Jestem zadowolony z tego, że PSL zagłosowało za kandydaturą Piotra Ikonowicza. To pokazuje, że ludowcy też widzą wagę praw socjalnych. Spodziewałem się jednak, że KO w ramach popierania demokratycznych kandydatów, a takim bez wątpienia jest zarówno profesor Sławomir Patyra, jak i Ikonowicz, będzie głosowało za obydwoma. Głosowanie PO ociera się o rozczarowanie – mówi Krzysztof Śmiszek.
Dawid Krawczyk: Sejm nie przyjął kandydatury Lewicy na Rzecznika Praw Obywatelskich. Głosowało 80 posłów, przeciw było 250, wstrzymało się od głosu 114. Czyja to porażka? Lewicy? Piotra Ikonowicza? Socjalizmu?
Krzysztof Śmiszek, poseł Lewicy: Jeśli już tak na to patrzeć, to porażka dla ochrony praw obywatelskich i wolności obywatelskich w Polsce. Reguły sejmowe są bardzo jasne i mamy mniejszość.
A sam wynik sejmowy? 80 głosów „za”. Tyle się spodziewaliście?
Jestem bardzo zadowolony z tego, że Polskie Stronnictwo Ludowe zagłosowało za kandydaturą Piotra Ikonowicza. To pokazuje, że ludowcy też widzą wagę praw socjalnych i tego wszystkiego, co Piotr Ikonowicz robił przez całe swoje życie. Spodziewałem się jednak, że Koalicja Obywatelska w ramach popierania demokratycznych kandydatów, a takim bez wątpienia jest zarówno profesor Sławomir Patyra, jak i Piotr Ikonowicz, będzie głosowała za obydwoma. Nie rozumiem do końca wstrzymywania się nad demokratycznymi kandydaturami. Głosowanie Platformy ociera się o rozczarowanie.
Czyli jednak porażka.
Ale nie uważam, żeby kandydatura Piotra Ikonowicza okazała się porażką. Udało się dzięki niej osiągnąć na pewno jedną rzecz. Nie tylko zwróciliśmy uwagę na osobę kandydata i jego działalność – chociaż proszę zauważyć, że nikt poza Konfederacją nie kwestionował jego zasług – ale przede wszystkim przypomnieliśmy o kwestiach, które przez ostatnie 30 lat władze skrzętnie zamiatały pod dywan albo ze wstydem traktowały jako nieistotny margines.
To znaczy?
Zazwyczaj, kiedy mówimy o prawach i wolnościach człowieka, głównie mamy na myśli kwestie typu wolność zgromadzeń, wolność prasy, wolność stowarzyszania się, prawo do życia, wolność od tortur, prawo do sądu. To klasyczny zestaw praw i wolności w znaczeniu liberalnym. Niezwykle ważny i niepodważalny. Ale to zestaw niepełny.
Piotr Ikonowicz kandydatem na RPO? „To tak, jakby zaprosić pieszego do limuzyny”
czytaj także
Konstytucja, umowy międzynarodowe zaliczają do praw człowieka też prawa socjalne, ekonomiczne i kulturalne. To odpowiedź na pytanie: „Dlaczego Ikonowicz?”. Bo jest osobą, która przypomina, że prawa socjalne są częścią praw człowieka. Kto, jak nie on, walczy o prawo do mieszkania właśnie jako prawo człowieka?
Rozumiem. Wykorzystaliście zainteresowanie wokół wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich, żeby przypomnieć o wartościach bliskich lewicy i skłonić opinię publiczną do szerszego spojrzenia na prawa obywatelskie. Czy od początku chodziło tylko o to, czy jednak wierzyliście, że Ikonowicz może naprawdę zostać tym rzecznikiem?
Zależało nam na obydwu tych celach. Lewica wróciła do parlamentu właśnie dlatego, że w naszej kampanii wyborczej mówiliśmy o kwestii praw socjalnych, ekonomicznych i kulturalnych. Tak jak Ikonowicz, dlatego był naszym naturalnym kandydatem.
I można powiedzieć, że wygrał nagrodę publiczności. Pracownia badawcza IBRiS zapytała na zlecenie „Rzeczpospolitej”, kto byłby najlepszym kandydatem na stanowisko RPO. Najwięcej osób, bo aż 25 proc., wskazało Piotra Ikonowicza. Ale w tym konkursie to nie publiczność, tylko jury – posłowie i senatorowie – wybiera rzecznika. Prowadziliście rozmowy z posłami Zjednoczonej Prawicy w sprawie poparcia waszego kandydata?
To jest normalna sytuacja w parlamencie, że jeśli promuje się jakąś osobę, to podejmuje się także zakulisową kampanię, która ma doprowadzić do najlepszego wyniku. Sam odbyłem dziesiątki spotkań formalnych i nieformalnych. Moje koleżanki rozmawiały z każdym klubem i kołem w celu zdobycia odpowiedniego poparcia dla naszego kandydata na rzecznika.
Spodziewałem się, że grupa posłów Koalicji Obywatelskiej głosująca „za” będzie większa. Okazuje się, że Zieloni, Inicjatywa Polska i kilku posłów z PO zagłosowało „za”. Liczyłem, że ta grupa będzie liczyła ok. 40–50 posłów. Jak widać, Platforma nie traktuje serio nawoływania do zjednoczenia opozycji.
A może po prostu to nie był właściwy kandydat dla parlamentu w takim składzie? W TVP Info pytany o reprywatyzację, już kandydując na rzecznika, mówił, że „przynajmniej część Platformy Obywatelskiej opowiada się po stronie mafii”. Wyobrażam sobie, że po takich słowach trudno spodziewać się entuzjazmu w ławach Koalicji Obywatelskiej.
Mam świadomość niezależności Piotra Ikonowicza. Ta niezależność przejawia się między innymi w szermowaniu słowami, które nie są miłe dla części demokratycznej opozycji. Ale mam też świadomość, że gdyby Lewica rządziła, a Piotr byłby rzecznikiem, to pozostałby tak samo krytyczny wobec nas. I to jest istota wykonywania funkcji RPO.
czytaj także
Moim głównym argumentem w rozmowach z kolegami i koleżankami z Platformy, Nowoczesnej czy PSL było to, że Piotr Ikonowicz jest prawdziwym demokratą.
A w rozmowach z posłami PiS i Zjednoczonej Prawicy? Dla nich to, że jest demokratą, też jest istotne?
Na pewno słuchali tych argumentów, a niektórzy dali się przekonać, że nie jest totalitarnym komunistą z koszmarów prawicy. Piotr Ikonowicz jest osobą, która za wolność wyrażania poglądów siedziała w więzieniu w latach 80. To przemawia do wyobraźni parlamentarzystów, również tych z prawicy. Piotr to jest gość, który w przeciwieństwie do wielu z nich poświęcił także swoją wolność po to, żeby oni mogli być dzisiaj w parlamencie.
Mam też cytat z innego wywiadu. Ten z kolei wywołał burzę wśród wyborców Lewicy. Na pewno pan go zna. Marcin Terlik z Onetu zapytał, czy osoby LGBT spotykają się w Polsce ze szczególnym rodzajem dyskryminacji. Ikonowicz odpowiedział: „Systemowo nie. Propagandowo tak. Mamy do czynienia z masowym szczuciem, które jednostkowo może skutkować aktami przemocy czy nieuprzejmościami. Natomiast nie mamy apartheidu LGBT”. Dodał jeszcze, że Robert Biedroń przesadza, a polskie społeczeństwo jest niezwykle tolerancyjne.
Rozmawiałem z Piotrem na ten temat. Sam miałem poczucie, że to jest wypowiedź, która wymaga wyjaśnienia. Jestem zaangażowany w ruch LGBT od 20 lat i jak to przeczytałem, to nie mogłem się z tym zgodzić. Wyjaśniliśmy sobie tę kwestię i jestem przekonany, że Piotr głęboko rozumie krzywdę osób LGBT i całą państwową nagonkę przeciwko nim. Już na posiedzeniu komisji mówił, że osoby LGBT tak naprawdę stały się nowym Innym, nowym Żydem, czyli celem politycznych ataków. W tej sprawie się absolutnie zgadzamy i nie ma między nami żadnej rozbieżności.
czytaj także
Kiedy przyjdzie do obrony osób dyskryminowanych, jestem przekonany, że Piotr stanie po naszej stronie, tak jak stanął na Paradzie Równości w 2001 roku. Wtedy był tam jako jedyny czynny polityk, kiedy to się nikomu nie opłacało i nie można było na tym zbijać punktów. Inny przykład? Poznałem Piotra osobiście 19 lat temu, kiedy pracowałem dla Izabeli Jarugi-Nowackiej. Był wtedy tłumaczem na jednym z wyjazdów studyjnych do Kopenhagi, w którym brali udział związkowcy z Polski. Pamiętam, że już wtedy, w roku 2002, Piotr Ikonowicz opowiadał się za prawem par jednopłciowych do adopcji dzieci. Zszokował tym polskich związkowców, ale obstawał przy swoim.
Czy Lewica ma już pomysł, jak zagospodarować to społeczne poparcie, które udało się zorganizować wokół waszego kandydata? Czy po głosowaniu Ikonowicz wraca do swojej Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, a posłowie do ław i rozchodzicie się w pokoju?
Myślę, że w sensie instytucjonalnym Piotra Ikonowicza trudno dziś nam zagospodarować. Prawda jest taka, że jesteśmy partią opozycyjną i nie mamy takich możliwości. Nie wyobrażam sobie jednak zerwania bliskich relacji z Piotrem Ikonowiczem, które udało się zbudować w czasie, kiedy kandydował. Sam zrobię wszystko – i będę namawiał do tego kolegów i koleżanki – żeby zacieśnić współpracę przy projektach legislacyjnych. Ikonowicz jako prawnik wie, gdzie są dziury, wie, gdzie rzeczywistość niedomaga i jakimi przepisami można byłoby to cierpienie ludzkie zmniejszać. Zresztą już dzisiaj posłanki klubu Lewicy podejmują interwencje tam, gdzie ludzie zgłaszają się do Piotra o pomoc.
Spotkałem się też z taką opinią, że silny Ikonowicz może być dla Lewicy problemem. Nie jest tajemnicą, że przy ostatnich wyborach parlamentarnych nie udało się wam dogadać w sprawie startu z list Lewicy. Nie obawia się pan, że zrealizują się przepowiednie tych, którzy twierdzą, że Ikonowicz to postać wyjątkowa, ale nie umie grać zespołowo?
Najwidoczniej jestem na tyle nowy w polityce, że nie pamiętam tego typu sporów czy obaw. Wiem jedno – w polityce powinno być jak najwięcej osób, które są wiarygodne, bo tej wiarygodności w polityce jest ciągle mało. Trzeba będzie dać z siebie wszystko, żeby zrobić miejsce dla Ikonowicza i osób podobnych do niego: społeczników, którzy oddani są ideom.