Piotr Kuczyński

Komedia ratingowa

Problemy polskiego systemu emerytalnego, a w tym problemy reformy jego części kapitałowej (OFE), pozostaną w centrum uwagi jeszcze przynajmniej przez dwa miesiące, dopiero bowiem na przełomie maja i czerwca rząd przedstawi swoje propozycje w tej kwestii. I dobrze, że pozostaną, bo każdego Polaka powinno interesować, czy jego emerytura pozwoli mu godnie żyć.

W minionym tygodniu Jaime Reusche, główny ekonomista agencji ratingowej Moody’s na Polskę, doprowadził do niezłego zamieszania. W wywiadzie dla agencji Reuters ostrzegł, że jeśli rząd odbierze OFE część środków, to oznaczać będzie „pewną formę nacjonalizacji”. Powiedział też, że może to grozić obniżeniem ratingu Polski. Było to oświadczenie tak kuriozalne, że kiedy je przeczytałem, po prostu osłupiałem.

Pierwszy raz w życiu widziałem agencję ratingową, która zajmuje się zgadywaniem tego, co myślą rządzący, czyli telepatią lub wróżbiarstwem. Nikt i nigdy bowiem nie przedstawiał pomysłu z nacjonalizacją OFE lub jej części. Mało tego – takiej nacjonalizacji (z wielu powodów) z pewnością nie będzie. Pierwszy raz w życiu widziałem też agencję ratingową, która posunięcia zmierzające do zmniejszenia bieżącego zadłużenia kraju uważa za podstawę do obniżki ratingu. Nie pierwszy raz jednak widziałem przejawy działalności lobbingowej. A przynajmniej coś, co może budzić takie podejrzenia.

Nie jestem wrogiem lobbystów, bo wiem, że takiej działalności zakazać nie można. Poza tym lobbing – czyli przedstawianie decydentom argumentów na korzyść tego podmiotu, który zatrudnia lobbystę – jest wręcz konieczny. Gdyby go nie było, to do osób decydujących o rozmaitych rozwiązaniach mogłyby nie dotrzeć istotne informacje. Oczywiście mówimy o lobbingu zgodnym z prawem, a nie o „lobbingu” z kopertami w tle…

Wróćmy jednak do kwestii ratingu. Rating ocenia możliwość spłacania bieżącego długu przez dany kraj – długu widocznego, a nie ukrytego. Przy okazji trzeba przestrzec przed uleganiem demagogicznemu przekazowi niektórych ekonomistów (również tych bardzo znanych), którzy twierdzą, że ukryty dług w wysokości 2 200 mld (czyli okolice 140 % PKB) złotych jest czymś horrendalnym i że nasze wnuki będą go spłacały.

Na pozór trudno im zaprzeczyć – widoczny dług (bardzo wysoki) mieści się w okolicach 830 mld złotych, a przyszłe zobowiązania państwa są dwa razy wyższe. Tyle tylko, że będą się realizowały w ciągu wielu lat. Podczas tych lat gospodarka może się rozwijać z różną szybkością, współczynnik zatrudnienia będzie rósł (obecnie pracuje mniej niż 60% Polaków w wieku produkcyjnym – w Szwecji około 80%), a polityka demograficzna może doprowadzić do wzrostu dzietności. 

Zdolność do spłacania długu będzie się zmieniała w sposób, którego nikt nie jest w stanie ocenić. Dlatego też rynki finansowe nie atakują krajów za to, że mają dług ukryty (zazwyczaj kilka razy większy niż ich PKB) tylko za to, że mogą mieć problemy z obsługą długu bieżącego. Dlatego też agencje ratingowe za dług ukryty nikogo jeszcze nie ukarały. Agencja Moody’s byłaby tu prekursorem. 

Główny ekonomista Moody’s na Polskę okazał się jednak podatny na perswazję. W komunikacie przesłanym agencji PAP kilka godzin po swoim wywiadzie dla Reutersa napisał, że „Obecna propozycja, w jej obecnej formie, miałaby ogólnie neutralny wpływ na rating. Jeśli przyszli emeryci będą mogli zdecydować, czy chcą przenieść się do państwowego systemu emerytalnego, wówczas w krótkim terminie wpływ na finanse publiczne byłby pozytywny, gdyż wzrosłyby przychody ze składek, ale w długim terminie zwiększą się zobowiązania państwa w formie przyszłych wypłat”. 

I o to od początku chodziło. Agencji Moody’s pomocną dłoń podało Ministerstwo Finansów stwierdzając, że Jaime Reusche dostał błędne informacje od dziennikarza i bazując na nich udzielił wywiadu Reutersowi. To już w ogóle było co najmniej śmieszne. Przecież pan Reusche jest głównym ekonomistą agencji na Polskę. Dyskusja na temat OFE toczy się u nas od ponad dwóch lat, a główny ekonomista potężnej agencji ratingowej wypowiada się słowami, które mogły zaszkodzić Polsce, bazując na słowach jakiegoś dziennikarza? To za co bierze pieniądze? Myślę (może raczej mam nadzieję), że Ministerstwo Finansów dostało informację o tym domniemanym dziennikarzu z agencji (usiłującej zachować twarz), przez co zresztą agencja strzeliła sobie znowu w stopę. 

Cała ta sprawa jest ostrzeżeniem. Interesów Powszechnych Towarzystw Emerytalnych, których właścicielami są potężne instytucje finansowe, będzie broniło wiele różnych instytucji i osób. Czasem będzie to obrona oparta na przekonaniach, co trzeba docenić, a czasem – zwykły lobbing. Jak napisałem już wyżej, nie ma w nim nic złego, o ile nie przekracza się granic przyzwoitości.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Kuczyński
Piotr Kuczyński
Analityk rynku finansowego
Analityk rynku finansowego, główny analityk firmy Xelion. Współautor, razem z Adamem Cymerem, wydanej nakładem Krytyki Politycznej książki "Dość gry pozorów. Młodzi macie głos(y)". Felietonista Krytyki Politycznej.
Zamknij