Hanna Gill-Piątek

Nędznicy

Magnus jest wesołym młodym chłopakiem. Mieszkanie socjalne w naszej kamienicy dostał dwa lata temu, bo mu się z powodów losowych należało. Czynsz nawet nieduży, zwłaszcza z dodatkiem, pokoik mały, czysty, ubikacja i zlew z zimną wodą na korytarzu. Ale i tak zimą Magnus nie może w nim mieszkać, bo jeden dzień grzania piecykiem na prąd to dziesięć złotych. Wokół prawie same pustostany i zimna klatka, okno stare, choć uszczelnione czym się da. Żadnych szans na ekonomiczny piec gazowy, bo to duży jednorazowy wydatek, trzy tysiące minimum. Nie do wykrojenia z tych sześciuset złotych z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, za które trzeba jeszcze kupić jedzenie, ubranie, buty, płyn do zmywania, kartę do telefonu. O pracy nie ma na razie mowy, bo Magnus jeszcze się uczy, teraz kończy kurs na kucharza. Na lodówce ma ustawione puchary za osiągnięcia sportowe.

Zimą Magnus emigruje więc do bursy, gdzie jest ciepło i stołówka. Bursa kosztuje, Magnus nie płaci, jeśli nie ma z czego. Wraca już w marcu zadłużony po uszy. Tych długów ma zresztą kilka, i to całkiem sporych, sprzedawcy „promocyjnego” internetu czy kablówki to dobrze wyszkoleni słudzy szatana. Dwudziestoletni naiwny chłopak nie ma z nimi szans. Zresztą dzięki nim nasza zabytkowa kamienica wygląda coraz ciekawiej: zamiast kłaść instalacje wewnątrz, łatwiej przeciągnąć kabel wprost z dachu do okna.

Te ozdobne akcenty doskonale pasują do prostokątnych plastików każdego rodzaju wklejanych w piękne, neorenesansowe, zwieńczone romańskim łukiem otwory okienne. Cóż zrobić. Ekonomia kontra estetyka. Łódź zawsze była miastem walki klas i obecnie bardzo liczna klasa grzejników na prąd, ramię w ramię z klasą gazowych kotłów dwufunkcyjnych, dokonuje wedle własnych możliwości zbiorowego gwałtu na oczach wykształciuchów i klasy średniej, którym marzy się centrum-wizytówka. Klasa ogrzewania freestylowego, czyli paląca w kozach czym się da, okien nie wymienia w ogóle, bo nie ma za co. Magnus, jeśli ma za co, kupuje prąd w elektrowni. Szczęście, że licznik przedpłatowy można doładować po drugiej stronie ulicy do dziewiętnastej w dni robocze. Jeśli ktoś mieszka dalej, płaci frycowe za bilety, a do tego ma pół dnia z głowy.

Z podziwem patrzę na Magnusa, bo jest dzielny i zachowuje wręcz stoicki spokój. Może zdaje sobie sprawę, że nie ma jeszcze tak najgorzej. Wokół aż za dużo przykładów. Choćby pan Paweł, który nawet kiedy jest dwadzieścia stopni mrozu, stoi zawsze przed swoją bramą. Jeśli chodzi o temperaturę, na zewnątrz czy w mieszkaniu – bez różnicy, a na dworze zawsze jakiś papieros wpadnie co kilka godzin. Albo i bułka. Pan Paweł zawsze pozdrawia wszystkich uprzejmie, nie oczekuje niczego. Niewiele też pamięta, więc na wszelki wypadek wszystkim za każdym razem życzy miłego dnia. Idąc rano z psem do parku, mijam pana Pawła. Jest zawsze zdumiony jak dziecko, kiedy pierwsza mówię mu „dzień dobry”.

Parę metrów dalej krąży kobieta o twarzy tak spuchniętej, że prawie nieludzkiej. Ona nigdy nie pozdrawia, śledzi za to parkowe śmietniki, żeby znaleźć czasem puszkę wśród psich kup, które elegancko spakowane w torebki usuwa z widoku klasa zwolenników centrum-wizytówki. Im bliżej Piotrkowskiej, gdzie klasa ta posiada jeszcze przyczółki w postaci kamienic, na widok których nie wyjesz, tym przykładów dla Magnusa jest więcej. Wokół Biedronki znajduje się strefa uspołecznionego papierosa, czasem zdarzają się życzenia specjalne, jak świeczki, pasztet czy podpaski. Na złotówkę już raczej nikt nie liczy, choć poprosić zawsze warto. Podobne dyżury pełnione są na parkingach każdego marketu, w którym do wózka trzeba włożyć pieniążek. Dwie siedmioletnie dziewczynki proszące o możliwość odprowadzenia nikogo tutaj nie dziwią.

Wczesny zimowy zmrok wyznacza cezurę mikroobiegu lokalnej dobroczynności. Potem zostają na zewnątrz już tylko ci, którzy nie mają dokąd wrócić. Każdego mroźnego wieczoru myślę, o ile mniej będzie ich jutro. Na wszelki wypadek ich w Łodzi liczymy, choć nie do wszystkich przecież da się dotrzeć. Ostatnio wyszło nam około tysiąca, dwa razy więcej niż miejsc w noclegowniach.

Strategie przetrwania są różne. Najczęściej pustostany, czasem mieszkanie w starym samochodzie. Tu już w kwestii ogrzewania mamy pełną kreatywność. Najlepiej wiedzą o tym pracownicy pogotowia i strażacy, którym czasem nawet udaje się kogoś uratować od zaczadzenia lub spalenia żywcem. Mamy też w Łodzi darmowe obiady, niedzielne posiłki Food Not Bombs i bezpłatny autobus. Liczenie bezdomnych pokazuje, że władze jako tako interesują się tą sprawą.

Tymczasem jako miasto plany mamy ogromne, a procent wydatków na inwestycje przewidziany w budżecie – największy w Polsce. Głównie te drogowe, bo korki mamy niewielkie w porównaniu z innymi miastami. Zamykamy szkoły, stawiamy stadiony. Budujemy Nowe Centrum, jakby stare miało mało problemów. A po uchwaleniu dobrej strategii, zakładającej, że Łódź postawi na Śródmieście, na peryferiach śmiało wytyczamy łódzkie Shire za 200 mln zł.

Wszystko to brzmi niezwykle logicznie, prawda? A my oburzamy się, że ktoś obsmarował nas brzydko w „The Sun”, bo zbłądził z turystycznych ścieżek i zobaczył nie to, co powinien. Owszem, to było niesprawiedliwe i jednostronne. Ale kiedy wychodzę ze swojej bramy w zimowy ranek, to przestaję się dziwić, dlaczego po raz kolejny ktoś wyjechał z mojego miasta z takimi wrażeniami.

Miałam pisać o autostradach albo o ukrytym lewackim rasizmie, ale poszłam dzisiaj na film, gdzie ludzie o pięknych twarzach i równych zębach ładnie śpiewają, a jeszcze ładniej tańczą. Wszystko jest o niesprawiedliwości, biedzie, w stonowanych kolorach. Nawet barykada w Paryżu estetycznie bardzo daje radę, choć do głosów głównych bohaterów mogłabym mieć zastrzeżenia. Rzecz kończy się uroczym balem, dobrą śmiercią i jest niezwykle wzruszająco. A potem wróciłam i w sklepie pod domem spotkałam Magnusa, który stał i wybierał pieczywo, licząc swoje drobne. I przypomniałam sobie, że mój bilet do kina kosztował 26 złotych.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij