Miasto

Skłot to znaczy dom

Mamy do czynienia z fikcją dialogu pięści i nosa, gdzie oskarżany o przemoc jest nos – mówił Roman Kurkiewicz na konferencji kolektywów Przychodnia i Syrena.

Na konferencji prasowej zorganizowanej przy ul. Skorupki wspólne stanowisko w sprawie wczorajszych ataków na skłoty przedstawiły oba kolektywy – Syrena i Przychodnia.
Budynki obu skłotów zostały 11 listopada zaatakowane przez uczestników Marszu Niepodległości. – Były to zorganizowane bojówki uczestniczące w marszu od początku do końca – mówił Grzegorz Prujszczyk z kolektywu Przychodnia. – Ci ludzie zostali najpierw przywiezieni do Warszawy przez organizatorów, a później przepuszczeni przez fikcyjne grupy Straży Niepodległości mające ochraniać marsz, dzięki czemu najpierw kilkadziesiąt, później około 200 osób zaatakowało nasze budynki.

Skłotersi relacjonowali, że najpierw przypuszczono atak na Przychodnię, później nacjonaliści próbowali się przebić do Syreny od strony ulicy Wilczej. – Pomiędzy nami a ulicą Marszałkowską stoi biurowiec, więc jeśli mielibyśmy rzucać coś na ulicę Marszałkowską, to musielibyśmy to zrobić ponad wysokościowcem, na odległość stu metrów do przodu, co – jak sugeruje pewien profil na fejsbuku – znaczyłoby, żę kwalifikujemy się na olimpiadę – ironizował przedstawiciel Przychodni.

Prujszczyk podkreślał też, że nie był to przypadkowy atak: – Bojówkarze przyszli na rzekomo pokojowy marsz uzbrojeni w kostkę brukową, mieli ponad setkę rac oraz specjalne nożyce do przecinania grubych łańcuchów. Nasza brama została sforsowana przez ludzi, którzy byli do tego przygotowani. Później wtargnęli na podwórze i próbowali wedrzeć się do domów. Oba budynki odpowiedziały akcją obronną i tylko dzięki temu jesteśmy w stanie z rozmawiać z państwem – podkreślał. – Policja zalecała nam wcześniej, żebyśmy siedzieli w środku i nie wychodzili na dach. Gdybyśmy się zastosowali do ich zaleceń, filmowaliby państwo pogorzelisko, bo po prostu by nas spalono.

Według skłotersów policjanci pojawili się na miejscu po mniej więcej 20 minutach od rozpoczęcia ataku, mimo że patrol stał niedaleko. Nie zainterweniowali od razu, dając nacjonalistom czas na zaatakowanie skłotu od strony ul. Marszałkowskiej oraz wybicie wszystkich szyb z tamtej strony. Alicja Niewiadomska z kolektywu Syrena mówiła: – To totalny brak ochrony ze strony policji, niebranie pod uwagę tego, co robiły bojówki faszystowskie rok i dwa lata temu.
Skłotersi nie chcą o nic apelować do władz.

Nie będziemy żądać delegalizacji marszów, bo nie sądzimy, że delegalizacja cokolwiek da. Najwyżej spotęguje agresję tych ludzi, którzy sami są wykluczeni, którzy nie potrafią zbudować nic pozytywnego, a jedynie zdewastować centrum kultury takie jak to – mówił Prujszczyk. – Spróbujemy obciążyć kosztami osoby odpowiedzialne za tę akcję, czyli pana Bosaka oraz byłego posła Zawiszę.

Na konferencji obecna była również wicemarszałkini Sejmu Wanda Nowicka, która już wcześniej broniła skłotersów przy okazji likwidacji Elby. Nowicka zwracała uwagę na skandalizującą nieobecność i bierność policji: – Ten atak w ogóle nie powinien się wydarzyć, oczekuję, że policja wytłumaczy, jak to się stało, że dopuścili do ataku na skłot. Na pewno złożę w tej sprawie interpelację.

Nowicka dziwiła się, że policja zaufała zapewnieniom organizatorów, że sami zapewnią ochronę podczas marszu. – Trzyletnie dziecko wiedziałoby, że co najmniej naiwnością jest wierzyć, że chcieliby taką ochronę zapewnić i że są do tego zdolni. Trudno to zaakceptować i zrozumieć. Prezydent sobie wczoraj maszerował, premier biegał, a potem na ulicach Warszawy działy się rzeczy, które grożą konfliktem międzynarodowym. Jak można było dopuścić do ataków na skłoty i Ambasadę Rosyjską? Mam nadzieję, że winni zaniechań poniosą karę.

Roman Kurkiewicz zaprzyjaźniony z obydwoma kolektywami mówił: – Skłot to znaczy dom. Tu mieszkają ludzi. Dostają tu schronienie ludzie ubodzy, imigranci, ludzie, którzy nie mają gdzie mieszkać. To przestrzeń, gdzie żyją dzieci, gdzie ludzie się żywią, przebywają ze sobą i rozmawiają  w przyjaznej atmosferze. Skłot to znaczy dom, pamiętajcie! – apelował.

Odpowiedzialnością za wczorajsze wydarzenia Kurkiewicz obarczył media: – Często pada pytanie, dlaczego tak się dzieje i dlaczego opór jest tak słaby?

Jako człowiek od ponad 20 lat związany z mediami i tworzący tzw. wolne media powiem: to nasza wina. Bo stoimy z boku, bo udajemy fałszywy obiektywizm, budujemy teorię fałszywej symetrii między zagrożeniami.

Domy nie chodzą i nie atakują, drzewka nie chodzą i nie atakują. Mamy do czynienia z fikcją dialogu pięści i nosa, gdzie oskarżany o przemoc jest nos. Nie umiemy zobaczyć tego, gdzie jest ta siła. Organizatorzy Marszu Niepodległości odpowiadają za przemoc, która tu wczoraj miała miejsce. Ta przemoc przekracza kolejne granice przy akceptacji mainstreamowych mediów, które nie chcą zrozumieć skali zjawiska, i przy poparciu wielu prawicowych mediów, które się nazywają niepokornymi i niezależnymi. To rodzaj przemocy, która się pojawia w świecie, gdzie rządzi pieniądz i gdzie państwo pozbywa się odpowiedzialności za obywateli i za realne problemy społeczne – skończył Kurkiewicz.

Na koniec skłotersi podziękowali sąsiadom za pomoc okazaną mieszkańcom obu budynków oraz zaapelowali, by zamiast iść w kierunku nacjonalistycznych ideologii, ludzie się samoorganizowali i pomagali sobie wzajemnie. Zaprosili również wszystkich na piątkowy marsz, który o 17.30 wyruszy spod bram UW jako protest przeciwko radykalizacji tzw. ruchów patriotycznych, przeciw nacjonalistycznej przemocy i terrorowi. Demonstracje przejdzie od UW aż do placu Zbawiciela, po czym zakończy się na Skorupki.

Czytaj także:

Jacek Żakowski: Kryzysu społecznego cenzurą się nie rozwiąże

Kinga Dunin, Cały naród rujnuje swoją stolicę

Przychodnia i Syrena: Zostajemy tutaj, nie boimy się, będzie nas więcej!

Oświadczenie Kolektywu Syrena

Witold Mrozek, Żądam od mojego państwa

Maciej Gdula, Ta przemoc stała się częścią naszej politycznej rzeczywistości

„Duma, duma, narodowa duma”. Fotorelacja z Marszu Niepodległości

Zobacz: relacje mieszkańców skłotu

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Ziółkowska
Agnieszka Ziółkowska
Aktywistka miejska
Ukończyła italianistykę oraz hispanistykę na poznańskim UAM-ie, obecnie studiuje w Kolegium Europejskim w Natolinie. Aktywiska miejska i działaczka społeczna związana ze Stowarzyszeniem My-Poznaniacy. Zaangażowana w kampanię przeciwko budowie osiedla kontenerowego w Poznaniu. Koordynatorka działań na rzecz powołania Okrągłego Stołu ds. Polityki Mieszkaniowej w Poznaniu. Jedna z inicjatorek i współorganizatorka I Kongresu Ruchów Miejskich. Członkini Krytyki Politycznej.
Zamknij