Kultura

Wspomnienie o Januszu Głowackim

Wszedł kiedyś do redakcji na Chmielnej po jakieś książki, przeszedł się wzdłuż, rozejrzał i wychodząc rzucił z uznaniem: „Środek dnia, wszyscy pracują, nikt nie jest pijany...”.

Do dziś byłem pewien, że Głowacki zatrzymał czas. Wiadomo było, że jest stary jak świat, ale z niewiadomego powodu ciągle wygląda nie staro i to trwa już kilka dekad. Był najlepszym dowodem na to, że wiek człowieka jest społeczny. Są tacy aktorzy albo takie aktorki, które od początku wyglądały wiekowo. Taka była Irena Kwiatkowska. Jej przeciwieństwem był Głowacki. Dlatego wiadomość o jego śmierci jest tak niespodziewana.

„Krytyce Politycznej” towarzyszył od pierwszych lat. Wszedł kiedyś do redakcji na Chmielnej po jakieś książki, przeszedł się wzdłuż, rozejrzał i wychodząc rzucił z uznaniem: „Środek dnia, wszyscy pracują, nikt nie jest pijany…”. Był naszym gościem w „Nowym Wspaniałym Świecie” na debatach z okazji dziesięciolecia „Krytyki”. Wielokrotnie siadał na sali posłuchać innych. Mogliśmy na niego liczyć, gdy trzeba było napisać nam rekomendację, podpisać list otwarty, albo skontaktować z kimś za granicą.

Fot. Jakub Szafrański

Jak każde dziecko z mojego pokolenia znałem go jako scenarzystę Rejsu. Jako nastolatek czytałem go na zmianę z Hłaską i Kosińskim, zaliczając do literatury chłopięco-szpeniowskiej. Poznałem go jak miałem ze dwadzieścia lat, po tym jak się z nim kilka razy tego samego dnia minąłem na Nowym Świecie. Miał jeszcze wtedy mieszkać w Nowym Jorku, a ciągle chodził po Warszawie.

Krążył między Bednarską, gdzie miał mieszkanie i Czytelnikiem na Wiejskiej, w którym codziennie jadł obiad. Trudno go było nie zauważyć, bo choć wyglądał niby tak samo jak wszyscy, to miał swój styl, trochę na granicy kiczu, albo po prostu z poprzedniej epoki, gdy na takich jak on mówiło się playboy. Wysoki, dobrze zbudowany, opalony, w białej koszuli z odsłonionym torsem, do tego szmaciane spodnie, z jedną ręką w kieszeni. Zawsze miał śmiejące się oczy. Uchodził za superprzystojnego. Za „moich” czasów na wszystkich imprezach towarzyszyła mu żona Olena Leonenko-Głowacka, z którą w ostatnich latach zamienialiśmy zawsze zmartwione słowo na temat sytuacji na Ukrainie.

Był jednym z ostatnich, którzy mieli prawo siadać po lewej stronie przy którymś ze stolików za kasą w stołówce w Czytelniku. Prawie wszyscy z tej grupy już nie żyją. Przy stoliku przy filarze stale siedzieli z Holoubkiem, Konwickim i Henrykiem Berezą oraz Jerzym Gruzą. Z tego grona do Czytelnika regularnie dzień w dzień na obiad przychodził już tylko Głowacki. Jeszcze rok temu można było liczyć na Kutza i jego historie pełne seksu, przemocy i przekleństw. Głowacki nie opowiadał kawałów, miał takie poczucie humoru, że wystarczyło, żeby mówił. Był przeciwieństwiem Kutza, zawsze cichy, stonowany i wyjątkowo kulturalny. Kutz zawsze głośny, rozstrojony i bez przerwy opowiadający historie o aktorkach-kurwach, politykach-kurwach i artystach-też-kurwach. Obaj równie cudowni.

Przed wakacjami poszliśmy z Głowackim na wódkę z kanapką. I tak by nie powiedział, jeśli był chory. Należał do wyjątkowo skromnych ludzi, co się rzadko zdarza artystom. Jeśli chciało się posłuchać coś o nim, to trzeba go było zapytać o to, jaką sztukę wystawiają teraz za granicą. Wyjątkowo dumny był z wystawienia Antygony w Nowym Jorku na Ukrainie na scenie teatru im. Tarasa Szewczenki w Charkowie.

Śmierć Głowackiego kończy epokę peerelowskiej inteligencji literacko-alkoholowo-politycznej. Lewa strona Czytelnika została pusta.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Sławomir Sierakowski
Sławomir Sierakowski
Socjolog, publicysta, współzałożyciel Krytyki Politycznej
Współzałożyciel Krytyki Politycznej. Prezes Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego. Socjolog, publicysta. Ukończył MISH na UW. Pracował pod kierunkiem Ulricha Becka na Uniwersytecie w Monachium. Był stypendystą German Marshall Fund, wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, uniwersytetów Yale, Princeton i Harvarda oraz Robert Bosch Academy w Berlinie. Jest członkiem zespołu „Polityki", stałym felietonistą „Project Syndicate” i autorem w „New York Times”, „Foreign Policy” i „Die Zeit”. Wraz z prof. Przemysławem Sadurą napisał książkę „Społeczeństwo populistów”.
Zamknij