Czytaj dalej

Czytaj kobiety, głupcze!

Dlaczego krytycy-mężczyźni polecają pisarzy-mężczyzn? Dlaczego książki noblistki mają okładki jak romansidła? No właśnie, dlaczego?

„W Polsce wciąż panuje przekonanie że, jak to ujęła Inga Iwasiów, »literatura pisana przez kobiety jest gorsza. Tym samym męskie jest elitarne, kobiece popularne«. Szowinizm ujawnia się nie tylko wtedy, gdy dobra powieść środka napisana przez kobietę automatycznie ląduje w szufladce na literaturą lżejszą. Widoczny jest także, gdy książki opisujące »męski świat« recenzowane są jako takie, które ukazują uniwersalne prawdy o ludzkiej egzystencji, podczas gdy powieści napisane przez kobiety, których bohaterkami także są kobiety, nie są nawet przez krytyków czytane” – taką diagnozę postawili w tekście opublikowanym w Dzienniku Opinii Anna Dziewit-Meller, Remigiusz Grzela, Joanna Laprus-Mikulska, Grażyna Plebanek i Katarzyna Tubylewicz.

Opisane przez nich postrzeganie (i niedostrzeganie) literatury pisanej przez kobiety nie jest wyłącznie polskim problemem.

Istniejąca od 2009 roku amerykańska organizacja Vida, która bada status kobiet w literaturze, systematycznie przygląda się obecności kobiet na łamach najważniejszych anglojęzycznych pism literackich – zarówno jako autorek omawianych książek lub publikowanych fragmentów, jak i recenzentek.

Opublikowane kilka dni temu statystyki za rok 2013 pokazują, że najbardziej „męskim” czasopismem jest „New York Review of Books” – 79,5% autorów omawianych książek i tekstów o nich stanowili mężczyźni.

Kolejne miejsca zajmują „London Review of Books”, „New Republic” (78,5%) i „Times Literary Supplement” (73%). W liczbach bezwzględnych oznacza to np. 907 pisarzy recenzowanych w tym ostatnim i tylko 313 pisarek oraz 726 krytyków vs. 297 krytyczek obecnych na łamach. Wyniki badań Vida są szeroko komentowane i zwykle towarzyszy temu zgoda, że pokazują one rzeczywisty problem. Jednak po opublikowaniu danych za 2010 rok Peter Stothard, redaktor naczelny „Times Literary Supplement”, stwierdził, że wprawdzie traktuje równość bardzo poważnie, ale TLS interesuje tylko to, żeby mieć najlepsze recenzje najważniejszych książek (co w połączeniu z liczbami trudno interpretować inaczej niż jak stwierdzenie, że kobiety znacznie rzadziej piszą ważne książki) oraz że choć prawdą jest, że kobiety czytają dużo, to są czytelniczkami tego rodzaju literatury, która raczej nie będzie przedmiotem zainteresowania TLS.

W Polsce takich badań nikt nie prowadzi i mało kto w ogóle dostrzega problem. Nie jest wyjątkiem sytuacja, którą pięknie ilustruje poniższy obrazek:

Wśród 21 książek polecanych przez siedmiu panów (poza widocznymi na obrazku jeszcze Mariusz Szczygieł) jako idealny prezent gwiazdkowy znalazła się jedna (!) powieść napisana przez kobietę. Można też w Polsce wydać książkę z podtytułem Szkice o prozie i poświęcić ją wyłącznie prozie pisanej przez mężczyzn.

„Czasami trzeba dokonać świadomego wysiłku, by zacząć promować pisarki, a nie tylko kolegów po piórze” – konkluduje piątka autorów (cztery autorki i jeden autor – język polski ma tu swoje ograniczenia) w DO. Są osoby – jak dotąd raczej nie w Polsce – które ten wysiłek podejmują i nagłaśniają, mając nadzieję, że ich postawa stanie się inspiracją dla innych. Pisarz i redaktor Matthew Jakubowski stwierdził, że skoro świat wciąż w wystarczającym stopniu nie przywiązuje wagi do tego, co mają do powiedzenia kobiety, a środowisko literackie trzyma się sprawdzonej formuły uprzywilejowywania mężczyzn, on podejmie z tym walkę, rok 2014 poświęcając literaturze pisanej przez kobiety.

Nie jest w tym osamotniony: podobne postanowienie powzięli wcześniej brytyjski pisarz i krytyk Jonathan Gibbs oraz dziennikarka i pisarka Lilit Marcus. Podsumowując rok czytania wyłącznie kobiet, Marcus napisała, że choć nasza kultura coraz lepiej radzi sobie z zachęcaniem kobiet do zabierania głosu, wciąż nie robi wystarczająco dużo, by ich słuchać, kiedy już to robią. Sama przez ten rok nie czuła się pozbawiona niczego i zamierza utrzymać przewagę pisarek wśród swoich lektur – lista książek do przeczytania i tak się przecież nigdy nie zmniejsza.

Spośród akcji podkreślających znaczenie czytania literatury pisanej przez kobiety chyba najszerszym echem odbił się projekt Joanny Walsh, pisarki i ilustratorki. Przygotowała ona kartki noworoczne-zakładki, na których froncie umieściła sylwetki pisarek (m.in. Simone de Beauvoir  i Marguerite Duras), a z tyłu – 250 nazwisk. Obrazki udostępniła na Twitterze, oznaczając je hashtagiem #readwomen2014. Kilka osób poprosiło ją o zatwittowanie wszystkich 250 nazwisk umieszczonych na rewersach zakładek. Walsh obawiała się, że twittowanie nazwisk zostanie uznane za nudne, tymczasem wiele osób włączyło się, dopisując kolejne, aż pierwotna lista się potroiła.

Hashtag rozprzestrzeniał się, służąc do osobistych zachęt, wyrażania radości z sukcesów pisarek w 2013 roku, takich jak Nobel dla Alice Munro czy Booker dla Eleanor Catton, rekomendowania nie dość znanych pisarek czy oznaczania różnego typu akcji zachęcających do czytania literatury pisanej przez kobiety na całym świecie. Akcję podchwyciły także księgarnie, eksponując literaturę autorstwa kobiet i oznaczając ją hasłem #readwomen2014.

Wyjaśniając powody swojego zaangażowania, Walsh podkreśliła, że problemem nie jest to, czy książki pisane przez kobiety są publikowane (bo są), ale w jaki sposób.

Normą są słodkie okładki nieprzystające do treści albo informacje prasowe używające określeń typu „delikatna”, „zachwycająca”, „figlarna” w odniesieniu do prozy, która w rzeczywistości jest ostra i satyryczna.

To zjawisko też dobrze znamy z polskiego podwórka, wystarczy przywołać kojarzące się z romansidłami okładki książek Munro wydawanych przez Wydawnictwo Literackie czy sposób, w jaki zostały „przepakowane” książki Joanny Bator po otrzymaniu przez nią nagrody Nike (paradoksalny efekt: skoro autorka dostała „poważną” nagrodę, spróbujmy sprzedać ją jako czytadło).

Walsh podkreśla, że jako mężczyźni i kobiety, którym zależy na równości albo po prostu na dostępie do najlepszej literatury, powinniśmy zrobić co w naszej mocy, żeby przemyśleć sposób, w jaki książki pisane przez kobiety są wydawane, promowane i odbierane przez czytelników i czytelniczki – przez nas. Warto przejrzeć swoje półki i zobaczyć, czy nie ma na nich wyraźnej przewagi autorów nad autorkami. A jeśli tak jest, to zastanowić się, co tracimy. I w najbliższej kolejności sięgnąć po książkę napisaną przez kobietę. Bo „o ile wszystkie pisarki napotykają podobne przeszkody, to ich dzieło jest zróżnicowane tak jak twórczość mężczyzn i każdy czytelnik i czytelniczka znajdą coś dla siebie”.

Zgadzając się całkowicie z postulatami Walsh, postanowiłam przyjrzeć się książkowym przedsięwzięciom, w których maczam palce. Na spotkaniach Dyskusyjnego Klubu Czytelniczego Krytyki Politycznej rozmawialiśmy dotąd o 26 książkach, 14 z nich napisały kobiety (moim ostatnim osobistym odkryciem dokonanym dzięki klubowi jest Toni Morrison). Na spotkaniach Mokotowskiego DKK na 14 omawianych książek – 8 jest autorstwa pisarek. Na blogu Maszyna do pisania, który współtworzę, na 19 omówionych książek 10 napisały kobiety.

Żadna z tych rzeczy nie wymagała szczególnego wysiłku lub szczególnej uwagi. Czasem wydaje mi się, że szczególnego wysiłku musi wymagać pomijanie literatury pisanej przez kobiety. A na pewno jest konkretną stratą.

Współpraca: Paulina Kropielnicka

Czytaj także:

Anna Dziewit-Meller, Remigiusz Grzela, Joanna Laprus-Mikulska, Grażyna Plebanek, Katarzyna Tubylewicz, Na czytelniczym dnie

Piotr Kofta, Anna Kałuża: Kulturowa i (handlowa) wojna

Magdalena Miecznicka, Grzegorz Wysocki: W Polsce literatura służy temu, żeby dobrze wypaść

Piotr Kępiński, Inga Iwasiów: Literatura dzieli się na ogólną i kobiecą?

Kaja Malanowska, Czas entuzjastek

Kinga Dunin: Dlaczego nie ma polskiej Munro?

Anna Dziewit-Meller, Remigiusz Grzela, Joanna Laprus-Mikulska, Grażyna Plebanek, Katarzyna Tubylewicz, Munro w Polsce nie miałaby szans

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Magda Majewska
Magda Majewska
Redaktorka, animatorka kultury
Redaktorka, animatorka kultury, popularyzatorka literatury i kultury dla dzieci aktywna w internecie pod szyldem Mosty z książek. Z Krytyką Polityczną związana od 2010 roku, w latach 2013–2023 redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl, odpowiedzialna głównie za tematykę kulturalną i społeczną. Absolwentka politologii UW, Podyplomowych Studiów Polityki Wydawniczej i Księgarstwa UW oraz Studiów Podyplomowych „Literatura i książka dla młodzieży wobec wyzwań nowoczesności” na UW. Zajmowała się promocją i PR-em w dziedzinie kultury (m.in. promocją TR Warszawa w latach 2006–2010) oraz animacją projektów społeczno-kulturalnych. Redaktorka książek, głównie dla dzieci i młodzieży (m.in. „Złodziejki książek”). Inicjatorka akcji społecznej „Warszawa Czyta”, współprowadzi Mokotowski Dyskusyjny Klub Dyskusyjny. Feministka, weganka, rowerzystka. Mama Mirona.
Zamknij