Kaja Puto

You are so Polish

Fot. Jakub Szafrański

Polacy od lewa do prawa uwielbiają mękolić o szczególnej sytuacji geopolitycznej Polski, jej wyjątkowym doświadczeniu autorytarnym oraz oczywiście o tym, że inni Polacy są debilami.

Kilka lat temu, kiedy mieszkałam w Tbilisi, trafiłam przypadkiem na wystąpienie dyrektorki jednego z polskich muzeów. Odbywało się ono w ramach jakiegoś artystyczno-networkingowego eventu, którego nazwy nie pomnę, a który poświęcony był tworzeniu muzeów sztuki współczesnej w krajach postkomunistycznych. Wystąpienie było okropne, a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, a byłam wtedy studentką studiów licencjackich na etapie zrywania pępowiny od Stasiuka i uważałam, że na temat krajów postkomunistycznych rzeczowo wypowiadam się wyłącznie ja. Szczegółów nie pamiętam, ale chodziło w nim mniej więcej o to, że syta europejską kasą Polska nauczyła się już robić politykę kulturalną tak jak pan zachodni ekspert powiedział, i że chętnie przekaże swoją wiedzę swojej młodszej siostrze – Gruzji.

Pierwsze pół godziny wystąpienia poświęciłam klepaniu w telefon jadowitej relacji na fejsbuka. Następnie straciłam cierpliwość, wzięłam za rękę koleżankę, z którą tam przyszłam, i wyprowadziłam ją na korytarz, wywracając oczami i ciskając gromy. Wygłosiłam swojej towarzyszce nudnawy wykład o historii polskiego dyskursu postkolonialnego i zawiłościach relacji polsko-gruzińskich, a na koniec przytoczyłam wszystkie znane mi anegdoty, które prelegentkę stawiały w złym świetle.

Koleżanka wpatrywała się we mnie z politowaniem, a kiedy zamilkłam, powiedziała, że te wszystkie szczegóły nie były jej wcale potrzebne do tego, by zrozumieć, że ton wypowiedzi prelegentki był arogancki i że nie widzi w tym nic wyjątkowego, a tym bardziej tak emocjonującego. I że chyba nie ekscytowałabym się tym tak bardzo, gdyby wykład przeprowadził ktoś pochodzący z innego niż mój kraju. Na końcu dodała: „you are so Polish”. Ała.

Jakiś czas później zawalił się świat: w Polsce do władzy doszedł PiS, w Europie też zaczęło robić się nieciekawie, a rzeczywistość przyniosła nam kontent, w porównaniu z którym orientalizm wygłaszanych na eventach artystycznych referatów wydaje się first world problem. Ja z kolei zajęłam się zawodowo dziennikarstwem międzynarodowym, więc przyszło mi coraz częściej brać udział w dziennikarsko-eksperckich eventach typu international networking, exchange of perspectives i sharing experience. I dopiero wtedy zrozumiałam w pełni, co moja koleżanka miała na myśli.

Wyjdźmy z okopów [Puto rozmawia z Matyją]

Nieważne bowiem, jaki jest temat konferencji czy warsztatów: jeśli pojawi się na nich choć dwoje Polaków, a już nie daj Boże jeden za wiadomo kim, a drugi za wiadomo kim, polsko-polska jatka, machanie łapami i ja panu nie przerywałem zaczyna się już przed galą otwarcia. Polską kończy się panel o relacjach amerykańsko-rosyjskich, o Polsce mówi się podczas dyskusji poświęconej zmianom klimatycznym, z Polską wiążę się temat robotyzacji pracy.

Najpierw spór toczy się między Polakami, to znaczy publicznie, ale w ekskluzywnym polskim gronie. A później ktoś z tego grona domyśla się, że reszta może się w tych litaniach nazwisk, dat i zarzutów gubić, więc zaczyna cierpliwie, najczęściej niepytany, wyjaśniać. Because Poland have been, it is specific for Poland, to understand Poland you have to know that. Z czego wynika, rzecz jasna, kolejna jatka. Rozmówcy z przyczyn politycznych nie zgadzają się zasadniczo we wszystkim poza tym, że Polska jest najważniejsza, historia Polski jest wyjątkowa, a wszyscy Polacy są debilami. I że cały świat, skoro jest ku temu okazja, musi się o tym niezwłocznie dowiedzieć.

Polską kończy się panel o relacjach amerykańsko-rosyjskich, o Polsce mówi się podczas dyskusji poświęconej zmianom klimatycznym, z Polską wiążę się temat robotyzacji pracy.

O polskich obsesjach, kompleksach i autostereotypach powstały w ostatnim czasie co najmniej trzy świetne książki: No dno to jest po prostu Polska Adama Leszczyńskiego, 21 polskich grzechów głównych Piotra Stankiewicza i Hańba! Opowieści o polskiej zdradzie Agnieszki Haski. Wszystkie mają dobry risercz, są sprawnie napisane i przekonujące w udowadnianiu postawionych przez autorów tez. Szkoda tylko, że są nieprzetłumaczalne: ale nie dlatego, że zagraniczny czytelnik pogubiłby się w zawiłościach polskiej rzeczywistości, a dlatego, że te zawiłości wcale nie są do końca polskie, tylko zostały jako takie uzurpowane. Polacy od lewa do prawa uwielbiają mękolić o szczególnej sytuacji geopolitycznej Polski, jej wyjątkowym doświadczeniu autorytarnym, hulającym po naszej zbiorowej podświadomości strachu przed dawnymi wrogami oraz oczywiście szczególnie o tym, przypomnijmy, że inni Polacy są debilami.

Jak zostać zdrajcą [rozmowa z Agnieszką Haską]

Problem w tym, że w tych czy podobnych kategoriach interpretować można wydarzenia w niemal każdym państwie na świecie, a już na pewno w krajach, które w toku historii najnowszej nie były imperiami. Ale tego nie chcemy zauważyć, bo „słoń a sprawa polska” wychodzi nam naprawdę sprawnie, co widać po polskiej kulturze od Prusa przez Wyspiańskiego i Gombrowicza do Masłowskiej oraz od Wajdy i Munka przez Holland do Szumowskiej i Smarzowskiego, a także od memów przez pasty po trolli. Jesteśmy królami i królowymi diagnoz, które fajnie wyglądają w teoretycznych ramkach, a przez to siłą rzeczy nie niosą za sobą rozwiązań.

I nie, nie jest to nasza immanentna cecha narodowa. Wystarczy przestać. Bogactwo świata poza Polską, „Polską” i POLSKĄ stoi przed nami otworem.

PS Tak, wiem, że niniejszy tekst wpisuje się w narzekanie na Polaków, a także narzekanie na Polaków, że narzekają na Polaków.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kaja Puto
Kaja Puto
Reportażystka, felietonistka
Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką Europy Wschodniej, migracji i nacjonalizmu. Współpracuje z mediami polskimi i zagranicznymi jako freelancerka. Związana z Krytyką Polityczną, stowarzyszeniem reporterów Rekolektyw i stowarzyszeniem n-ost – The Network for Reporting on Eastern Europe. Absolwentka MISH UJ, studiowała też w Berlinie i Tbilisi. W latach 2015-2018 wiceprezeska wydawnictwa Ha!art.
Zamknij