Świat

VI Szczyt obu Ameryk

W stolicy Karaibów odbył się VI Szczyt obu Ameryk. Na spotkanie przybyło tysiące gości. Szczyt nie przyniósł wiążących rezultatów politycznych, wskazał jednak istotny zwrot w polityce narkotykowej. Jego symptomy są widoczne od kilku miesięcy.

Zmęczeni tragicznymi skutkami wojen karteli przywódcy krajów latynoamerykańskich coraz regularniej nawołują do szczerej rozmowy i poszukiwania alternatyw dla nie przynoszącej wymiernych rezultatów War on Drugs: Walka z narkotykami jest jak jazda na rowerze stacjonarnym: pedałujemy, pedałujemy i nie posuwamy się naprzód – metafora prezydenta Kolumbii Juana Manuela Santosa doskonale obrazuje zmęczenie sytuacją, którą ciężko jest nazwać inaczej, niż patową. Na spotkaniu w dniach 14 -15 kwietnia wCartagenie (Kolumbia) obecnych było tysiące gości – dziennikarzy, szefów wszystkich państw regionu, z wyjątkiem Ekwadoru, Nikaragui, Wenezueli oraz Kuby.

Co symptomatyczne, protagonistami zmian okazują się przywódcy państw-producentów. Nigdy wcześniej u r z ę d u j ą c y prezydenci tak otwarcie nie wzywali do poszukiwania alternatywnych dla prohibicji rozwiązań. Podczas szczytu w Cartagenie w dyskusji prym wiódł prezydent Gwatemali Otto Perez Molina, proponujący dekryminalizację nie tylko konsumpcji, ale także handlu środkami psychoaktywnymi. Dodatkowo zaproponował utworzenie międzypaństwowego organu sądowniczego, zajmującego się wyłącznie przestępstwami związanymi z handlem nielegalnymi używkami. Zwracał on również uwagę na znaczenie innych niż policyjno – militarnych rozwiązań, takich jak skuteczne leczenie uzależnień, edukację i profilaktykę. Paradoksalnym w tej sytuacji jest fakt, że to rząd prawicowego Perez Molina przedstawił propozycje najbardziej progresywne. Jest to postawa śmiała i wyraźnie niezależna, przede wszystkim względem Stanów Zjednoczonych.
Mniej sprecyzowane stanowisko zajął prezydent Kolumbii. Jednoznacznie wskazuje on jednak potrzebę zmiany polityki antynarkotykowej : Myślę, że nadszedł czas, aby po prostu przeanalizować, czy to co robimy jest najlepszą rzeczą, jaką robić możemy.Z jednej strony możemy umieszczać wszystkich konsumentów w więzieniu; z drugiej strony mamy legalizację; między tymi rozwiązaniami istnieją być może bardziej praktyczne sposoby, takie jak dekryminalizacja zamiast wkładania wszystkich wysiłków w zakazy.

Mniej skore do polemiki zdają się być kraje takie jak Nikaragua, Salwador czy Honduras, które choć oficjalnie temu zaprzeczają, prawdopodobnie boją się stanąć w kontrze do Białego Domu. Nie bez racji uważają one, że nie istnieją twarde dowody na skuteczność legalizacji i depenalizacji, a walka o nie bedzie politycznie jałowa, jeżeli nie zostanie poparta przez polityków z Waszyngtonu.

Osiągnięcie consensusu utrudniają dodatkowo różnice ideologiczne obecne w świecie latynoamerykańskim. Lewicowe rządy Nikaragui, Salvadoru czy Boliwii niełatwo dochodzą do porozumienia z konserwatywnymi administracjami Gwatemali czy Kolumbii. Kraje te są widocznie odmienne światopoglądowo, gdzie indziej widzą swój interes i innymi drogami zmierzają do jego realizacji. Nie zmienia to jednak faktu, że większość państw regionu zgadza się co do tego, iż obecna polityka antynarkotykowa poniosła zdecydowane fiasko.

Uczestnicy szczytu w Cartagenie najpilniej oczekiwali zatem deklaracji ze strony Stanów Zjednoczonych: państwa, które jest największym globalnym konsumentem kokainy i które w militarnych rozwiązaniach widzi podstawową metodę walki z narkoprzemysłem. Słowa Baracka Obamy nie dały jednak nadziei na radykalną zmianę kursu tej polityki. Pomimo to uchyliły furtkę dla dalszej debaty:  Ja osobiście, a także moja administracja, stoimy na stanowisku, że legalizacja nie jest rozwiązaniem. Niestety, handel narkotykami jest zintegrowany i nie możemy patrzeć na problem podaży płynącej z Ameryki Łacińskiej bez patrzenia na problem popytu w Stanach Zjednoczonych. Myślę, że Amerykanie rozumieją, iż liczba ofiar handlu narkotykami w społeczeństwach Ameryki Środkowej, Karaibów i części Ameryki Południowej jest problemem brutalnym i nie tylko osłabia zdolność tych krajów do ochrony swoich obywateli, ale także prowadzi do erozji instytucji oraz ich korumpowania, co ostatecznie szkodzi wszystkim. Mimo pozornie przychylnego stosunku USA do rewizji taktyki walki z narkobiznesem, słowa Obamy nie powinny nastrajać do przesadnego optymizmu. W 2012 r. w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie. Radykalne opowiedzenie się za dyskusyjnym i niepopularnym pomysłem legalizacji mogłoby nieść za sobą zbyt wielkie ryzyko utraty stanowiska.

Podobnie zachowawczy w swych wypowiedziach jest także prezydent Meksyku Felipe Calderon, co może dziwić zważywszy na fakt, iż w kraju tym wojny karteli przynoszą ostatnio najkrwawsze żniwo. Calderon również stara się jednak o reelekcję, a jego posunięcia dyktowane są ostrożną wyborczą kalkulacją. Pozytywnie przyjęto natomiast jego zgodę na utworzenie w Meksyku międzynarodowego centrum do spraw przestępczości zorganizowanej oraz poparcie dla inicjatywy zorganizowania w tym kraju spotkania ministrów spraw zagranicznych państw latynoamerykańskich, które miałoby na celu opracowanie międzynarodowych rozwiązań zwalczania przestępczości zorganizowanej.

Co również warte podkreślenia, uczestnicy Szczytu w Cartagenie zobowiązali Organizację Państw Amerykańskich (OAS) do rozpoczęcia badań weryfikujących zasadność i skuteczność aktualnego modelu walki z przemysłem narkotykowym. Studium ma być zrealizowane przy wsparciu innych podmiotów, takich jak Panamerykańska Organizacja Zdrowia oraz Biuro ONZ ds. Narkotyków i Przestępczości (UNDC). Nie sprecyzowano natomiast żadnych szczegółów dotyczących tego, kiedy ma być gotowy raport z badań oraz czy jego wnioski i zalecenia staną się podstawą reform polityki antynarkotykowej, a tym samym nabiorą mocy wykonawczej.
Wielu ekspertów zgodnych jest, że oprócz zmian prawnych niezbędne są także zmiany strukturalne w systemach państw Ameryki Łacińskiej: redukcja biedy, usprawnienie działania policji i armii, minimalizacja korupcji, wzmocnienie społeczeństwa obywatelskiego. Konieczne jest także ukrócenie akceptacji dla gospodarki szarej strefy oraz krzewienie kultury braku tolerancji dla przemocy. Tematy te nie były jednak szerzej omawiane podczas kwietniowego szczytu. Nie pogłębiono także tematu ograniczenia popytu na narkotyki w krajach konsumenckich (głównie Stanach Zjednoczonych i Europie), gdzie również konieczna jest powszechna debata nad problemem. Być może dobrą ku temu okazją będzie organizowany w 2013 roku w Santiago de Chile szczyt Unii Europejskiej ze Wspólnotą Państw Ameryki Południowej i Karaibów (hiszp. Comunidad de Estados Latinoamericanos y Caribe, CELAC). Jeżeli tylko krajom Ameryki Łacińskiej uda się do tego czasu uzgodnić spójne stanowisko, przyszłoroczny szczyt mógłby otworzyć kolejny rozdział w walce z plagą uzależnień oraz brutalnymi wojnami międzynarodowych karteli.

Karolina Wereta – socjolożka, podróżniczka, doktorantka IS UW. Od 4 lat dzieli swoje życie między Polskę a Kolumbię, prowadząc badania dotyczące aktywności obywatelskiej, paramilitaryzmu oraz partycypacji w przestrzeniach miejskich

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij