Agnieszka Wiśniewska

Odwalcie się od naszych ciał!

Do zo pod Sejmem. W niedzielę, 18 września, o 11:55.

W niedzielę za pięć dwunasta startuje demo Ratujmy kobiety. Organizatorzy manifestacji mówią: „Ani kroku dalej”. Przyjdźcie o 11.55 przed gmach Sejmu, żeby pokazać, że nie zgadzacie się na tak drakońskie pomysły, jak ten przedłożony parlamentarzystom przez komitet Stop aborcji.

W latach 90., kiedy w Polsce odbywały się masowe protesty przeciwko zaostrzaniu ustawy antyaborcyjnej, skakałam w gumę w szkole podstawowej im. Karola Świerczewskiego. No może imię już zmieniali, ale popiersie patrona nadal stało na korytarzu. O tym, że w czasie mojego błogiego dzieciństwa w Polsce działy się rzeczy tak ważne, jak układanie się z Kościołem w sprawie tzw. „kompromisu aborcyjnego”, dowiedziałam się później. Podziwiałam i podziwiam kobiety, które wtedy zaangażowały się w protesty.

Jak wiele feministek przeczytałam z wypiekami na twarzy Milczenie owieczek Kazimiery Szczuki. Rok 2004. Później angażowałam się w organizację pokazów filmu Podziemne państwo kobiet. Rok 2009. Zdarzało mi się brać udział w dyskusjach po projekcjach dokumentu Claudii Snochowskiej-Gonzales i Anny Zdrojewskiej. Ludzie się wkurzali i mówili, że obowiązująca dziś w Polsce ustawa to skandal. Wielu nie dowierzało, że podziemie aborcyjne jest tak rozrośnięte. Miałam zaplanowany taki trik, ze zawsze na stacji kolejowej kupowałam największą lokalną gazetę. Podczas debaty mówiłam, że znalezienie lekarza, który wykona aborcję, zajmuje 5 minut. Wstawałam od stolika panelistów, podchodziłam do torby po gazetę i w dziale ogłoszenia wynajdywałam wszystkie usługi wywoływania miesiączki itp. i czytałam na głos ku uciesze zgromadzonych. Ani razu nie było tak, żebym w dużej gazecie takiego ogłoszenia nie znalazła.

Po co to wspominam. Bo to był moment, kiedy byłam przekonana, że nie ma chuja, nic się z tą ustawą zrobić nie da. „Zdechniemy przy pracy”, jak śpiewał Dezerter, a tu się nic nie zmieni. Mogę podziwiać dziś walkę środowisk kobiecych sprzed lat, ale czy da się coś zmienić w kraju kościołów i pomysłów wpisania ochrony płodów do konstytucji? Chyba tylko zrealizować te pomysły. Na szczęście dotychczas zawsze przepadały.

Dziś mogą nie przepaść.

Zacytuję Ratujmy kobiety, bo one mówią to najlepiej:

„Do Sejmu trafił projekt drakońskiego projektu prawa Stop Aborcji, które pozbawia nas resztek godności i wolności. To projekt który:

– zakazuje przerwania ciąży także wtedy, gdy ciąża jest skutkiem gwałtu lub kazirodztwa,
– nakazuje utrzymanie ciąży także wtedy, gdy zagraża życiu i zdrowiu kobiety,
– każe rodzić nawet gdy rozwijający się płód ma wady prenatalne, a dziecko po urodzeniu będzie skazane na niewyobrażalne cierpienie do końca życia,
– skazuje kobiety na karę pozbawienia wolności tylko dlatego, że dokonały wyboru zgodnego z ich sumieniem.”

Dziś zdarza się też coś innego. Do Sejmu trafił obywatelski projekt, który daje każdemu prawo do „odpowiedzialnego decydowania o posiadaniu dzieci”. Projekt zakładający wprowadzenie sensownej edukacji seksualnej, takiej w której mówi się o ochronie przed przemocą seksualną, o metodach zapobiegania ciąży, o tym, jak się zabezpieczać przed chorobami wenerycznymi – niekoniecznie piciem szklanki wody „zamiast”. Projekt złożony przez komitet Ratujmy kobiety to też objęcie refundacją środków zapobiegania ciąży, a także prawo do przerywania ciąży do 12 tygodnia. Paradoksalnie, to jest krok dalej, krok w stronę dania kobietom prawa do decydowania o swoim ciele i swoim życiu.

Czytaliście może tekst o tym, co przyniósł Salwadorowi całkowity zakaz aborcji? „Kobiety trafiają do więzienia na 40 lat nie tylko za przerwanie ciąży, ale też za poronienie czy komplikacje zdrowotne.” Przeczytajcie. I pomyślcie, czy chcecie, żeby Polska była drugim Salwadorem.

Wydaje wam się, że nic się nie da zrobić, bo PiS ma dziś pełnię władzy w Polsce? A tymczasem komitet Ratujmy kobiety zebrał właśnie ponad 200 tys. podpisów pod projektem liberalizacji prawa aborcyjnego. To może się da?

Kiedyś jakieś dziewczyny, które dziś w szkole podstawowej im. Unii Europejskiej łapią pokemony, mogą zapytać, a gdzie byłaś/łeś, jak pod Sejmem odbywało się demo Ratujmy kobiety?

Nie jesteśmy popieprzone, bo krzyczymy „Odwalcie się od naszych ciał!”. To ci, którzy chcą nam odebrać prawo do decydowania są popieprzeni!

Do zo pod Sejmem. W niedzielę, 18 września, o 11:55.

Rys. Marta Frej

 

**Dziennik Opinii nr 260/2016 (1460)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij