Unia Europejska

Skandynawia murem za polskimi kobietami

Demonstracja Strajku Kobiet w Oslo. Fot. Kij/facebook.com

W parlamentach czterech krajów skandynawskich mówi się o wprowadzeniu bezpłatnej aborcji dla Polek. A na ulicach – demonstracje solidarności ze Strajkiem Kobiet. Ewa Sapieżyńska pisze z Oslo.

Pierwsza była szwedzka ministra do spraw równouprawnienia Åsa Lindhagen z Partii Zielonych. Już 28 października zaproponowała bezpłatną aborcję dla Polek w swoim kraju – bezpieczną i w całości na koszt państwa. „Już czas, by Szwecja pomogła polskim kobietom, tak jak Polska kiedyś pomogła nam! W latach 60., kiedy aborcja była zabroniona w Szwecji, tysiące Szwedek jeździło na zabieg do Polski, gdzie aborcja była legalna” – napisała Lindhagen na Instagramie.

Zaraz potem za zniesieniem opłat za aborcję dla Polek opowiedziały się lewicowe partie w Norwegii i Danii. „W Polsce depcze się prawa kobiet. Norwegia nie może stać i przyglądać się tej niesprawiedliwości. Możemy i musimy działać” – grzmiał Nicholas Wilkinson z norweskiej partii SV.

Kiedy matka Polska zawodzi, na ratunek spieszą ciocie z zagranicy

Duński czerwono-zielony blok Enhedslisten też przekonuje, że Dania musi zaoferować Polkom aborcję gratis: „Inaczej tylko pogłębiamy różnice społeczne”. Albo dosadniej, cytując graffiti z protestów o legalną aborcję na życzenie w Argentynie: „Bogate usuwają, biedne umierają”.

Na Islandii pod obrady parlamentu trafiła w listopadzie rezolucja pozwalająca na darmową aborcję Europejkom, które nie mogą poddać się zabiegowi w swoim kraju. Pomysłodawczyni projektu, parlamentarzystka Rósa Björk Brynjólfsdóttir tłumaczy, że jeśli rezolucja zostanie przyjęta, prawo do darmowej aborcji na Islandii obejmie kobiety z Polski i z Malty.

Bardzo prosimy, umykajcie chyżo

W całej Skandynawii regularnie odbywają się też demonstracje przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce i przeciw brutalności polskiej policji wobec demonstrantek. Biorą w nich udział głównie Polacy, ale dołączają również miejscowe organizacje feministyczne.

Październikowa rewolucja godności

Największa manifestacja w Oslo odbyła się pod ambasadą Polski 28 października. Na moim transparencie „Boy-Żeleński, Piekło kobiet, nowe wydanie” syn dopisał mi PS: „Je… PiS”. Było zimno i deszczowo, a i tak niemal tysiąc osób obstawiało chodniki po obu stronach ulicy z gwizdkami i transparentami („Moje ciało – mój wybór”, „Jestem w chuj zaniepokojona” i „Vær så snill, [norw. bardzo proszę], umykajcie chyżo”). Byli bębniarze. Przejeżdżający kierowcy zatrzymywali się i solidarnie trąbili. Były matki z dziećmi, panie w płaszczach i anarchiści. A kiedy reprezentantka norweskiego feministycznego Frontu Kobiet wykrzyczała do mikrofonu: „Po raz szósty protestuję pod tą ambasadą o prawa reprodukcyjne naszych sióstr w Polsce”, ze szpary między czapką a maseczką trysnęły mi łzy.

Podzielić się wkurwem

Rozmawiam z trzema polskimi uczestniczkami protestów w Oslo.

Joanna Pacuła, w Norwegii od 12 lat, „robi w kulturze”: Byłam na proteście pod parlamentem Norwegii, a później również na demonstracji pod ambasadą Polski w Oslo. Na pierwszej demonstracji przemawiałam w ramach otwartego mikrofonu, na drugiej byłam już wpisana na listę. Wydaje mi się, że często na podobnych zrywach przygotowujemy się merytorycznie i mamy plan przedstawienia sytuacji politycznej i społecznej w ten sposób, żeby nas zrozumiano, zwłaszcza kiedy protest odbywa się poza granicami kraju. Ale mnie brakowało dzielenia się emocjami. Chciałam podzielić się moim wkurwem, bezsilnością i strachem. Protesty w Oslo były niesamowite pod względem energii, gotowości do dialogu i działania. Miałam okazję rozmawiać z wieloma osobami, poznać nowych ludzi, wymienić się kontaktami, spostrzeżeniami, rozmawiać o wspólnych działaniach. Miałam też potrzebę zakomunikowania lokalnej norweskiej społeczności, która nas bardzo wspiera, że te protesty mają znacznie większy kaliber, że to jest wojna z polskim rządem. Aborcja, owszem, jest zapalnikiem, ale mamy ogrom innych problemów z winy rządu, mnóstwo prochu nagromadziliśmy.

Olga, jedna z organizatorek demonstracji i flash mobów w Oslo: Zanim przyjechałam do Norwegii, pracowałam w feministycznej organizacji pozarządowej, właściwie od zawsze czułam się częścią politycznego aktywizmu. Także w Oslo często angażowałam się w różnego rodzaju akcje. Ze znajomymi stworzyliśmy grupę SoliAksjon, która miała zorganizować polską platformę na Pride w Oslo w tym roku.

Aleksandra, również z SoliAksjon: W międzyczasie wybuchła pandemia, więc nici z Pride. Zajęłam się innymi rzeczami. Ale kiedy w Polsce wybuchł Strajk Kobiet, ciężko było zajmować się czymkolwiek innym. Protestujemy, bo jest dla nas ważne, żeby ludzie w Norwegii wiedzieli, co się teraz dzieje w Polsce. I żeby ludzie w Polsce wiedzieli, że jesteśmy z nimi, myślimy o nich i staramy się chociaż w mikroskali wspomóc ich walkę.

Demonstracja Strajku Kobiet w Oslo. Fot. Kij/facebook.com
Demonstracja Strajku Kobiet w Oslo. Fot. Kij/facebook.com

Olga: Strajk Kobiet i wkurwienie na zaostrzenie restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej są absolutną oczywistością. Jako kobieta i jako matka córki mogę tylko powiedzieć, że bardzo boli mnie to, co się dzieje w Polsce. Naprawdę chcę, żeby Europa usłyszała wkurw polskich kobiet. Nie zgadzam się na to, żeby przemoc systemowa czy brutalność policji miały zostać, jak to często bywa z aktami przemocy „w czterech ścianach”. Nie! I właśnie dlatego protestujemy, krzyczymy, mówimy o tym w radiu, staramy się być widzialni i słyszalni z naszymi akcjami. Nie można milczeć, gdy dzieje się zło. Silence is violence – milczenie jest przemocą.

Czego życzysz sobie pod choinkę?

Joanna: Dymisji rządu.

Olga: Żeby PiS i Kościół w końcu wypierdolili, tak jak ich do tego namawiamy z różnych stron, a wszystkie inne osoby były zdrowe i żeby im się dobrze żyło.

Aleksandra: Życzyłabym sobie, żeby w Polsce można było być sobą, żeby można było kochać, kogo się chce, i żeby można było decydować o sobie samym. Jednocześnie mam wrażenie, że to trochę dziwne, że trzeba sobie życzyć tak oczywistych i podstawowych rzeczy.

Już żadnej z nas nie zawstydzicie! Reportaż z polskich ulic

A może dostaniemy w prezencie darmową aborcję w Skandynawii? W Szwecji propozycja wyszła od członkini Rady Ministrów, więc ma realne szanse realizacji. W Danii mniejszościowy rząd socjaldemokratów zależny jest od poparcia czerwono-zielonego bloku, który wysunął tę propozycję, więc niewykluczone, że i tu doczeka się ona wcielenia w życie. W Norwegii propozycja ta ma zdecydowanie większe szanse po wyborach w przyszłym roku, które prawdopodobnie zakończą rządy centroprawicy. Na Islandii debata parlamentarna trwa. Ja pod choinkę życzyłabym sobie jednak aborcji na życzenie i na koszt państwa w Polsce.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Ewa Sapieżyńska
Ewa Sapieżyńska
Iberystka i socjolożka
W latach 2006-2008 doradczyni kancelarii prezydenta i MSZ Wenezueli. Tytuł doktora nauk społecznych zdobyła na Universidad de Chile. Wykładała w Chile i w Polsce. Autorka szeregu publikacji naukowych o wolności słowa, a także z zakresu gender studies. W latach 2015-2018 doradczyni OBWE ds. praw człowieka i gender. Obecnie mieszka w Oslo i zajmuje się analizą polityczną. W 2022 roku opublikowała w Norwegii książkę „Jeg er ikke polakken din”, która z miejsca stała się przebojem na tamtejszym rynku. W 2023 r. książka „Nie jestem twoim Polakiem. Reportaż z Norwegii” ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij