Sztuki wizualne

Polak na Wyspach

O rezultatach współpracy Ewy Winnickiej z Chrisem Niedenthalem, czyli wystawie „Londyńczycy” w warszawskiej Galerii Kordegarda pisze Marta Górnicka.

Kilka lat temu na jednym ze śmietników w Brixton młody włoski artysta odnalazł kilka tysięcy negatywów ze zdjęciami Londynu lat 50. Ponieważ zaczął twórczo je przerabiać, o znalezisku zrobiło się szybko dość głośno, co pozwoliło na identyfikację źródła archiwum. Okazało się, że zdjęcia przedstawiają życie polskiej emigracji wojennej. Potańcówki, bale, amatorskie przedstawienia i wystawy. Panie w sukniach wieczorowych, schludni urzędnicy, panny na wydaniu i młodzieńcy. Ewa Winnicka, reporterka „Polityki” i dwukrotna laureatka nagrody Grand Press, podjęła się trudu odszukania bohaterów fotografii. W ten sposób powstała książka Londyńczycy, wydana na początku 2011 roku, a ostatnio wznowiona i uzupełniona portretami odnalezionych bohaterów autorstwa Chrisa Niedenthala

To logiczne, że Ewa Winnicka wybrała Niedenthala jako partnera do tego przedsięwzięcia. Jako dziecko polskich emigrantów Niedenthal otrzymał typowo brytyjskie wychowanie, jednocześnie uczęszczając do sobotniej szkółki na nauki języka polskiego. Nieobce jest mu rozdarcie pomiędzy dwoma światami, dwiema kulturami, które towarzyszyło tytułowym londyńczykom. Kto, jeśli nie on, potrafiłby zrozumieć skomplikowane życie swoich modeli?

Rezultaty współpracy fotografa z reporterką można zobaczyć jeszcze do 15 grudnia w galerii Kordegarda. Wystawę otwiera zdjęcie dzieci autora archiwum, niejakiego Markiewicza, wojskowego, który znalazłszy się na emigracji, szybko zrozumiał, że musi wymyślić nowy sposób na życie. Podobno sam gen. Anders mianował fotografa za zasługi dla londyńskiej Polonii kapitanem. Nie było szanującego się polskiego domu w Londynie, w którym nad kominkiem nie stałyby tzw. „markiewicze”.

Historie kolejnych bohaterów są jeszcze barwniejsze i jeszcze mniej prawdopodobne. Zarówno teksty Winnickiej, jak i prezentowane formie slajdów przez kuratora wystawy, Piotra Wójcika, archiwum Markiewicza są warte wyprawy na Krakowskie Przedmieście. Natomiast fotografie Niedenthala rozczarowują. Zawodzi technika (prezentowane w lightboxach zdjęcia ciężko się ogląda w ciemnych pomieszczeniach galerii), a i kunszt inscenizacyjny pozostawia wiele do życzenia (nieprzemyślanie pozy, chaotyczne kadry).

Ten dość słaby rezultat fotograficzny jest zastanawiający, chociażby ze względu na imponującą karierę fotograficzną Niedenthala. W 1973 roku jako dwudziestokilkulatek oraz absolwent London College of Printing (jednej z najlepszych w Europie szkół kształcących fotografów) wyjechał do Polski na wakacje. I tu pozostał. Reszta jest historią. Jego zdjęcia robione dla „Newsweeka” a później również dla magazynu „Time” obiegały cały świat. W 1986 roku za portret Janosa Kadara właśnie dla „Time’a” otrzymał nagrode World Press Photo. Jego kadry ze stanu wojennego czy wizyty papieża w Polsce stały się ikonami polskiej fotografii. 

Wraz z nastaniem nowego ustroju Niedenthal porzucił pracę reportera. Przez chwilę jeszcze prowadził studio fotograficzne, a ostatecznie skupił się na wydawaniu książek. Jego prezentowane w Kordegardzie portrety polskich emigrantów nie są w żadnym stopniu zbliżone do mistrzowskich kadrów sprzed lat. Niedenthal to nie portrecista. Być może powinien po prostu zrobić reportaż o dzisiejszej Polonii żyjącej na Wyspach? 

Londyńczycy, 4–15 grudnia, Galeria Kordegarda, ul. Krakowskie Przedmieście 15–17, Warszawa.

Kuratorzy wystawy: Dominique Roynette i Piotr Wójcik/Fundacja Opowiedz To – Picture This

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij