Hanna Gill-Piątek

Idźcie na referendum – Hanka G.

Powodów, żeby odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz, jest wiele. Jeśli miałabym wybrać jeden, wskazałabym prywatyzację SPEC jako spektakularny przykład wolnorynkowego cynizmu, który ekipa HGW okazywała mieszkańcom Warszawy na każdym kroku.

Na filmik zatytułowany Tak żyje się w Polsce! trafiłam przypadkiem. Przyznam, że skusił mnie podpis „To jest Polska, jakiej chcieliście!”. No właśnie, jakiej ja Polski chciałam? Bo na pewno nie tej z filmu, nagrywanego telefonem i komentowanego na gorąco z off-u przez jego twórcę. Komentowanego, dodajmy, mało cenzuralnie. Ale trudno się dziwić.

Akcja zaczyna się od łóżka kobiety umierającej w zwykłym warszawskim mieszkaniu, której rodzina nie ma jak umyć, bo w całym bloku zakręcono ciepłą wodę. Zakręcono, choć lokatorzy z Alei Jerozolimskich 111 regularnie płacą, co potwierdza korytarzowa sonda. W piśmie, które widzimy w kadrze, administracja informuje, że dostawca ciepła, Dalkia, dokonała „czasowego odcięcia czynnika cieplnego” z uwagi na nieuregulowanie faktury przez jeden z lokali. Czy chodzi o restaurację działającą na parterze, czy też o inny lokal – do końca nie wiadomo. Ktoś nie płaci, cierpią wszyscy.

Stara kobieta w łóżku jest faktem. Interes Dalkii także jest faktem, tyle że jakby silniejszym.

„Człowieku, brawo!” – piszą internauci – „Oby więcej takich było”. Ja też się cieszę, że chłopak wziął telefon i nakręcił coś takiego. Ale zarazem mi smutno, bo wiem, że niewiele to zmieni. Czemu? Bo już po ptokach. Dalkii nie da sie obłożyć bojkotem konsumenckim, bo i jak? Jest prywatnym monopolistą w zakresie dostarczania „czynnika cieplnego” i jej jedynym obowiązkiem jest maksymalizacja zysku. Z tego powodu w razie kłopotów swoim użytkownikom może zaoferować wyłącznie czynnik zimny w zakresie ludzkich uczuć.

Gdyby tysiąc podobnych wkurzonych pojawiło się z telefonami w warszawskim Ratuszu dwa lata temu, gdyby nagrali arogancję władz forsujących prywatyzację SPEC-u i wrzucili to do sieci, może dziś sytuacja mieszkańców Alei Jerozolimskich 111 wyglądałaby inaczej. Tymczasem bez większych oporów wyrzucono do kosza podpisy za przeprowadzeniem w tej sprawie referendum i w nietransparentny sposób sprzedano warszawskie ciepło prywatnej firmie. Nie zadbano przy tym o dostateczne mechanizmy kontroli nad jakością i ceną świadczonych usług (szerzej o tym pisał Adam Ostolski).

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Latem 2012 roku ruszyły podwyżki, po nich przyszły kolejne. Prezesi uroczo tłumaczyli mediom, że nabyli największą sieć ciepłowniczą w UE i teraz muszą mieć fundusze na jej modernizację. Naprawdę nie wiem, czym byli zaskoczeni. Podczas kupna chyba wiedzieli, jakie czekają ich inwestycje. Jednak największą bezczelnością było pouczanie mieszkańców, że dotychczasowe ceny nie motywują do oszczędzania energii i dlatego trzeba je podnieść. Jakby każdy miał w domu podzielniki i mógł indywidualnie zapanować nad wydatkami.

Nie mówię, że gdyby SPEC należał ciągle do miasta, prowadziłby działalność charytatywną.  Miejskie spółki odpowiadają przed służbami skarbowymi i nie wolno im trwonić publicznych pieniędzy. Podwyżki pewnie też by jakieś były. Ale z miejskimi spółkami można się dogadać i – wiem z własnego doświadczenia – potrafią odróżnić wiersze Tuwima od reklam i pozwolić im jeździć w tramwajach za tańszą taryfę. Z prywatną firmą nie ma żadnej gadki. Cisną na zysk i tyle. Śmiem sądzić, że gdyby SPEC pozostał miejski, nie odcięto by całego bloku od sieci. A tak Dalkia pozbyła się problemu razem ze skazanymi na nią mieszkańcami.

Jeśli miałabym znaleźć najlepszy powód, dla którego głosowałabym za natychmiastowym zdjęciem ze stołka Hanny Gronkiewicz-Waltz, byłoby mi trudno wybrać. Od drobiazgów, jak walka z barką Herbatnik i fundacją Ja Wisła, po sprawy duże: niszczenie parków i terenów zielonych, oddawanie kamienic z mieszkańcami, drogie bilety komunikacji miejskiej czy pogardę dla kultury i prawdziwego dialogu społecznego – lista jest naprawdę długa. Wybieram z niej prywatyzację SPEC jako spektakularny przykład wolnorynkowego cynizmu, który ekipa HGW okazywała mieszkańcom Warszawy na każdym kroku.

Że można inaczej, przekonuję się, na co dzień żyjąc w Łodzi zarządzanej przez inną Hankę z PO, która zapanowała tu po udanym referendum. Zdjęliśmy wtedy ze stołka pana o ambicjach Cezara i wrażliwości społecznej Margaret Thatcher.

Nie mogę zastrzec, że podobieństwa do obecnej sytuacji warszawskiej są przypadkowe. Może i w Łodzi nie wszędzie jest teraz różowo, ale w wielu sprawach bardzo się poprawiło. Konsultujemy ważne tematy, nie tylko kolory klombów, fetujemy właśnie świetny start Budżetu Obywatelskiego. Wycofano się z pomysłów na kontenery, prywatyzację wodociągów, oszczędzono wiele miejskich pieniędzy, rezygnując z kilku wystawnych pomysłów, jak Specjalna Strefa Sztuki. Władzom nie zawsze wszystko wychodzi, często się na nie wkurzam, ale doceniam dobrą wolę w wielu ważnych sprawach.

Z wyżej wymienionych powodów ja, Hanka G., polecam udział w stołecznym referendum. Dementuję jednocześnie, jakobym wzywała kogoś do jego bojkotu. W niedzielę bądźcie koniecznie przy urnach. Dla siebie i dla Warszawy.

Czytaj także:

Joanna Erbel, Agnieszka Ziółkowska, Debata o referendum, czyli przyjdzie PiS i nas zje

Krzysztof Cibor, Odzyskajmy to referendum!

Marcin Gerwin, Znieśmy próg frekwencji w referendach

Kinga Dunin, Drzwi szeroko zamknięte

Witold Mrozek: Kto ma prawo głosować w Warszawie

Adam Ostolski, Referendum poprawia słuch władzy

Joanna Erbel, Miejska demokracja za 7 milionów

Agnieszka Ziółkowska, Demokracja bezpośrednia jako źródło cierpień

Agnieszka Ziółkowska, Ostatnie referendum?

Warszawo, zakochaj się w referendum

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij