Archiwum

Czech: Przebudziliśmy to społeczeństwo. Hiszpanie o rocznicy ruchu „oburzonych”

Ruch „oburzonych“ obchodził niedawno pierwszą rocznicę. W tym czasie hiszpańskie giełdy zanotowały rekordowe spadki, a dług publiczny wzrósł do nienotowanych wcześniej poziomów. Jak ten rok z "oburzonymi" oceniają sami Hiszpanie? Relacja Tomasza Czecha.

Ruch „oburzonych“, którzy zapoczątkowali protesty młodych w całej
Europie, obchodził niedawno pierwszą rocznicę. W tym czasie hiszpańskie
giełdy zanotowały rekordowe spadki, a dług publiczny wzrósł do
nienotowanych wcześniej poziomów. Hiszpania stanęła na granicy
bankructwa. Jak ten rok opisują sami „oburzeni“?

Ester, 32 lata, doktorantka filozofii

W ciągu tego roku przekonaliśmy się, że nie ma najmniejszej różnicy, kto
rządzi Hiszpanią – socjaliści czy prawica. Cała władza jest w rękach
Angeli Merkel. Moje stypendium doktoranckie kończy się za rok. Właśnie
obcięli mi je o dwieście euro, teraz dostaję mniej niż tysiąc
miesięcznie. W dodatku z powodu cięć na uniwersytecie jest teraz zakaz
zatrudniania – takie są moje perspektywy.

Wszystko, co państwo we mnie zainwestowało, zostanie zmarnowane, bo nie
mam absolutnie żadnych szans na kontynuowania pracy naukowej. Po
doktoracie albo zmienię zawód, albo wyjadę z kraju. Ale wyjechać też
jest zresztą trudno: hipoteka przywiązuje cię do konkretnego miejsca,
nie możesz zostawić domu i długu. Kiedyś w ostateczności można było
szukać szczęścia na emigracji, teraz nawet to nie jest już takie proste.

Ruch 15M [inna nazwa ruchu „oburzonych”] stał się katalizatorem
nadzwyczajnego poczucia wspólnoty. Wyszliśmy na place i nagle
poczuliśmy, że nie jesteśmy sami. Zaczęliśmy się uczyć, nabierać
świadomości. Uzbroiliśmy się w wiedzę i w rezultacie każdy w tym kraju
stał się ekspertem od ekonomii i prawa pracy. Zrozumieliśmy też, że
rewolucja, w klasycznym rozumieniu tego słowa, nie ma już sensu. Nasza
rewolucja nie polega na gwałtownym przejęciu władzy, ale na szerokiej
współpracy świadomych społecznie obywateli na rzecz powolnych, ale
głębokich zmian. Chociaż przy globalnym braku koniunktury, tak naprawdę
niewiele możemy zrobić.

Co bym chciała zmienić w pierwszej kolejności? Kiedy odbiera się nam
podstawowe prawa socjalne, o które europejskie społeczeństwa walczyły
przez ostatnie dwieście lat, to nie ma jednej rzeczy, którą chciałabym
zmienić. Ja chcę tego wszystkiego! Chcę żyć, a żyć, znaczy mieć
wszystkie te prawa.

Nicasio,
71 lat, emeryt, członek grupy „Iaioflautas“, dziadek studenta fizyki
zatrzymanego przez policję w czasie strajku generalnego

Jesteśmy grupą oburzonych dziadków i babć. Działamy metodami pokojowymi.
Skąd nazwa „Iaioflautas“? Młodych ludzi, którzy żyją w sposób
alternatywny, pejoratywnie nazywa się w Hiszpanii „perroflautas” [perro
pies, flauta – flet], sugerując, że jedyne, co takie osoby posiadają,
to właśnie pies i flet. Na początku zeszłorocznych protestów wielu
twierdziło, że ruch „oburzonych“ to wyłącznie taka alternatywna
młodzież. Więc my nazwaliśmy się „iaioflautas” – „dziadkofletami” [od
katalońskiego iaios – potocznie „dziadkowie“], żeby pokazać, że
pokolenie najstarszych też jest oburzone.

Chociaż emerytury są zamrożone, nas, emerytów, kryzys bezpośrednio aż
tak mocno nie dotknął. Ale nasze dzieci i wnuki potraciły pracę. Mój syn
nie ma stałego zajęcia, wśród znajomych i sąsiadów jest dużo rodzin, w
których bez pracy pozostaje dwóch-trzech jej członków. Wiele rodzin
wyżywić muszą dziadkowie. Dlatego oburzonych jest w Hiszpanii coraz
więcej.

Sara, 15 lat, uczennica

Przepełnione klasy, coraz mniej nauczycieli, którzy w dodatku są coraz
gorzej opłacani, droższe studia – to ubiegły rok z mojej perspektywy. Na
szczęście uczniowie już w wieku 15–16 lat doskonale zdają sobie sprawę z
beznadziei tej sytuacji i zaczynają działać. W szkole urządzamy
strajki, przychodzimy na plac Kataloński, żeby powiedzieć, co myślimy,
albo po prostu wesprzeć innych protestujących.

Zmiana rządu na prawicowy i brutalne interwencje policji wzmogły
oburzenie i wzmocniły ruch 15M. Jest dużo ekonomistów, którzy
przedstawiają sensowne propozycje wyjścia z kryzysu, ale rządzący ich
nie słuchają, bo mają ręce związane przez banki.

Boję się, że w przyszłym będę musiała zmienić szkołę, bo z powodu cięć naszej klasie maturalnej grozi rozwiązanie.

Carlos, 29 lat, pracownik ds. BHP

Bardzo odczułem wszystkie cięcia budżetowe z poprzedniego roku – droższy
transport publiczny, trudniejszy dostęp do lekarzy, biblioteki
zamknięte przez całe lato, żeby zaoszczędzić na klimatyzacji.

Mój brat pracuje w Norwegii, ja też myślałem żeby wyjechać. Ale jeszcze
się nie poddaję. Wierzę w ruch „oburzonych”, wierzę, że niedługo przyjdą
zmiany. Osiągnięciem ruchu jest to, że społeczeństwo się przebudziło, a
politycy są tego świadomi. W końcu będą musieli uwzględnić nasze
postulaty. My musimy trzymać się pacyfistycznych protestów, musimy dalej
wychodzić na ulicę i mówić „dość!”.

Staram się wspierać ruch, jestem tu, na placu Katalońskim, kiedy tylko
mogę. Może to niedużo, ale gdyby połowa ludzi w tym kraju zrobiła choć
tyle, moglibyśmy osiągnąć dużo więcej.

Ines, 37 lat

Działam w kolektywie „oburzonych feministek”, który powstał na fali
protestów dokładnie rok temu. Stworzyliśmy sieć mikrospołeczności, grup
wsparcia, które pomagają nam łagodniej przechodzić przez kryzys. Staramy
się pomagać kobietom, głównie samotnym matkom, które są wśród
najsłabszych w tym społeczeństwie. Wobec nich system jest najbardziej
okrutny, bo to w nich cięcia uderzają w pierwszej kolejności.

Dzięki ruchowi „oburzonych” wszystkim nam łatwiej znieść kryzys:
bezrobocie, to, że mamy mało pieniędzy, albo że nie możemy zapłacić za
wynajem mieszkania. Wiesz, że nie jesteś sam, że możesz się komuś
poskarżyć. To przynosi ulgę.

Ruch 15M nie osiągnął nic namacalnego, materialnego. Zresztą takie myślenie, w kategoriach
zadań i celów, jest myśleniem bardzo korporacyjnym. Przyniósł za to
wiele rzeczy niematerialnych, przede wszystkim połączył ludzi.

Ramon, 56 lat, pracownik organizacji pozarządowej

W ostatnim roku zainwestowałem dużo w rozwój osobisty i przygotowałem
się na pasjonujący okres zmian, bo nie ulega wątpliwości, że zachodni
model ekonomiczno-społeczny nieuchronnie zmierza ku przepaści. Jednym z
alternatywnych modeli społeczeństwa, w którym władza zostaje rozdzielona
wśród obywateli według ich zdolności, jest postulowana przeze mnie
artystokracja. Artyści-rzemieślnicy to wspaniali liderzy, którzy sztuką
są w stanie inspirować swoich fanów do działania i zmian.

Ruch 15M, tak jak wszystkie rewolucje XXI wieku, przebudził miliony osób
na całym świecie. Stworzył alternatywne kanały przepływu informacji i
globalną społeczność, w której ludzi rozumieją się mimo różnic i
organizują się bez potrzeby posiadania hymnów i flag. Tylko niesławny 1%
„najbogatszych” pozostaje poza tą społecznością.

Raquel, 29 lat, z wykształcenia artystka, pracuje jako kelnerka

Moment powstania ruchu „oburzonych” było dla mnie czasem wielkiej
eksplozji uczuć. 15M przywrócił ludziom człowieczeństwo i zdolność
empatii. Sprawił, że nie wychodzimy z domu tylko po to, żeby iść do
pracy albo zrobić zakupy. Tego nam wszystkim brakowało – wyjścia na plac
i podzielenia się z innymi tym, co jest dla nas naprawdę ważne.

Zajmuję się się sztuką i przez nią staram się przekazywać wszystko to,
co wydaje mi się niesprawiedliwe w społeczeństwie. Tutaj, na placu
Katalońskim, stworzyliśmy instalację przedstawiającą wyciągnięte ku
górze ręce – symbol wielkich zgromadzeń, na których dyskutujemy
wszystkie najważniejsze sprawy, zgromadzeń, które miały tu miejsce rok
temu i które – co ważne – odbywają się nadal.

Jordi, 26, grafik, bezrobotny

W ciągu ostatniego roku zrobiliśmy duży krok do przodu jako
społeczeństwo. W rocznicę ruchu 15M widzę w ludziach więcej
zaangażowania, które zaczyna przynosić wymierne rezultaty. Dam przykład:
grupa pracowników dużej firmy telekomunikacyjnej została niedawno
niesprawiedliwie zwolniona, ale dzięki zwiększonej mobilizacji związków
zawodowych i świadomości pracowników co do ich własnych praw,
przywrócono ich do pracy. Coś, co wcześniej się nie zdarzało.

Ja sam wcześniej nie angażowałem się społecznie, a teraz aktywne działam w radzie ds. mieszkalnictwa i prawa pracy.

Wielkim osiągnięciem ruchu 15M jest jego siła w sieciach
społecznościowych. Dzięki temu wiem, że np. w Kadyksie jest ktoś, kto
myśli podobnie do mnie. A kiedy widzisz, że jest wielu, którzy myślą tak
ja ty, rodzi się między wami pewna więź. Tak złączeni i zorganizowani
na poziomie sieci społecznościowych jesteśmy w stanie osiągnąć dużo
więcej w realnym życiu. Ale nie jest to łatwe, bo nikt nie nauczył nas
myśleć i działać. Właśnie dzięki „oburzonym” wielu zrobiło pierwszy krok
w kierunku tego, żeby samemu decydować, jak żyć.


María, 66 lat, emerytka

Działam w platformie zrzeszającą ludzi oszukanych przez banki. W czasach
boomu gospodarczego banki zachęcały nas do inwestowania w nowe
produkty, mówiąc, że ryzyko z nimi związane jest „zerowe”. Inwestując w
nie, straciliśmy wszystkie oszczędności. Protestujemy przed siedzibami
banków, domagając się zwrotu tych pieniędzy.

Wydawało się, że nasze życie, życie starszych osób, było już ułożone.
Mieliśmy pewne oszczędności, ale z winy chciwych banków je straciliśmy.
Przez to nie możemy pomoc naszym dzieciom i czujemy się bezradni.

Ruch „oburzonych” do tej pory niczego nie osiągnął. Ale skoro generalnie
rzeczy mają się ku złemu, jak oczekiwać, że w tak krótkim czasie coś
można zmienić?

Jakie jest rozwiązanie? Żeby banki znowu zaczęły udzielać kredyty małym i
średnim firmom, żeby te z kolei mogły inwestować. Również na poziomie
globalnym zadaniem banków powinno być inwestowanie w tworzenie miejsc
pracy. Tymczasem codziennie widzimy kolejne zamykane biznesy.

Stan państwa jest katastrofalny, a będzie jeszcze gorzej. Ludzie są
bardziej niespokojni, bardziej się boją. Wzrosła przestępczość, boimy
się wychodzić na ulicę o pewnych porach. Ludziom brakuje środków na
życie, dlatego kradną. Nie czujemy się bezpiecznie.

Aldo, 26 lat

Jeśli chodzi o rzeczy naprawdę ważne, to można powiedzieć, że właściwie
nic się nie zmieniło. Jedyne, co zrobił rząd oprócz cięć, to
zaproponowanie, powtarzam – zaproponowanie bankom wprowadzenia nic
nieznaczącego kodeksu etycznego. Tak więc w porównaniu z zeszłym rokiem
mamy jeszcze więcej powodów, żeby się oburzać.

Osiągnięciem ruchu 15M jest zainteresowanie ludzi polityką i ciągłe
sugerowanie nowych wizji państwa i społeczeństwa, alternatywnych do
tego, o czym mówi się w telewizji; szukanie innych rozwiązań niż
oszczędności budżetowe.

Na poziomie osobistym nie tylko zdobyłem ogromną wiedzę o tym, czym jest
kryzys, ale przede wszystkim nauczyłem się nią dzielić, słuchać,
rozumieć i efektywnie komunikować z innymi.

Według mnie trzeba przede wszystkim zmienić media. To fundament pod
przyszłe zmiany. Bo informacja i, co za tym idzie, opinia publiczna to
najpotężniejsza władza. Tymczasem społeczeństwo jest bardzo
niedoinformowane.

*Tomasz Czech – dziennikarz, fotograf. Mieszka w Barcelonie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij