Poznałem go ze dwadzieścia lat temu i od razu się czułem jak jego rodzina, którą później też dobrze poznałem. Taki kontakt z drugim człowiekiem jak miał Szewach mają tylko ludzie wielkiego serca.

Poznałem go ze dwadzieścia lat temu i od razu się czułem jak jego rodzina, którą później też dobrze poznałem. Taki kontakt z drugim człowiekiem jak miał Szewach mają tylko ludzie wielkiego serca.
„Wartości” to zwykle narzędzia, za pomocą których jakaś władza albo jakaś społeczność próbuje sobie podporządkować jednostkę, jej myślenie i działanie.
Zagłębiając się w treści oferowane przez innych prelegentów, poczułem się jak bohater którejś z powieści Philipa Dicka. Odkryłem, że w naszym kraju istnieje równoległa rzeczywistość, o której nie miałem pojęcia.
Przekaz od władzy jest jasny i niezmienny: jebać państwo. Ono jest od tego, żeby je doić. Pytanie, jak ten przekaz ograją polityczni konkurenci PiS.
Już od dawna nie trzeba „straszyć PiS-em”. Wystarczy spojrzeć, jak zdemoralizowana jest ta władza.
O ile w oktagonie co rusz dostawałam ciosy, o tyle moment jednej z konferencji przed walką napędził mi potężny napad lękowy: bo to nie sport, tylko czysta przemoc.
Rozmowa z adwokatem Marcinem Czachorem, broniącym pracowników i pracownic przed wyzyskiem ze strony pracodawców i indolencją polskiego wymiaru sprawiedliwości.
To dzięki TK Rzeplińskiego w przypadku zgwałconej 14-latki lekarz nie tylko może odmówić aborcji jej zrozpaczonym rodzicom, ale i drzwi gabinetu zamknąć, mówiąc: radźcie sobie sami. Ja umywam ręce.
Jeśli myśleliście, że najgorszą kategorią szefa jest wąsaty cwaniaczek w postaci polskiego przedsiębiorcy, muszę was rozczarować: Janusz ma godną konkurencję w postaci byłej działaczki (albo działacza) opozycji demokratycznej.
Elektorat opozycji chce krwi. Premię wyborczą dostaną te formacje, które zareklamują najbardziej wiarygodny i spektakularny scenariusz odwetowy. Dlatego warto zawalczyć o rolę główną w tym thrillerze.
Rezerwat Wieliszewskie Łęgi udało się uratować przed dewastacją dzięki interwencji aktywistów. Wody Polskie liczą jednak, że przeprowadzane „prace utrzymaniowe” będą postępować, a w konsekwencji dojdzie do osuszenia bezcennych terenów przyrodniczych w całej Polsce.
Przedłużona do kwietnia 2024 kadencja to dla samorządowców kłopot. Prezydentów i burmistrzów, którzy chcieliby przejść do polityki krajowej, stawia przed perspektywą oddania miasta, z którym byli związani, w ręce nominowanego przez premiera komisarza.