„Lex Gross” powraca. Gościnią „Sterniczek” jest dr Elżbieta Janicka.

– [Nowe prawo] może powodować całkowitą autocenzurę. A w drugiej kolejności – penalizację badań naukowych – mówi dr Elżbieta Janicka w programie Roberta Kowalskiego Sterniczki w Krytyce Politycznej. Badaczka z Instytutu Slawistyki Polskiej Akademii Nauk i autorka książki Festung Warschau skomentowała w ten sposób przyjęcie przez rząd projektu nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.

Projekt przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości zakłada, że „przypisywanie narodowi polskiemu lub państwu polskiemu odpowiedzialności (lub współodpowiedzialności) za popełnione przez III Rzeszę zbrodnie nazistowskie lub inne przestępstwa przeciwko pokojowi, ludzkości oraz zbrodnie wojenne – będzie karane grzywną lub karą pozbawienia wolności do 3 lat”.

Zapisane w nim rozwiązania mają „stanowić reakcję na publiczne używanie i rozpowszechnianie określeń typu „polskie obozy śmierci”, „polskie obozy zagłady” czy „polskie obozy koncentracyjne”. Śledztwo ma wszczynać z urzędu prokurator IPN, a wydawane w tych sprawach wyroki będą podawane do publicznej wiadomości.

– Bardzo ciekawa i ważna jest historia tego przepisu. Wynalazcami tego przepisu były faszystowskie Włochy. Polska przyjęła podobny zapis w roku 1932. Był elementem kodeksu karnego, który został wprowadzony dekretem prezydenta Mościckiego. Było to narzędzie kierowane przeciwko działaczom mniejszości narodowych – mówiła Janicka w programie Sterniczki w Krytyce Politycznej.

Podobne prawo, zabraniające „szkalowania narodu polskiego” obowiązywało także za czasów PRL. W III RP ponownie uchwaliła je koalicja PiS-Samoobrona-LRP. – Po ‘89 roku była próżnia, jeśli chodzi o tę sferę. Natomiast taki przepis uchwalono jesienią 2006 roku. Czyli to były pierwsze rządy PiS. To była inicjatywa LPR, wsparta przez Samoobronę i PiS. Ten przepis zaczął obowiązywać wiosną 2007 roku. To był przepis szykowany na Grossa – przypomina Janicka.

Wprowadzony przez koalicję PiS-Samoobrona-LPR przepis brzmiał: „Kto publicznie pomawia Naród Polski o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Nowe prawo potocznie nazywano „lex Gross”.

Prokuratura w Krakowie wszczęła nawet postępowanie przeciwko historykowi Janowi Tomaszowi Grossowi za tezy zawarte m.in. w książkach Sąsiedzi (o zbrodni w Jedwabnem) i Strach (o aktach antysemityzmu w powojennej Polsce).

Przepis został zaskarżony przez Janusza Kochanowskiego, ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich. Sprawa trafiła przed Trybunał Konstytucyjny, który uchylił przepis z przyczyn formalnych, tzn. naruszenia trybu legislacyjnego przez parlament.

– To też tłumaczy, dlaczego swoje pierwsze kroki PiS skierował przeciwko takim instytucjom jak Trybunał czy Rzecznik Praw Obywatelskich. Bo to są te instytucje, które mogą blokować coś, co wtedy Witold Kulesza [ profesor nauk prawnych, w latach 2000–2006 dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – red.] nazwał „patologią prawa” – mówiła Elżbieta Janicka.

Badacze pomówieni za prawdę

Zdaniem Janickiej, nowe prawo bezpośrednio godzi w wolność badań naukowych. Obawy gościni Sterniczek budzi definicja zapisanego w projekcie ustawy terminu „pomówienie”. – Pomówienie w języku prawnym niekoniecznie dotyczy kłamstwa. Można pomówić o rzecz fałszywą, ale równie dobrze można pomówić o rzecz prawdziwą – mówiła Janicka w programie Roberta Kowalskiego.

Pomówienie jest przestępstwem z art. 212 Kodeksu Karnego. Do jego przypisania „niezbędne jest pomówienie o takie postępowanie […], które może poniżyć go [ osobę, grupę osób – red.] w opinii publicznej (upokorzyć wobec większej, bliżej nieokreślonej liczby osób)”. Takie „poniżenie w oczach opinii publicznej” nie zależy jednak od prawdziwości czy fałszywości stawianych zarzutów lub wygłaszanych opinii.

– Ten przepis ma niesłychane konsekwencje dla badań naukowych. Badań nad stanem faktycznym, ale jeszcze bardziej dla analizy, krytyki, dociekania przyczyn i zwracania uwagi na źródła przemocy i zbrodni, które tkwią w kulturze – uważa Janicka.

 

**Dziennik Opinii nr 245/2016 (1445)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Robert Kowalski
Robert Kowalski
Dziennikarz radiowy i telewizyjny
Dziennikarz radiowy i telewizyjny, jego program "Sterniczki" usunięto z radiowej Jedynki w ramach "dobrej zmiany". Obecnie program gości na stronie Krytyki Politycznej.
Zamknij