Kultura

Majmurek: Potrzebna dezOrientacja

W czasach, gdy za sprawą telewizyjnych wiadomości o protestach przeciw filmom „obrażającym proroka Mahometa” orientalistyczne stereotypy na powrót stają się odruchowym sposobem myślenia o Bliskim Wschodzie, warto poddać się dezOrientacji. O wystawie Waela Shawky'ego w berlińskim KunstWerke pisze Jakub Majmurek.

W trakcie niedawno zakończonej wystawy egipskiego artysty Waela Shawky’ego sala na parterze berlińskiego KunstWerke została prawie w całości zasypana piaskiem. Na środku tej sztucznej pustyni ustawiono kilka puf, z których widzowie mogli oglądać wyświetlany na przeciwległej ścianie film. Była to nakręcona w czerni i bieli historia tajemniczego szamana – może świętego męża, może hochsztaplera – który przybywa do egipskiej wioski położonej w ruinach starożytnego egipskiego miasta Abydos. Obiecuje mieszkańcom, że uleczy wszystkie ich choroby, rozwiąże problemy, że jeśli będę słuchać jego rad, spłyną na nich wszystkie błogosławieństwa i bogactwa. Zwłaszcza, że jak zapewnia tajemniczy przybysz, bogactwa Egiptu faraonów kryją się tuż pod piaskami wokół wioski. Wystarczy ruszyć łopatą. Jak czytamy w dołączonym do wystawy programie, cała ta historia przypomina dziecięcą bajkę, i nic w tym dziwnego – Shawky poprosił o napisanie tego tekstu dzieci – choć głosy czytających go lektorów są zdecydowanie „dorosłe”.


Instalacja otwierająca berlińską wystawę od początku wprowadza widza w pewną fantazmatyczną przestrzeń Orientu. Shawky gromadzi kojarzone ze Wschodem rekwizyty: pustynia, starożytność, skarby ukryte pod piaskami, święty szaleniec, pogrążona w historycznym bezruchu wiejska wspólnota, naiwny, gwałtowny fanatyzm niewykształconych mas prowadzonych ku ich własnej zgubie przez hochsztaplera spod ciemnej gwiazdy. Wiąże to wszystko konwencja bajania – bliższa kulturze ustnej niż piśmiennej, swobodnie pozwalająca się snuć opowieści, gubić się jej w gąszczu dygresji, sprzecznych ze sobą wątków. Morze opowieści, sezam historii. Dla każdego, kto wychowywał się na opowieściach z tysiąca i jednej nocy, to najbardziej oczywisty, naturalny i intuicyjny sposób mówienia Orientu i o Oriencie.


Takie przesadne nagromadzenie orientalistycznych stereotypów w instytucji znanej z krytycznego programu (wizerunek ten wzmocniony został jeszcze przez ostatnie berlińskie biennale) od razu sugeruje, że stawką wystawy będzie próba ich przekroczenia, krytycznego przemyślenia, przepracowania. I rzeczywiście podróż przez kolejne piętra KW zmusza do opuszczenia fantazmatycznego Wschodu, zbudowanego przez zachodni orientalistyczny stereotyp. To podróż, w trakcie której zarówno stereotyp Orientu, jak i widz ulegają dezOrientacji.


Shawky nie przeciwstawia zachodniemu stereotypowi żadnej „autentycznej” tożsamości Orientu. W miejsce koncepcji tożsamości odwołującej się do figury „źródła” czy „autentyczności” Shawky proponuje jej o wiele bardziej dialektyczne ujęcie. Tożsamości – i Wschodu, i Zachodu – nie są w jego sztuce jakimiś stałymi, pewnymi punktami odniesienia, ale przepływami, strumieniami zmian, palimpsestami. Tożsamości – Wschodu i Zachodu, Egiptu, ludów pustyni i wszystkie inne przejawiające się na wystawie –  są zawsze już zapośredniczone, wzajemnie się warunkujące, relacyjne.


Przestrzeń takich tożsamości jest przestrzenią pozbawioną jasnych granic, wskazówek, prostych dróg. Wymaga więc od przemierzających ją osób (widzów wystawy) ciągłej uwagi, ciągle nowego konstruowania poznawczej mapy. Tego samego wymagają niektóre przestrzenie na wystawie, jak czterokanałowa wideo instalacja Darb al Arba’in. Widzimy na niej nomadę prowadzącego bawoła wodnego po tytułowej drodze łączącej Sudan z Dolnym Egiptem. Jego obraz „przemieszcza” się z ekranu na ekran, wędruje między czterema wielkimi ekranami ustawionymi na ostatnim piętrze KW. Na poprzednich widzimy obrazy egipskich i amerykańskich krajobrazów, pustynie przechodzą w lasy liściaste północnej Ameryki, te w obrazy egipskich dzieci budujących dom na pustyni z wypalanych w egipskim słońcu cegieł. Wschód i Zachód wzajemnie się przenikają, warunkują, relatywizują, a umieszczony w tej przestrzeni widz musi podjąć wysiłek przebudowy swojej mentalnej mapy i ciągłego orientowania się w wyznaczanej przez cztery ekrany przestrzeni.


Metodę Shawky’ego najlepiej widać w stanowiącej centrum wystawy animacji Cabaret Crusades: The Path to Cairo. Jest to druga część planowanej trylogii o wyprawach krzyżowych widzianych z muzułmańskiego punktu widzenia. Berlińska animacja pokazuje wydarzenia między pierwszą (1099) a drugą (1146) krucjatą – między zdobyciem Jerozolimy przez krzyżowców a upadkiem hrabstwa Edessy. 
Shawky tworzy animację w bardzo oryginalnej technice. Animuje około trzydziestocentrymetrowe marionetki. Lalki przedstawiają najważniejsze postacie historyczne w groteskowo odkształconych hybrydycznych, ludzko-zwierzęcych formach. Tło dla lalek stanowią stare perskie i arabskie miniatury, mapy z epoki i współczesne rysunki Shawky’ego. Animowane lalki mówią i śpiewają. Ich słowa pochodzą z arabskich kronik z okresu krucjat, klasycznej poezji sufickiej, kanonicznych dzieł europejskiej kultury rycerskiej, takich jak Pieśń o Rolandzie. W warstwie muzycznej tradycyjna muzyka arabska nakłada się na współczesny ambient skomponowany przez Shawky’ego i jego paryskich studentów. Już w samej warstwie audiowizualnej formy mamy tu do czynienia z gęstym palimpsestem, w którym poszczególne warstwy, inspiracje Wschodu i Zachodu, zachodzą na siebie, przenikają się zlewają, uniemożliwiając ich rozdzielenie.


Taki sam proces dezOrientacji zachodzi na poziomie fabuły tej trwającej ponad godzinę animacji. Historia krucjat z muzułmańskiego punktu widzenia nie oznacza dla Shawky’ego historii bezbronnych muzułmanów napadniętych przez złych krzyżowców. Ziemia Święta doby państw krzyżowych jawi się w animacji Shawky’ego jako skomplikowana mozaika polityczna, warunkowana przez szereg różnego rodzaju konfliktów. Oś Wschód-Zachód, chrześcijanie-muzułmanie jest tylko jedną z wielu osi konfliktów, wcale nie najważniejszą i niedeterminującą całej reszty. Poszczególni muzułmańscy gracze polityczni wadzą się w równej mierze z krzyżowcami, co między sobą, rozdźwięk między islamem a chrześcijaństwem często bywa mniej ważny niż ten między szyitami a sunnitami. Muzułmańscy politycy zwalczają chrześcijan, ale także wchodzą z nimi w mniej lub bardziej doraźne sojusze. Obie strony w równej mierze posługują się przemocą, torturują, oszukują, najeżdżają, palą i gwałcą.


W czasach, gdy za sprawą telewizyjnych wiadomości o protestach przeciw filmom „obrażającym proroka Mahometa” orientalistyczne stereotypy na powrót stają się odruchowym sposobem myślenia o Bliskim Wschodzie, zachodnie liberalne demokracje potrzebują takiej dezOrientacji, jakiej dostarcza zakończona właśnie w Berlinie wystawa. 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij