Kraj

Drug Wars

Polityka narkotykowa niespodziewanie stała się ważną aktorką kampanii wyborczej – jedną z niewielu mających związek z realnymi problemami. Choć wykorzystywana instrumentalnie, grała swoją życiową rolę niczym gwiazda, wobec której nie można przejść obojętnym – albo się ją kocha albo nienawidzi.

Mamy nadzieję, że to początek wielkiej kariery. Tymczasem podsumowujemy pięć epizodów w jej wykonaniu.

Mroczne widmo

Zaczęło się bardzo nieprzyjemnie i mrocznie. Najpierw Adam Hofman zademonstrował typową małomiasteczkową pogardę dla wsi. Z PSL-em to jest tak, że te chłopy wyjechali ze swoich miasteczek, wsi, trafili do Warszawy – zdziczeli, zbaranieli: tańczą, śpiewają, głosują za ustawami np. (…) za związkami partnerskimi; chłopy wyjechały ze wsi i kompletnie im odbiło. Następnie 28 sierpnia prezes Kaczyński rozwinął tę ofensywę, stwierdzając, że część posłów PSL głosowała „za” w sprawie miękkich narkotyków – za tym, by te narkotyki były dostępne.  PSL za niczym takim nie głosował, bo nie miał okazji. Zmieniona ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii w art. 62a mówi między innymi: Jeżeli przedmiotem czynu (…) są środki odurzające lub substancje psychotropowe w ilości nieznacznej, przeznaczone na własny użytek sprawcy, postępowanie można umorzyć również przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa lub dochodzenia, jeżeli orzeczenie wobec sprawcy kary byłoby niecelowe ze względu na okoliczności popełnienia czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwości. O zmianie tej wiele można powiedzieć, ale na pewno nie to, że legalizuje czy czyni narkotyki dostępnymi. Co ciekawe – na pytanie Latarnika Wyborczego brzmiące Osoby uzależnione od narkotyków należy leczyć, a nie zamykać do więzień PIS odpowiedział „zgadzam się” komentując jednocześnie Będziemy popierać rozwiązania prawne, które karać będą posiadanie, a osoby uzależnione leczyć. Zrobiło się bardzo niejasno – czyli mroczno. Sprawa zakończyła się procesem wygranym przez PSL i 14-sekundowymi przeprosinami-widmo.

Atak klonów

Jaką rolę w tej wojnie odgrywa SLD trudno dociec. Bliźniaczek co prawda w tej kampanii nie było, ale Grzegorz Napieralski i jego koledzy starają się za wszelką cenę upodobnić do swoich prawicowych oponentów i całkiem skutecznie im to wychodzi. Przykładem niech będzie debata w TVN24, w której Paweł Kowal zapytał lidera SLD o stanowisko wobec legalizacji narkotyków (ciągle ta legalizacja, czy oni nie mogą się nauczyć jednego nowego słowa? de – kry – mi – na – li – za – cja). Napieralskiemu aż dech zaparło, że może być oskarżany o takie bezeceństwa. Najpierw próbował za wszelką cenę nie odpowiadać na to pytanie. Ale przyciśnięty do muru wdał się w taki oto dialog:
Kowal: Ja pytałem o narkotyki, dla mnie to jest fundamentalna sprawa
Napieralski: Narkotyki są dla mnie też  fundamentalną sprawą i jestem ich absolutnym przeciwnikiem
Kowal: Ale co z legalizacją?
Napieralski: Jestem przeciwnikiem
Kowal: Czyli SLD nigdy nie podniesie ręki za legalizacją narkotyków?
Napieralski: Panie Prezesie (…) otóż ja widziałem dzieci, które trafiały do lekarzy po zażyciu narkotyków i widziałem wiele nieszczęścia. Jeżeli Pan chce, żebym ja to nieszczęście zalegalizował – to nie.

To ostatnie zdanie zostało wypowiedziane tak teatralnym tonem, a Paweł Kowal kiwał głową z tak poważną miną, że scena ta spokojnie mogłaby znaleźć się w kolejnej interpretacji „Dziadów”, a panowie mogliby odgrywać rolę Gustawa – Konrada. Kwestią reżyserskiej interpretacji pozostaje czy to jedna postać czy też dwie różne.
Niejednoznaczność SLD polega na tym, że są w tym ugrupowaniu ludzie tacy jak Marek Balicki, a na listach znajduje się całkiem sporo sensownych Zielonych kandydatów. Jak wskazują sondaże i prognozy – głosowanie na klony niespecjalnie wyborców interesuje, zarówno SLD jak i PJN mają wyniki zdecydowanie poniżej swoich oczekiwań. Atak klonów zakończy się więc prawdopodobnie ich porażką.

PS. Film „Atak klonów” swego czasu zdobył dwie Złote Maliny (nagrody dla najgorszych filmów) – najgorszy scenariusz i najgorszy aktor drugoplanowy. Grzegorz Konserwatysta śmiało zmierza w kierunku zdobycia politycznego odpowiednika takiego wyróżnienia.

Zemsta Sithów

Wojna trwa a ciemna strona mocy rośnie w siłę. Paweł Sith Poncyliusz też chciałby rosnąć w siłę. Każdy, kto oglądał Gwiezdne Wojny wie, jaka była droga od Anakina do Dartha Vadera. Zanim dostanie się czarny płaszcz zwycięzcy, trzeba najpierw przeistoczyć się w przypalony kadłubek. – Jeśli dojdzie do legalizacji narkotyków, podpalę się pod domem Palikota.
Podobnie jak Czarny Władca sprzed lat – Richard Nixon, Poncyliusz używa koronnego argumentu: bezpieczeństwo naszych dzieci. Nikt nie chce, żeby naszym dzieciom stała się jakaś krzywda, a zwłaszcza dzieciom Poncyliusza. Przecież wszyscy wiemy, jak dużo ich ma.– Nie zgodzę się, żeby Janusz Palikot i pana banda sprzedawali narkotyki moim dzieciom! Pan chce, żeby moja córka mogła kupić narkotyki w kiosku między dropsami a gumą do żucia!

A my nie zgadzamy się, by pan Poncyliusz wyskakiwał w polskich kioskach między dropsami a gumą do żucia. Jesteśmy przekonani, że nawet Mistrz Kaczyński pragnie zapomnieć o swoim niewiernym padawanie.

Nowa nadzieja?

Tymczasem na zielonej wyspie toczy się krwawa wojna domowa. Palikotowo-Konopne małżeństwo z rozsądku nie było chyba do końca przemyślane. Szczerze mówiąc trudno połapać się o co w tym wszystkim chodzi. Zaczęło się romantycznie: Już w 2008 r., czyli przed numerem ze świńskim łbem i szczytem rozpoznawalności, widywaliśmy się na debatach dotyczących legalizacji marihuany – mówi Andrzej Dołecki w wywiadzie dla tygodnika „NIE” – Chodził, interesował się. Może szczerze.
Potem było już tylko lepiej: Dajcie buszka dla Januszka i miejsca na listach wyborczych RPP. Powiedzieliśmy mu: drukuj nam plakaty, ulotki, wlepki. Napierdalaj w telewizorach, że depenalizacja, dekryminalizacja, legalizacja. I tu naszym zdaniem leży pies pogrzebany. Bo jeśli używamy tych ostatnich zamiennie, to nie tylko wykazujemy się wybitną ignorancją, ale też chyba sami nie wiemy, o co nam chodzi.
28 września WK umieszczają na swojej stronie oświadczenie, w którym odcinają się od pomysłów proponowanych przez Palikota, polegających na pełnej legalizacji marihuany i związanym z tym wypowiedzeniem wiążących Polskę konwencji ONZ.
Zarzucają Palikotowi kompletną nieznajomości prawa antynarkotykowego, farmaceutycznego, podatkowego, nie wspominając już o umowach międzynarodowych. Tym bardziej nas dziwi, że dzień później kandydat Konrad Rycerz (ale nie Jedi), jeden z sygnatariuszy oświadczenia na naszym spotkaniu „Perspektywy globalnej polityki narkotykowej” przekonuje, że wypowiedzenie umów międzynarodowych wcale nie byłoby takie trudne. Chwile później wykrzykuje Palikot moim guru.

Nadzieja gaśnie.

Imperium kontratakuje

Na lodowatej wciąż planecie Hoth, tak bardzo pokrytej lodem, że – jak pisze na swoim blogu profesor Vetulani – nawet uczestnicy konferencji na temat uzależnień zwykli reagować śmiechem na propozycje propagowania bezpieczniejszej metody syntetyzowania pseudoefedryny, a określenie „redukcja szkód” jest nam raczej obce, wciąż ukrywa się (wierzymy w to) gdzieś garstka sprawiedliwych. Ale czy jest bezpieczna? Kategoryczne imperium zmierza do ostatecznego ataku. Siły ciemności podpowiadają Tuskowi na konferencji prasowej miażdżący argument dotyczący koalicyjnych zamierzeń – Nie ma mowy o współpracy z nikim, kto chce w Polsce legalizować narkotyki. No tak – ostateczność, oczywista oczywistość i arbitralność tego argumentu poraża nawet najbardziej wytrwałych Rycerzy Jedi, usuwa wszystkie dyskusyjne pola manewru i wszystkie metody walki. Nikt już nie pamięta, o co toczy się zajadła dyskusja, skoro wiemy jedno – dla Tuska słowo brzmiące: narkotyki jest gorsze od wszystkiego. Nawet od Mistrza Kaczyńskiego.

Powrót Jedi

Ten odcinek jeszcze nie nastąpił. Czy i kiedy nastąpi – tego nie wiadomo. Jak pamiętamy, w odniesieniu ostatecznego zwycięstwa w Gwiezdnych Wojnach pomogły wesołe stworki przypominające misie (Ewoki). Ale ponieważ nasza wyobraźnia w tym momencie zaczyna dryfować w kierunkach przekraczających granice gatunku, a ponadto szybkimi krokami zbliża się cisza wyborcza, na tym poprzestaniemy. Pozostając w nadziei, że już wkrótce znajdą się tacy politycy, których zachowania i słowa dotyczące polityki narkotykowej nie będą się nadawały wyłącznie do wyśmiania.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij