Zamknięcie ust mediom, koniec z wolnością badań, państwo mizoginiczne, homofobiczne, agresywne, faktycznie sytuujące się poza Unią Europejską – to projekt PiS na trzecią kadencję.
Jeśli Donald Tusk, Włodzimierz Czarzasty i inni przedstawiciele średnio zgranej opozycji kolejny tydzień zaprzątali sobie głowy frekwencją na marszu 4 czerwca, to chyba powinni przestać się martwić. Do udziału w wydarzeniu – marszu w obronie demokracji, a przeciw rządom PiS – zaprosili w weekend minister edukacji Przemysław Czarnek i prezes KRRiT Maciej Świrski, a pobłogosławił im biskup Jędraszewski, błyskając świeżo zdobytym orderem.
Są „nacje morderców” i „nacje bohaterów”
Minister Czarnek i prezes Świrski zapowiedzieli, w jakich barwach widzą naszą przyszłość – bez ogródek i wprost, żeby nie było wątpliwości. Nie są to jasne barwy, raczej brunatne, co odpowiada zarówno koszulom wiadomej formacji, jak i miejscu, w którym zaczęliśmy się z rozmachem urządzać.
Czarnek przy okazji spotkania z przedstawicielami Komisji Kultury i Edukacji Parlamentu Europejskiego, zaniepokojonymi zapowiedziami wyciągnięcia finansowych konsekwencji wobec IFiS PAN, przedstawił ideologiczny koncept rządu na polskie państwo, opierający się na wyższości jednych „nacji” nad innymi. Przy okazji pouczył przewodniczącą delegacji, Niemkę Sabine Verheyen, że „historia zajmuje się faktami, a fakty są takie, że jest pani przedstawicielką nacji, która w sposób czarno-biały zachowywała się w tym mieście i akurat w budynkach MEN przy alei Szucha była siedziba gestapo”.
Stwierdził też, że „jeśli w jakiejś konkretnej nacji było mnóstwo bohaterów i niewielu szmalcowników, a w innej było mnóstwo morderców, to tak po prostu jest”.
czytaj także
Tweet Jakuba Majmurka opisujący zdarzenie wywołał gorącą debatę, w której jedni ganili arogancję, inni podkreślali, że przecież minister Czarnek powiedział po prostu prawdę.
"Twoi przodkowie zabili mnóstwo ludzi, my jesteśmy potomkami bohaterów” – tak minister Czarnek zwrócił się do niemieckiej europosłanki. Ci ludzi nie potrafią już chyba z nikim już rozmawiać ludzkim głosem, w każdej sytuacji zachowują się jakby agitowali swoich fanatyków. https://t.co/NF9jCN3aJk
— Jakub Majmurek (@JakubMajmurek) May 19, 2023
Mógł przecież powiedzieć „pomścimy” albo „do zobaczenia w Berlinie”, a zaledwie opisał swoje podejście do badań historycznych, w których liczy się przede wszystkim zobowiązanie do własnej „nacji”, a „nacje morderców” o badaniach historycznych w państwach „nacji bohaterów” nie powinny się wypowiadać.
Wydaje się, że wypowiedź ministra Czarnka nie była jedynie agitacją skierowaną do swoich fanatyków, ale jasnym przekazem do Unii Europejskiej, który zostanie odczytany wprost: Polska obiera kurs na nacjonalizm.
Racja stanu państwa frontowego
Drugi element pomysłu PiS na Polskę przedstawił szef KRRiT Maciej Świrski. Według niego media mogą być wolne i nie podlegają cenzurze, o ile działają zgodnie z polską racją stanu. Świrski nie może dopuścić, by media komercyjne w kraju frontowym podawały fake newsy i dezinformację rosyjską, podważającą wiarygodność rządu polskiego oraz mediów publicznych. „Działania mediów w państwie frontowym powinny być podporządkowane racji stanu” – przekonywał Świrski.
Proste? Proste. Skoro jesteśmy państwem frontowym, to nie wolno krytykować rządu ani mediów publicznych, gdyż jest to działanie w interesie Rosji, a przeciw polskiej racji stanu. Kto nie skacze (z entuzjazmu), ten z Putinem. Nawet Narodowy Bank Polski na swej fasadzie głosi, że „obciążanie NBP i rządu za wysoką inflację to narracja Kremla”.
Świrski zauważył też, że „Polska broni swojej tożsamości narodowej, którą pewne środowiska chcą zmienić”. Pewne środowiska to na przykład media komercyjne, które „wszystkie mają ten sam punkt widzenia”, „mają przewagę zasięgów” i „oskarżają media publiczne o rzekomą stronniczość i spolityzowanie”.
Sam siebie prezes Świrski widzi również jako obrońcę tożsamości narodowej. Dziwiły go nawet pytania delegacji o czas antenowy, którego 77 proc. zajmują politycy partii rządzącej.
Według niego „media publiczne spełniają swoją misję, którą jest pokazywanie spraw rządu, a partia rządząca ma prezydenta, rząd, polityków, ministrów, więc nie ma nadmiarowości”. Po prostu „rząd rządzi” – jak spuentowała jego wypowiedź delegatka PE.
Opozycyjny Kaczyński to najlepsza motywacja do prospołecznej polityki nowej władzy
czytaj także
Mamy więc już niemal spełniony projekt państwa nacjonalistycznego (nienawidzącego oprócz Niemców również kobiet, osób LGBT+ i migrantów), retrotopijnego, jadącego na paliwie resentymentów, a także autorytarnego, bo „rząd rządzi”, a kto krytykuje, może być z miejsca oskarżony o sprzyjanie Putinowi.
Śmieszno i straszno
Żeby zaś nacjonalizm i autorytaryzm zyskały trochę blasku z góry, Krzyżem Komandorskim Odrodzenia Polski został odznaczony abp Marek Jędraszewski; ten sam, który szczuje w kazaniach na „tęczową zarazę”. Prezydent Duda docenił Jędraszewskiego za „wybitne zasługi w pracy duszpasterskiej, za propagowanie postaw patriotycznych”. Nie może być przecież tak, że przyznanie doktoratu honoris causa Uniwersytetu w Tel Awiwie prof. Engelking czy nagrody im. Janusza Korczaka Człowiekowi Lasu nie zostanie zneutralizowane.
@prezydentpl odznaczył dziś metropolitę krakowskiego, abp. Marka Jędraszewskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za jego służbę Ojczyźnie i Kościołowi 🇵🇱 pic.twitter.com/a71sYkfXrP
— Archidiecezja Krakowska (@ArchKrakowska) May 20, 2023
Autorytarni politycy mówią wprost, jakie są ich plany. I choć mogą się wydawać tak absurdalne, jakby wyjęte z ASZdziennika, to nie warto się łudzić. Zamknięcie ust mediom, koniec z wolnością badań, państwo mizoginiczne, homofobiczne, agresywne, faktycznie sytuujące się poza Unią Europejską – to projekt PiS na trzecią kadencję. Śmieszno i straszno. Nawet jeśli komuś nie podoba się polaryzacja i zaganianie wyborców do dwóch obozów – te wypowiedzi trudno zniuansować. Albo-albo.