Pierwsze godziny wojny. „Może to potrwać dziesiątki lat, ale wytrwamy”
„Zaczęło się, wojna się zaczęła – mówię. – Putin wygłosił przemówienie i wypowiedział Ukrainie wojnę”.
Kraj, który broni swojej wolności – i uczy Europę odwagi.
„Zaczęło się, wojna się zaczęła – mówię. – Putin wygłosił przemówienie i wypowiedział Ukrainie wojnę”.
Rosja zaatakowała Ukrainę. Prezydent Wołodymyr Zełenski wprowadził stan wojenny w kraju.
Wysiłki na rzecz odbudowy radzieckiego imperium to tylko desperacka próba przykrycia faktu, że Rosja jest dziś słabym państwem w stanie rozkładu.
Rosja próbuje odzyskać utracony status supermocarstwa, ale czy jest gotowa na otwartą wojnę? Oznak wielkiej mobilizacji na razie nie widać.
Po Majdanie Moskwa straciła polityczną kontrolę nad Kijowem, więc rekonstrukcja rosyjskiego imperium wkroczyła w etap zbrojny.
Zapewnienia Putina czy Ławrowa o tym, że Rosja nie chce wojny i nie zamierza napadać na Ukrainę, należy traktować… poważnie. Ale w ramach pewnej wewnętrznej rosyjskiej logiki.
Przez niemieckie i międzynarodowe media przelała się fala krytyki pod adresem kanclerza Olafa Scholza.
Żaden liczący się europejski polityk nie powie dziś, że Sojusz Północnoatlantycki jest w stanie „śmierci mózgowej”.
Ukraina chce być przyjęta do NATO i obrała taki kierunek cywilizacyjny. Trzeba jej w tym pomóc.
Mimo amerykańskich zapowiedzi do rosyjskiego ataku na Ukrainę nie doszło. Pojawia się coraz więcej analiz pokazujących, że Amerykanie i sojusznicy odrobili lekcję z 2014 roku i zamiast ulec rosyjskiej wojnie informacyjnej, przejęli w niej inicjatywę.