Czytaj dalej

Prestiż, sława czy pieniądze, czyli po co pisarzom nagrody

Jesień to sezon literackich nagród. Jak kształtują literacki kanon? Jakie mechanizmy nimi rządzą?

Jesień miała należeć do J.K. Rowling, ale zanim to się stało, polscy czytelnicy śledzący wieści ze świata literackiego stanęli przed pytaniem: kim jest Hilary Mantel? Szum wokół tegorocznej nagrody Bookera kazał sprawdzić, czym tak istotnym dla Brytyjczyków zajmuje się ta pisarka, skoro przyznano jej tę nagrodę już po raz drugi. Poszukiwania prowadzą nie tylko do wydanej już jakiś czas temu po polsku pierwszej części powieści o Thomasie Cromwellu (W komnatach Wolf Hall), ale zachęcają też do przyjrzenia się dwuznacznym mechanizmom nagród literackich. 

Mocnym akordem jesiennego sezonu nagród jest niewątpliwie przyznanie literackiego Nobla, przez wydawców oczekiwane na targach książki we Frankfurcie, na których ogłaszany jest także laureat Niemieckiej Nagrody Literackiej. Na początku października poznajemy też zdobywcę Bookera, a już wcześniej ogłoszenie listy finalistów tej nagrody elektryzuje niczym zawody sportowe – ci, którzy znajdą się w czołówce, mają zapewnioną uwagę mediów, nie tylko anglojęzycznych, i eksponowane miejsce w księgarniach przez kilka miesięcy, a wydawcy i drukarze tylko czekają, by wypuścić nową obwolutę triumfalnie obwieszczającą decyzję jury. 

Które wyróżnienia liczą się najbardziej i co silniej wpływa na ich prestiż: tradycja czy wysokość nagrody? Do najważniejszych nagród międzynarodowych, obok wręczanej od 1901 roku literackiej Nagrody Nobla, należą Austriacka Nagroda Państwowa dla Literatury Europejskiej (przyznawana od 1965 roku), zwana małym Noblem amerykańska Międzynarodowa Nagroda Neustadt (1970), czeska Nagroda Franza Kafki (2001) oraz najmłodsza, ale mająca coraz większe znaczenie International Man Booker Prize, przyznawana co dwa lata od 2005 roku. Jednak to nie one najmocniej przyciągają uwagę zwykłych czytelników (rzecz jasna, poza Noblem) – w dużo większym stopniu ekscytują ich narodowe wyróżnienia. Do najbardziej prestiżowych należą: francuska Nagroda Goncourtów (1903) i Wielka Nagroda Akademii Francuskiej (1918), amerykańska nagroda Pulitzera (1917) i National Book Award (1936), brytyjski Man Booker (1969) przyznawany autorom z brytyjskiej Wspólnoty Narodów i Irlandii, austriacka Nagroda Ingeborg Bachmann (1977) i Niemiecka Nagroda Literacka (2005) – obie dla książek niemieckojęzycznych, oraz hiszpańska Nagroda Cervantesa (1976) dla autorów piszących po hiszpańsku, przyznawana za całokształt twórczości.   

Powyższe wyróżnienia to tylko kilka spośród dziesiątek przyznawanych na całym świecie w wielu kategoriach, i co zaskakujące – z wyjątkiem Nobla i Bookera wcale nie należą one do czołówki najlepiej finansowanych. Ekonomiczny aspekt nagród literackich bywa zresztą całkiem ciekawy. I tak można powiedzieć, że za nagrodą dla Hilary Mantel stoi James Man, osiemnastowieczny bednarz, któremu udało się podpisać kontrakt na dostarczanie rumu Marynarce Królewskiej. Jego następcy z Man Group w 2002 roku postanowili sponsorować literaturę, a nazwa nagrody z Bookera (od pierwotnego sponsora, firmy Booker-McConnell) zmieniła się w Man Bookera. Na podobny pomysł promocji marki wpadł brytyjski Orange, finansując przez kilkanaście lat Orange Prize for Fiction, nagrodę przeznaczoną dla pisarek publikujących po angielsku (obecnie, po wycofaniu się sponsora, Women’s Prize for Fiction fundowana jest ze środków prywatnych). 

W Polsce tego typu inwestowanie wciąż kojarzymy głównie ze stadionami sportowymi i festiwalami muzycznymi. Najważniejsze, budzące szerokie zainteresowanie i faktycznie wpływające na rynek książki wyróżnienia to Nagroda Literacka „Nike” (1997), fundowana przez „Gazetę Wyborczą” i Fundację Agory (a wcześniej przez Nicom Consulting Henryki Bochniarz), i Paszport „Polityki” w dziedzinie literatury (1993). Udziałem laureata nagrody Kościelskich (1962) jest raczej prestiż niż sukces rynkowy. Swoją wagę mają natomiast nagrody przyznawane w konkretnej dziedzinie, jak nagroda im. Janusza Zajdla dla fantastyki (1984) czy znacznie młodsza Nagroda Wielkiego Kalibru za najlepszą polskojęzyczną powieść kryminalną lub sensacyjną (2004). Coraz większym prestiżem cieszą się nagrody fundowane przez miasta – Nagroda Literacka Gdynia przyznawana od 2006 roku w kategorii proza, poezja i esej oraz ufundowana przez Wrocław Nagroda Literacka Europy Środkowej „Angelus” dla pisarzy z Europy Środkowej. W ślady Gdyni i Wrocławia poszła Warszawa, reaktywując w 2008 roku Nagrodę Literacką m. st. Warszawy, jednak mimo że laureat w kategorii warszawski twórca otrzymuje kwotę stu tysięcy złotych (tyle co zdobywca Nike), nagroda przechodzi raczej bez echa. Można chyba stwierdzić, że laureaci polskich nagród rzadko elektryzują tłumy. Ale może dzięki temu znacznie rzadziej niż na Zachodzie słychać oskarżenia o to, że jury ulega dyktatowi list bestsellerów, marketingowym potrzebom księgarzy lub prywatnym czy politycznym sympatiom. 

Kontrowersji wokół nagród na świecie jest zresztą więcej. Zarówno w międzynarodowym, jak i narodowym nurcie wyróżnień rzuca się w oczy, że gdyby opierać się wyłącznie na opiniach jury, należałoby przyznać, że dobrymi pisarzami w XX wieku byli niemal wyłącznie mężczyźni. Dla przykładu Nagrodę Goncourtów podczas 110 lat jej istnienia otrzymało tylko 7 kobiet, a Nagrodę Nobla 12 kobiet i 97 mężczyzn. W ostatnim czasie sytuacja zaczyna się nieco zmieniać i na przykład Niemiecką Nagrodę Literacką przyznano pięciu pisarkom i trzem pisarzom. Istnieją też nagrody przyznawane wyłącznie kobietom lub przez kobiety. Do tych ostatnich należy francuska Prix Femina (1904), która powstała ponoć jako przeciwwaga dla męskiej Prix Goncourt, jest jednak otwarta także dla mężczyzn (wśród laureatów było 31 kobiet na 100 mężczyzn). Podobnie pomyślana została australijska Nagroda Barbary Jeffers (2008), która nie przewiduje ograniczeń co do płci autorów, przeznaczona jest jednak dla tych, którzy „ukazują pozytywny obraz kobiet lub w inny sposób wzmacniają pozycję kobiet i dziewcząt w społeczeństwie”. Wyłącznie kobietom poświęcone są m.in. wspomniana już brytyjska Women’s Prize for Fiction (dawna Orange Prize) oraz niemiecka Roswitha-Preis (1973). W Polsce takim wyróżnieniem jest nowo powstała Nagroda Literacka dla Autorki „Gryfia”, której druga edycja właśnie przed nami. 

Uważniejsze przyjrzenie się najstarszym listom laureatów potwierdza, że nagrody międzynarodowe faktycznie kształtują obowiązujący dziś kanon literacki, narodowe z kolei uświadamiają, jak wielu autorów jeszcze nie znamy czy też nie dostrzegamy mimo pojawiających się tłumaczeń. Rynek książki jest jednak bardzo dynamiczny. Nagrody stymulują go tak na poziomie międzynarodowym, jak wewnętrznym w każdym z krajów, a agenci i tłumacze nieustannie pracują nad przepływem słowa. Jednak coś takiego jak ogólnoświatowa gorączka wokół „pierwszej Rowling dla dorosłych” – która nie była zresztą stymulowana przez żadną z nagród literackich, lecz mechanizmy czysto rynkowe – to wciąż wyjątek. Codziennością jest raczej to, że „nowa” Sontag to Sontag sprzed dwóch lat, „nowa” Munro – sprzed ponad trzydziestu, „starej” Lessing możemy nigdy nie przeczytać. Może warto więc zrobić trochę medialnego zamieszania wokół Hilary Mantel czy Louise Verdich, która właśnie została laureatką amerykańskiej National Book Award 2012?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij