Kultura

Kaleta: Wojna i hijab

Każde spojrzenie w społeczeństwo islamskie za pośrednictwem obiektywów artystek jest nasycone autentycznością.



Kiedy myślimy o Bliskim Wschodzie, wyobraźnia często podsuwa nam dwa obrazy: wojnę i zakrytą kobietę. Bliskowschodnie artystki widzą to samo. Te dwa elementy są niekończącym się źródłem artystycznych inspiracji. 

Przeglądając strony internetowe, wystawy, serie zdjęć artystek z Bliskiego Wschodu zawsze można natknąć się na splot tych dwóch tematów, wtopionych w indywidualne biografie. Mozaika złości, lęku i cytaty z przeszłości: rodziny, miasta i kraju.

 

Kraj to rodzina, a dla wielu artystek z Bliskiego Wschodu rodzina to cały kraj. Kiedy więc wybucha wojna, wchodzi w sam środek ich świata, prosto do ich domów. Hijab (chusta zasłaniająca głowę i szyję, najbardziej liberalna forma zakrycia w religii muzułmańskiej) to tradycja, narzędzie polityczne,broń w rękach mężczyzn, ale też po prostu element religii, symbol ważny dla wierzących. Każde spojrzenie w społeczeństwo islamskie za pośrednictwem obiektywów artystek jest nasycone autentycznością i nie pozwala odwrócić wzroku. Bo dziś nie da się odwrócić wzroku od zakrytej kobiety, ani od karabinów.

 Kobieta o orientalnej urodzie trzyma na kolanach kilkuletnią dziewczynkę – córkę, jak możemy śmiało wnioskować przez ich uderzające podobieństwo. Na swoich kolanach dziewczynka trzyma małą plastikową lalkę. Na pierwszym zdjęciu kobieta ma głowę luźno przewiązaną chustką, spod której wystają czarne kosmyki. Na drugim już wszystkie bohaterki fotografii, łącznie z lalką, mają na głowach hijaby – jeszcze kolorowe, wzorzyste i lśniące, ale już na trzecim mają na sobie czarne czadory, i widać im jedynie twarze. Na czwartym zdjęciu widać jedynie oczy i dłonie, potem nawet dłonie zakryte są rękawiczkami, a otwór na oczy przesłonięty jest siatką. Na ostatnim
zdjęciu nie ma już żadnej z nich. Została jedynie czarna przestrzeń i taboret. Tak oto Boushra Almutawakel, 44-letnia fotografka z Jemenu, współtwórczyni artystycznej grupy Al-Halaq działającej w Sunnie, w swoim projekcie „Hijab series” przedstawiła proces znikania kobiet z przestrzeni publicznej i społecznej. Druga część projektu przedstawia kobietę i mężczyznę siedzących obok siebie, ze zdjęcia na zdjęcie kobieta jest coraz bardziej odkryta, a mężczyzna coraz bardziej zakryty, roszada zakrycia postępuje z każdym następnym zdjęciem, na ostatnim to on jest w czarnym nikabie a kobieta ma swobodny strój, odkrytą twarz i włosy.

 



Zdjęcia pokazują czym jest „zakrycie” (czyli ukrycie, schowanie, pominięcie?) w wymiarach społecznym i osobistym. Artystka nie jest jednak bezkrytyczna względem zachodniego schematu społeczeństwa, dla którego odkrycie ciała jest jednym z objawów osobistej wolności.

 

 

„Nikab i hijab niczym nie różnią się od 'waszego’ makijażu” mówi artystka, „jedno i drugie to kamuflaż” dodaje. Bo temat zakrycia i odkrycia nie jest czarno biały, ucieczka przed prawdziwą i naturalną twarzą, jest uniwersalnym problemem tożsamości współczesnego człowieka.


 

Kamuflaż to słowo klucz do opisania zdjęć Lallai Essaydi, marokańskiej fotografki, której bohaterki – zawsze arabki – pokryte są kaligrafią. Ciało kobiety jest nierównością, na którą natyka się nasze spojrzenie. Czasem trudno dostrzec postać, jest tak mocno nasycona tłem, np. sukienka jest takiego samego koloru, co ściana lub kafelki. Na niektórych zdjęciach pojawiają się osoby, które zapisują ciała i przestrzeń. Kobiety i mężczyźni, trzymający w dłoniach pióra zamoczone w tuszu, odwróceni są tyłem lub oddaleni od „zapisanych” bohaterek. Zdjęcia Lallai, mają nawiązywać do XIX-wiecznego malarstwa europejskiego, które przedstawia kobiety z arabskiego świata jako uległe i podporządkowane.

 

Stąd również wszechobecny w jej pracach orient. Moc zdjęć Lallai Essaydi nie tkwi jednak w zręcznym posługiwaniu się cytatami z przeszłości, ale w tym, że kobieta „wpisana” w tło, przytłoczona otoczeniem, to nadal współczesna kobieta z arabskiego świata, która musi ustosunkować się do otaczającej ją tradycji. Czasem pada jej ofiarą albo za wszelką cenę
próbuje się od niej odciąć. 

Miotła, żelazko i garnek zasłaniają twarz, a kolorowy i wzorzysty (w kwiatki, kratkę lub kolorową mozaikę) czador okrywa całą postać. Oto portret współczesnej muzułmańskiej kobiety według Shadi Ghadirian, irańskiej fotografki z cyklu zdjęć o ironicznym zabarwieniu – „Like Everyday
series”. „Codzienne obowiązki irańskiej kobiety to religijność i podporządkowanie domowym obowiązkom” – komentuje fotografka, która od początku swojej kariery zajmuje się sprawami kobiet. A konkretnie dualizmem, wartościami zachodniego świata i islamskiej tradycji, które tak często toczą ze sobą wojnę na ciałach kobiet. Debiutowała w 1998 roku cyklem studyjnych portretów „quajar”. Na tle tradycyjnej fototapety z XIX wieku postawiła kobiety, wyjęte z poprzedniej epoki, w tradycyjnych strojach i makijażach z… górskim rowerem, puszką pepsi lub magnetofonem. „Irańskie kobiety żyją w kilku epokach jednocześnie” – komentuje. Jak żyć w świecie gdzie ścierają się dwie potężne siły – zachodni konstrukt społeczno-polityczny i świat islamu? Ambiwalencja dotyczy obu stron.

 

Nieodłącznym atrybutem bojownika z Bliskiego Wschodu jest karabin. Przedmiot na stałe wpisany w krajobraz krajów pogrążonych w wojnie lub wewnętrznie rozdartych. Laila Shawa, palestyńska  artystka stworzyła karabin ozdobiony kwiatami, kolorowymi szkiełkami i motylami. W swojej „Gun series” przedstawiła karabiny maszynowe AK47 jako zupełnie nieszkodliwe przedmioty estetyczne lub symboliczne. Pośród ozdobnych i kolorowych znajdują się
takie z zawiniętą w supeł lufą, powyklejane banknotami lub służące jako podstawka do filiżanek. Broń wpisana w codzienną rzeczywistość i jednocześnie totalne odczarowanie karabinu jako groźnego przedmiotu przynoszącego śmierć. Podobną drogę wybrała Nemine Hamman, artystka z Kairu, która wizerunki egipskich żołnierzy z placu Tahir umieściła wśród ośnieżonych szczytów gór, pośród pastelowych łąk, na tle krzewu kwitnącej wiśni. W ten sposób chciała spacyfikować wojsko uczestniczące w jednym z najgłośniejszych starć politycznych ostatnich lat. Nemine dążyła do uczłowieczenia figurantów egipskiego reżimu aby zbliżyć się do nich, i zrozumieć ich motywacje. Mówi: „To bardzo młodzi ludzie, zachwyceni wojskiem i władzą, ale zagubieni i przerażani”. Surrealistyczne i utopijne krajobrazy z japońskich malowideł to tło dla brutalnych starć pomiędzy żołnierzami i manifestującymi w serii „Unfolding”, która był pokazywany na wielu wystawach w Europie i USA.

Młoda para tuż po ślubie siedzi w zgliszczach spalonego samochodu, można wywnioskować że wybierają się w podróż poślubną. Ta sama para je śniadanie na tle czołgu, pozuje z tortem w okopach lub budzi się rano pośród biegnącymi żołnierzami uzbrojonymi w karabiny. A to wszystko na totalnym pustkowiu, strefie działań wojennych nie pozostawiającej żadnej nadziei. Tak życie codzienne przedstawiła irańska fotografka Gohar Dashti, w cyklu „Today life and war”. W serii „slow decay” przedstawia ślad krwi, na koszuli starszego mężczyzny, na pościeli, na prześcieradle trzymanym przez staruszkę w rękach, na stole pod telefonem, obok którego śpi dziecko.

 

Ta kropla krwi to przeszłość, która przenika do codziennego życia, historia przeszłych pokoleń, które odzywają się w naszym codziennym życiu rodzinnym, społecznym i w nas samych.


 

 

PS. 
Boushra Almutawakel publikowała swoje prace w El Pais, Yemen Observer,
 Yemen Times, Yemen Today. Jej fotografie są częścią wystawy „She who
 tell the story” w Museum of Fine Art w Bostonie.

 


Prace Shadi Ghadirian były pokazywane na biennale w niemalże całej
 Europie, wchodzą w skład kolekcji Museum of Art w Los Angeles i były
publikowane w New York Times, Daily Telegraph i Photograph Now.


Nemine Hamman swoje zdjęcia publikowała w The New York Times, Newsweeku i
 Guardianie. Fotografia to jedynie część jej artystycznej działalności, jest 
również reżyserką i malarką.

 


Twórczość Gohar Dashti była prezentowana w muzeach i biennale na całym świecie. Jej prace znalazły się w wielu kolekcjach m.in. Muzeum
Sztuki Mori w Tokyo , Muzeum Sztuk Pięknych (MFA) w Bostonie i Devi Art
Foundation w Gurgaon w Indiach.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij