Premiera piątej części cyklu o Johnie McClane to doskonała okazja do tego, by przyjrzeć się, jak zmieniał się on wraz z amerykańską polityką i popkulturą.

Necessary cookies are required to enable the basic features of this site, such as providing secure log-in or adjusting your consent preferences. These cookies do not store any personally identifiable data.
Functional cookies help perform certain functionalities like sharing the content of the website on social media platforms, collecting feedback, and other third-party features.
Analytical cookies are used to understand how visitors interact with the website. These cookies help provide information on metrics such as the number of visitors, bounce rate, traffic source, etc.
Performance cookies are used to understand and analyze the key performance indexes of the website which helps in delivering a better user experience for the visitors.
Advertisement cookies are used to provide visitors with customized advertisements based on the pages you visited previously and to analyze the effectiveness of the ad campaigns.
Premiera piątej części cyklu o Johnie McClane to doskonała okazja do tego, by przyjrzeć się, jak zmieniał się on wraz z amerykańską polityką i popkulturą.
„Dzień kobiet” Marii Sadowskiej to historia walki o prawa pracownicze. Wydawało się, że nie przyjdzie taki dzień, kiedy o jakimkolwiek polskim filmie będzie można to napisać.
„Nic dwa razy się nie zdarza”, pisała Szymborska i śpiewała Kora. Widać obie nie przewidziały, co będzie się działo w młodym polskim kinie.
Wbrew powszechnym opiniom film Borcucha to nie ładny festiwalowy produkt, ale odważna afirmacja grzechu – niezbędnego do osiągnięcia dojrzałości.
Jedynym filmem, o którym myślałem w trakcie realizacji „Za wzgórzami”, był „Egzorcysta”. Dziś do kin wchodzi nowy film Cristiana Mungiu.
„Nieulotne” Jacka Borcucha to film o emocjach, który nie budzi emocji w widzach.
W ceremonii rozdania Oscarów znów triumfowała nostalgia. Tak jak w 2012 roku nagrodzony został film odwołujący się do przeszłości Fabryki Snów i nostalgii za filmową mitologią.
W przypadku dokumentu połowa sukcesu to umiejętny wybór tematu. Marcinowi Latalle w „Mojej ulicy” udało się to bezbłędnie.
Lubię, gdy festiwal oferuje mocną wizję kina. W Berlinie miałem wrażenie, że oglądam średnią wyciągniętą z artystycznych produkcji z całego świata.
O filmie Pawła Chochlewa było głośno, zanim powstał. Miał być skandal, rewizjonistyczne kino historyczne, obraz żołnierskiego znoju i „brudu”. A wyszło, jak wyszło.
Silna amerykańska delegacja obecna była we wszystkich sekcjach tegorocznego festiwalu Berlinale.
„Nocny pociąg do Lizbony” pokazuje, że Europa nie ma swojego kina popularnego. Ma kilka świetnych kinematografii narodowych i paru wybitnych autorów, ale to nie to samo.