Film

Majmurek: Kim jest ten dziwny nieznajomy?

„Nieznajomy nad jeziorem” to film wizualnie odważniejszy niż „Nimfomanka”.

Nimfomanka Larsa von Triera także w Polsce wywołała debatę na temat strategii pokazywania seksu w kinie, płynnej granicy między współczesnym kinem artystycznym, a „pornografią”. Tyle że akurat w tym temacie dyptyk Duńczyka nie mówił niczego nowego, czego w kinie nie widzielibyśmy wcześniej. Takie obrazy jak Intymność (2001) Patrice’a Chéreau i 9 Songs (2004) Michaela Winterbottoma szły w pokazywaniu niesymulowanej seksualnej bliskości między aktorami znacznie dalej. I dalej idzie także Nieznajomy nad jeziorem – znakomity thriller erotyczny Alaina Guiraudie, zwycięzca zeszłorocznego konkursu Un Certain Regard w Cannes (gromadzącego mniejsze, bardziej niezależne produkcje niż konkurs główny festiwalu). Nieznajomy daje odważny wgląd w świat męsko-męskich seksualnych relacji, z wyczuciem i odwagą rzadko spotykaną w kinie. Zwłaszcza w tym, co pokazuje się na naszych ekranach.

Miejscem akcji jest anonimowe jezioro gdzieś we Francji, które w letnich miesiącach jest miejscem cruisingu okolicznej społeczności gejowskiej. Mężczyźni (w filmie nie ma ani jednej kobiety) zjeżdżają się tam co dziennie szukać partnerów (czasem więcej niż jednego) do seksu. Seksu nie tłumaczy tu żadna romantyczna narracja, nie jest narzędziem budowania bliskości w związku, „wyrażania uczuć”, niczego takiego. Nie chodzi też w nim, jak początkowo może się wydawać, o zmysłową przyjemność.

Nieznajomy jest bowiem jednym z najlepszych w kinie od lat filmów o logice pragnienia – które podążając za przyjemnością zabiera nas na drugą jej stronę, wykracza poza jej zasadę, prowadząc nas poprzez to, co przyjemności przeciwieństwem.

Świat znad jeziora nie jest jednak spełnioną gejowską, seksualną utopią. Przywodzi na myśl raczej figury znane z prozy Michela Houellebecqa. Choć u Guiraudie próżno szukać przenikającej prozę francuskiego autora paniki moralnej i ofensywnie użalającej się nad sobą rozpaczy. Rozświetlona letnim słońcem plaża nad jeziorem jest rynkiem męskich ciał. Wystawiają się tam nago w słońcu, prezentują potencjalnym zainteresowanym, prężą się w wodzie. Posiadacze ciał atrakcyjniejszych mogą wybierać z szerokiej oferty mężczyzn. Tym, których ciała są mniej seksualnie pociągające, naznaczone starością, zaniedbane – pozostaje często tylko podglądactwo, masturbacja, może czasem ktoś zrobi im dobrze ręką z litości.

Kamera Guiraudie i jego operatorki Claire Mathon przygląda się tej homospołecznej i homoseksualnej wspólnocie z zainteresowaniem, bez wstydu, bez złudzeń, bez przybierania moralizatorskich póz, z autentycznym zainteresowaniem i empatią. Widzimy bardzo obrazowe, dosłowne przedstawienia gejowskiego seksu. Kamera nie boi się pokazywać nagich męskich ciał, pocałunków, „innych czynności seksualnych”, pobudzonych, aktywnych genitaliów. Tak dosłownego, a przy tym tak pełnego artystycznej klasy, pozbawionego taniego epatowania sensacją obrazu gejowskiego seksu do tej pory w kinie artystycznym głównego nurtu było niewiele. W Nieznajomym dochodzi do fascynującego odwrócenia kierunków spojrzeń klasycznie obecnych w kinie. Seksualizowane, estetyzowane jest tu ciało męskie, nie – jak w większości produkcji – kobiece. Oczywiście, nawet w klasycznym kinie hollywoodzkim opisane przez takie badaczki feministyczne jak Laura Mulvey procesy estetyzacji, fetyszystycznej fragmentaryzacji, uwznioślenia, seksualizacji ciała zachodziły także wobec męskich gwiazd, ale w Nieznajomym, ze względu na brak kobiet, erotyczny klimat filmu, ten proces seksualizacji i estetyzacji męskiego ciała jest szczególnie uderzający.

W tym świecie przedstawionym toczy się główmy wątek fabularny – relacji dwóch mężczyzn znad jeziora: Francka i Michela (genialne role Pierre Deladonchampsa i Christopha Paou). Franck przyjeżdża nad jezioro co dzień. Zaprzyjaźnia się tam z niepasującym do nakreślonego tu krajobrazu Henrim (Patrick d’Assumçao). Henri jest mało zadbanym, grubawym mężczyzną w wieku zaawansowanym średnim. Jest też, jak twierdzi, hetero. Rozstał się z partnerką, jest sam, nie dokąd pójść, jak spędzać wolnego czasu. Na plaży trzyma się z boku, z nikim nie nawiązuje kontaktów, jako jedyny siedzi w ubraniu, majtkach i koszulce. Franck zaprzyjaźnia się z nim, zwierza ze swojej relacji z Michelem – Henri może słuchać, bo jest stroną neutralną, jako jedyna postać nie bierze udziału w toczącej się nad jeziorem erotycznej grze. Pełni podobną rolę, jaka jest pisana gejowi, najlepszemu przyjacielowi głównej bohaterki, we współczesnej komedii romantycznej.

Michel z kolei stanowi obiekt pragnień wszystkich mężczyzn znad jeziora. Franck jest nim erotycznie zafascynowany, ale Michel wydaje się być erotycznie związany z kimś innym. Pewnego wieczora Franck z daleka obserwuje dziwną scenę – wszystko wskazuje na to, że Michel „pomaga utonąć” swojemu dotychczasowemu kochankowi. Choć Franck dobrze wie, że powinien od Michela trzymać się dla własnego dobra jak najdalej, wchodzi w seksualną relację z nim. Która zmienia się w obsesję, w jakiej pogrąża się coraz bardziej – nie potrafi z niej wyjść, nawet wtedy, gdy widzi jak niebezpieczna może być dla niego samego.

Nieznajomy dotyka tu pewnej prawdy o logice pragnienia, które – jak naucza psychoanaliza – zawsze jest ostatecznie pragnieniem nirwanicznej zatraty, ruchem regresywnym, drogą poza zasadę przyjemności i rzeczywistości.

Przez tę logikę seks rzadko bywa po prostu seksem, nigdy nie sprowadza się do relacji między ciałami, cielesnym stosunkom, relacjom zawsze towarzyszy naddatek pragnienia pochodzącego z innego zupełnie porządku.

Pragnienie to ogniskuje się w Nieznajomym w postaci Michela. Kim jest Michel, kim jest ten znajomy-nieznajomy, seksualny partner, obiekt obsesji Francka, o którym ani nasz bohater, ani my nie wiemy w zasadzie nic? Reżyser ciekawie miesza w tej postaci motywy standardowo określane w kinie i kulturze popularnej jako „kobiece” i „męskie”. Michel jest „najbardziej męskim mężczyzną” nad jeziorem – ma wąsy jak Tom Selleck w serialu Magnum, jest silny, atletycznie zbudowany, kipi agresywną, „męską” energią. Jest trochę jak seksualnie pociągający, ale jednocześnie niebezpieczny dla kobiety, skłonny do przemocy partner. W świecie poza jeziorem wypiera się swoich homoseksualnych praktyk. A przy tym strukturalnie pełni on w narracji rolę, jaka w thrillerach erotycznych przypisywana jest kobietom fatalnym, „modliszkom” pożerających swoich partnerów, bezbronnie podążających ku zniszczeniu, jak ćma lecąca do płomienia świecy, który ją spopieli. Co znów potwierdza psychoanalityczną intuicję, mówiącą, że kobieta (w figurze stawiającej żądania nie do spełnienia Damy, Pięknej Bezlitosnej z romansu rycerskiego; czy kobiety fatalnej z kina noir) jest tylko fantazją na temat pewnej formy ojca – opisanego przez Freuda ojca pierwotnego, pana hordy pierwotnej, mającego nieograniczony dostęp do władzy i rozkoszy, nie podległego jeszcze Prawu.

To genialne połączenie bardzo dojrzałego, pozbawionego taniego podglądactwa spojrzenia w intymne życie mężczyzn i opowieści o przecinającej w poprzek relacje seksualne logice pragnienia nie udałoby się Guiraudie, gdyby nie żelazna dyscyplina i elegancja formy. Jedność akcji i miejsca, każda sekwencja otwierana przez obraz samochodu Francka parkującego na parkingu przed jeziorem nadają filmowi spójność i rytm. Postacie bohaterów spoza gejowskiej społeczności – Henriego i inspektora Damrodera (Jérôme Chappatte), prowadzącego śledztwo w sprawie śmierci poprzedniego kochanka Michela – doskonale służą widzom i widzkom nie-gejom, jako przewodnicy po nieznanym im świecie. Precyzję dzieła wieńczy otwarte zakończenie – każda i każdy musi wykonać przed wyjściem z kinowej sali pracę, wziąć odpowiedzialność za swoje własne pragnienie i postawić kropkę nad i w odpowiednim miejscu. By nie zwolnić nikogo z tej pracy, nie zdradzę, gdzie ja ją stawiam, ale zachęcam, by samemu spotkać się Nieznajomym nad jeziorem.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij