Miasto

Miller wyrzuca „Zielony Dół”

Ośrodek „Zielony Dół” stał się dla środowisk związanych z psychiatrią symbolem reformy opieki psychiatrycznej. Teraz jego istnienie jest zagrożone.

Prowadzony przez spółkę Laboratorium Cogito ośrodek „Zielony Dół”, leczący i zatrudniający osoby z ciężkimi chorobami psychicznymi, ma do końca września wynieść się z zajmowanego budynku. Wojewoda Małopolski Jerzy Miller nie przedłużył organizacji umowy najmu.

 

Prof. Andrzej Cechnicki, (psychiatra, jeden z założycieli Laboratorium Cogito) mówi, że dzięki temu ośrodkowi ludzie zdrowieją. Na „wolnym rynku” wielu z nich nie znalazłoby żadnej pracy, bo chorują bardzo poważnie, np. na schizofrenię. Niektórzy walczą z chorobą przez całe życie.

 

– Ludzie tu zdrowieją, bo po pierwsze dzięki pracy ma się wypełniony czas. Po drugie, do nędznej renty można dorobić tyle, żeby np. zabrać dziewczynę do kina, zrobić zęby, pozwolić sobie na jakąś drobną przyjemność. A w pracy trzeba dbać o relacje z innymi ludźmi, kontrolować chorobę, samemu pilnować leków. Ludzie – mówi prof. Cechnicki – mają tu motywację żeby być zdrowym.

 

Zdrowienie to proces, w którym ciągle jeszcze zmagając się z chorobą człowiek odnajduje w sobie sens, żeby z nią walczyć. Dzięki pracy odzyskuje się poczucie wewnętrznej siły. Człowiek zaczyna być inaczej traktowany przez rodzinę i otoczenie. Są w ośrodku również takie przypadki – mąż osoby chorującej stracił pracę bo gdzieś zamknęli zakład. Taka osoba, dzięki pracy w ośrodku zostaje jedynym żywicielem rodziny. Czy można sobie wyobrazić – pyta prof. Cechnicki – że teraz zawiedziemy tych ludzi? Laboratorium Cogito działa od 2005 roku, jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, której właścicielem jest Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Psychiatrii i Opieki Środowiskowej.

 

Przez 10 lat istnienia ośrodek „Zielony Dół” stał się dla środowisk związanych z psychiatrią symbolem reformy opieki psychiatrycznej, która przesuwa ciężar opieki nad chorym do miejsca, w którym on żyje. Do życia człowiek potrzebuje mieć gdzie mieszkać, potrzebuje też sensu, pracy, przyjaciół i struktury dnia. Ważne jest pokonywanie samotności. Najpełniejszym przykładem tego, że ludzie żyją razem, w lokalnej wspólnocie – mówi prof. Cechnicki – jest wspólna praca.

 

 

Ośrodek „Zielony Dół” prowadzi hotel, organizuje catering, imprezy okolicznościowe i wynajmuje sale konferencyjne. Rocznie ściąga ponad dwa tysiące klientów z całego świata. Pracuje w nim 20 osób. Ważne – zarabia na siebie.

 

 

Prof. Cechnicki opowiada, że kiedy Laboratorium Cogito otrzymało lokal, w budynku nie było kuchni, a całość trawił grzyb. Fundacja ożywiła gminny budynek z pieniędzy z grantów. Władze na początku nie dały nic. Obiecano tylko ośrodkowi stabilne miejsce funkcjonowania.

 

– Za wszystkim stała pewna wizja – opowiada prof. Cechnicki – fundacja Laboratorium Cogito i władze miały tworzyć ten podmiot razem, ale wszystko było robione z tylko myślą o pacjentach, a nie po to, żeby zasilać budżet państwa. Od początku było wiadomo, że to jest wielka posiadłość. Ośrodek miał zajmować cześć budynku, a olbrzymi teren w otoczeniu domu wykorzystywał Urząd Wojewódzki. Mimo, że Laboratorium Cogito nie używało całej powierzchni nieruchomości, pracownicy ośrodka uporządkowali cały ten teren i dbali o niego.

 

Kiedy przyszedł nowy wojewoda, spotkali się z nim na kolacji w „Zielonym Dole”. Spodobało mu się to, co tam zobaczył: że np. zrujnowane piwnice zmieniły się w nowoczesną kuchnię. Powiedział, że pracownicy „Zielonego Dołu” są dobrymi gospodarzami.

 

Fundacja przez rok negocjowała warunki pozostawania w budynku. Wojewoda mówił, że „Zielony Dół” musi więcej zarabiać. Fundacja na to, że większe fundusze wymagają większej stabilności. Powiedzieli: sześć lat. Tyle czasu daje podstawę do starań o granty unijne, choć najlepiej byłoby dziesięć. Nie udało się wynegocjować nawet tych sześciu. Stanęło na umowie na półtora roku. To była przykra umowa – mówi prof. Cechnicki – ponieważ wszyscy dyrektorzy urzędu wojewódzkiego byli zachwyceni „Zielonym Dołem”. Wojewoda sam organizował tam spotkania. Gdy interes zaczął kwitnąć, wojewoda mógł wreszcie w porządnym miejscu urządzać konferencje i sympozja.

 

To heroizm – uważa prof. Cechnicki – stworzyć od podstaw przedsiębiorstwo, podnieść budynek ze zniszczeń i jeszcze coś wypracować, kiedy 70 proc. pracowników to osoby chorujące psychicznie. W zeszłym roku za prowadzenie „Zielonego Dołu” Laboratorium Cogito otrzymało tytuł Małopolskiego Lidera Przedsiębiorczości Społecznej. Prof. Cechnicki mówi, że to zaszczyt być najlepszym przedsiębiorcą społecznym Małopolski. Urząd wojewódzki powinien klaskać. „Zielony Dół” to jedyny pracodawca społeczny dla osób chorujących psychicznie– wyrzucając ich odbiera się ludziom jedyną szansę na podjęcie takiej pracy i terapii. Czyli – mówi prof. Cechnicki – wyrzuca się i wyklucza wszystkich chorych.

 

 

Stanowisko urzędu jest takie, że „Zielony Dół” należy we wrześniu zamknąć, potem, od 1 października, mogliby wziąć udział w konkursie na zagospodarowanie budynku.

 

 

Prof. Cechnicki mówi, że współczuje organizacji, która miałaby wygrać ten konkurs i przejąć budynek. Jeśli władza traktuje w ten sposób jedną organizację, może postąpić podobnie z każdą. Nowi będą musieli wydać kilkaset tysięcy złotych na wyposażenie – swoje Laboratorium Cogito ma zabrać.

 

Potem przyjdzie zima, czyli wielkie rachunki – pierwsza zima jest najtrudniejsza, bo nowa organizacja jeszcze nie będzie działać na pełnych obrotach i jej sytuacja będzie trudniejsza. Następne koszty to np. umowy ze strażą pożarną. Budynek wymaga zabezpieczeń przeciwpożarowych według nowych przepisów – trzeba włożyć w to następne setki tysięcy złotych (to właściwie powinien robić, jako właściciel, urząd wojewódzki, ale Laboratorium Cogito chciało w tym partycypować i szukać na to grantów.

 

To oni znaleźli ten problem i zlecili ekspertyzę. Właściciel tego nie wiedział. Bo – mówi prof. Cechnicki – Cogito troszczy się o to dobro jak o własne. „Zielony Dół” nie potrzebuje współczucia, a tylko wsparcia na partnerskich zasadach. W przedsięwzięciach takich jak „Zielony Dół” potrzebne jest zaufanie, a władza daje jedynie powody, by jej nie ufać.

 

Prof. Cechnicki nie chce się domyślać, co stoi za decyzją wojewody. Jako psychiatra często musi domyślać się różnych rzeczy, w tym jednak wypadku, od swoich domysłów wolałby zwykłą ludzką odpowiedź.

 

 

 

Tu można podpisać petycję do Jerzego Millera.

 

 

 

Tekst pochodzi z portalu www.krowoderska.pl

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij