Żukowska: Bez naszych posłów Tusk nie będzie miał większości

Chcemy przypomnieć, że nawet jeśli niektóre lewicowe postulaty są podnoszone nie tylko przez Nową Lewicę i jej sojuszników, to żeby załatwić pewne rzeczy, lewica jest po prostu potrzebna.
Anna Maria Żukowska. Fot. Jakub Szafrański

Czemu nie doszło do porozumienia Nowej Lewicy i Koalicji Obywatelskiej w sprawie wspólnego startu w wyborach samorządowych? Przewodnicząca parlamentarnego klubu Lewicy Anna Maria Żukowska mówi w rozmowie z Jakubem Majmurkiem, że nie wie, a w poszukiwaniu odpowiedzi odsyła do Donalda Tuska.

Jakub Majmurek: Lewica i KO startują ostatecznie do sejmików osobno? Nic tu się już nie zmieni?

Anna Maria Żukowska: Nie, nic, to ostateczna decyzja.

Decyzja Tuska o samodzielnym starcie KO zaskoczyła Nową Lewicę?

Ona została oczywiście wcześniej zakomunikowana przewodniczącemu Czarzastemu przez przewodniczącego Tuska. Na tę decyzję zanosiło się jednak już tak od tygodnia.

Czy Lewica powinna startować wspólnie z PO? W sejmikach tak, w miastach niekoniecznie

Co się właściwie stało? Czemu nie doszło do porozumienia?

Wszyscy dziennikarze się mnie o to pytają, a ja po prostu nie wiem. Odpowiedzi ma Donald Tusk.

Ma pani jakieś hipotezy?

Wie pan redaktor, jak to jest z hipotezami. Może Tuskowi wyszło, że opłaca mu się zakopać nas szpadlem, bo i tak weźmie swoje, może bał się, że koalicja z nami odstraszy bardziej konserwatywnych wyborców, który przejdą wtedy do Trzeciej Drogi – naprawdę nie wiem. Słyszałam też teorie o buncie regionów, ale z tego, co wcześniej do nas docierało, problemy z porozumieniem na poziomie regionalnym miały być w zasadzie wyłącznie w zachodniopomorskim, wszędzie indziej komunikat był raczej taki, że negocjacje idą dobrze.

Decyzja Tuska jest ciosem i problemem politycznym dla Lewicy?

Nie, dlaczego?

Bo jako partia z poparciem oscylującym w okolicach 10 proc. Nowa Lewica może rozbić się o wysoki naturalny próg wyborczy w wyborach do sejmików wojewódzkich.

Czeka nas trudna walka, ale kiedy Lewicy było łatwo? Może za Leszka Millera? No cóż, to zależy od punktu widzenia.

W partii nie ma obaw, że skończy z bardzo niewielką liczbą radnych wojewódzkich?

Mamy dziś 11 radnych wojewódzkich w Polsce, najwyżej będziemy mieli ich tylko trochę więcej. A jeśli nie, to też z tego powodu w partii nie będzie trzęsienia ziemi. Ale każde zwiększenie tej liczby będzie już pewnym sukcesem.

Są na to szanse?

Pięć lat temu samo SLD dostało 6,62 proc. w skali kraju. Partia Razem, która startowała osobno, dostała wtedy 1,57 proc. Dziś z naszej listy będą startować wszystkie siły tworzące parlamentarny klub Lewicy, a w wielu miejscach z naszych list będą startować także lokalni aktywiści. Jest więc szansa na lepszy wynik.

Czas pomyśleć o rewizji konstytucji

Liczą państwo na mandaty w każdym województwie?

W każdym pewnie nie, szczególnie trudno będzie na wschodzie kraju. Ale wystawiamy pełne listy wszędzie, bo to się liczy do ogólnopolskiego wyniku, i walczymy.

Decyzja Tuska pogorszyła nastroje w koalicji?

Nie. My sobie doskonale od początku zdajemy przecież sprawę, że jesteśmy jedyną lewicą w centroprawicowej koalicji, że mamy inne wartości, inną tożsamość, wrażliwość, rodowód.

Ale jak rozumiem, ciągle patrzycie na siebie jako potencjalnego koalicjanta KO w sejmikach?

Jesteśmy już takim partnerem w kilku województwach, ten układ działa. Na pewno wszędzie tam, gdzie będziemy języczkiem u wagi, będziemy starali się wejść do zarządów województw w zamian za zgodę na określone polityki zgodne z naszym programem. Na pewno nie zawrzemy koalicji z nikim innym niż KO i Trzecią Drogą – wiadomo, z którą partią się nie porozumiemy.

Jeśli Nowa Lewica przegra wyraźnie wybory do sejmików, to osłabi to jej pozycję w koalicji rządowej?

Wybory samorządowe w ogóle nie przełożą się na układ sił wewnątrz koalicji. Umowa koalicyjna i ustne ustalenia dotyczące podziału stanowisk nie przestaną obowiązywać ze względu na to, kto zyska albo straci radnych. Klub Lewicy po wyborach lokalnych będzie miał taką samą liczbę posłów i posłanek co przed nimi – a bez naszych posłów Tusk nie będzie miał większości, chyba że z Konfederacją.

Liberałowie Nową Lewicę zjedzą, a Razem skompromitują?

Czy mają państwo pomysł na kampanię w województwach odróżniającą merytorycznie Nową Lewicę od KO? Coś w rodzaju lewicowego paktu dla województw? Partia pracowała równolegle nad takim programem, niezależnie od pomysłów porozumienia z KO?

Oczywiście, że pracowaliśmy, to nie jest tak, że uznaliśmy, że idziemy razem z KO i ignorujemy prace programowe. Takie prace trwają, w piątek w sejmie mamy konferencję samorządową, przyjedzie 700 samorządowców z całej Polski, ich efekty przedstawimy w kampanii wyborczej. Nie przedstawię teraz panu naszego programu w kampanii do sejmików, mogą to zrobić odpowiedzialne za to osoby, gdy zamkną prace.

Co z miastami? Czy w Warszawie poprą państwo kandydaturę Magdaleny Biejat i wystawią do rady miasta wspólną listę z Razem i ruchami miejskimi?

Trwają na ten temat rozmowy. Myślę, że w Warszawie taki jeden progresywny komitet powinien powstać, trzeba tylko dograć szczegóły. Na pewno nie chcemy powtórki z 2018 roku, gdy wystartowało kilka lewicowych czy miejskich list i wzajemnie zjadły sobie głosy.

Co jest celem Lewicy w stolicy?

Ideałem byłoby doprowadzenie do drugiej tury z udziałem naszej kandydatki lub kandydata i niezależny klub w radzie miasta – najlepiej taki, bez którego poparcia klub KO nie miałby samodzielnej większości.

Sadura: Lewica powinna wziąć przykład z Trzeciej Drogi

W Krakowie posłanka Daria Gosek-Popiołek jako kandydata na prezydenta poparła Łukasza Gibałę. Poprze go też Nowa Lewica?

Z tego, co wiem, Kraków jeszcze nie zdecydował, trwają rozmowy i negocjacje. Krakowskie struktury Nowej Lewicy skłaniają się raczej do poparcia Aleksandra Miszalskiego z PO, ale zobaczymy.

Jak to będzie wyglądało w innych miastach?

To już zależy od każdego miasta. Są miejsca, gdzie wystartujemy z list komitetów wyborców związanych z obecnym prezydentem: tak pewnie będzie w Łodzi, w Lublinie, w Rzeszowie.

Macie państwo jakiś wzorcowy samorząd, gdzie ostatnie pięć lat rządziła lewica, który możecie teraz pokazać Polakom i powiedzieć: patrzcie, nasze recepty działają?

W kampanii parlamentarnej podawaliśmy przykład Włocławka i jego programu budownictwa społecznego mieszkań na wynajem. Udało się nam go uruchomić, współrządząc miastem. W wielu miejscach jako partner odpowiedzialny za określone polityki odnosiliśmy podobne sukcesy. Będziemy się nimi chwalić w kampanii – zwłaszcza na polu mieszkaniowym, socjalnym, ekologicznym.

Co dla Nowej Lewicy jest najważniejszym celem kampanii samorządowej?

Co najmniej obrona stanu posiadania w miastach i sejmikach. Poza tym prowadzenie niezależnej kampanii z pełną lewicową agendą, gdzie będziemy mogli mówić o wartościach i pokazać, na czym polega różnica między nami a naszymi partnerami z koalicji 15 października. Widać to będzie szczególnie dobrze w miastach. Chcemy przypomnieć, że nawet jeśli niektóre lewicowe postulaty są podnoszone nie tylko przez Nową Lewicę i jej sojuszników, to żeby załatwić pewne rzeczy, lewica jest po prostu potrzebna.

Lewica musi walczyć o przetrwanie do następnego kryzysu kapitalizmu

Mówiła pani o kampanii opartej na wartościach. Jakie konkretne wartości w kontekście samorządu ma pani na myśli?

Weźmy taką wartość jak „zrównoważony rozwój”. On być może nie brzmi sexy, ale my chcemy pokazać, na czym może polegać. Przypomnimy w kampanii nasze inicjatywy – często wychodzące od posłów i posłanek – związane z polityką lokalną, np. dotyczące monitorowania jakości wody w Odrze i innych rzekach, polityki wodnej w Polsce, walki z nielegalnymi wysypiskami śmieci – bo szczególnie dla małych gmin ich likwidacja jest często finansowym obciążeniem nie do udźwignięcia.

Będziemy mówić o transporcie lokalnym, pokazując, że trzeba patrzeć na niego globalnie: nie można myśleć w kategoriach, że np. Koleje Mazowieckie to jeden, peeselowski świat, a warszawska komunikacja publiczna drugi, platformerski. Potrzebna jest synergia między politykami sejmików, gmin i powiatów.

Jest cała masa innych rzeczy, ale nie będę teraz przecież opowiadać całego programu.

Czy – a jeśli tak, to jak – wchodzić w koalicję z libkami?

Największym zagrożeniem dla Nowej Lewicy nie jest teraz to, że pod hasłem „odbijania PiS samorządów” wasz elektorat poprze najsilniejszego gracza po niepisowskiej stronie, KO?

Nie w każdym województwie gra się toczy o jego odbicie PiS. W wielu koalicje zbliżone do tej rządowej walczą o reelekcję. Tak jest choćby na Mazowszu. W Warszawie PiS w ogóle nie będzie się liczył w walce o władzę w mieście. Jest więc przestrzeń dla wyrażenia naszego programu, zaznaczenia różnicy i przekonania do siebie wyborców. Choć oczywiście wiemy, ile mamy pieniędzy i jakie siły ludzkie możemy zaangażować w tę kampanię. Na pewno nie jest też łatwo jednocześnie być w rządzie i sensownie przedstawiać różnice wobec największej tworzącej go partii.

**

Anna Maria Żukowska – polityczka i prawniczka, posłanka na Sejm IX i X kadencji, przewodnicząca Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij