Władze zignorowały Nobla dla Aleksijewicz. Więc ludzie sami się zorganizowali, by uczcić nagrodę.
Tegoroczna Nagroda Nobla dla Swietłany Aleksijewicz nadal jest jednym z tematów dyskusji na Białorusi. Stanowisko władz od początku było jasne – przez cztery godziny po ogłoszeniu 8 października wiadomości o wyborze laureatki w oficjalnych mediach panowała zupełna cisza. Dopiero wieczorem biuro prasowe Aleksandra Łukaszenki opublikowało krótki list z gratulacjami dla pisarki. Sam Łukaszenka wypowiedział się o nagrodzie w sposób obraźliwy. Powód jest oczywisty. Aleksijewicz wyraża otwarcie krytyczne stanowisko wobec niego i wobec Putina (a także rosyjskiego świata). Dlatego też książek autorki nie drukują białoruskie wydawnictwa, jej nazwiska próżno szukać w programie nauczania realizowanym przez białoruskie szkoły. Pisarka nie otrzymała żadnej z nagród państwowych, oficjalne media nie podają też żadnych informacji na jej temat. Łukaszenka jest wściekły, że pomimo mnożonych przez niego przeszkód Aleksijewicz udało się osiągnąć status bohaterki. Jej sukces oznacza porażkę białoruskiego aparatu propagandy.
Władza poczuła się zmuszona, aby zareagować na wiadomość o Nagrodzie Nobla.
Ministerstwo Edukacji ogłosiło, że powieści Aleksijewicz zostaną uwzględnione w oficjalnym programie nauczania, ale jako literatura rosyjska.
Łukaszenka również sporadycznie wspomniał o pisarce. Ten sam Łukaszenka przyznał niedawno Medal Skaryny Wiktorowi Drobyszowi, rosyjskiemu wykonawcy muzyki pop (uwaga: Aleksijewicz nie otrzymała jak dotąd żadnych medali ani nagród, władze państwowe nie zamierzają też nic w tej sprawie zmieniać). Dziękując Drobyszowi za jego działalność artystyczną – która, notabene, niczym szczególnym się nie wyróżnia – Łukaszenka skupił się przede wszystkim na osobach „pozbawionych uczuć patriotycznych”. Mówił o tych, którzy na światowych salonach wygłaszają mowy przeciwko białoruskim władzom oraz samemu Łukaszence, wyrażając w ten sposób swoje niepatriotyczne zapatrywania. Prezydent odnosił się, rzecz jasna, do Aleksijewicz.
Jak mówi Łukaszenka, nagroda nie ma dla niego to najmniejszego znaczenia. Strategia ta stałą się oficjalną linią rządu. Wydawnictwa państwowe wciąż więc nie drukują książek Aleksijewicz, żaden z kanałów telewizji państwowej nie transmitował odczytu noblowskiego, wygłoszonego przez pisarkę 7 grudnia, ani ceremonii wręczenia nagrody, która odbyła się 10 grudnia. Jako oficjalny powód podano „cały szereg problemów i aspektów organizacyjnych, technicznych, finansowych i prawnych”. Wiele nieoficjalnych źródeł zinterpretowało tę obojętność jako oznakę zawstydzenia ze strony białoruskich władz. Wystosowano nawet petycję online z prośbą o transmisję. Rząd jednak trzyma się zawczasu przyjętej strategii: „dla nas nie ma to najmniejszego znaczenia”.
Nobel dla Aleksijewicz podzielił białoruskie społeczeństwo na trzy obozy.
Pierwszy jest w pełni zadowolony; drugi – skupiający inicjatywy obywatelskie – nie uznaje Aleksijewicz za artystkę białoruską, ponieważ ta pisze po rosyjsku. Dla trzeciego obozu nagroda nie ma znaczenia, a ludzie do niego należący często nie wiedzą nawet, kim jest Swietłana Aleksijewicz. Milczenie mediów państwowych sprawia, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z rangi wydarzenia. Felix Ackermann, niemiecki publicysta, tak pisze o tym na Facebooku: „Swietłana Aleksijewicz, białoruska pisarka, właśnie otrzymała Nagrodę Nobla w Sztokholmie. «Frankfurter Allgemeine Zeitung» umieścił dziś artykuł o dwojakich reakcjach panujących w Mińsku. Gdy wczoraj spytałem w nowo otwartym barze Patriota w Domu Oficerskim w centrum Mińska, czy będą wyświetlać uroczystość, dwudziestopięcioletni barman spytał: ― A kto to taki ta Swietłana Aleksijewicz?”
Nobel jest jednak istotny dla społeczeństwa. Gdy państwo ignoruje nagrodę dla pisarki, świętowanie organizują oddolnie białorusini.
Flashmob (Facebook: #nobelrazam #нобельразам) uświetniający Nagrodę Nobla dla Swietłany Aleksijewicz zjednoczył wiele mińskich kawiarni. Na zdjęciach poniżej Bar Y i bar Xuligan, w których mieszkańcy stolicy oglądali na żywo transmisje z obu wydarzeń.
Po uroczystości, gdy było już jasne, że władze państwowe nie powitają Aleksijewicz na lotnisku Mińsk-2, aktywiści stworzyli grupę na Facebooku i zaproponowali, żeby ludzie sami zgromadzili się w ty celu. 15 grudnia kilkaset osób podjęło Aleksijewicz na lotnisku kwiatami, trzymając jednocześnie banery, na których napisano m.in. „Witamy! Gratulacje dla Swietłany!” czy „Białorusini są z Ciebie dumni, Swietłano”. Media pisały, że na lotnisku dało się wyczuć obecność policji, to jednak nie przeszkodziło samemu spotkaniu. Pierwsze słowa, które Swietłana Aleksijewicz wypowiedziała po lądowaniu brzmiały: „Cieszę się, że przyszło tu was tak wiele i że jesteśmy razem!” Nie pojawił się żaden przedstawiciel władz ani dziennikarz mediów państwowych.
Przyczynę, dla której część inicjatyw obywatelskich odrzuca Aleksijewicz, znaleźć można w jej wywiadach, zawierających uwagi o kulturze białoruskiej i języku, oraz jej licznych wypowiedziach na temat „wielkiej kultury rosyjskiej”. Moim zdaniem wypowiedzi te zostały wyrwane z kontekstu i są wykorzystane instrumentalnie. Po otrzymaniu Nagrody Nobla Aleksijewicz wielokrotnie podkreślała, że pochodzi ze świata białoruskiego, co najlepiej pokazuje jej stosunek do tutejszej kultury. Odczyt wygłoszony na bankiecie noblowskim pisarka zakończyła po białorusku, ponieważ – jak sama wspomina – chciała, aby język jej narodu wybrzmiał w tych murach. Narracja o „wielkiej kulturze rosyjskiej” jest powszechna wśród rówieśników Aleksijewicz, która urodziła się na Ukrainie, dorastała i mieszkała na Białorusi, a poddana była cały czas wpływom kultury rosyjskiej na skutek polityki prowadzonej przez Związek Radziecki wobec kultur narodowych, na mocy której faworyzowano język rosyjski i kulturę oraz stawiano je innym za wzór
W czasopiśmie „pARTisan”, które współtworzę, wiadomość o Noblu przyjęliśmy z zachwytem.
To niezwykle istotny gest ze strony społeczności światowej nie tylko wobec literatury białoruskiej. Mamy nadzieję, że wydarzenie to pomoże w walce ze stereotypami panującymi na temat naszego kraju, a także pozwoli przekroczyć niewidzialną granicę dzielącą nas od reszty świata. Jesteśmy wdzięczni pisarce za zrozumienie, że w tej właśnie chwili Białoruś tak bardzo tej uwagi potrzebuje oraz że jest szansa, aby coś zmienić. Dlatego też solidarność, którą ludzie okazali pisarce, wspólnie oglądając transmisję online oraz witając ją na lotnisku, pokazała, jak bardzo Białorusini potrzebują dziś wspólnej sprawy, która pozwoli im zewrzeć szeregi przeciwko władzy. Faktem jest, że Aleksijewicz stała się symbolem takiej solidarności, ponieważ zgromadziła wokół siebie przedstawicieli różnych społeczności, nie tylko inicjatyw obywatelskich, ale również tych, którzy mogliby nigdy nie dołączyć do demonstracji politycznych. Potwierdza to tylko przekonanie „pARTisana” o ogromnej mocy oddziaływania, którą obdarzeni są bohaterowie kultury białoruskiej. Wierzymy, że bohaterowie tacy mogą zrobić znacznie więcej dla przyszłości Białorusi niż jakikolwiek polityk.
Tatiana Arcimowicz – reżyserka teatralna, krytyczna sztuki, aktywistka związana z niezależnym białoruskim czasopismem kulturalnym „pARTisan”.
***
Fragment odczytu noblowskiego Swietłany Aleksijewicz:
„Chcę mówić o moim kraju – Białorusi. Właśnie leciałam do Warszawy, gdy na lotnisku w Mińsku podeszło do mnie dwóch młodych mężczyzn. Płakali.
― Dziękujemy ― powiedzieli. ― Rozumiesz? Teraz istniejemy naprawdę. Teraz wszyscy wiedzą, gdzie jest Białoruś.
Chciałabym przekazać Państwu te słowa podziękowania. Kilka pokoleń zdążyło już dorosnąć od chwili, gdy Białoruś zyskała niepodległość na skutek puczu sierpniowego w 1991 roku. Każde z nich przeżywało własną rewolucję, wychodziło demonstrować, chciało żyć w wolnym kraju. Każde z tych pokoleń bito, wsadzano do więzień, relegowano z uniwersytetów oraz wyrzucano z pracy. Nasza rewolucja nie przyniosła zwycięstwa, mamy jednak swoich rewolucyjnych bohaterów. Wolność to nie natychmiastowe wakacje, jak nam się kiedyś wymarzyło. To droga. Długa droga. Teraz to wiemy.”
Tłumaczenie Bartosz Sowiński
Czytaj także:
Agnieszka Wiśniewska, Aleksijewicz, czyli rozmowy z wchodnioeuropejskiej kuchni
**Dziennik Opinii nr 10/2016 (1160)