Redukcja szkód – dostęp do wymiany igieł i dostęp do substytucji – jest generalnie ogromnie niedofinansowana. Największym globalnym problemem nie jest marihuana, a dostęp do publicznej opieki zdrowotnej dla problematycznych użytkowników narkotyków.
Nastał bardzo interesujący czas w międzynarodowej polityce narkotykowej. Wielu aktywistów na całym świecie jest przekonanych, że może dokonać się wielka zmiana. Jednocześnie obserwujemy silny sprzeciw wobec jakichkolwiek przemian, dlatego wizja przyszłości nie jest tak optymistyczna. Jeśli przyjrzeć się sytuacji całościowo to stwierdzić można, że jeszcze 10 lat temu nikt nie przypuszczał, że będzie możliwy wariant optymistyczny. Ameryka Łacińska stała się obecnie głównym orędownikiem globalnej reformy. Wstrząs po wojnach narkotykowych w Kolumbii, Meksyku, Hondurasie i Gwatemali doprowadził polityków tych krajów, którzy są konserwatystami ze skrajnie prawicowymi poglądami, do aktywnego udziału w walce z reżimem globalnej prohibicji. Przykładowo ostatnio prezydent Gwatemali pojechał na konferencje w Davos, żeby poruszyć kwestię prohibicji.
W USA w niektórych stanach głosowano nad regulacjami dotyczącymi marihuany. Wielu ludzi się tym ekscytuje, ale sugerowałbym podchodzenie do tego z większą ostrożnością. Stany Zjednoczone nadal mają ogromny problem z epidemią HIV i zażywaniem narkotyków dożylnie, a lekarzom za wymianę igieł grozi więzienie i jak widać to nie tylko rosyjski problem. Wymiana igieł jest nielegalna w 16 stanach USA. Opozycja wobec reform polityki narkotykowej również rośnie w siłę, lepiej się organizuje i konstruktywnie artykułuje swoje stanowisko.
Stare problemy starego kontynentu
Można zaobserwować analogiczną sytuację w Wielkiej Brytanii. Zwiększyło się polityczne wsparcie dla dekryminalizacji. Zastępca premiera poparł tę idee i nawoływał do rewizji polityki. Wielu parlamentarzystów popiera ową koncepcję i cieszymy się z dużego poziomu społecznego poparcia. To ono sprawia, że politycy śmielej podejmują decyzje o reformach. Jednocześnie obecny rząd nienawidzi idei terapii substytucyjnej. Ważne, by rozumieć, że nawet jeśli dostrzegamy pozytywne zmiany w niektórych miejscach, to niekoniecznie oznacza, że zmiany są całościowe. Polityka narkotykowa jest bardzo złożonym i wieloaspektowym problemem i wszystkie kwestie muszą wracać za każdym razem i być dyskutowane w debacie publicznej.
W innych krajach europejskich, również w Polsce, możemy zaobserwować pozytywne zmiany. Jeszcze nie ma potwierdzenia skuteczności dekryminalizacji w Czechach, jak to miało miejsce w Portugalii, jednak minęło jeszcze mało czasu. Miejmy nadzieję, że już niedługo będziemy mogli podawać te dwa przykłady jako równoważnie pozytywne. Portugalia wprowadziła dekryminalizację 10 lat temu. Mamy bardzo mocny dowód na to, że model portugalski nie doprowadził do drastycznego zwiększenia liczby użytkowników narkotyków z powodu dekryminalizacji. Był niewielki wzrost w ogólnych statystykach, ale za to odnotowano spadek w grupie wiekowej poniżej 18 roku życia (wśród dzieci i młodzieży) i w grupie problematycznych użytkowników.
W Portugalii jest ogromne wsparcie polityczne dla zmian, nawet ze strony policji i urzędu bezpieczeństwa. Z drugiej strony z powodu kryzysu budżety organizacji zajmujących się redukcją szkód zostały ograniczone. Trzeba pamiętać, że w portugalskim systemie dekryminalizacji istnieje przymusowe leczenie. Młodzi Portugalczycy palący marihuanę nadal są zatrzymywani przez policję, przeszukiwani i nadal istnieje napięta atmosfera wokół tematu marihuany.
W Hiszpanii są kluby, gdzie można palić marihuanę. Do pewnego stopnia obrót tą używką jest kontrolowany, więc w Hiszpanii również nastąpiła pozytywna zmiana.
Redukcja szkód – dostęp do wymiany igieł i dostęp do substytucji – jest generalnie ogromnie niedofinansowana. Największym globalnym problemem nie jest marihuana, a dostęp do publicznej opieki zdrowotnej dla problematycznych użytkowników narkotyków. W obecnym systemie kontroli narkotyków to największy problem.
Afryka dzika?
Afryka ma najwyższe wskaźniki spożycia narkotyków. Od zawsze używano tam marihuany, alkoholu i wąchano klej, co obecnie dzieje się wszędzie. Międzynarodowy rynek handlu kokainą i heroiną, który zaopatrywał rynek europejski i amerykański przez ostatnie 5-10 lat, teraz przeniósł się do Afryki. Wygląda na to, że zwiększyła się ilość osób zażywających heroinę w Afryce Wschodniej, przez którą prowadzi szlak heroinowy z Azji przez Morze Arabskie. Dzieje się to w momencie, gdy poradzono sobie z epidemią HIV i zaczęto postrzegać ją jako problem zdrowotny. Wzrost spożycia heroiny jest zatem bardzo niebezpieczny z punktu widzenia epidemii AIDS. Musimy pamiętać, że w niektórych częściach stanu Waszyngton w USA spotkamy się z wyższymi wskaźnikami zarażeń wirusem HIV niż w krajach subsaharyjskiej Afryki.
Na zachodnim wybrzeżu Afryki można zaobserwować wzrost importu kokainy, która jest przewożona do Europy przez Maroko i Libię. W Maroko drastycznie wzrosła ilość osób używających ten narkotyk. Z powodu oczywistej prawidłowości zamieszkiwania przy szlaku przemytników niektóre substancje nigdy nie opuszczą kraju. Według meksykańskich aktywistów największym problemem w Meksyku jest również to, że nie cały towar dociera do Stanów Zjednoczonych. Jeśli by tak było, skala problemu w USA wzrosłaby dramatycznie.
Z łatwością zauważamy jaki wpływ na kruche społeczności i państwa w zachodniej Afryce mają pieniądze z narkotyków. Gwinea Bissau już została okrzyknięta państwem poległym w walce z narkotykami.
Co jest jeszcze bardziej przerażające, Ghana, która uchodziła za wzór dobrego rozwoju i stabilnego społeczeństwa obywatelskiego, szczyciła się brakiem korupcji w administracji. Teraz zmienia się pod wpływem ogromnych pieniędzy z handlu narkotykami. Około miesiąca temu założono komisję narkotykową, która przypomina Globalną Komisję Polityki Narkotykowej powstałą z inicjatywy Kofi Annana. Unia Afrykańska na ostatnim spotkaniu zatwierdziła konieczność pomocy medycznej i redukcji szkód, a nie karania za używanie narkotyków. To bardzo pozytywny sygnał.
Żyję lokalnie, myślę globalnie
Czas pokaże, jak świat poradzi sobie z faktem, że Afryka została wciągnięta w wojnę narkotykową i ile będzie reakcji świadczących o pozytywnych zmianach w polityce międzynarodowej. Aktualnie uprawia się kokę w Kongo. Nigeria uprawiała kokę dla koncernu Coca-Cola. Nigeria dostarcza ogromne ilości metaamfetaminy dla Korei i Japonii, które są wielkimi rynkami zbytu. Nie ma przeciwwskazań dla produkcji opium na ogromnych obszarach Afryki, a sprzyja temu fakt, że ludność zamieszkująca afrykańskie wioski jest bardzo uboga.
Być może społeczność międzynarodowa zareaguje na zmiany w Afryce i zapewni odpowiednie narzędzia redukcji szkód wśród użytkowników narkotyków i zrozumie, jak droga i niepotrzebna jest wojna z narkotykami w Ameryce Łacińskiej. Prawdopodobnie nastąpi wówczas odpowiedni czas, by zmienić konwencje ONZ.
–
Rupert George – szef działu komunikacji w brytyjskiej organizacji Release. Wcześniej pracował jako dziennikarz w „Daily Telegraph” oraz jako wydawca on-line serwisu rządowego eGov. Interesuje się możliwością wykorzystania internetu do prowadzenia kampanii społecznych i dobroczynnych. Wiąże się to bardzo z jego aktywnością na polu lobbingu politycznego za racjonalnym podejściem do użytkowania substancji psychoaktywnych. Prowadzi wielojęzyczną platformę informacyjną o potrzebie reformy międzynarodowej polityki narkotykowej TalkingDrugs.