Kapitalizm (umocowany w korporacjach i liberalnych partiach) wyzyskuje osoby pracujące zarobkowo. Konserwatyzm (umocowany m.in. w Kościele i partiach prawicowych) próbuje podporządkować kobiety dominacji mężczyzn. To jednak nie są dwie osobne siły. Konserwatyzm jest bronią, którą kapitalizm uruchamia w czasach kryzysów.
Jestem w 27. tygodniu ciąży. Dwa miesiące temu zdarzyło mi się jeść obiad ze znajomym, nazwijmy go Timem, chociaż z racji ciąży trudno mi było cokolwiek utrzymać w żołądku. Rozmawialiśmy akurat o uchyleniu prawa do aborcji, jakie nastąpiło w Stanach Zjednoczonych.
Tim ma poglądy raczej liberalne i uważa, że przepisy dotyczące prawa do aborcji w Holandii, gdzie mieszkamy, nie powinny się zmieniać. Zarazem sądzi, że ktoś powinien stać na straży praw „dzieci nienarodzonych”. – Ten płód jest częścią mojego ciała i to ja o nim decyduję – powiedziałam, przytaczając podstawowy argument strony opowiadającej się za wyborem. – Nie – odparł Tim. – Ten płód nie jest częścią twojego ciała, a jedynie przebywa w twoim ciele.
Konserwatywna mniejszość szykuje kobietom piekło – i nie tylko im
czytaj także
Nie sądziłam, że na tym etapie ciąży cokolwiek może sprawić, że zrobi mi się jeszcze bardziej niedobrze, jednak ta ostatnia uwaga osiągnęła właśnie taki efekt. Było to o tyle niefortunne, że w owym czasie partnerka Tima również była w pierwszym trymestrze ciąży i doświadczała podobnie skrajnych objawów.
Nie ma się co dziwić. W pierwszym trymestrze ciąży nie tylko wytwarzamy nowego człowieka niejako od zera, ale wykształcamy także zupełnie nowy, wielki i złożony organ – łożysko. Według specjalizującej się w biologii ewolucyjnej Suzanne Sadedin ludzkie łożysko, w przeciwieństwie do łożysk większości innych ssaków, „przetrawia” się do naszych żył i tętnic, a jego komórki „masowo wnikają do środka i zmieniają je w sposób korzystny dla płodu”.
Komórki te są na tyle inwazyjne, że całe „kolonie takich komórek często pozostają w ciele matki przez resztę jej życia”, przedostawszy się do jej wątroby i mózgu. Większość ssaków po prostu wydala bądź wchłania niechciane płody na którymkolwiek etapie ciąży. U ludzi tak się nie dzieje. „Każde takie zajście niesie ze sobą ryzyko krwotoku wywołanego oderwaniem łożyska” od naszego układu krwionośnego. Dlatego właśnie poronienia mogą być tak niebezpieczne.
Koncepcja, że nasze ciało jest zaledwie pustym naczyniem, w którym znajduje się nienarodzone dziecko, to nader skuteczny element propagandy antyaborcyjnej, mijający się jednak z rzeczywistością. Równie dobrze można twierdzić, że noworodki przynosi bocian.
Owa narracja ma na celu oddzielenie w naszych umysłach płodu od osoby, która go wykształca ze swojego ciała i wewnątrz niego. W ten sposób ma uzasadnić zmuszanie kobiet, osób niebinarnych i trans, które mogą zajść w ciążę, do rozrodu w imię owego odrębnego, acz bezbronnego bytu – „dziecka nienarodzonego”.
Ta i podobne, starannie zmanipulowane sieci słów kształtują ideologiczny front wojny wypowiedzianej kobietom, która toczy się już od czasów polowań na czarownice. Ta wojna została kobietom wypowiedziana nie dlatego, że paru podłych mężczyzn (oraz kobiet) doszło do władzy. Stanowi ona część powtarzającego się cyklu, głęboko zagnieżdżonego w naszym systemie gospodarczym.
czytaj także
Od samego początku, czyli od wczesnej nowożytności, kapitalizm okresowo sam rodzi kryzys rozrodczy. W odpowiedzi na niego państwa i korporacje szukają nowych sposobów na generowanie zysków, często uciekając się do przemocy. Ich działania mogą na chwilę dany kryzys rozwiązać, jednocześnie zasiewają jednak ziarna nowego kryzysu, którego nadejście staje się nieuchronne.
Kobiece ciała znajdują się w samym sercu tego cyklu – i właśnie po raz kolejny znalazłyśmy się w punkcie, gdzie ów kryzys się objawia.
Polowania na czarownice
W XVI i XVII wieku setki tysięcy kobiet w całej Europie i obu Amerykach spłonęło na stosach, zawisło na szubienicach, zostało utopionych i zgwałconych. W poszukiwaniu piętna szatana dźgano je po całym ciele; rozrywano je końmi i miażdżono im kości. Może się wydawać, że to dzikie ekscesy jakiejś zamierzchłej przeszłości. A jednak, jak badaczka Silvia Federici dowodzi w wydanej w 2004 roku książce Caliban and the Witch: Women, the Body and Primitive Accumulation, polowanie na czarownice stanowiło główny element konstruowania wyłaniającej się wówczas gospodarki kapitalistycznej.
Według Federici polowania na czarownice służyły trzem celom: wywołaniu podziałów w klasie robotniczej, zamianie macic w narzędzia służące wytwarzaniu zysków oraz obniżeniu kosztów pracy świadczonej przez kobiety.
W owym czasie kapitalizm był jednym z nowych ustrojów gospodarczych, które odchodziły od modelu, w którym ludzie wytwarzali dobra głównie na własny użytek. Odtąd większość musiała już pracować zarobkowo, wytwarzając towary na rzecz górnych warstw społecznych, które to warstwy następnie towary te spieniężały dla własnych zysków.
czytaj także
Zazwyczaj karmi się nas historyjką o tym, jak przejście z feudalizmu do kapitalizmu odbyło się drogą technologicznego i społecznego postępu. Wszelkie konflikty miały rozegrać się wyłącznie między starą arystokracją a nową burżuazją, jak miało to miejsce podczas rewolucji francuskiej czy w Ameryce Północnej.
Federici pokazała jednak, że nowy system gospodarczy wykuty został w drodze sojuszu pomiędzy władzami kościelnymi, szlachtą i mieszczaństwem, które wspólnie wypowiedziały krwawą wojnę chłopstwu oraz mieszkającej w miastach klasie robotniczej.
W Europie wojna ta osiągnęła swoje apogeum wraz z wywłaszczeniami, procesem prywatyzacji, w ramach którego chłopstwo zostało zmuszone do opuszczenia uprawianej roli i szukania – jakkolwiek lichej – pracy w miasteczkach i miastach. W Afryce, Azji i w obu Amerykach wojna klasowa przybrała formę ludobójstwa, zniewolenia i pracy przymusowej na zasadach niewoli kontraktowej.
Kapitalizm nie mógłby się wydarzyć bez tej grabieży, w wyniku której zgromadzono kapitał potrzebny do rozkręcenia rewolucji przemysłowej. W swoich badaniach Federici wykazała, że równie nieodzowna dla zasilenia kapitalizmu była grabież kobiecych ciał i kobiecej pracy.
Ludobójstwo i zawłaszczanie ziem miało dość niewygodne skutki uboczne. Według Federici ludność Ameryki Południowej stopniała o 75 milionów ludzi, zaś w Europie wywłaszczenia chłopów przyczyniły się do pierwszego w nowożytności kryzysu inflacyjnego, poprzez umożliwienie właścicielom ziemskim podnoszenia czynszów, a kupcom gromadzenia zbóż i windowania cen. Realne zarobki spadły wtedy o dwie trzecie.
Głodująca biedota odznaczała się niską odpornością na epidemie dżumy czy ospy, dlatego liczba ludności zaczęła się zmniejszać. W Niemczech do początku XVII wieku wytracono w ten sposób jedną trzecią populacji.
Z punktu widzenia handlu takie przetrzebienie ludności było negatywnym sygnałem. W latach 20. i 30. XVII wieku nastąpiło kurczenie się rynków, wstrzymanie handlu i upowszechnienie bezrobocia, które razem złożyły się na pierwszy międzynarodowy kryzys gospodarczy, określany mianem „kryzysu XVII wieku”. Będąca wówczas w powijakach gospodarka kapitalistyczna znalazła się na skraju upadku.
czytaj także
Cóż bardziej logicznego z punktu widzenia nowo zawiązanego sojuszu rządzących niż przejąć w takiej sytuacji kontrolę nad ciałami kobiet i ich zdolnościami rozrodczymi?
Na czarownice nie polowano przypadkowo. Czarownicami okazywały się zazwyczaj kobiety ubogie, które często oskarżano o przestępstwa związane z mieniem lub rozrodczością. Sądzono je za dokonywanie aborcji, mordowanie dzieci, wysysanie ich krwi i sporządzanie eliksirów z ich ciał.
Wiele czarownic było akuszerkami lub „mądrymi babkami”, tradycyjnymi piastunkami wiedzy o kobiecych cyklach rozrodczych. Podczas gdy w średniowieczu kobiety miały dostęp do pewnego zakresu antykoncepcji poprzez stosowanie ziół, z których sporządzano wywary i czopki, teraz antykoncepcja stała się dowodem na słuchanie podszeptów szatana.
Kiedy mój znajomy oznajmił, że rząd powinien chronić nienarodzone dzieci przed kobietami, zapewne nie zdawał sobie sprawy z tego, że macice dopiero od kilku stuleci stanowią sprawę wagi państwowej.
czytaj także
Federici opisuje proces przejmowania sal porodowych przez lekarzy płci męskiej. Rozród obwarowano restrykcyjnymi przepisami, których złamanie groziło straceniem poprzez ścięcie głowy. Kobieca seksualność przestała być czymś, czym kobiety mogłyby się cieszyć; przemieniła się w służbę na rzecz gospodarki i mężczyzn.
Atakowi na kobiece ciała towarzyszyło dewaluowanie ich pracy oraz przedefiniowanie samej kobiecości. Motorem nowej gospodarki stała się heteroseksualna, patriarchalna rodzina. Płciom przypisano ściśle unormowane role. Miejsce kobiety było od tej pory w domu, zaś wszelkie wykonywane przez kobiety prace domowe określano mianem obowiązków domowych, swoistej nie-pracy.
Do owej nie-pracy należały także wszystkie czynności związane z rozrodczością – zarówno samo rodzenie dzieci, jak i wszelka praca opiekuńcza i prace domowe zapewniające ludziom możliwość przetrwania i rozmnażania. Od kobiet oczekiwano, że będą całą tę pracę wykonywały nie tylko za darmo, ale także z uśmiechem na ustach, kierowane jakże wygodnym tworem nazywanym „instynktem macierzyńskim”.
Bieda to decyzja polityczna. Jak działa polityka zaciskania pasa
czytaj także
Co nie oznacza, że w czasach feudalizmu płcie były sobie równe. Kapitalizm jednak pod tym względem bynajmniej nie oznaczał postępu. Odarcie pracy kobiet z wartości przełożyło się na mniejsze zarobki kobiet, gdy te próbowały pracę zarobkową wykonywać. Według Federici w zachodniej Europie w XIV wieku kobiety za wykonanie tych samych prac otrzymywały połowę tego co mężczyźni. W połowie XVI wieku zarabiały już zaledwie jedną trzecią.
Federici ukazuje, że kapitalizm wyrósł zatem tak samo na ludobójstwie, niewolnictwie i grabieży, jak na darmowej i taniej pracy kobiet, którą wydarto im ogniem.
Nowe wojny klas
Nieprzypadkowo Federici zdecydowała się opisać historię kapitalizmu w latach 90. XX i na początku XXI wieku – obserwowała wtedy nową fazę kapitalizmu, nową wojnę klas i nowy rozdział wojny przeciwko kobietom.
Był to czas globalizacji i korekt strukturalnych. Poprzednia, socjaldemokratyczna faza kapitalizmu, która nastąpiła po zakończeniu drugiej wojny światowej, zakończyła się głęboką stagflacją i kryzysem paliwowym. Od lat 80. XX wieku rozwiązaniem forsowanym przez szefów firm i rządów na całym świecie stał się neoliberalizm.
Banki centralne podniosły stopy procentowe, doprowadzając do głębokiej recesji. Rządy i pracodawcy dokonali rzezi związków zawodowych i obcięły zarobki. W reakcji na kryzys zadłużenia wywołany podwyżką stóp procentowych Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy zmusiły państwa, które właśnie odzyskały niepodległość, do sprzedaży gruntów i zasobów zagranicznym korporacjom, do cięcia wydatków publicznych i obniżenia warunków pracy.
Rządy i mass media zrównały migrantów z przestępcami, obniżając tym samym koszty ich pracy. Policja i wymiar sprawiedliwości na masową skalę wsadzały do więzień czarnych i ciemnoskórych robotników.
Jednocześnie Federici zauważyła, że bieda w coraz większym stopniu dotyczyła głównie kobiet (powiększał się rozziew między mężczyznami a kobietami żyjącymi w ubóstwie) oraz że nastąpił gwałtowny wzrost przypadków przemocy wobec kobiet. W RPA, Brazylii i innych miejscach na świecie odbywały się dosłowne polowania na czarownice, przy czym często prześladowane były osoby sprzeciwiające się zagrabianiu gruntów przez korporacje.
Neoliberalni politycy, tacy jak Ronald Reagan, Margaret Thatcher czy Augusto Pinochet, mimo że rozmaicie wypowiadali się w kwestii aborcji, mieli jednak wyznawać „wartości rodzinne”, oznaczające cisgenderowy, heteroseksualny, patriarchalny model rodziny, wykuwany od stuleci przez opisanych przez Federici łowców czarownic.
Bronią ziemi przed najazdem koncernów. Państwo nazywa ich terrorystami
czytaj także
Analogie z obecną sytuacją są nie do zbicia. Wraz z klimatyczną apokalipsą, zapaścią finansową z 2008 roku i jej niekończącymi się konsekwencjami, pandemią COVID-19, a teraz także nowym kryzysem stagflacyjnym, kapitalizm spaprał już praktycznie wszystko. W odpowiedzi kapitaliści i państwa zaczęli szukać nowych możliwości zarabiania pieniędzy, co wymaga nowej odsłony wojny klas.
Banki centralne ponownie podnoszą stopy procentowe. W reakcji na kryzys żywnościowy i klimatyczny korporacje zagarniają ziemie. Rządy i przedsiębiorstwa znów atakują związki zawodowe, prywatyzują i postulują „zaciskanie pasa”, znów biorą na celownik migrantów. Zadłużenie poszybowało w górę, a zarobki spadają w rekordowym tempie, podczas gdy zyski gwałtownie rosną.
Ponownie jednak w samym środku tej zawieruchy znajdują się kobiety. Szacuje się, że 80 proc. uchodźców klimatycznych to kobiety. Podczas pandemii kobiety traciły pracę niemal dwukrotnie częściej niż mężczyźni, ponieważ to one są zazwyczaj zatrudnianie na umowach śmieciowych.
Większe zadłużenie i polityka zaciskania pasa bardziej dotkliwie odbijają się na kobietach, które zazwyczaj są uboższe i obarczone opieką nad dziećmi, w związku z czym są bardziej uzależnione od usług publicznych. W związku ze zwiększeniem zapotrzebowania na pracę opiekuńczą podczas pandemii koronawirusa zwiększyły się także nakłady pracy domowej nieodpłatnie świadczonej przez kobiety.
Co pandemia przyniosła kobietom? Jeszcze więcej tyrania za darmo
czytaj także
Jednocześnie kobiety i osoby LGBTQIA+ doświadczają większej przemocy, w tym przemocy domowej, wynikającej z okresów zamknięcia z partnerami podczas narodowych kwarantann nakładanych w związku z covidem. Politycy oczywiście nie próżnują, rządzący ponownie wyznają „tradycyjne wartości”, nie wahając się obmacywać kobiety i chwalić się gwałtami. Przemoc gospodarcza i fizyczna idą ze sobą w parze, obie zaś są częścią szerzej zakrojonej wojny klasowej.
Kryzys rozrodczy
Kiedy polujący na czarownice rozpalali stosy pod kobietami, nie wiedzieli, że właśnie zasiewają ziarna innego kryzysu, który wybuchnie całe stulecia później. Jak już zauważyłyśmy, konstruowany przez nich model gospodarczy opierał się na nieodpłatnej pracy domowej kobiet – rodzeniu, pracy opiekuńczej i pracach domowych. Jednocześnie model ten nadwerężył zdolność kobiet do świadczenia takiej nieodpłatnej pracy, ponieważ kobiety z klasy robotniczej zawsze jednak musiały także pracować zarobkowo, aby utrzymać siebie i swoje rodziny.
Na tym właśnie polega kryzys rozrodczy. Według niektórych, na przykład według teoretyczki społecznej Nancy Fraser, jest on nieodzowną częścią kapitalizmu. Po drugiej wojnie światowej nowy, socjaldemokratyczny typ kapitalizmu tymczasowo podreperował sytuację, przynajmniej z perspektywy klasy średniej w zamożnych państwach. Był to czas, kiedy gospodarstwa domowe mogły utrzymać się z jednej pensji, a kobieta mogła być kurą domową – mężczyźni zarabiali wystarczająco dużo, aby zapewnić rodzinie byt, a kobiety często nie podejmowały pracy zarobkowej, by zająć się dziećmi.
Mózg osoby z ADD odmawia uczestnictwa w kapitalizmie. I to nas może wyzwoli
czytaj także
Za sprawą neoliberalizmu taki układ już dawno odszedł do lamusa. Wymuszona obniżka zarobków wywołała konieczność podjęcia pracy zarobkowej przez kobiety z klasy średniej, zaś kobiety z klasy robotniczej musiały odtąd pracować dłużej. Przez to powstała jednak luka dotycząca pracy domowej – któż miał teraz opiekować się dziećmi?
W rzeczywistości dokonano także cięć w nakładach na usługi publiczne i zabezpieczenia socjalne, co sprawiło, że rodzinom jeszcze trudniej było się utrzymać. Ci, których było na to stać, próbowali ominąć ten problem, pracę opiekuńczą i domową zlecając innym, często imigrantkom z klasy robotniczej. W ten sposób wykształciły się „globalne łańcuchy pracy opiekuńczej”. Nie rozwiązało to jednak kryzysu rozrodczego, a jedynie przerzuciło go gdzie indziej.
Kryzys rozrodczy jest jednym z powodów, dla których 60 proc. ludności na świecie żyje obecnie w krajach, gdzie odnotowuje się spadek dzietności. W odpowiedzi na to ponownie wyłaniają się polityki pronatalistyczne, których celem jest zwiększenie dzietności. Taką politykę prowadzi obecnie około 30 proc. państw – dla porównania, w latach 70. XX wieku czyniło to zaledwie 10 proc. krajów.
czytaj także
Polityka pronatalistyczna nie zawsze polega na naruszaniu praw rozrodczych; może uwzględniać np. stypendia i kredyty dla rodzin decydujących się na trzecie dziecko – zazwyczaj jednak rodzina musi być heteroseksualna i cisgenderowa. Jednak poczynając od Stanów Zjednoczonych, przez Polskę i Węgry, aż po Chiny, Rosję i Iran, coraz bardziej ograniczane jest prawo do aborcji.
Wśród skrajnej prawicy polityka pronatalistyczna powiązana jest z przekonaniami o np. wielkim zastąpieniu – teorią spiskową, według której europejska cywilizacja miałaby zostać zmieciona z powierzchni ziemi przez imigrantów napływających z krajów muzułmańskich i wysoki wskaźnik dzietności wśród ludności niebiałej. Jednak takie koncepcje zawsze są ściśle splecione z celami gospodarczymi.
Konserwatyzm w polityce kulturowej często postrzega się jako niezwiązany z praktyczną polityką gospodarczą. W rzeczywistości jednak od samego początku był z nią nierozłączny. W Turcji na przykład prezydent Erdoğan określił aborcję mianem „morderstwa”, sugerując, że chodzi o spisek mający na celu wywołanie zastoju gospodarczego kraju.
Syndrom oblężonej rasy, czyli o co chodzi z wielkim zastąpieniem
czytaj także
Mój znajomy Tim nie jest tego świadomy. Ale jego życzenie, by państwo kontrolowało ciała kobiet, stawia go po złej stronie barykady w toczącej się wojnie klas. Przemoc wobec kobiet nie wynika z tego, że władzę sprawują podli mężczyźni i skorumpowani politycy. Od zawsze jest ona wpisana w system operacyjny kapitalistycznej gospodarki i narasta za każdym razem, gdy kapitalizm znajduje się w opałach, doprowadziwszy do kolejnego kryzysu. Wystarczy zapytać czarownice.
**
Laura Basu jest redaktorką działu gospodarczego w serwisie openDemocracy. Jest autorką książki Media Amnesia: Rewriting the Economic Crisis i współredaktorką publikacji The Media & Austerity.
Artykuł opublikowany w magazynie openDemocracy na licencji Creative Commons. Z angielskiego przełożyła Katarzyna Byłów.