Kultura

Romeo i Julia w speed dating

"Playtime! Nowe pomysły na teatr i co z nich wynika dobrego".

W Nowym Wspaniałym Świecie masz prowadzić cykl seminariów zatytułowany. „Playtime!”, cykl poświęcony… no właśnie czemu?

Teatrowi. Tylko że teatrowi, którego punkty odniesienia nie są takie, do jakich przywykliśmy.

To znaczy?

Na przykład youtube, flash moby, speed dating, czy szerzej – elementy kultury niekoniecznie kojarzone z teatralnością.

Będziesz pokazywał przedstawienia teatralne wykorzystujące youtube’a? Teatr a nowe technologie?

Raczej – teatr a nowe wrażliwości. Ważne jest dla mnie nieignorowanie tego, co się dzieje wokół nas i co zmienia nasz sposób funkcjonowania ze sobą nawzajem. Co zmienia estetykę. Inaczej postrzegamy pewne rzeczy i inaczej je przeżywamy.

Tradycyjny teatr to ignoruje?

Nie wyciąga z tego wniosków. Tymczasem warto. Wyobraźmy sobie typowy flash mob. Grupa ludzi skrzykuje się w internecie, spotyka na mieście, gdzie wszyscy zamierają bez ruchu na dwie minuty albo wyciągają zabawki i się nimi bawią. To zmienia sposób rozumienia tego, czym jest przedstawienie. Zmienia też widza, który odkrywa, że grupa ludzi niebędących zawodowymi aktorami może pełnoprawnie uczestniczyć w spektaklu. Coś, co w latach 60. mogło być szokujące, dziś staje się częścią popkultury.

Flash mob to jednak nie teatr, tylko jakieś wydarzenie.

Nie chodzi mi o dyskusję, co jest teatrem, a co nie jest. Tylko raczej o to, z czego i jak teatr może czerpać inspirację. W jaki sposób się zmienia. Bo świat się zmienił, jego teatralność przyjmujemy jako oczywistość. To poza teatrem, muzeum czy galerią znajdujemy dziś estetyczne wyzwania. Pytanie brzmi, czy w związku z tym jest sens wracać do przestrzeni teatru, czy jest nam jeszcze do czegoś potrzebna. Myślę, że tak.

Czyli jednak chodzi o teatr. Do czego go więc potrzebujemy?

Teatr jest bardzo skutecznym zaproszeniem do wspólnego przeżycia. I to wbrew wszystkim prorokom końca rzeczywistości społecznej, piewcom wirtualności, teoriom używającym spektaklu jako synonimu powierzchowności. Moje seminarium będzie próbą spojrzenia, na jakie sposoby artyści wykorzystują tę szczególną teatralną skuteczność.

Czyli na przykład kto?

Na przykład Christine De Smedt, Flamandka, która zrobiła spektakl (fragmenty będziemy oglądali na pierwszym wykładzie w najbliższy wtorek), gdzie na scenie jest ponad 80 osób, tak zwanych amatorów. Ich działania sceniczne są związane z odpowiedzią na pytania: kim są, w co wierzą, czego chcą, czego nie lubią. Jest to próba przełożenia na scenę tego, czym jest wspólnota. Z kolei spektakle brytyjskiej grupy Stoke Newington International Airport przypominają gigantyczną imprezę, której częścią są malutkie, intymne spektakle dla jednej, dwóch osób. Trwa zabawa, a równolegle odbywają się malutkie spektakle w stojących w kątach kabinach i przy stolikach, zintegrowane z imprezą. To są przykłady, gdzie zupełnie na nowo zredefiniowano to, kim jest widz. Jest widzem uczestniczącym, ale już nie tak naiwnie, jak to bywało w utopijnych przedstawieniach lat 60. czy 70.

To znaczy, kim dzisiaj jesteśmy jako widzowie?

Jesteśmy bardziej świadomi. Nie boimy się zaangażować. Raczej nie uciekamy przed eksperymentem, czy byciem “aktywnymi widzami”. Ale nie dajemy się łatwo nabrać – jesteśmy kuci na cztery nogi.
Wymagający widz jest fantastycznym wyzwaniem dla reżysera.

Sam jesteś reżyserem, a jednocześnie czytałem, że pierwsze twoje doświadczenie z pracą, to było prowadzenie warsztatów teatralnych. Nie masz wykształcenia pedagogicznego?

Nie. Choć zaczynałem jako instruktor narciarstwa. Tylko w przeciwieństwie do narciarstwa, w teatrze, który mnie ciekawi, trudno o jakąś uniwersalną technikę, która zapewni sukces. Co wbrew pozorom nie jest oczywiste. Co chwila ktoś dzieli się uniwersalną wiedzą, co to jest teatr, jak powinien wyglądać spektakl. Nawet spektakl “awangardowy”.

Deklarujesz, że jesteś lewicowy.

Hm.

Natomiast teatr nie wydaje mi się jakoś kroczyć w awangardzie idei postępowych społecznie.

A co masz na myśli konkretnie?

Zastanawiam się, co może znaczyć lewicowość w teatrze.

Kompletnie nie widzę tu paradoksu. Lewicowość nie znaczy koniecznie, że jedziesz na furgonetce i krzyczysz do ludu.

To na czym polega lewicowość w twoim teatrze?

Nie mam potrzeby wywieszania sztandaru. Za to w tym, co robię, nie waham się uczestniczyć w rzeczywistości społecznej. Przełamywać wygodną powierzchnię przyzwyczajeń, sposobu myślenia o sobie w otoczeniu innych ludzi. Wydaje mi się, że teatr jest wdzięczną sytuacją, żeby o tym mówić, bo widz jest tu w dwuznacznej roli. Z jednej strony przychodzi z innymi ludźmi, znajduje się w społeczności widzów – i aktorów czy performerów. Z drugiej przeżywa to samotnie, jest wygodnie oddalony, bezpieczny. Na tym można grać. Na przejściu od sytuacji kogoś, kto jest gdzieś hen daleko i tylko przygląda się czemuś, co go bardziej lub mniej dotyczy, do momentu, gdy okazuje się, że sam jest tego częścią. Sądzę, że teatr może się do tego przyczynić.

A czym nie będziesz się zajmował podczas seminarium?

Nie będę wykładał ani historii, ani teorii teatru. Chodzi o praktykę – o to, co z tym teatralnym fantem zrobić.

To będą takie warsztaty dla młodych reżyserów?

Nie tylko młodych i nie tylko reżyserów. Bardziej dla świadomych widzów.

Widz powinien być świadomy?

Nie powinien. Jest. Ale to nie jest tak, że jest jedna, konkretna odpowiedź. Są różne możliwe zestawy narzędzi. Chciałbym zbudować z ludźmi taki zestaw teatromana/teatrofoba. Kogoś, kto się boi jak cholera, że i tak to wszystko skończy się Romeo i Julią, lecz jednocześnie ma poczucie, że ta przestrzeń jest genialnym laboratorium społecznym. Jakiego rodzaju Romeo i Julie powstają w świecie speed dating?


*Wojtek Ziemilski  – reżyser teatralny, artysta wizualny. Tworzy prace na pograniczu teatru, sztuk wizualnych i choreografii. Ukończył kurs reżyserii teatralnej w Fundacji Gulbenkiana w Lizbonie. Po powrocie z Portugalii współpracował z TR Warszawa (jest m.in. autorem instalacji wideo Aktorzy). Prowadzi warsztaty z nowych form eksperymentu w teatrze. Autor spektakli Mała narracja (pokazywanego w Nowym Wspaniałym Świecie w ramach cyklu Nowego Teatru i Joanny Warszy NIE-TEATR), Mapa, Prolog. Pisze bloga o sztuce nowoczesnej:  http://new-art.blogspot.com. Na stronie Krytyki Politycznej przez ponad rok publikował codzienne fotofelietony.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij