Kraj

Centrum Nauki Kopernik: za hajs firmy zbrojeniowej nauczaj

Nie wiem w sumie, czemu dziwi mnie współpraca Centrum Nauki Kopernik z koncernem zbrojeniowym. To instytucja miejska, ale również rządowa. Oprócz miasta głównym organizatorem jest Ministerstwo Edukacji i Nauki, metodycznie zamieniane w Ministerstwo Ciemnoty i Negacji.

Dzień Dziewcząt organizowany przez jednego z największego producentów broni na świecie, nazywanego wręcz supermarketem z rakietami. Czy to kolejny szalony pomysł Konfederacji? Bynajmniej, takie rzeczy już od jakiegoś czasu dzieją się w Centrum Nauki Kopernik. Czy firmy zbrojeniowe są najlepszym ambasadorem w propagowaniu nauki innej niż zabijanie?

Nie od dzisiaj Raytheon Missiles & Defense, znany obecnie pod nazwą RTX, wspiera edukację dzieci i młodzieży. Amerykański gigant zbrojeniowy już w 2016 roku podpisał umowę o współpracy z Centrum Nauki Kopernik na stworzenie „Wytwórni” – FabLabu edukacyjnego, w którym nastolatki mogą uczyć się projektować różnego rodzaju przedmioty. Pozostaje mieć nadzieję, że nie są to bomby kasetowe.

Śmierć cywili i ministerialne pitu-pitu

Choć Raytheon/RTX jest w Polsce kojarzony głównie z rakietami, które służą do obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej w systemie Patriot i częściowo będą produkowane w naszym kraju, to koncern ma w swoim portfolio również inne śmiercionośne sprzęty. Szczególne kontrowersje powinny budzić tzw. JSOW, czyli samonaprowadzające bomby szybujące typu „odpal i zapomnij”, wykorzystywane do przenoszenia bomb kasetowych. Szybko zapomnieć należy również o cywilach, którzy mogą stać się ich ofiarami. Wszak historię piszą zwycięzcy, a dzieci i ryby, jak również ciężarne kobiety i uchodźcy, głosu nie mają.

Nie tylko Grupa Wagnera. Prywatyzacja wojny tworzy krwawy raj dla najemników

Od 1965 roku w wyniku użycia bomb kasetowych zginęło około 100 tysięcy ludzi. 98 proc. z nich to cywile, a 27 proc. dzieci. Ze względu na ogromne zagrożenie dla ludności cywilnej, jakie niesie za sobą użycie tego rodzaju amunicji, jest ona zakazana przez prawo międzynarodowe na mocy konwencji z Oslo z 2008 roku. Podpisało ją ponad 120 krajów. Szczęśliwie wśród nich nie ma m.in. Polski, Stanów Zjednoczonych, Rosji i Ukrainy. Dzięki czemu, gdyby trzeba było kiedyś powstrzymać migrantów przed choćby wpadnięciem na pomysł szukania azylu w Polsce, mamy skuteczne sposoby, żeby ich do tego zniechęcić.

Jak pisała 15 lat temu Izabela Sierakowska w interpelacji do premiera: „Jedna bomba zawiera kilkaset ładunków wybuchowych, rażących promieniście pociskami cele znajdujące się na znacznym obszarze. Co więcej, część z nich nie wybucha natychmiast, lecz eksploduje dopiero po ich dotknięciu. Dlatego też znacząca część ofiar odnosi poważne obrażenia już po zakończeniu działań zbrojnych”.

Ówczesny minister obrony Bogdan Klich uspokajał: „Amunicja będąca na wyposażeniu polskiej armii, wyposażona jest w odpowiednie systemy autodestrukcji, powodujące unieszkodliwienie jej elementów w przypadku niezadziałania zgodnego z przeznaczeniem. Odznacza się – w przeciwieństwie do starych, zawodnych konstrukcji, stwarzających istotne zagrożenie dla ludności cywilnej – wysoką niezawodnością działania”.

Co można uznać za zwykłe ministerialne pitu-pitu, gdyż organizacja Human Rights Watch twierdzi, że bomby kasetowe cały czas zabijają cywili w Rosji i w Ukrainie, gdzie używają ich obie strony konfliktu, a pozostałe niewybuchy będę zabijać ludzi jeszcze wiele lat po wojnie.

Najwyraźniej postęp w technologii nie jest aż tak wielki, jak deklarowano. A może Polska ma jakieś wyjątkowo dobre bomby, które nie zabijają niewinnych i bezbronnych? Aż dziwne, że nie wysyłamy Ukrainie tej niezawodnej broni, tylko zmuszamy do używania zawodnej amerykańskiej technologii.

Skoro obiekcji wobec bomb kasetowych nie miał rząd Buzka, czego można by się spodziewać po Mateuszu Morawieckim, jeśli nie zacieśniania współpracy z amerykańskim supermarketem z rakietami? Oraz czy po rządzie Donalda Tuska można będzie się spodziewać czegoś innego?

Koncern zbrojeniowy pod wezwaniem

Oczywiście koncern RTX nie ustaje w wysiłkach, żeby sprzedawane przez niego uzbrojenie było jeszcze skuteczniejsze, do czego wykorzystuje najnowocześniejsze technologie oraz na co dostaje hojne dotacje od rządu USA. Przecież żal byłoby nie skorzystać z pomocy sztucznej inteligencji. System łączący ponad setkę dronów, które dzięki AI są w stanie stworzyć rój, robi wrażenie. To nowa generacja bomb kasetowych, dużo bardziej niebezpiecznych od dotychczasowych. A gdy coś nie działa tak niezawodnie, jak powinno, zawsze można opłacić sygnalistów, którzy chcieliby donieść o tym opinii publicznej. Jak podawał Bloomberg, Raytheon przekazał milion dolarów sygnaliście w związku z fałszywymi wynikami testów GPS, przedstawionymi Siłom Powietrznym USA.

Można się tylko domyślać, o jak wielu takich sytuacjach nie wiemy. Bo to, że Raytheon/RTX mógł i może wydać milion dolarów, jakby spluwał, jest oczywiste. Podobnie jak to, że trudno być gigantycznym koncernem zbrojeniowym i nie być zamieszanym w korupcje, nie zanieszczyczać środowiska i nie oszukiwać na podatkach.

W kwestii obronności rząd najpierw strzela, potem myśli

Nie wiem w sumie, czemu dziwi mnie współpraca Centrum Nauki Kopernik z koncernem zbrojeniowym. To instytucja miejska, ale również rządowa. Oprócz miasta głównym organizatorem jest Ministerstwo Edukacji i Nauki, metodycznie zamieniane w Ministerstwo Ciemnoty i Negacji. Takie, a nawet znacznie gorsze rzeczy, nie powinny dziwić pod patronatem wielmożnego doktora habilitowanego nauk prawnych, ministra urbi et orbi Przemysława Czarnka. Jak będzie wyglądała nauka w szkołach, możemy się domyślać po rozmowie ministra z ożywionym przez AI robotem Kopernika, który nie ma wątpliwości, że łacina i filozofia powinny być podstawą edukacji. Oczywiście będzie to filozofia chrześcijańska, kreacjonistyczna, a najważniejszym filozofem będzie JP2. Co do łaciny, to z pewnością przyda się dzieciom przy programowaniu mszy trydenckiej.

Trzeba docenić, że pośród milionów na inteligentne bomby kasetowe i łapówki dla osób, które będą je kupować i chwalić, RTX znalazło też grosze, żeby zaprosić dwanaścioro dzieci z warszawskiego stowarzyszenia „Serduszko dla Dzieci” do udziału w warsztatach prowadzonych przez stażystów firmy. Jak czytamy na jej stronie: „Najbardziej efektywnie jest wtedy, kiedy przechodzimy od teorii i obserwacji do doświadczenia i praktyki”. Szczęśliwie dzieci budowały zaledwie camerę obscurę.

Pieniądze od diabła – czy warto?

Osobiście uważam, że pieniądze na szczytne cele można wziąć nawet od diabła, ale skoro diabeł nie prowadzi korporacji, to gigant zbrojeniowy pozostaje rozsądnym i logicznym wyborem. Jednak są na świecie ludzie, którzy twierdzą, że branie dotacji od firm, które sprzedają uzbrojenie choćby Arabii Saudyjskiej, używane w inwazji na Jemen, jest poniżej etycznych standardów. Za współpracę i korzystanie z mentoringu Raytheon były krytykowane choćby Girls Who Code. Można się zastanawiać, czy uczenie dziewczyn programowania, żeby programowały drony do zrzucania bomb kasetowych, to na pewno jest ten postęp cywilizacyjny, o który nam chodzi. Ale można też mieć nadzieję, że za pieniądze giganta zbrojeniowego poszły programować apki dla pomocy humanitarnej.

Front leśno-bagienny, czyli ekologia a obronność [rozmowa]

Tymczasem w Strefie Gazy trwa ludobójstwo, a USA właśnie przeznaczyło 60 miliardów złotych na pomoc Izraelowi, w tym oczywiście pomoc militarną w postaci wsparcia obrony przeciwrakietowej, ale oczywiście nie tylko. Jeśli nasuwa wam się pytanie, czy USA wysyła do Izraela bomby kasetowe, to pewnie łatwo zgadniecie odpowiedź. Oczywiście, że tak. Gdybyście się zastanawiali, czyje akcje idą w górę, to podejrzewam, że również się domyślicie. Czy muszę mówić, że koncernów zbrojeniowych?

Jeśli wciąż macie jakieś wątpliwości, czy firma współpracująca z Centrum Nauki Kopernik wysyła rakiety, żeby mordować kobiety i dzieci w Strefie Gazy, to również nie musicie ich mieć. Już w 2009 znaleziono tam pozostałości rakiet produkowanych przez RTX. Po trwającym ludobójstwie pewnie znajdą się kolejne szczątki, cywili, rakiet, kobiet i dzieci. Już umarło tam prawie 5 tysięcy osób. Ale wy i tak będzie się oburzać o jakiś debilny, antysemicki plakat na manifestacji przeciwko działaniom państwa Izrael w Strefie Gazy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij