Kraj

Wielka kumulacja prawicowego marzenia

Fot. Bruno Samm, Jarosław Roland Kruk, Adrian Grycuk/Wikimedia. Edycja KP.

Być może chcącemu dzieje się jednak krzywda, a społeczeństwo nie tylko może, ale powinno bronić się przed koszmarem prawackich fantazji, których bohaterowie „w imię wolności” chcą szybko zapieprzać autami, wyrywać innym tęczowe symbole, a na koniec biegać z giwerami po mieście.

Co jakiś czas mamy wielką kumulację: wieloletnie, prawackie gardłowanie, opowiadanie tych wszystkich krańcowych mądrości, dzięki którym jesteś taki prawilny, dobrze żyjesz z ziomkami i ziomalkami, dostajesz pochwały, wiesz jak jest, znasz życie – kończy się ostatecznie tym, że rzeczywistość mówi „sprawdzam”.

Wynik testu zazwyczaj nie jest taki, jakiego się spodziewasz. „Powinno wyjść inaczej”. Tyle że jak oblejesz, to nie zostajesz na drugi rok w klasie, tylko w trumnie, a w „najlepszym przypadku” – w więzieniu. Bo ktoś ci kiedyś wbił do łba prawackie kretynizmy, a teraz przychodzi ci za wiarę w nie srogo płacić.

Autoholizm – uzależnienie, które zabija [rozmowa z Martą Żakowską]

Być może hasło „jeżdżę szybko, ale bezpiecznie” nie potrafi zmiękczyć praw fizyki, które nie zrozumieją, gdy zaczniesz krzyczeć „wystarczy” podczas dachowania auta na ulicy; gdy betonowy słupek będzie już tylko czekał, aby zmiażdżyć ci czaszkę; być może prawacka wolność do zapierdalania w terenie zabudowanym powinna jednak ustąpić lewackiej wolności niebycia zmiażdżonym na przystanku autobusowym przez rozpędzony pocisk o wadze tony, zwany dla niepoznaki samochodem.

Być może, gdyby zamiast tych prawiących mądrości i prawd, stosowano „lewackie” pomysły konfiskaty aut i dożywotniego uniemożliwiania kierowania pojazdem, gdy masz na przykład 98 punktów karnych, to matka jednego z chłopaków z Krakowa nigdy już nie powąchałaby kierownicy, a i jej syn po pierwszej takiej akcji miałby już dawno skonfiskowane auto.

I nawet gdyby się wściekał, pomstował na lewackie porządku rodem z Orwella, to jednak by żył, bo represyjne lewackie prawo zabrałoby mu narzędzie do odroczonego, przypadkowego samobójstwa w centrum Krakowa.

„Jazda, jazda!”, kolejne wyścigi autem po mieście i prawackie carpe diem, które szybcy i wściekli tatuują sobie na barkach i ramionach, szybko kończą się diem codziennym na wózku inwalidzkim, z przetrąconym kręgosłupem. A państwo ci nie pomoże, bo przecież ZUS trzeba zaorać i obniżać podatki.

Być może świat prawilniaków, nienawiść do „sześćdziesion” i hardego stawiania się w sądzie – bo tylko Bóg może nas sądzić i idziemy tropem wilka – słabo się sprawdza na sali sądowej. Wiara w to, że kawałek tęczowej torby jest takim złem, że trzeba przemocą ją wyrwać i ukraść, jest prawicowym debilizmem, za który mogą ci przybić nawet trzy lata.

Typy z Ordo Iuris albo ci od Ziobry pogardłują na konferencjach o homolobby, bo na takich nagonkach robią kariery, a potem wrócą drogimi autami do drogich domów, a ty będziesz siedziała w pierdlu, bo jak ostatnia kretynka wyklęta uwierzyłaś w jakąś wojnę symboliczną, i – co za pech – dokonałaś rozboju i to jeszcze jako występek chuligański.

Dostajesz więc 3 lata, bo do takiego wymiaru minister Ziobro podwyższył niegdyś kary za tego typu przestępstwa. Ziobro, którego prokurator chciał cię wsadzić na dłużej. Być może trzy lata za rozbój z występkiem chuligańskim to za dużo – właśnie takiej kary chciał dla Margot mecenas z Ordo Iuris. Ale Margot nie koleguje się z neofaszytami.

A jak już cię wsadzą, bo wpadłeś w przemocowe towarzystwo, popełniłaś błąd, albo po prostu okazałaś się głupi(a) i podły(a), to może lepiej, żeby te zakłady karne nie przypominały piekła, jakiego chce prawica, żartująca z gwałtów pod prysznicem i psiocząca na koszty utrzymania więźniów. Większość ludzi z więzienia wychodzi, a im bardziej uwłaczające warunki w pierdlu dostaną, tym bardziej pokiereszowani psychicznie wrócą do społeczeństwa.

A może jednak zaufajmy tym jajogłowym profesorkom w kwestii tego, jak zmieniać wymiar sprawiedliwości, zamiast oddawać go Zbigniewowi Ziobrze? Nawet jeśli ten po kolejnych 346 próbach jakimś cudem przyspieszy wydanie wyroku o 3 dni, to i tak pewnie będzie on wydany z źle obsadzonym składzie.

Niezależnie od tego, kto zabił, zaszczuwana będzie kobieta i mniejszości

Opowieści o tym, jak bierni Francuzi skapitulowali i nie potrafią się bronić – nie to, co Polacy! – także możecie sobie wsadzić w buty. Jak widzieliśmy ostatnio, gdy w centrum Poznania jeden Polak strzela do drugiego, to jakoś reszta bohaterskich Polaków nie wyskakuje w biegu z auta, by ratować ofiarę.

Po raz kolejny okazało się, że kolor skóry i pochodzenie nie determinują tego, kto do kogo strzela – jak przekonywała prawica na przykładzie Francji – skoro na oczach dwudziestoletniej dziewczyny jeden polski korwinista strzela w głowę drugiemu polskiemu korwiniście.

Wiele wskazuje na to, że ten lewacki pomysł, aby utrzymać ograniczony dostęp do broni, a przynajmniej nie oddawać cofniętego już zezwolenia na broń bez badań lekarskich, też nie jest najgłupszy. A jęczenie o opresyjnym państwie, które wszystkiego zakazuje, jest tylko spazmem rozpieszczonych prawaków, których fanaberie powinniśmy kwitować co najwyżej wzruszeniem ramion.

Do czego chce strzelać Konfederacja?

Być może chcącemu dzieje się krzywda, a społeczeństwo nie tylko może, ale powinno bronić się przed koszmarem prawackich fantazji, których bohaterowie „w imię wolności” chcą szybko zapieprzać autami, wyrywać innym tęczowe symbole, a na koniec biegać z giwerami po mieście.

Korwiniści powiadali kiedyś, że kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie świnią. Problem w tym, że w dzisiejszej Polsce mężczyzna za młodu jest zwykle prawakiem, i gdy zaczyna masowo stosować prawacko-korwinistyczne mądrości w realnym życiu, to na starość nie zostaje się żadną świnią – w skrajnych przypadkach w ogóle niczym się nie zostaje, poza czerwoną plamą na betonie. Ale młode, prawicowe głupki chcą na Konfederację głosować, a potem będzie zdziwienie, gdy zawiedzeni incele z giwerami będą terroryzować miasta w „rycerskich” pojedynkach o utraconą miłość. Bez „arbitrów, sekundantów i kultury”.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Galopujący Major
Galopujący Major
Komentator Krytyki Politycznej
Bloger, komentator życia politycznego, współpracownik Krytyki Politycznej. Autor książki „Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij