81 proc. przypadków.

Nowością jest jednak pojawienie się fentanyli, kilkudziesięciokrotnie silniejszych od heroiny opioidów syntetycznych, które zbierają przerażające żniwo w USA (polskie KBPN nawet stworzyło ulotkę informującą o niebezpieczeństwach związanych z fentanylami). Fentanyle, choć w Europie znajdują się na liście substancji kontrolowanych, to w Chinach, gdzie są produkowane, są całkiem legalne. Ich moc powoduje, że łatwiej je szmuglować niż tradycyjną heroinę i potrzeba ich mniej do wytworzenia dużej liczby mocnych działek.

Amerykański kryzys opioidowy

Raport EMCDDA ostrzega również przed syntetycznymi katynonami – do których należy niesławny mefedron – i kanabinoidami. Podobnie jak fentanyle, są one mocniejsze od tradycyjnych narkotyków takich jak amfetamina, kokaina czy marihuana. Część katynonów można przyjmować dożylnie, co zwiększa ryzyko przenoszenia infekcji i przedawkowań. Z kolei syntetyczne kanabinoidy są szczególnie popularne wśród osób ubogich – ich koszt jest bardzo niewielki i do tego mocno odurzają. W przeciwieństwie do tradycyjnej marihuany, której w zasadzie nie można przedawkować, ich przedawkowanie często może skutkować śmiercią.

Z tymi nowymi, silniejszymi i groźniejszymi substancjami, które trafiają na rynek starego kontynentu Europa próbuje walczyć metodami prohibicyjnymi, ale to kij, który ma dwa końce.

– Nowe środki psychoaktywne są poddawane w Europie coraz ściślejszej kontroli. Kiedy ostatecznie nie będzie różnicy miedzy tzw. dopalaczami i narkotykami, to na rynku zostaną tylko te najmocniejsze, które się opłaca dodawać do narkotyków, jak fentanyl do heroiny czy levamisol do kokainy. Będzie mniej rodzajów dopalaczy i będą mniej powszechne, ale za to będziemy mieć więcej przypadków zatruć po rzekomo „klasycznych” substancjach – komentuje Jerzy Afanasjew ze Społecznej Inicjatywy Narkopolityki.

***

M., MDMA i kokaina.

Szła ze znajomymi na imprezę do klubu. Wzięła pigułkę, ale straciła cierpliwość czekając na efekt i wróciła do domu po kolejną. W drodze do klubu zrobiło jej się bardzo gorąco, choć była zima. Miała dreszcze, była zlana potem. Czuła się jak tuż pod powierzchnią wody – wiedziała, że powietrze jest tuż tuż, ale nie mogła złapać tchu. Wiedziała, że powinna była się bać, ale zamiast tego ogarnęła ją niesamowita euforia. Reakcja cielesna całkowicie nie współgrała z reakcją emocjonalną. Po chwili zwymiotowała i nieprzyjemne uczucie przeszło.

Była na domówce. Razem ze znajomymi wciągała kokainę. Gdy wróciła z ówczesnym chłopakiem do domu, noc była jeszcze młoda – siedzieli przy stole i wciągali we dwójkę. Ostatnie, co pamięta, to tyle, że pochylała się nad kreską myśląc, że jednak nie powinna jej wciągać. Obudziła się w wannie pod zimnym prysznicem. Chłopak powiedział jej potem, że nie zdążyła zażyć tej ostatniej kreski – pochylona straciła przytomność i miała wstrząsy epileptyczne.

Grzanie na peryferiach

– W powszechnej świadomości przedawkowanie to uderzenie w dno – mówi Magdalena Bartnik. – Nie bierze się jednak pod uwagę, że osoba po dłuższym okresie abstynencji może mieć niższą tolerancję, zażywana substancja może być mocniejsza niż zazwyczaj, lub może zawierać domieszkę innych, śmiertelnie trujących substancji.

Polskie statystyki pozwalają na zindywidualizowanie odpowiedzialności za przedawkowanie lub zatrucie i sprowadzenie jej do prostego „zaćpania się”, mimo że problem jest tak naprawdę systemowy.

Jak to jest umrzeć z pogardy na Krymie?

czytaj także

– W przypadku przedawkowań opioidów, konieczna jest reforma systemu leczenia substytucyjnego: substytut powinien być również przepisywany na receptę, trzeba zwiększyć liczbę dostępnych środków w terapii (dostęp do suboxonu, buprenorfiny), tworzyć programy niskoprogowe, czyli takie, do których dostęp nie jest obwarowany surowymi wymogami, jak np. długa abstynencja. Dobrze byłoby, wzorem Szwajcarii, wprowadzić programy heroinowe i stworzyć bezpieczne pokoje iniekcyjne– wylicza Bartnik.

– Kraje rozwinięte, które miały duży problem ze śmiertelnymi przedawkowaniami, najczęściej zaczynały inwestować w rozwiązania w obszarze redukcji szkód, przede wszystkim dystrybucję naloxonu, który w Polsce nadal dostępny jest tylko dla jednostek pogotowia ratunkowego – uzupełnia Kwiatkowska.

To jednak nie wszystko: w Polsce europejskie trendy zyskują lokalną specyfikę. Bardzo popularne są tzw. dopalacze, które zazwyczaj są koktajlem środków o mniej lub bardziej znanej mocy czy efektach, wśród nich przede wszystkim syntetyczne kanabinoidy i katynony. Wśród dopalaczy rządzą „kryształki”, czyli jakikolwiek specyfik przypominający wyglądem grubą sól kamienną. Może to być metamfetamina, ale mogą to być inne substancje.

PiS zmienia prawo narkotykowe: Palisz mocarza? Jesteś przestępcą

– „Kryształ” uosabia lekkomyślne podejście do narkotyków. Problemem jest kompulsywne dorzucanie substancji o nieznanej toksyczności, które często w kolejnej dawce powodują w zasadzie, że po 20 minutach pseudoeuforii czujesz się gorzej niż wcześniej, nie na odwrót – komentuje Afanasjew.

Pod tym względem na tle Europy wypadamy źle. Popularność dopalaczy wynika z tego, że są tanie i łatwo dostępne. Co więcej, trendy nie napawają optymizmem: jak wyjaśnia Afanasjew, możemy spodziewać się kontynuacji przemytu czarnorynkowych dopalaczy z Czech na dużą skalę.

– Główny problem to loteria chemiczna na rynku i zerowa wiedza o tym, ile substancji powinno stosować się optymalnie. Króluje logika wódki: im więcej tym lepiej, a kto nie da rady lepiej, niech da radę dłużej następnym razem – dodaje Afansjew.

W przypadku dopalaczy naloxon nie rozwiązuje też problemu.

– Tu nadal najważniejsza jest dystrybucja testów, które pozwalają sprawdzić, co znajduje się w danej substancji i czy nie jest ona trująca – mówi Kwiatkowska.

– Testowanie substancji, zwłaszcza pod kątem obecności fentanyli, powinno być standardem redukcji szkód – stwierdza Bartnik.

Testowanie substancji jako odpowiedź na popularność dopalaczy i coraz mocniejszych substancji proponuje również EMCDDA, organizacja, którą trudno posądzić o rewolucyjność. Jest to też sposób dotarcia do tych osób, które nie używają substancji psychoaktywnych w sposób problemowy.

W Polsce produkcją testów i testowaniem substancji zajmuje się Społeczna Inicjatywa Narkopolityki, ale jej działanie skutecznie może utrudnić niedawna nowelizacja Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

– Skryminalizowano posiadanie wielu substancji, przez co SIN nie będzie już mógł badać żadnych dopalaczy – stwierdza Afanasjew. – Współpracujemy jednak z Narodowym Instytutem Leków, który ma odpowiednią licencję i mamy nadzieje, że jakoś uda nam się kontynuować testowanie wysyłkowo dzięki kooperacji z nimi.

Obok redukcji szkód, krokiem w dobrą stronę byłaby również liberalizacja prawa narkotykowego. Nie jest tajemnicą, że jednym z powodów popularności dopalaczy na rynku polskim był fakt, że były one łatwiejsze w zdobyciu i nie pociągały one za sobą takich samych konsekwencji prawnych, co tradycyjne narkotyki, zwłaszcza marihuana. Obecnie zbieramy owoce kryminalizacji posiadania nawet najmniejszych ilości, bo jak substancja raz trafi na rynek to trudno ją z niego wyplenić. Problemem jest również, że na tym samym rynku funkcjonują narkotyki, których działanie jest znane oraz kompletnie nieprzewidywalne dopalacze.

Rozwiązaniem mogłaby być dekryminalizacja posiadania marihuany i innych narkotyków na własny użytek. W Portugalii, gdzie zrobiono to ponad 10 lat temu, po nowe substancje psychoaktywne sięga mały odsetek osób chcących ekstremalnie poeksperymentować i poszukiwacze nowych wrażeń. Większość użytkowników zdecydowanie woli tradycyjne narkotyki. Bezpieczniejsze, bo znane, zarówno ich użytkownikom (wiedzą, jak zadziała, ile przyjąć), a także służbom medycznym – co podać, żeby uratować komuś życie w przypadku przedawkowania. Czy w Polsce taki postulat oprócz liberałów, dość konserwatywny postulat powrotu do tradycyjnych używek, mogą nam zafundować w końcu politycy PiS? Proszę państwa, wtedy elektorat młodych jeszcze większy gwarantowany.

***

Artur, heroina, raz heroina i nitrozepam.

Kompot z lekami pomieszał celowo. Było to w święta Bożego Narodzenia. Nie miał wtedy najlepszych kontaktów z matką ani z byłą żoną. Był już zmęczony ciągłą koniecznością załatwiania narkotyków i, jak mówi, chciał zrobić wszystkim na złość. Chciał się od tego wszystkiego odciąć. Zażył kompot, potem nitrozepam, a potem znowu kompot, po czym wyszedł na dwór. Upadł twarzą w śnieg, ale traf chciał, że policjanci akurat patrolowali jego osiedle i go znaleźli. Nie wiedzieli, co z nim zrobić, więc zabrali go na dołek.

Przedawkowywał też niecelowo. Raz, podobnie jak Artek, obudził się w potwornym bólu po wstrzyknięciu narcanu. Innym razem obyło się bez zastrzyków – obudził się wtedy na jakimś kocu na Dworcu Centralnym w Warszawie. Innym razem w jakiejś klatce schodowej. W zasadzie było tych przypadków tak wiele, że wszystkich nie pamięta.

***

31 sierpnia obchodzimy Światowy Dzień Świadomości Przedawkowań (International Overdose Awareness Day)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jan Smoleński
Jan Smoleński
Politolog, wykładowca w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW
Politolog, pisze doktorat z nauk politycznych na nowojorskiej New School for Social Research. Wykładowca w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW. Absolwent Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego i Nauk Politycznych na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie. Stypendysta Fulbrighta. Autor książki „Odczarowanie. Z artystami o narkotykach rozmawia Jan Smoleński”.
Zamknij