Paul Mason odwiedza miejsca buntu w różnych miejsca świata i stara się odpowiedzieć na pytanie: dlaczego to wszystko dzieje się akurat tu i teraz? Książkę Why It’s Kicking Off Everywhere. The New Global Revolutions recenzuje Barbara Szelewa.
Od roku z fascynacją czytamy o protestach, jakie wybuchają w różnych częściach świata, od Wielkiej Brytanii i USA, przez Grecję i Hiszpanię, po Egipt, Libię i Izrael. W niedawno wydanej książce Why It’s Kicking Off Everywhere Paul Mason patrzy na nie wszystkie zarówno z bliska – jako reporter znajdujący się w wielu zapalnych miejscach na ziemi – jak i z lotu ptaka, próbując znaleźć ich wspólne cechy i odpowiedź na pytanie: dlaczego to wszystko dzieje się akurat tu i teraz?
Bez alternatywy
Lata 90. i początek nowej dekady to czas rozkwitu globalizacji, która pozwoliła na niespotykaną dotąd intensywność kontaktów, ale i wymianę gospodarczą, wolny przepływ kapitału. Choć robotnicy w rozwiniętym świecie tracili pracę na rzecz tzw. taniej siły roboczej z krajów rozwijających się, dostawali rekompensaty od państwa – kredyty, które pozwalały utrzymywać ich w poczuciu, że żyją na wysokim poziomie.
Dla wszystkich czymś oczywistym było, że dzieci będą radziły sobie lepiej od swoich rodziców. Podobnie niezłomna była wiara w wolny rynek. Badacze alarmowali, że oto rzeczywistość zaczynają kreować komercyjne media. Że słabnie wspólnota i więzi rodzinne, czyli więcej jest w naszym życiu indywidualizmu, a jednocześnie ulega ono upiornej standaryzacji pod dyktando mody i korporacji. Załamywano ręce nad młodzieżą roztańczoną na dyskotekach, zawsze ze słuchawkami na uszach, niezainteresowaną niczym więcej niż kolejną edycją gry komputerowej czy wersją macbooka.
Mason zauważył te tendencje w popularnych wówczas filmach, jak np. Matrix – żyjemy w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, nie mamy kontroli nad własnym życiem, nie potrafimy się z tego wyrwać, straciliśmy w ogóle zdolność do buntu, przy czym zawsze możemy na to wszystko patrzeć z ironicznym dystansem dającym nam poczucie komfortu, że nie do końca można nami manipulować. Nazywa ten okres „kapitalistycznym realizmem” – żyło w nim pokolenie przekonane, że naprawdę nie ma alternatywy dla istniejącego systemu.
Lewica smętnie ustąpiła placu, skupiając się na rozmaitych sposobach „racjonalizacji porażki”. Prawica triumfowała przekonana, że to ona tworzy kapitalistyczną rzeczywistość globalizacji. W tej rzeczywistości akceptowano też autorytarne reżimy, zwłaszcza te, które powoli otwierały się na rynek. Królowała ułuda, że za kapitalizmem musi w końcu pójść liberalizm polityczny.
Bunt hipsterów
Iluzja, że kapitalizm jest nie do ruszenia, prysnęła wraz z upadkiem banku Lehman Brothers w 2008 roku. Nagle się okazało, że wiele rzeczy, które do tej pory były nie do pomyślenia, znalazło się w centrum publicznych debat. Rewolucja, której jesteśmy świadkami, zdaniem Masona wywołana została kryzysem wolnorynkowego kapitalizmu, rozwojem masowo dostępnych technologii komunikacji oraz nasileniem się dążenia ludzi do wolności osobistej – a także zmianą wyobrażenia o tym, co ta wolność oznacza.
Ci, którzy się buntują, rozumieją politykę jako gest – gest odmowy rozmowy z władzą na jej warunkach. Chodzi im o symboliczne zajmowanie przestrzeni, w których można budować „utopijne wyspy”. Są bowiem przedstawicielami pokolenia młodych, wykształconych, ale bez przyszłości. Upadła wiara, że jeśli się czegoś chce i ciężko się pracuje, to przyszłość należy do nas. W wielu krajach – na przykład Egipcie czy Hiszpanii – bezrobocie wśród młodych sięga kilkudziesięciu procent (choć lokalnie jego przyczyny nieco się różnią).
To ci ludzie – wykształceni, świadomi sukcesów i porażek poprzednich buntów, ale nieobciążeni udziałem w nich, nienależący do organizacji czy związków zawodowych z historycznie ukształtowanymi formami działania – stali się motorem protestu. Wyposażeni w komputery i telefony komórkowe z dostępem do „fejsa”.
„Jednostka usieciowiona” to bowiem kolejne istotne dla obecnych buntów pojęcie, na które powołuje się Mason. Młodzi, wiecznie podłączeni do internetu, nie znoszą hierarchii, a w sieci bardzo łatwo jej uniknąć. Nie chcą, żeby ktoś im mówił, jak jest, sami obserwują rzeczywistość i mają swoje zdanie. Wiedzą, że mogą sami dostarczać informacji, od nich zresztą często przychodzą one szybciej niż od profesjonalistów. Nawet jeśli ktoś latami tylko gra albo ogląda przysłowiowe filmiki na YouTube’ie, wystarczy konto na Facebooku, żeby wcześniej czy później trafiły do niego idee, które nie pochodzą od żadnych autorytetów, ale od ludzi młodych, takich jak on.
Komórka, czyli broń
Facebook służy do gromadzenia zainteresowanych, Twitter do podawania na bieżąco informacji (co się dzieje, w którym miejscu, gdzie jest groźnie, gdzie potrzebna jest pomoc), YouTube do publikowania nagrań z protestów. Widzowie często przesyłają je dalej i sami się przyłączają, jeśli jest to możliwe. Nawet autorytarnej władzy trudno z tym walczyć, zauważa Mason. Symbolicznym tego przykładem był opublikowany na YouTube’ie film pokazujący śmierć Iranki, Nedy Agha-Soltan – 20 czerwca 2009 roku cały świat mógł zobaczyć, jak zastrzelono ją podczas zamieszek. Zdjęcia policjanta pryskającego w członków ruchu Occupy Wall Street gazem pieprzowym czy ciał zabitych egipskich, libijskich albo syryjskich powstańców i cywilów – to wszystko są świadectwa uczestników protestów, które trafiają do widzów na całym świecie, poruszają ich sumienia. Stanowią też niezbity dowód na nadużycia władzy.
Ponieważ forma tego buntu jest nowa, przyłącza się do niego wiele osób, które nigdy wcześniej nie sądziły, że wezmą udział w jakimś proteście. To te włóczące się po mieście nastolatki albo przesiadujący z komputerem w knajpach hipsterzy. Nikt by nie postawił złamanego grosza na to, że są w stanie się zaangażować na rzecz wspólnego celu. Teraz jednak nie trzeba już zapisywać się do związku, nie trzeba nawet deklarować określonych poglądów politycznych. Wystarczy, że nabierasz odwagi i nie wstydzisz już się wołać: „Kapitalizm jest zły!” albo: „Chcemy tańszej żywności!” – nawet jeśli jeszcze stać cię na chleb. A pewnie właśnie dlatego.
Ci najbardziej dotknięci kryzysem też nabierają odwagi, oni też mają telefony z internetem. Kluczem do osiągnięcia masy krytycznej jest, jak często powtarzają sami zbuntowani, „dostrzeżenie się nawzajem”. Zawiązują się więc dziwne sojusze – starzy aktywiści, alterglobaliści z końca lat 90., dogadują się ze studentami, którzy nie chcą więcej płacić za studia, i młodzieżą z przedmieść, która nie widzi w ogóle szans na naukę i znalezienie pracy. Sojusze te bywają doraźne, protesty kończą się różnie i nie wiadomo jeszcze, jakie będą ich długofalowe skutki. Zbuntowani pokazali już jednak nie raz, że swoją mobilizacją są w stanie wywoływać zmiany.
Razem
Mason odwiedza miejsca buntu w rożnych częściach świata i dzięki temu można wreszcie spojrzeć na nie wszystkie jednocześnie i dostrzec ich wspólne cechy. Autor próbuje też znaleźć historyczne analogie. Sytuacja w roku 2011 najbardziej przypomina mu tę sprzed I wojny światowej, kiedy postęp był szybki, rozwijały się metody komunikacji i rosło poczucie osobistej wolności. XX wiek na powrót nas „skolektywizował”, a przez to częściowo odebrał zdolność samodzielnego myślenia. Ale też sam kapitalizm pozwolił na rozwój nowych technologii i budowanie tożsamości, których główną cechą jest odmowa narzucania sobie czegokolwiek. Niejednokrotnie słyszymy głosy krytyczne, że ostatnie protesty nie mają silnych przywódców – ale to właśnie dowód na to, że czujemy niechęć do hierarchii. „Horyzontalność” jest jedną z istotnych cech tych buntów.
Why It’s Kicking Off Everywhere Paula Masona to fascynująca książka dla każdego, kto chciałby lepiej poznać ten nowy świat zbuntowanych, w którym nazwy państw, prezydentów i premierów padają tylko gdzieś w tle, choć to oni są adresatami krytyki. Mason przekonuje, że wyjście na ulicę daje znacznie większe poczucie wolności niż na przykład odmowa konsumpcji korporacyjnych produktów – bo na ulicy tworzy się poczucie wspólnoty. I naprawdę nieważne, czy będzie ona trwała, czy nie.
Paul Mason, Why It’s Kicking Off Everywhere, The New Global Revolutions, Verso Books, London-New York 2012.