Kraj

Narkotykowe polskie drogi

W roku 2012 policjanci ruchu drogowego przebadali zaledwie 8 663 osoby na obecność nielegalnych substancji psychoaktywnych. Takie badanie generuje znacznie większe koszty niż standardowa kontrola stanu trzeźwości alkomatem. Poza tym narkotesty niewątpliwie fałszują rzeczywistość.

Substancje psychoaktywne, w tym leki, alkohol, kannabinoidy, opiaty wpływają na zdolność do prowadzenia pojazdów mechanicznych. Na polskich drogach większość zatrzymanych do kontroli kierowców jest badana na obecność alkoholu w organizmie. Ilość przeprowadzanych testów na obecność nielegalnych substancji psychoaktywnych natomiast jest nikła w porównaniu z badaniami na alkohol. W roku 2012 policjanci ruchu drogowego przebadali zaledwie 8 663 osoby, z czego 878 podejrzanych było o przestępstwa drogowe. Jest to prawie o 2 tys. mniej kontroli w porównaniu z rokiem 2011.

Zniekształcenia percepcji wzrokowej, zaburzenia koncentracji czy koordynacji psychoruchowej po zażyciu niektórych substancji wiążą się ze zwiększonym ryzykiem spowodowania wypadku podczas prowadzenia pojazdu. Badania epidemiologiczne pokazują, że kierowcy z poziomem THC we krwi wyższym niż 10 ng/ml – około jednej drugiej jointa – o wiele częściej niż trzeźwi kierowcy powodują wypadki. Właśnie na tej podstawie polski kodeks karny przewiduje taki sam zakres kar dla osób będących pod wpływem alkoholu i innych środków odurzających – grzywna, pozbawienie lub ograniczenie wolności do 2 lat, czasowa lub dożywotnia utrata prawa jazdy. Na polecenie policji osoby kierujące pojazd zobowiązane są do poddania się badaniu w celu stwierdzenia w organizmie zawartości substancji psychoaktywnej, po której prowadzenie pojazdu jest zabronione. Testery są w stanie wykryć m.in. marihuanę, haszysz, amfetaminę czy kokainę.
Dane z ubiegłych lat ukazują pewną tendencję – przy wzroście społecznego zainteresowania tematem „jazdy pod wpływem narkotyków”, spada liczba samego testowania kierowców w tym zakresie. Gdzie zatem należy poszukiwać motywów redukcji tego działania? Czyżby znaczące były tu kwestie finansowe? Koszt stosowanego przez drogówkę  narkotestu to 150 – 200 zł.  Nie ma więc wątpliwości co do tego, iż badanie na obecność środków odurzających generuje znacznie większe koszty niż standardowa kontrola stanu trzeźwości alkomatem. Od roku 2004, dzięki rozporządzeniu ministra zdrowia, policjanci mający podejrzenie, iż kierowca jest pod wpływem środka odurzającego, mogą zbadać jego ślinę.  Nanosi się ją na filcową końcówkę i po czterech minutach wiadomo, czy w organizmie obecne są narkotyki. Przy pozytywnym wyniku, test ten oczywiście weryfikowany jest dokładniejszym badaniem krwi oraz opinią biegłego. Opinia dotyczy oceny możliwości i stopnia w jakim wykryte w organizmie środki mogły mieć wpływ na zdolność prowadzenia pojazdu u danego kierowcy.

Policjanci są poddawani specjalistycznym szkoleniom, aby na podstawie zewnętrznych objawów zachowania się kierowcy (objawy związane z szerokością źrenic, reakcją lub jej braku na światło latarki), potrafili rozpoznać, czy dana osoba znajduje się pod wpływem środków odurzających. Niestety wynik badania organoleptycznego ma charakter subiektywny, gdyż w dużej mierze zależy od wrażliwości policjanta. Można wątpić w jego precyzyjność oraz wiarygodność. Jeżeli w wyniku obserwacji zachowania kierującego pojazdem zachodzi podejrzenie, że znajduje się on pod wpływem środków odurzających, a jego badanie urządzeniem elektronicznym nie wykazało spożycia alkoholu, kierujący poddawany jest testom psychofizycznym. W celu utwierdzenia się policjanta w podejrzeniu, kierującego poddaje się narkotestowi.

Z nowego raportu European Monitoring Centre for Drugs and Drug Addiction, który ukazał się w grudniu ubiegłego roku wynika, że najczęściej wykrywaną substancją podczas badania kierowców była marihuana (1,3%), a następnie kokaina (0,4%) i amfetamina. W wyniku realizacji projektu stwierdzono także, że większość używanych w kontroli drogowej urządzeń i technik w zakresie wykrywania narkotyków nie jest wystarczająco dokładna.

Niewątpliwie narkotesty fałszują rzeczywistość. Czas działania substancji psychoaktywnej jest znacznie krótszy niż ten, w którym utrzymuje się ona w ludzkim organizmie. Na ich podstawie nie jesteśmy zatem w stanie określić, kiedy dany środek odurzający został zażyty – godzinę, dwa dni a może trzy tygodnie temu? Należałoby wypracować progi spożycia substancji narkotycznych – czyli od jakiej ilości narkotyku (substancji w organizmie) kierowca traci zdolność prowadzenia pojazdu oraz jak długo brak tej zdolności się utrzymuje, by zwiększyć sensowność przeprowadzania badań na obecność środka odurzającego podczas kontroli drogowej.

A jaka substancja dominuje wśród polskich kierowców? Niestety mimo iż policja na bieżąco monitoruje liczbę zdarzeń drogowych powodowanych przez kierujących znajdujących się pod wpływem środków działających podobnie do alkoholu, nie rozróżnia w statystykach rodzajów substancji odurzających. Nie wiadomo zatem ile przypadków dotyczy niedozwolonych substancji psychoaktywnych, a ile chociażby leków.


Zobacz też wideo przedstawiające wyniki badań nad wpływem marihuany na prowadzenie pojazdu.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij