Kraj

Elon Musk w Auschwitz. Fotobudka dla prorosyjskiego antysemity

Niepopularna opinia: wizyta Elona Muska w Miejscu Pamięci Auschwitz-Birkenau, a także czołobitne reakcje polskich dziennikarzy i polityków, są równie niesmaczne, jak incydenty z udziałem antysemickich oszołomów pokroju Brauna.

W książce Prywatyzując Polskę Elizabeth Dunn przywołuje słowa Kate Brown: „O ile nie ulegnie się pustosłowiu wyprodukowanemu w czasach zimnej wojny, łatwo dostrzec, że Związek Radziecki i Stany Zjednoczone miały ze sobą wiele wspólnego”. Co do zasady niewielu badaczy i badaczek zdaje sobie sprawę z roli Henry’ego Forda, pioniera współczesnego kapitalizmu, w budowaniu „intelektualnego” zaplecza Związku Radzieckiego, Trzeciej Rzeszy i USA. Dunn zwraca uwagę, że jego wspomnienia miały w latach 20. w ZSRR osiem wydań, a Lenin i Stalin byli wielkimi admiratorami fordowskiej fabryki w Michigan.

Antysemicki atak Brauna. Majmurek: Nie dajmy się wkręcić w spin z „chrystofobią”

Ford, jeden z najbardziej wpływowych i zatwardziałych antysemitów swoich czasów, przyjaźnił się również z Hitlerem, którego zachwyciła m.in. napisana przez przedsiębiorcę broszura Międzynarodowy Żyd, największy problem świata. Producent samochodów stał się symbolem porozumienia ponad podziałami – tak samo kochali go naziści, faszyści, bolszewicy, imperialiści i kapitaliści.

Nowy Ford rusza w wizerunkową trasę

Dzisiejszym odpowiednikiem Forda jest Elon Musk, uwielbiany tak samo przez Donalda Trumpa (tyle że pod przykrywką „szorstkiej przyjaźni”), Xi Jinpinga i Putina.

Porównania nie kończą się na produkowaniu samochodów – o swoim antysemityzmie Musk przekonywał w ubiegłym roku tak uparcie, że z należącego do niego serwisu swoje reklamy usunęły takie firmy jak Disney, Apple czy IBM. Skądinąd problem nie ogranicza się do wypowiedzi samego CEO – co przeanalizował Elad Nehorai.

Brykczyński: Idee zabójcy Narutowicza po latach zwyciężyły

W związku z tym Musk ze swoim obwoźnym cyrkiem rozpoczął długofalową akcję ocieplania wizerunku, podobnie jak jego równie rozgarnięty kolega Kanye West. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że raper nagrał 40-minutowe wideo, w którym przeprasza za setki antysemickich bluzgów z ostatnich lat. Kiedy pokaże je światu? Najprawdopodobniej w okolicy premiery albumu Vultures, nagranego z drugoligowym śpiewakiem i nieinteresującego już praktycznie nikogo poza kolekcjonerami butów. Gdy oglądam walkę Westa o zachowanie twarzy, przypomina mi się fragment South Parku, w którym sparodiowano przeprosiny Tony’ego Haywarda, paliwowego bandyty z BP, który po serii wycieków ropy w Zatoce Meksykańskiej, prowadzących do uwolnienia z dna oceanu Cthulhu, mówi widzom „przepraszam”, jednocześnie głaszcząc słodką foczkę.

Musk ma czas i pieniądze na nieco bardziej spektakularną akcję promocyjną. Może też liczyć na bezgraniczne uwielbienie polskich gołodupców, którym roi się, że jeszcze momencik i sami będą takimi majętnymi ekscentrykami. Dlatego poniedziałkowa pijarowa wizyta miliardera przebiegła bez zakłóceń – wizytę najbogatszego człowieka świata posłusznie zrelacjonowały największe media, ludzie pokroju Przemysława Czarnka zabiegali o wstawiennictwo wielmożnego pana w bieżących kwestiach politycznych, a Lech Wałęsa niestety nie dotarł na spotkanie z szefem X z powodu powikłań pocovidowych.

Samo wykorzystywanie Auschwitz w celach biznesowo-wizerunkowych można uznać za wystarczająco odrażające, ale nie dzieje się to bez wsparcia usłużnych komentatorów. Co więcej, także w szerszej perspektywie pod względem degeneracji niewiele różni Muska od Henry’ego Forda – właściciel X do nakręcania skrajnie prawicowych nastrojów nie musi nawet otwierać ust ani wyciągać telefonu z kieszeni.

Nowe korzenie antysemityzmu

Przy zachowaniu odrobiny rozsądku już same wypowiedzi o tym, że „gdyby istniały media społecznościowe, do Holokaustu by nie doszło” czy że Musk „aspiruje do bycia Żydem” wystarczyłyby, żeby spuścić zasłonę milczenia na to idiotyczne widowisko. Tymczasem czytelniczki i czytelnicy rozmaitych mediów mogą dowiedzieć się, gdzie spał Musk, jakim samolotem przyleciał i co jadł.

Co więcej, w podróży, oprócz 4-letniego syna X AE A-XII, towarzyszył Muskowi Ben Shapiro, doceniający Vladimira Putina m.in. za walkę z „kulturą woke”. Zresztą stanowisko samego Muska wobec wojny w Ukrainie trudno uznać za jakkolwiek korespondujące z potrzebami, oczekiwaniami i interesami Polski. Widocznie przyzwyczailiśmy się już do tego, że ukraińskie życia uzależnione są od łaski i niełaski technofeudała. Jak zauważył w swoim ubiegłorocznym tekście Ronan Farrow, Musk ma dziś zasoby przynależące bardziej państwom niż jednostce, i może robić z nimi, co chce, dopóki znajduje ślepo zapatrzonych w niego klakierów.

Chyba wolałbym pianistę

Trudno nie skrzywić się na myśl o tym, że dwóch prorosyjskich, konserwatywnych radykałów strzela sobie pamiątkowe fotki przed bramą Auschwitz przy akompaniamencie oklasków zamroczonych dziennikarzy i komentatorów, domagających się od klasy politycznej „wykorzystania tej szansy”. Zwłaszcza że jeszcze dwa dni temu toczyła się zażarta dyskusja na temat tego, czy w przededniu rocznicy pełnoskalowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę godzi się przyjmować urodzonego w Rosji (a od lat mieszkającego w Szwajcarii) pianistę na koncert chopinowski w Polsce.

Za sprawą genetycznego polskiego antysemityzmu i bałwochwalczego stosunku do bogactwa, bezmyślnie akceptując pijarowy spin miliardera, otwieramy furtkę dla tysięcy bezmyślnych postów o „żydowskim układzie”, które od poniedziałku zalewają serwis Muska i sekcję komentarzy w dużych mediach.

Dlatego uważam reakcje na „prywatną wizytę” w Auschwitz za przymykanie oczu na wykorzystywanie największej tragedii historii współczesnej do wybielania wizerunku szemranego biznesmena. Wbrew temu, co przy okazji zbrodniczych działań współczesnego Izraela w Strefie Gazy mówi się o wiedzy Europejczyków na temat Holokaustu, wydaje się, że jego zrozumienie jest dziś na żenująco niskim poziomie – w przeciwnym razie takich przykładów hiperkapitalistycznego żerowania na Zagładzie nie akceptowalibyśmy bez mrugnięcia okiem.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Łukasz Łachecki
Łukasz Łachecki
Redaktor prowadzący, publicysta Krytyki Politycznej
Zamknij