Miasto

Legnica: Teatr kontra „resztki sowieckiej okupacji”

Jacek Głomb pomógł stworzyć przestrzeń dialogu na temat przeszłości.

Dwadzieścia lat temu – dokładnie 17 września 1993 roku – ostatnie oddziały armii radzieckiej opuściły Legnicę. Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej, przygotował z tej okazji duży projekt społeczno-artystyczny. Złożyły się na niego spotkania z dawnymi mieszkańcami miasta, którzy stacjonowali i żyli codziennym życiem na terenie tzw. Kwadratu – debaty, konferencje naukowe i inscenizacja zdobycia miasta przez Armię Czerwoną.

Klub Gazety Polskiej wraz z kibicami Miedzi Legnica odpowiedział na pomysł Głomba protestem. Jak zapowiadali na portalach społecznościowych, planowali „rozprawić się z resztkami sowieckiej okupacji”. W piątek 13 września, w dniu przyjazdu byłych Legniczan – i jednocześnie byłych obywateli Związku Radzieckiego – lokalni konserwatyści pikietowali pod Pomnikiem Braterstwa Broni, skąd następnie przenieśli się pod sam teatr. „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” oraz „precz z komuną” – krzyczeli, maszerując ulicami miasta. Po kilkudziesięciu minutach rozeszli się do domów.

Protestujący najwyraźniej nie zorientowali się, że ówcześni mieszkańcy Legnicy są dziś mieszkańcami Rosji, Ukrainy, Białorusi czy Gruzji, a nie… Związku Radzieckiego. To jednak ich niejedyna pomyłka. 17 września 1993 roku – wyprowadzka armii radzieckiej z Legnicy, pomylił się im najwidoczniej z 17 września roku 1939. Środowiska patriotyczne zamiast świętować wspólnie z Głombem i gośćmi ze wschodu Europy zdecydowały się maszerować po mieście i tropić „komunistów”.

Dyskusja o dalszym losie pomnika, pod którym 13 września odbyła się pikieta trwa już blisko 20 lat. Jest to pamiątka z 1951 roku, postawiona na cześć żołnierzy Armii Czerwonej i Armii Ludowej, wyzwalających tereny dzisiejszej Legnicy spod hitlerowskiej okupacji. Dla jednych jest to symbol wciąż zagrażających miastu sił komunistycznych. Klub „GP” zorganizował nawet akcję URSO – Usuń Resztki Sowieckiej Okupacji. Drugim zaś pomnik przypomina o czterdziestu latach przebywania wśród Legniczan i Legniczanek licznej grupy mieszkańców pochodzenia nie tylko rosyjskiego, ale również gruzińskiego czy ukraińskiego, a właściwie wszystkich narodów na wschód od Bugu.

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania z dawnymi rezydentami „małej Moskwy” pomnik został zniszczony. W nocy z czwartku na piątek nieznani sprawcy oblali go czerwoną farbą. Kilkanaście godzin później wspomniany już Klub „GP” zbierał podpisy pod petycją w sprawie przeniesienia monumentu z reprezentacyjnego Placu Słowiańskiego, na którym dziś jeszcze stoi.

W sobotę rano policja, dzięki pomocnym informacjom mieszkańców miasta, złapała podejrzanego o dewastację pomnika. Informacji o zebranych podpisach nigdzie nie można znaleźć, więc spektakularnego sukcesu najwidoczniej nie było. Natomiast na wydarzeniach związanych z obchodami rocznicy przybyło mnóstwo Legniczan i Legniczanek. To jasny sygnał, że dzisiejsze kontrowersje są podnoszone do rangi nierozwiązanego problemu jedynie przez młodych działaczy środowisk prawicowych oraz weteranów nacjonalistycznych Narodowych Sił Zbrojnych, którzy podczas II wojny światowej atakowali żołnierzy Armii Ludowej jako niepolskich żołdaków. Nietrudno zauważyć, jak niewielka to część zamieszkujących dziś Legnicę ludzi.

Przez niemal pół wieku kilkanaście tysięcy obywateli Związku Radzieckiego żyło wspólnie z Polakami i Polkami. Kwitł handel, rozwijały się relacje dobrosąsiedzkie. Rodziły się również romanse, o czym przypomniał między innymi film Waldemara Krzystka z 2008 roku Mała Moskwa.

Rosjanie czuli się tu dobrze nie dlatego, jakoby ich pozycja „okupantów” dawała niestworzone przywileje, lecz dlatego, że udało się im tu zadomowić układając sobie pozytywne stosunki z sąsiadami. Profesor Mikołaj Iwanow stwierdza wprost: „Przyjechałem tu po raz pierwszy w 1977 r. i doskonale pamiętam, że do tutejszych sklepów chodziłem niczym do muzeum! Myślałem, że to, co widać na witrynach, to tylko reklamy, a potem okazywało się, że to wszystko można kupić” i dodaje, że Polska była dla nich przedsionkiem wolności, „rozsadzała ideologicznie Związek Radziecki”.

17 września może być również czasem świętowania końca sztucznego podziału, który upadł ostatecznie w 1993 roku. Nadeszła okazja, aby porozmawiać z dawnymi mieszkańcami Legnicy o przeszłości w kraju wolnym od cenzury i wzajemnych podejrzeń. Popularność inicjatywy Głomba pokazuje, że tego typu spotkania odpowiadają na potrzeby mieszkańców i mieszkanek. Chcą oni świętować wraz z byłymi Legniczanami te historyczne wydarzenie, spotkać się i wymienić opowieściami z całego dwudziestolecia.

Nie ma jednak co się oszukiwać – Pomnik Braterstwa Broni jeszcze nie raz zostanie oblany farbą. Od tego roku jednak mieszkańcy i mieszkanki Legnicy, którzy znacznie bardziej niż „usuwaniem resztek sowieckiej okupacji” zainteresowani są dialogiem mają poważnego sojusznika. Jacek Głomb i jego teatr nie ulegli naciskom ze strony swoich oponentów, konsekwentnie realizując wcześniej założony program. Dzięki temu udało się przeprowadzić w Legnicy jedną z ciekawszych imprez artystycznych w ciągu ostatnich kilku lat.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij