Świat

Sting apeluje o koniec wojny z narkotykami

Czy to w muzyce, czy w aktywizmie, czy też w codziennym życiu, ideałem, do którego zawsze aspirowałem, było podejmowanie wyzwań – ryzyko wyjścia ze strefy komfortu, poszukiwania nowych idei.

Czy to w muzyce, czy w aktywizmie, czy też w codziennym życiu, ideałem, do którego zawsze aspirowałem, było podejmowanie wyzwań – ryzyko wyjścia ze strefy komfortu, poszukiwania nowych idei.

Piszę to, bo wierzę, że Stany Zjednoczone – podobnie jak my wszyscy – muszą zrobić dokładnie coś w kwestii, która była i jest największą, najbardziej niesprawiedliwą porażką, a zarazem tematem politycznie nietykalnym. Chodzi o wojnę z narkotykami.

Wojna z narkotykami jest porażką. To jednak nie wszystko. Wojna ta wciąż wyrządza szkody naszemu społeczeństwu. W cieniu handlu narkotykami kwietnie brutalna przestępczość. Ludzie naprawdę potrzebujący pomocy nie otrzymują jej. Na pomoc nie mogą liczyć również osoby potrzebujące medycznej marihuany do tego,  by leczyć potworne choroby. Wydajemy miliardy dolarów, zapychając nasze więzienia niegroźnymi przestępcami i poświęcając naszą wolność.

Zbyt długo wojna z narkotykami była przedsięwzięciem świętym, całkiem niemal odpornym na publiczną krytykę. Politycy godzili się na to, byle tylko nie przylepiono im łatki „miękkich wobec przestępczości”. Wszyscy działacze, którzy odważyli się wystąpić z odmiennym zdaniem, byli spychani na margines.

Ostatnio odkryłem, jak bardzo się to zmienia. I dlatego zdecydowałem się zabrać głos w imieniu niezwykłej organizacji, Drug Policy Alliance.

O DPA dowiedziałem się z gazety, która wydaje się być ostatnim miejscem na przemyślaną dyskusję o wojnie z narkotykami. Przeczytałem o organizacji na stronie „Wall Street Journal” [prawicowy dziennik amerykański – przyp. Tłum.]. Komentator WSJ wypowiedział w przemyślany i akuratny sposób coś, co każdy, kto poważnie przyjrzał się na tematowi, wiedział od lat: Wojna z narkotykami jest całkowitą porażką, której koszta społeczne stają się coraz trudniejsze do zniesienia i nie ma sposobu, by je usprawiedliwić.

Autorem tego tekstu jest były profesor Uniwersytetu w Princeton a obecnie aktywista Ethan Nadelmann, szef DPA. Byłem pod takim wrażeniem jego argumentów, że zacząłem przyglądać się organizacji. Jej praca przemówiła do mnie, jako działacza na rzecz sprawiedliwości społecznej – ponieważ to o nią chodzi w skończeniu wojny z narkotykami.

Przez lata wojna ta była używana jako pretekst do zamykania ludzi w więzieniach na zbyt długo, ludzi, których „przestępstwa” nie skrzywdziły nikogo, ludzi, którzy w chwili skazania żyli już na marginesie społeczeństwa, których głosy były najsłabsze.

Przez wojnę z narkotykami podeptana została wolność obywatelska. Egzekwowanie prawa jest zmilitaryzowane. Wydano setki miliardów dolarów, które mogły być przeznaczone na przeciwdziałanie biedzie czy zanieczyszczaniu środowiska. Osoby potrzebujące pomocy w walce z nałogiem traktowane są jak kryminaliści. W tym samym czasie środki na zwalczanie prawdziwej, brutalnej przestępczości zostały znacznie zredukowane.

Wojna z narkotykami nie powstrzymała ludzi przed zażywaniem ich, nie powstrzymała przemytu ani sprzedaży na ulicach.

Wszystko to było dla mnie jasnym komunikatem – czas wyjść z naszej strefy komfortu i spróbować czegoś nowego. To właśnie proponuje DPA. Koncentruje się na redukcji szkód wyrządzanych przez narkotyki, a nie na obsesyjnych i bezsensownych zakazach.

Jestem partnerem DPA dlatego, że organizacja ta walczy o leczenie, postuluje wprowadzenie skutecznej edukacji o narkotykach dla młodych ludzi, a ponadto niezmordowanie broni wolności, które zostały poświęcone w imię wojny z narkotykami. Broni jej przechodząc niekiedy drogę od lokalnych sądów po Sąd Najwyższy.

Warunki polityczne w Waszyngtonie wydają się wreszcie sprzyjać głębokim zmianom w polityce narkotykowej. Prezydent Barack Obama otwarcie powiedział, że wojna z narkotykami jest porażką. Na Kapitolu trwają prace legislacyjne nad dekryminalizacją marihuany.

Nie mamy jeszcze sukcesu w kieszeni. Wciąż usłyszeć można echa starej polityki zastraszania i demagogii, która przez długi czas przyświecała wojnie z narkotykami. Musimy wspólnie dopilnować, by kwestia ta stała się priorytetem i by podchodzono do niej w rozsądny sposób.

Mam nadzieję, że dołączycie do mnie i staniecie się członkami Drug Policy Alliance. Potrzebny nam jest ruch, który postawi DPA w pozycji umożliwiającej wykorzystanie wszystkich szans wynikających ze zmian w Waszyngtonie. Potrzebny nam jest ruch, który pozwoli walczyć o zdrowy rozsądek w polityce narkotykowej w całym kraju.

Każdy wie, że wojna z narkotykami to porażka. Nadszedł czas, by wychynąć z naszych wygodnych miejsc, przyznać prawdę i wezwać naszych przywódców – i nas samych – do zmian.

[tłum. Jan Smoleński]

Tekst w języku angielskim ukazał się na stronie Huffington Post

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij