Kraj

Jeśli Trzecia Droga przeszacowała, to Kaczyński utrzyma władzę

Przekaz Trzeciej Drogi bywa irytująco zachowawczy. Lepiej jednak będzie dla wszystkich w Polsce, jeśli trzecie miejsce w tych wyborach wezmą Hołownia z Kosiniakiem-Kamyszem, a nie Konfederaci.

Po kilku tygodniach politycznego dramatu, publicznych sporów, komunikowaniu się przez media, przecieków o rozpadzie, kłótni o to, z kim iść na listach i w jakiej formule, PSL i Polska 2050 podjęły decyzję: idziemy do wyborów razem jako koalicyjny komitet wyborczy, bez Agrounii i byłego posła Konfederacji Artura Dziambora.

Oznacza to dwie rzeczy. Po pierwsze, najwyraźniej Polska 2050 była w stanie postawić na swoim – to Ludowcy mieli być otwarci na współpracę z Kołodziejczakiem i Dziamborem oraz zgłaszać wątpliwości co do tego, czy komitet koalicyjny jest faktycznie najbardziej rozsądną formą wspólnego startu. Po drugie, Trzecia Droga by w ogóle wejść do przyszłego Sejmu, musi przekroczyć próg 8 proc. poparcia. To niemało.

Dziś średnia sondażowa Trzeciej Drogi wynosi – według „Politico” – 9 proc. Jeśli nie zacznie rosnąć albo zacznie spadać, to wyborcy mogą obawiać się zmarnowania głosu i przerzucić poparcie na inne komitety. Ostrożność Ludowców była więc zrozumiała. Z drugiej strony, gdyby Hołownia był jednym z wielu liderów startujących z list PSL, a nie równoprawnym koalicjantem Ludowców, to oznaczałoby to zwinięcie sztandarów Polski 2050 jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnej kampanii wyborczej – można więc zrozumieć opór tego ugrupowania przed takim rozwiązaniem.

Od dobrego wyniku Polski 2050 może zależeć wszystko

Spory z ostatnich dni z pewnością nie przybliżają Trzeciej Drogi do osiągnięcia dobrego wyniku. Trudno winić wyborców, którzy obserwując kończący się na szczęście happy endem polityczny melodramat, uznają, że Polska 2050 nie jest jednak poważną polityczną propozycją.

Jednocześnie cały obóz demokratyczny powinien trzymać kciuki za możliwie jak najlepszy wynik Trzeciej Drogi. Od tego, jak dobrze poradzi sobie ta koalicja, będzie zależeć, jeśli nie wszystko, to chyba najważniejsza kwestia w tych wyborach: czy PiS utraci w nich władzę, czy nie.

Opozycja demokratyczna może wygrać te wybory wspólnie albo wspólnie je przegrać. Albo każdy z jej członów poradzi sobie możliwie najlepiej albo całość nie będzie w stanie stworzyć w przyszłym Sejmie większości bez Konfederacji. Jak wielkich tłumów Tusk nie gromadziłby jeszcze na wakacyjnych spotkaniach, jak sprytnie nie odbijałby piłek rzucanych w niego przez PiS, jakim sukcesem nie okazałby się planowany na początek października „marsz miliona serc”, to sam Tusk i sama Koalicja Obywatelska nie pokonają PiS. Jeśli PO nie chce męki negocjowania umowy koalicyjnej z Mentzenem, Bosakiem i Braunem, to musi oprzeć się pokusie skanibalizowania mniejszych opozycyjnych partii.

Sadura: Tusk jedzie na zderzenie z resztą demokratycznej opozycji

Przekaz Trzeciej Drogi bywa w wielu miejscach irytująco zachowawczy, przywiązany do przebrzmiałych ortodoksji ekonomicznych, populistyczny, zawierający bardzo niemądre postulaty – np. ograniczenia wypłacania 500 czy później 800 plus do osób pracujących. Lepiej jednak będzie dla wszystkich w Polsce, jeśli trzecie miejsce w tych wyborach wezmą Hołownia z Kosiniakiem-Kamyszem, a nie Konfederaci z ich wszystkimi idiosynkrazjami.

Czy nie warto było sięgnąć po Agrounię?

Hołownia postawił też na swoim z Agrounią i Dziamborem. Nie wiem, czy zwłaszcza w przypadku tej pierwszej formacji to faktycznie najlepszy ruch. Agresywny i populistyczny sposób komunikacji Agrounii może się nie podobać i razić bardziej mieszczański elektorat, ale wiele wskazuje na to, że PiS może przegrać te wybory przez utratę poparcia i demobilizację wyborców w jednym ze swoich bastionów: na wsi.

Kobosko: Zwolennicy Polski 2050 mówią, że albo oddadzą głos na Hołownię, albo zostaną w domach

Ceny nawozów i nośników energii, ogólna drożyzna, problem obecności na polskim rynku produktów rolnych z Ukrainy przyczyniają się do kłopotów PiS na obszarach wiejskich. To, jak wielkie problemy może to przynieść, zaczyna też chyba docierać do obozu władzy. Ostatnie nerwowe ruchy w relacjach z Kijowem wynikały nie tylko z tradycyjnej dyplomatycznej nieudolności PiS, ale też z chęci pokazania wiejskim wyborcom, że rządzący potrafią twardo bronić ich interesów także przed Ukrainą.

Obecność Agrounii na pokładzie Trzeciej Drogi dawałaby szansę na przyciągnięcie większej liczby rozczarowanych PiS-em rolników do Trzeciej Drogi i całego obozu opozycji demokratycznej. Teraz głosy, które mógłby przyciągnąć Kołodziejczak albo się zmarnują – jeśli Agrounia zarejestruje listy i nie przekroczy progu – albo w ogóle nie padną, jeśli wkurzeni rolnicy uznają, że nie mają na kogo głosować. W najgorszym wypadku może je zgarnąć nawet Konfederacja.

Joanna Mucha: nie ma miłości między nami i PSL

Hołownia przekonywał, że Kołodziejczak nie daje gwarancji, że nie stanie się kolejnym Kukizem czy Mejzą, że po wyborach nie wesprze rządów PiS. To jest poważny argument, ale można było zmniejszyć takie ryzyko, np. wpisując do umowy koalicyjnej zobowiązanie, że nikt wybrany z list Trzeciej Drogi nie wesprze rządów PiS – to zawsze zwiększa polityczne koszty zmiany frontu. Argument ten brzmi też średnio przekonująco w kontekście tego, że Hołownia wydaje się otwarty na obecność na listach Trzeciej Drogi – z puli miejsc przysługujących PSL – posłów Porozumienia Gowina. Więc ludzi, którzy nie tylko poszli już z PiS, ale też często głosowali za ustawami dokonującymi destrukcji demokratycznego państwa prawa w Polsce. Nie jest też tajemnicą, że wśród liderów PSL są osoby bynajmniej nie wykluczające wspólnych rządów z PiS, a środowisko premiera Morawieckiego postrzega Ludowców jako preferowanego koalicjanta. Podobno premier i liderzy PSL mają utrzymywać poufne kontakty.

W tej chwili Trzecia Droga ma dwa kluczowe zadania. Po pierwsze, musi uspokoić emocje, zaprezentować się wyborcom jako siła, która skutecznie rozwiązała wszystkie dzielące ją konflikty i jest zdolna do sprawnego, wspólnego działania. Po drugie – i to może okazać się kluczowe w perspektywie jesiennych wyborów – musi sobie odpowiedzieć na pytanie: do kogo właściwie kierujemy swoją ofertę, jakiego wyborcę chcemy przyciągnąć.

Z punktu widzenia całości obozu demokratycznego idealnie byłoby, gdyby Trzecia Droga – najbardziej wychylony na prawo komitet demokratyczny – był w stanie przyciągnąć choć niewielką część rozczarowanych wyborców PiS i zawalczyć z Konfederacją o rynkowy i antysystemowy elektorat.

O ten ostatni powalczyć będzie najtrudniej, Hołownia w ciągu trzech lat od wyborów prezydenckich w dużej mierze roztrwonił swój kapitał nowości i antysystemowości. Obietnice całkowicie nowej polityki zgłaszane w koalicji w najbardziej w polityce zasiedziałym PSL, przez lidera, który w politycznej grze ostatnich trzech lat mocno się zużył i popełnił całkiem sporo niewymuszonych błędów nie przyciągną tłumów. Niemniej jedna Polska 2050 musi walczyć z Konfederatami o każdy antystemowy głos, o każdego wyborcę dziś zniechęconego do polityki i planującego pozostać w dzień wyborów w domu.

Szansą dla Trzeciej Drogi może też okazać się obserwowane przez takich analityków jak Jarosław Flis zmęczenie wyborców duopolem PO-PiS i towarzyszącą mu polaryzacją. Jeśli ten trend będzie się wzmacniał do wyborów, to Trzecia Droga może zyskać jako przystań dla tych wszystkich, którzy mają dość PiS, nie są lewicowi, ale oczekują wobec formacji Kaczyńskiego spokojniejszej i mniej konfrontacyjnej alternatywy niż Koalicja Obywatelska. W tym dla wyborców, którzy do niedawna jeszcze popierali PiS, ale dziś panują raczej zostać w domu – obawiając się np. tego, że zmiana polityczna przyspieszy zmiany cywilizacyjne, które budzą ich lęk. Choć w idealnej Polsce wyborcy mający podobne problemy np. ze związkami partnerskimi tkwiliby w głębokiej niszy, a nie decydowali o tym, kto rządzi w kraju, to w najbliższych wyborach mniejszym złem będzie, jeśli poprą Trzecią Drogę.

Widać też, że PSL, które w ostatnich wyborach coraz mniej jest już partią chłopską, szuka dla siebie nowej niszy jako partia konserwatywnego mieszczaństwa i drobnych przedsiębiorców. Pozycjonując się w ten sposób Ludowcy mogliby powalczyć o część wyborców Konfederacji. Nie tych najmłodszych, czerpiących informacje o świecie z mediów społecznościowych, dla której PSL jest żywą skamieliną z czasów równie dla nich odległych co bunt wójta Alberta, ale tych starszych, z roczników 80., którzy zastanawiają się, czy z braku innej rynkowej alternatywy nie zagłosować na Konfederację po raz pierwszy od czasu, gdy na początku XXI wieku głosowali na Korwina w swoich pierwszych wyborach w życiu.

Flis: Wybory wygrywa się już nie w Końskich, ale w Nieświniu

Kości zostały rzucone

Jeśli Trzecia Droga nie znajdzie pomysłu, jak powalczyć o tych wyborców, jeśli będzie wyrywać sobie elektorat z KO, to może niestety skończyć pod progiem. A w tej sytuacji szanse opozycji na przejęcie władzy radykalnie spadają, być może do zera.

Obóz demokratyczny czułby się bezpieczniej, gdyby Trzecia Droga postawiła sobie poprzeczkę 5 proc. Podjęto inną decyzję, kości zostały rzucone. Jeśli Hołownia i Kosiniak-Kamysz przeszacowali swoje szanse, to Kaczyński utrzyma władzę. Będzie to wielka klęska opozycji, ale też obu liderów Trzeciej Drogi. PSL jakoś może przetrwać kadencję poza Sejmem – ma struktury, samorządy, zakorzenienie społeczne, długą tradycję. Polska 2050 w takiej sytuacji zupełnie się złoży, a winą za trzecią kadencję PiS zostanie obarczony Hołownia, na którego spadnie hejt, jakiego mało kto doświadcza nawet w polskiej w polityce. Jaki nie byłby nasz stosunek do lidera Polski 2050, to jeśli zależy nam na demokracji liberalnej w Polsce, powinniśmy trzymać kciuki, by jego gambit wypalił.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij