Program terapii substytucyjnej miał ruszyć w Gdańsku 2 stycznia, wciąż się nie rozpoczął. Kolejne powody opóźnień: brak lokalu, kwestie formalne sprawiają, że zaistnienie takiego programu stoi pod znakiem zapytania.
Dla osób z długim stażem uzależnienia od substancji opiatowych, jak np. heroina, metadon stanowi lek ostatniej szansy. Niestety obecnie osoby te, muszą po niego jeździć z Gdańska do innych miast, takich jak: Świecie, Warszawa, czy Kraków. Zrozumiała jest irytacja tych osób, dla których ciągłe podróże stanowią duży problem w życiu codziennym. Jowita Kiwnik w „Gazecie Wyborczej Trójmiasto” zwraca uwagę na fakt, że Gdańsk to jedyne duże miasto w Polsce, w którym nie ma programu metadonowego.
Opieszałość gdańskiej administracji w tej kwestii, została dostrzeżona również poza granicami kraju. Jak pisze Dorota Abramowicz w „Dzienniku Bałtyckim”, doszło nawet do tego, że Anand Grover, specjalny wysłannik Organizacji Narodów Zjednoczonych, wysłał list do prezydenta Gdańska, a Rada Praw Człowieka ONZ zarzuciła Polsce opieszałość w leczeniu narkomanów metadonem.
Pomimo wieloletnich starań, nowych interwencji i kolejnych obietnic Gdańsk czeka na rozpoczęcie jednego z podstawowych i najbardziej efektywnych programów na świecie w leczeniu osób uzależnionych. Wieści o nowej dacie uruchomienia gdańskiej terapii substytucyjnej wciąż nie słychać.