Agata Popęda

Asekurant i paskudna kobieta

Dzień po debacie Trump powiedział: „Tak, uznam wynik tych wielkich historycznych wyborów – jeśli je wygram”.

Donald Trump najprawdopodobniej przegra te „sfałszowane” wybory. Tak jak nie dostał nagrody Emmy za swój reality show The Apprentice, bo „Emmy” też były sfałszowane… Zapytany o to, czy w razie przegranej podporządkuje się nowej prezydent USA, odpowiada, że jeszcze nie wie. Będzie nas „trzymał w niepewności”. Tego samego wybiegu użył w debacie prawyborczej, wprawiając w zdumienie swoich kontrkandydatów. Tym razem udało mu się przyprawić o atak serca całą Amerykę. Czy grozi nam naruszenie podstawowej zasady demokracji konstytucyjnej?

To była najciekawsza ze wszystkich trzech debat. Chris Wallace z Fox News zadał ciekawe i konkretne pytania; w dodatku udało mu się utrzymać jako taką dyscyplinę na sali. Trump i Hillary zaczęli godnie i prezydencko, dopiero w drugiej części obojgu podskoczyło ciśnienie. Punt kulminacyjny wyznaczył oczywiście Trump, który po trzech debatach słynie już ze swoich jedno-dwu sylabowych komentarzy wyszeptywanych „pod nosem” do mikrofonu.

Zaatakowany przez Hillary, nie wytrzymał i w pewnym momencie podzielił się z nami cenną obserwacją: „Co za paskudna kobieta!”

Hilary była świetna i dobrze przygotowana. Sensowna, poważna, nie tak często produkująca sztuczny uśmiech. Zaczęło się od prawa do posiadania broni i tu Clinton wybrnęła po mistrzowsku, zapewniając, że bardzo szanuje drugą poprawkę, a jednocześnie twardo opowiadając się za restrykcjami. Następne pytanie – aborcja. Donald, który w pierwszej części debaty poprzysiągł sobie pozować na konserwatystę, poczęstował nas obrazem dzieci wyrywanych z brzucha matek w dziewiątym miesiącu ciąży. Imigracja – Hilary zapewniła, że w pierwszych 100 dniach prezydentury stworzy „ścieżkę do obywatelstwa”. Trump początkowo trwał przy budowie muru, a potem nagle oświadczył, że demokraci tylko obiecują i obiecują, a Obama deportował miliony imigrantów w czasie obu kadencji. Wszystko ładnie i pięknie, może i deportował, ale przeczy to poprzedniej linii argumentacyjnej Donalda, według której demokraci mają otwarte granice dla wszystkich: dla handlarzy narkotykami z Meksyku i dla terrorystów z Syrii.

Dyskusja o polityce międzynarodowej znowu zabrała nas do przedszkola. „Ona nie lubi Putina, bo Putin ją przechytrzył w Syrii” – podsumował Trump, który przyjął taktykę osobistego przypisywania Clinton wszystkich ruchów w amerykańskiej polityce międzynarodowej ostatnich trzydziestu lat. Potem zaatakował Fundację Clintonów za przyjmowanie pieniędzy od Arabii Saudyjskiej (punkt) i nieefektywność w Haiti (dwa punkty).

Rozmowa zahaczyła też oczywiście o seksskandale. Donald kategorycznie zaprzeczył, jakoby którakolwiek z historii dziesięciu kobiet, które oskarżyły go o molestowanie, była prawdziwa. Historie te są sfabrykowane przez sztab wyborczy Clinton, który notabene jest odpowiedzialny za burdy na wiecach Trumpa. „Płacą ludziom i przysyłają ich, żeby robili awantury”. „Nawet nie przepraszałem swojej żony, bo żadna z tych historii nie jest prawdziwa” – powiedział Trump. Swoją drogą, wywiad którego udzieliła Melania po oskarżeniach o molestowanie, był wyjątkowo przygnębiający. Zamiast oryginału proponuję obejrzeć parodię, która jak najbardziej wyraża ducha rozmowy i przynajmniej jest zabawna.

W ostatnich słowach do wyborców Trump obiecał nam złote góry, rozwój ekonomiczny w tempie chińsko-indyjskim i kontrolę długu publicznego. Clinton obiecała zajęcie się zmianą klimatyczną, podniesienie płacy minimalnej, współpracę z Sandersem, jeśli chodzi o darmowe studia dla niezamożnych, i oczywiście – kontrolę długu publicznego.

Wallace popatrzył na oboje i spokojnie stwierdził, że niezależni analitycy przeanalizowali oba programy wyborcze i w obu przypadkach dług publicznych wzrośnie.

Do wyborów zostało nieco ponad dwa tygodnie. Z każdym dniem szanse Trumpa maleją, natomiast coraz częściej ludzie zastanawiają się, jak zareagują wyborcy Donalda na wieść o jego klęsce. Czy pełne przemocy wideo krążące po sieci to straszak na tych liberałów, którzy wciąż czują dreszcz obrzydzenia przed oddaniem głosu na Clinton? A może czekają nas widły, blokada dróg i marsz na Waszyngton?

Dzień po debacie Trump powiedział do tłumu zgromadzonego w Delaware, Ohio: „Tak, uznam wynik tych wielkich historycznych wyborów – jeśli je wygram”.

Drżąc o przyszłość systemu, republikańscy politycy masowo potępili słowa Trumpa. Obrywa się też Paulowi Ryanowi, spikerowi Izby Reprezentantów, wielkiej i jedynej nadziei partii republikańskiej. Ryan, który z pewnością za kilka lat wystartuje w prezydenckim wyścigu, wciąż popiera obecnego kandydata, wierząc, że uda mu się kontrolować Kongres, ujarzmić Donalda i uratować honor partii.

EBOOKI-KRYTYKA-POLITYCZNA

 

**Dziennik Opinii nr 295/2016 (1495)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Popęda
Agata Popęda
Korespondentka Krytyki Politycznej w USA
Dziennikarka i kulturoznawczyni, korespondentka Krytyki Politycznej w USA.
Zamknij